Nie no, Williams trzyma formę, choćby nawet tego nie chciał. Nawet jedna z jego najnudniejszych prac będzie w dalszym ciągu o niebo lepsza od całego dorobku niektórych kompozytorów. Po prostu wielu z nas woli słuchać "żwawszych" scorów, a nie "plumkania".
Toteż tak się śmiesznie w 2012 roku złożyło, że role się odwróciły i Williams napisał spokojnego Lincolna, a Desplat - żwawe Moonrise Kingdom, Rise of the Guardians, Argo, a nawet Zero Dark Thirty w ciekawym klimacie, a bez plumkania, więc się nie dziwię, że Ci się udało w końcu czegoś przesłuchać

Zobaczymy co będzie next year...
A wtórność jest bolączką każdego kompozytora, tego się nie uniknie.