HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9894
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1381 Post autor: Wojteł » śr maja 08, 2013 00:30 am

Wawrzyniec pisze:O to brzmi ciekawie. Jeżeli miałbym napisać jakąś mikroskopijną wadę, czy też minimalusienieńkie niespełnione oczekiwanie odnośnie TDKR, to takie, że potajemnie w głębi serca liczyłem, że może na napisy końcowe Zimmer zagra główny motyw na fortepianie.
Serio? Te dwa akordy grane na fortepianie? Łał, to by było coś, Rachmaninov się chowa :P
Wawrzyniec pisze:Tak jak chociażby mam podczas napisów końcowych w "The Fountain".
To jest jedyny kawałek, którego z owej płyty nie lubię - bo jest tak rozpisany, że słychać, że go robił ktoś bez wykształcenia.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Templar

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1382 Post autor: Templar » śr maja 08, 2013 00:39 am

kiedyśgrześ pisze:tylko, czy to pudełko w usa będzie na pewno metalowe, to jest jedyne pytanie jakie mam na dzisiaj :?:
No niby ma być, ale ja póki co czekam, aż się pojawi jakaś wizualizacja dla tego amerykańskiego wydania :P

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34973
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1383 Post autor: Wawrzyniec » śr maja 08, 2013 00:41 am

Ale ja nie posiadam wykształcenia i nigdy go nie będę posiadał i to nawet w alternatywnym świecie równoległym nie będę jego posiadał.
Zresztą w obu przypadkach patrzę z perspektywy filmu. Po prostu po tych wszystkich emocjach zawartych w obrazie (nawet jeżeli niektóre są napuszone jak w "The Fountain"), taka fortepianowa końcówka daje niezwykle refleksyjny efekt.
A kiedy kończą mi się argumenty, to sięgam po najwyższe autorytety moralne:
Myliłby się jednak ktoś postrzegając kompozycję Mansella jako intelektualny bełkot. W odróżnieniu od tego, co stworzył Aronofsky, dzieło twórcy "Sahary", to przede wszystkim kompozycja intuicyjna. Owszem odwołuje się do archetypów, ale nie przez intelektualne nawiązania, techniczne sztuczki, mruganie do widzów okiem. Widać to przede wszystkim w utworach, które na kilka chwil puszczają nutę ekspresji i dają delikatne wytchnienie, utworach które po prostu są naturalnie piękne The Last Man, Stay with Me, fortepianowe Together We Will Live Forever.
Łukasz Wudarski

Ale oczywiście nie oczekuję takiego zakończenia w "Man of Steel", gdyż na pewno nie będzie pod koniec tego filmu Superman umierał, a na pewno powstaną sequele i w ogóle to nie tego typu bohater itd. i...
I w ogóle najmocniej przepraszam za ten offtop, znowu dałem się podpuścić, bardzo mi przykro.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9355
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1384 Post autor: Paweł Stroiński » śr maja 08, 2013 14:59 pm

Wawrzyniec pisze:
Paweł Stroiński pisze:Zapowiada się fajnie, choć nie genialnie
Hej, to ja o tym piszę już od kilkunastu stron. A więc moje przeczucia znowu mnie nie zawiodły. :)
Paweł Stroiński pisze:i niezbyt oryginalnie (Batmany nie, ale trochę Incepcji tu jest, jest trochę Aniołów i demonów, choć może to Atli, który tam dość dużo zrobił. Tematycznie jest ładnie i fajnie jest, że jest jak na Hansa dość dużo (jeśli nie bardo dużo) liryki i to czasem bardzo subtelnej (kołysanka w Goodbye My Son jest piękna)
Dużo liryki? Bardzo dobrze, wszak jedne z najlepszych kompozycji Zimmera, to właśnie te liryczne. Ogólnie, bardzo dobry obraz mi się wyłania. Mroku i pazura pewnie mało, ale skoro brzmi to fajnie.
Dość pozytywnie nastawiająca i wewnętrznie podbudowująca opinia. Jeden współczynnik "funu" trochę mnie niepokoi, ale liczę, że będzie odpowiednio wyważony.
Dziękuję uprzejmie za podzielenie się wrażeniami.
Powiem tak, to jest score poważny, ale nie za bardzo mroczny.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14362
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1385 Post autor: lis23 » śr maja 08, 2013 15:17 pm

Niezła histeria jest wokół tej pracy, skoro do pobrania wrzucili płytę z ... minutowymi samplami ;)
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13714
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1386 Post autor: Kaonashi » śr maja 08, 2013 16:29 pm

:shock: :mrgreen:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6088
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1387 Post autor: kiedyśgrześ » śr maja 08, 2013 16:40 pm

a co w tym dziwnego, skoro HZ już od dawna robi za Rihannae, czy jakąś inną POPSTARE, tylko o linię dba tak mniej więcej jak ADELELELE; jest bogini to i są fanboje, jest popyt, jest podaż :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9355
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1388 Post autor: Paweł Stroiński » śr maja 08, 2013 16:45 pm

Superman (jeden z ukochanych Ameryki). Hans Zimmer (jeden z ukochanych kompozytorów w gatunku).

Nie podoba mi się za bardzo ten hype (choć jak czegoś się dowiem, to się dziele, bo niektórzy chcieliby coś wiedzieć), ale cóż, taka jest rzeczywistość. Hans jest celebrytą (czego ja nie lubię; zawsze ignoruję wszelkie wywiady z nim; wolę sam pogadać, bo jest fajny gość). Film jest hype'owany przez studio...

Niezależnie od jakości samej muzyki, będzie to popularne i kontrowersyjne jak cholera.

Sam mam pewien dylemat do rozwiązania. Powiem szczerze, że Supermana Donnera widziałem jako dość mały berbeć. Dylemat polega na tym, że mogę oczywiście w ramach przygotowania do recenzji dość dobrze poznać zarówno oryginał z lat 70., jak i score Williamsa (do którego zamierzam powrócić dla własnej przyjemności niedługo, a wszelkie dyskusje mnie do tego zachęciły bardzo).

Tylko pozostaje jedno proste pytanie. Uczciwość wobec nowego filmu i wobec muzyki wymagałaby tak naprawdę pominięcia kontekstu Williamsowskiej tradycji. Dlaczego? Bo film z założenia i konwencji odcina się od tej tradycji. Jest to zrozumiałe. Estetyka kina zmieniła się bardzo od zrealizowanego trochę w stylu Nowej Przygody bardzo komiksowego projektu Donnera. Innymi słowy, wiem, że zareagowałem zbyt ostro, ale nie mogłem się powstrzymać, kiedy Muaddib strzelił, jak to Hans "wypacza" legendę. Po pierwsze, projekt ten to tabula rasa. Wykreowany przez Donnera świat nie istnieje. Opowiadamy tę historię od nowa, więc nie ma żadnej legendy Supermana. Nic. Zero.

Po drugie, problem "tradycji Williamsa" był dużym bólem głowy dla samego Zimmera. Co zrobić, jak opowiedzieć historię tak ikonicznej postaci (bo Superman jest chyba bardziej ikoną amerykańskiej kultury niż Iron Man, Batman czy Spiderman; może Grześ, Adam albo ktoś taki mi dokładniej tutaj wszystko wyjaśni, taka wiedza by mi się bardzo przydała do odpowiedniej oceny całego materiału, zarówno filmowego, jak i muzycznego), jednocześnie nie powtarzając w sposób niewolniczy (Hans, nie oszukujmy się, nie byłby nawet w stanie; sam twierdził, jak się zaskoczony dowiedział z prasy, że to robi, że "nie ma zamiaru przepisywać tematu Williamsa i, jakby co, dziewiątej symfonii Beethovena też nie"; TAK poważnie i z takim szacunkiem traktuje twórczość Johna Williamsa!) tego, co zostało uczynione przed nim (chyba do tego częściowo sprowadza się problem ze ścieżką Ottmana - tylko tam tematyka Williamsa to prawie jedyna rzecz, która się do czegokolwiek nadaje). Hans w wywiadzie mówił, że tak się tego projektu bał, że przez trzy miesiące unikał nawet myślenia o nim.

Stoję więc przed problemem, w jaki sposób uczciwie podejść do tematu. Z jednej strony oczywiście muzyki Williamsa do Supermana wstyd nie znać (tak, do was mówię dzieci filmwebu). Z drugiej strony, jak znać ścieżkę Williamsa i podejść do nowego dzieła bez tego ciężaru? Bo uczciwość nakazuje mi zarówno wzięcie pod uwagę tradycji filmowej, jak i potraktowanie Hansa (tak jakby sam chciał na pewno) jako dzieła zupełnie odrębnego od tejże tradycji. Ale na szczęście mam jescze na to miesiąc :mrgreen:

Awatar użytkownika
Agent
Zdobywca Oscara
Posty: 2049
Rejestracja: śr cze 29, 2011 10:02 am

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1389 Post autor: Agent » śr maja 08, 2013 17:06 pm

Podejdz do tego naturalnie i bez zadnej spiny.
Potraktuj score do MoS nie przez pryzmat Williamsa, ale jako nowy rozdzial w historii filmow DC Comics na duzym ekranie. Odnies sie czasem do Williamsa w kontekscie struktury i tematow (temat Kryptonu i temat Supermana u obu Jaskow). Nie masz co rozprawiac, ktory score jest lepszy, przyjmij ze jest rownie dobry (tak jak filmy i score Batmanow Burtona i Batmanow Nolana).

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13714
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1390 Post autor: Kaonashi » śr maja 08, 2013 17:07 pm

Dlaczego Zimmer to Jasiek?
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9355
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1391 Post autor: Paweł Stroiński » śr maja 08, 2013 17:12 pm

O ile Hans może być (tak jak w jego przypadku) imieniem samodzielnym, to (Wawrzyniec potwierdzi albo zaprzeczy) jest także popularnym skrótem od niemieckiego odpowiednika naszego Jana - Johannes.

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13714
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1392 Post autor: Kaonashi » śr maja 08, 2013 17:13 pm

O widzisz. Nie wiedziałem.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6088
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1393 Post autor: kiedyśgrześ » śr maja 08, 2013 17:15 pm

oj tam, film o facecie w czerwonych gaciach nie odetnie się od filmu o facecie w czerwonych gaciach nawet jak mu się te gacie zabierze, ale Hansu jako to geniusz wybrnął z dylematu brawurowo, po prostu spuściznę Williamsowską olewając i jest kryty :P Jak chcesz Paweł coś wiedzieć na temat statusu ikony więcej, to poczytaj sobie trochę komentarzy choćby na amerykańskim amazonie do wydań filmu, który uważasz za infantylny (chyba dobrze pamiętam) i zestaw to z minorowym wynikiem kasowym jego Singerowskiej powtórki. Obraz rzeczywistość nie jest taki prosty do opisania, z jednej strony król jest tylko jeden ( jak mniemam najstarszy pozostający nadal w użyciu superheros), z drugiej czy jeszcze jest na niego zapotrzebowanie to się dopiero okaże :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9355
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1394 Post autor: Paweł Stroiński » śr maja 08, 2013 17:18 pm

I w ogóle, Niemcy chyba mają dowcipy o "małym Hansie", tak jak my mamy o "małym Jasiu". Tłumaczenie Hans Zimmer na Jan Pokój to żart, który dawno temu stosowaliśmy (jeszcze na początku muzyki filmowej w polskim internecie) z Tomkiem Rokitą w naszych wymianach mailowych.

Bardzo fajny żart słowny stosują natomiast Japończycy. Otóż, nazwisko Zimmer wymawiają "Jimaa", tak jak ich słowo na wyspę ("jima", bądź "shima", np. nieszczęsna Fukushima to dosłownie... "wyspa szczęścia"). Stąd, wykorzystując tę dwuznaczność mówią o RCP jako o Hans Jima - wyspie Hansa - na przykład Ramin Djawadi pochodzi z (od) Hans Jima :mrgreen:

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9355
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)

#1395 Post autor: Paweł Stroiński » śr maja 08, 2013 17:21 pm

kiedyśgrześ pisze:oj tam, film o facecie w czerwonych gaciach nie odetnie się od filmu o facecie w czerwonych gaciach nawet jak mu się te gacie zabierze, ale Hansu jako to geniusz wybrnął z dylematu brawurowo, po prostu spuściznę Williamsowską olewając i jest kryty :P Jak chcesz Paweł coś wiedzieć na temat statusu ikony więcej, to poczytaj sobie trochę komentarzy choćby na amerykańskim amazonie do wydań filmu, który uważasz za infantylny (chyba dobrze pamiętam) i zestaw to z minorowym wynikiem kasowym jego Singerowskiej powtórki. Obraz rzeczywistość nie jest taki prosty do opisania, z jednej strony król jest tylko jeden ( jak mniemam najstarszy pozostający nadal w użyciu superheros), z drugiej czy jeszcze jest na niego zapotrzebowanie to się dopiero okaże :P
A o komiksach samych powiedziałbyś coś więcej? Czy wiąże się to z faktem, że wykorzystywano Supermana (Kapitana Amerykę chyba też, prawda?) w propagandzie prowojennej czy coś zmyślam?

Zablokowany