Właśnie wróciłem z kina

byłem na zwykłej wersji 2D z napisami

opinia? - zaznaczam, że jest subiektywna
od kilku tygodni czytałem tylko o tym, jaki to film jest nudny, nieudany, jaka to wielka porażka, itp. więc miałem spore obawy przed seansem - na szczęście, nie uzasadnione -
Freemann jest świetny w roli Bilba i chyba nie wyobrażam sobie innego Hobbita, Krasnoludy też są niczego sobie a Thorin jest prawdziwym przywódcą.
Szczerze powiedziawszy, film nie nudził mnie ani przez chwile, nie było nerwowego zerkania na zegarek czy zastanawianie się, dlaczego film wygląda tak a nie inaczej ( jak w przypadku " Skyfall " ), wszystko było logiczne i na miejscu, nawet " dodatki " Jacksona i spółki, nie drażniły tak, jak w przypadku WP.
Radagast jest zwariowany ale czuć, że to Isthari, przynajmniej w jednej scenie, ogólnie, dodane motywy wypadły przyzwoicie, nie odnosi się wrażenia, że wciśnięto je na siłę - ale ja dosyć dawno czytałem " Hobbita ", więc mogę co nieco nie pamiętać.
Druga połowa filmu to istna kolejka górska, choć i na początku nie brakuje przygód:
właśnie, Orły i muzyka - w filmie nie ma sporej części utworu " A Good Omen ", jest zupełnie inna muzyka i bardzo mnie to zdziwiło ... ciekawe, dlaczego tej muzyki nie ma na żadnym z wydań ...
Na razie cięzko jest sobie jeszcze coś przypomnieć, jakby co, to pytajcie
