Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#136 Post autor: Wojteł » sob cze 27, 2015 13:17 pm

Koper pisze:W jedynce przecież w ostatnich 15 minutach była tylko zemsta Maxa przecież. Wcześniej miałeś cały gromadę innych wątków ani generalnie całość nawet nie była za bardzo linearna i schematyczna, bo schemat kina zemsty pojawił się dopiero w końcówce: krzywda na rodzinie i wendeta Maxa. No chyba, że tylko to uznajesz za fabułę co jest dla mnie nieco dziwne podejście. :P


No i to jest właśnie dla mnie pewien problem, bo te wątki jakoś tak średnio się kupy trzymały, niezbyt do siebie pasowały i były mało angażujące.
Koper pisze:Czwórka tak naprawdę fabularnie jedzie nie dość, że na schematach dwójki i trójki ograniczając się tak naprawdę do jednego rozciągniętego pościgu za dużym pojazdem (który jedynie wieńczył cz. 2 i 3), nie siląc się nawet na wyjaśnienie motywacji bohaterów ani przyczyn takiego a nie innego ich zachowania w tym czasie (skoro wszystkie kobity robiły za matki, czemu Furiosa nie i co ją nagle naszło na "zdradę" etc.). Nijako wypada tu Max (może nie chcieli eksponować tej postaci by nie rzucało się, że to jednak nie jest Mel Gibson?), przyćmiony przez Furiosę, wkurwiające, nie pasujące do filmu i nie wiadomo po co i skąd są te jego wizje, a zakończenie to happy end prawie w stylu "Elysium".
Jak dla mnie Fury Road jest świadome tego, że film to medium wizualne i dlatego opowiada historię obrazem w dużo większym stopniu niż dialogiem - np. Wszystko, co musisz wiedzieć o Immorten Joe wiesz już po pierwszych 10 minutach, gdy daje ludziom jakieś marne ochłapy wody pitnej. Co do Furiosy - wspomniano, że nie urodziła się w Cytadeli - może dlatego nie była od małego szykowana do rozpłodu i dlatego wykorzystano inne jej talenty, których zdążyła się nauczyć wcześniej? Brak ręki też mógł studzić amory :P O jej wcześniejszych próbach ucieczki do miejsca urodzenia też było wspominane w rozmowie z Maksem, chyba żeś niedokładnie oglądał :wink: A że Max był przyćmiony, to się zgodzę - co nie zmienia faktu, że i tak dawał radę (Chociaż trochę bym chciał, żeby powstał kiedyś Mad Max dziejący się wiele lat później ze starym Gibsonem). No i w drugim i trzecim mad maksie też miałeś happy endy - w dwójce cała osada zostaje ocalona i będzie żyła w dobrobycie pod wodzą nowego lidera, trójka z kolei to jeszcze większy happy end, bo Max odzyskuje swoje człowieczeństwo i prawdopodobnie decyduje się zostać przy dzieciach, jako ich strażnik.
Koper pisze:Narzekasz Wojtek, że w trójce Gibson "walczył z karłami, downami, tiną turner i pomagał dzikim bajtlom". Zamień Turnerową na gościa w masce, a "bajtle" na kobiety w wieku rozrodczym i oto masz "Fury Road", tylko 30 lat spóźnione i z gorszą muzą. :P
No sorry, ale jak dla Ciebie gość w masce -a konkretniej Joe - to postać porównywalna z Turnerową to naprawdę nie wiem, co powiedzieć :P Nawet, jakby Joe przez cały film nie mówił, to już samym lookiem bije na głowę Tinę. Na modelki też mi się przyjemniej patrzy niż na garstkę dzikich dzieci, które same zdołały przetrwać na jakimś zadupiu - byłbym zdziwiony, że Tobie nie, ale w sumie Ty masz te swoje ciągoty do nieletnich :wink:
Koper pisze:Na dodatek w trójce (która odstaje trochę od reszty serii, bo Miller za bardzo chciał tam zrobić kino nowej przygody) fabuła nie była tylko jednym banalnym schematem: pościg, walka, kaskaderka - krótki dialog o niczym - pościg, walka, kaskaderka - krótki dialog o niczym - pościg, walka, kaskaderka - krótki dialog o niczym - pościg, walka, kaskaderka - koniec. :P
Taaa.. świńskie gówno i Kaptyn Łoker - serio nie widzę nic złego w skoncentrowaniu osi filmu w okół jednego pościgu, zwłaszcza, że jest to zrobione po mistrzowsku :wink:


Myślę jednak, że obaj się zgodzimy, że żaden film z serii Mad Max nie stawiał fabuły na piedestale - w każdym z tym filmów schodziła ona na (w najlepszym przypadku) drugi plan, chociaż moim zdaniem najnowsza część nie ma się pod tym względem czego wstydzić - tak w porównaniu z poprzednimi częściami, jak i tym bardziej ze współczesnym kinem akcji :wink:
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26531
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#137 Post autor: Koper » sob cze 27, 2015 13:30 pm

Wojtek pisze:No i w drugim i trzecim mad maksie też miałeś happy endy - w dwójce cała osada zostaje ocalona i będzie żyła w dobrobycie pod wodzą nowego lidera, trójka z kolei to jeszcze większy happy end, bo Max odzyskuje swoje człowieczeństwo i prawdopodobnie decyduje się zostać przy dzieciach, jako ich strażnik.
Że jak? Przecież zarówno dwójka jak i trójka kończą się tak, że Maxa nikt z dzieciaków (łącznie z tym knypkiem z bumerangiem z dwójki) nie widział. A czy dobrobyt to trudno powiedzieć, reżyser pozostawia to wyobraźni, w trójce siedzą w jakichś ruinach przy ognisku, w ogóle trudno to nazwać dobrobytem.
Wojtek pisze:No sorry, ale jak dla Ciebie gość w masce -a konkretniej Joe - to postać porównywalna z Turnerową to naprawdę nie wiem, co powiedzieć :P Nawet, jakby Joe przez cały film nie mówił, to już samym lookiem bije na głowę Tinę. Na modelki też mi się przyjemniej patrzy niż na garstkę dzikich dzieci, które same zdołały przetrwać na jakimś zadupiu - byłbym zdziwiony, że Tobie nie, ale w sumie Ty masz te swoje ciągoty do nieletnich :wink:
To ześ teraz argument wyciągnął, normalnie, lol. Nie chodzi mi o "jakość" postaci tylko o schemat fabuły. Zresztą nawet jak badguye lepsi (co najwyżej ten główny zresztą), to i tak główny bohater gorszy.
Wojtek pisze:Taaa.. świńskie gówno i Kaptyn Łoker - serio nie widzę nic złego w skoncentrowaniu osi filmu w okół jednego pościgu, zwłaszcza, że jest to zrobione po mistrzowsku :wink:
A co jest złego w tym, że fabuła nie jest linearna i potrafi zaskoczyć widza? Czy Twoje pokolenia uznaje, że im prostsza i bardziej schematyczna, tym lepiej? :P
Wojtek pisze:Myślę jednak, że obaj się zgodzimy, że żaden film z serii Mad Max nie stawiał fabuły na piedestale - w każdym z tym filmów schodziła ona na (w najlepszym przypadku) drugi plan, chociaż moim zdaniem najnowsza część nie ma się pod tym względem czego wstydzić - tak w porównaniu z poprzednimi częściami, jak i tym bardziej ze współczesnym kinem akcji :wink:
A co to jest współczesne kino akcji? To są gnioty pokroju Marvelshitów czy jakieś denne sequele Szklanych pułapek i czego tam jeszcze? :)
Tak, zgadzam się, żaden z filmów o MM nie stawiał fabuły na piedestale, nie uważam też by "Fury Road" jakoś drastycznie odstawał pod tym względem od poprzedników. Jest po prostu wtórny i w zasadzie nie oferuje nic nowego - poprzednie części jednak bardziej różniły się pod względem prowadzenia historii, fabularnego schematu (tyle tylko że dwójkę i trójkę tak samo kończył wielki pościg).
Tylko, że poprzednie części nie miały narobionego takiego hypu wokół siebie jakby normalnie pewno pokolenie widzów nagle odkryło, że kino się nie kończy na Batmanie czy Kapitanie Ameryce. :D
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34942
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#138 Post autor: Wawrzyniec » sob cze 27, 2015 13:30 pm

O proszę, a ja myślałem, że to Wojtek tutaj będzie najwięcej krytykował, gdyż ona lubi tak rozkładać filmy na czynniki pierwsze i do różnych rzeczy się przyczepiać - no offence Wojtek. :wink: - a tu jednak Koper jest najbardziej krytyczny. :? A sądziłbym, że akurat taki film mu się bardzo spodoba, gdyż nie superbohaterów, nie trzęsącej się kamery i okropnego montażu, nie ma nadmiaru CGI, a jest dużo kaskaderki itd.
I samo przehype'owanie filmu wytłumaczyłbym tęsknotą za tego typu rozrywką. A patrząc, że ma się do wyboru "Furious Seven", czy inne "Avengersy" to nic dziwnego, że ludzie hype'ują dobry blockbuster.

Plus mnie się podoba ta tajemniczość, że za wiele nie wiemy o bohaterach. Ile to razy w kinie super postać została zepsuta, gdyż poznaliśmy jej "historię". Czasami aura tajemniczości jest lepsza. I tak możemy się domyślać, że Furiosa mogła tez robić straszne czyny w przeszłości. A dlaczego nie robi za matkę? Może to i głupie, ale nie ma jednej ręki i dlatego też może jest zakwalifikowana jako nieperfekcyjna i nieidealny materiał na matkę.

I też byłbym ostrożny z zarzutami co Maxa Hardy'ego. Zauważmy, że w dwójce i trójce to nie do końca ona napędza wydarzenia, tylko staje się ich częścią. W trójce zresztą z tego co pamiętam to zjawia się u Tiny Turner, gdyż po prostu szuka pracy.
I taki sam jest Max Hardy, niby pokazuje, że ma wszystkich gdzieś, ale w końcu wiemy, że ma dobre serduchu i pomaga.

A, że film jest prosty jak budowa cepa. Cóż przecież wszystkie (może najmniej trójka) nie miały skomplikowanych fabuł.
Koper pisze:a zakończenie to happy end prawie w stylu "Elysium".
:shock: :!: :shock: :!: :shock: :!: :? :shock: :? :!: :shock: :? Wow! Wow! Wow! Chwila, chwila, chwila zachowajmy pewne proporcje. Tutaj po przybyciu do Cytadeli Furiosa nie wysyła roboty, aby leczyły całą Ziemię i nie ma też historii o ptaszku i nosorożcu. Tak też zachowajmy pewne proporcje i nie policzkujmy Millera, gdyż na to nie zasługuje.
Koper pisze: krótki dialog o niczym - a - krótki dialog o niczym -
Ciężko dogodzić u jednego za długie dialogi i ponoć ktoś je muzyką zagłusza, a drugiego za krótkie. :P

I oczywiście muzyka nie jest przehype'owana. Nie jest to ambitny soundtrack, co jednak nie szkodzi na przeszkodzie, aby uznać go za jeden z lepszych w tym roku. I nie powiesz mi, że kiedy pojawiło się "Brothers in Arms", motory zaczęły skakać i ogólnie dużo zaczęło się dziać, to nie zacząłeś sobie kiwać główką w rytm muzyki i tupać nóżką? :wink:
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26531
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#139 Post autor: Koper » sob cze 27, 2015 13:33 pm

Po 1. film mi się podoba. Tylko tacy jak Ty robią wokół niego za dużo niepotrzebnego hypu z którego można by wnioskować, ze oto jakieś arcydzieło światowej kinematografii powstało. :P Najpierw skutecznie obrzydzacie Hansa, a teraz Mad Maxa, fanboje cholerni. :D

Po 2. ta muzyka w filmie jest gorzej wyeksponowana niż w każdej z poprzednich części a "Brothers in Arms" to ja nawet nie kojarzę w jakiej scenie to leciało, chyba ginęło gdzieś pod SFX, albo było poszatkowane.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13707
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#140 Post autor: Kaonashi » sob cze 27, 2015 13:39 pm

Akurat Brother in Arms to mi się od razu rzuciło w uszy. I w sumie to jedyny fragment obok wstawek z Pendereckiego, który faktycznie zapamiętałem po seansie.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26531
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#141 Post autor: Koper » sob cze 27, 2015 13:43 pm

ale w której to było scenie? Na samym początku?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13707
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#142 Post autor: Kaonashi » sob cze 27, 2015 13:46 pm

Tu jest fragment tej sceny:
https://www.youtube.com/watch?v=nRpPOiP6TRM

Oczywiście jest trochę sfx-ów, ale pamiętajmy, że to nie jest film Leone. :wink:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#143 Post autor: Wojteł » sob cze 27, 2015 13:49 pm

Koper pisze:
Wojtek pisze:No i w drugim i trzecim mad maksie też miałeś happy endy - w dwójce cała osada zostaje ocalona i będzie żyła w dobrobycie pod wodzą nowego lidera, trójka z kolei to jeszcze większy happy end, bo Max odzyskuje swoje człowieczeństwo i prawdopodobnie decyduje się zostać przy dzieciach, jako ich strażnik.
Że jak? Przecież zarówno dwójka jak i trójka kończą się tak, że Maxa nikt z dzieciaków (łącznie z tym knypkiem z bumerangiem z dwójki) nie widział. A czy dobrobyt to trudno powiedzieć, reżyser pozostawia to wyobraźni, w trójce siedzą w jakichś ruinach przy ognisku, w ogóle trudno to nazwać dobrobytem.
No i? Przecież dokładnie to samo masz w czwórce, nazywając to happy endem - w dwójce osada jest ocalona a Maxa ostatni raz widzą na drodze. W czwórce laseczki obalają Joe'go, ale Max też się od nich odłącza i idzie w pizdu być dalej zatraconą duszą. Więc masz IDENTYCZNĄ niemal sytuację, ale jedno dla Ciebie jest ponure a drugie happy endem. Because fuck logic. A co do trójki, no to przecież po to dostali inżyniera-karła, żeby odbudować całą cywilizację, przynajmniej w jakimś stopniu, więc wniosek jest taki, że najprawdopodobniej sobie poradzą.
Koper pisze:
Wojtek pisze:No sorry, ale jak dla Ciebie gość w masce -a konkretniej Joe - to postać porównywalna z Turnerową to naprawdę nie wiem, co powiedzieć :P Nawet, jakby Joe przez cały film nie mówił, to już samym lookiem bije na głowę Tinę. Na modelki też mi się przyjemniej patrzy niż na garstkę dzikich dzieci, które same zdołały przetrwać na jakimś zadupiu - byłbym zdziwiony, że Tobie nie, ale w sumie Ty masz te swoje ciągoty do nieletnich :wink:
To ześ teraz argument wyciągnął, normalnie, lol. Nie chodzi mi o "jakość" postaci tylko o schemat fabuły. Zresztą nawet jak badguye lepsi (co najwyżej ten główny zresztą), to i tak główny bohater gorszy.
Ok, czaję
Koper pisze:
Wojtek pisze:Taaa.. świńskie gówno i Kaptyn Łoker - serio nie widzę nic złego w skoncentrowaniu osi filmu w okół jednego pościgu, zwłaszcza, że jest to zrobione po mistrzowsku :wink:
A co jest złego w tym, że fabuła nie jest linearna i potrafi zaskoczyć widza? Czy Twoje pokolenia uznaje, że im prostsza i bardziej schematyczna, tym lepiej? :P
Boże, ile to się pozmieniało od wczoraj, kiedy się dowiedziałem w temacie Giacchina, że hejtuję wszystko co nowe, a stare stawiam na piedestale - ej weźcie się zdecydujcie albo to rozsądźcie między sobą, bo mi się nie chce na to idiotyczne pierdolenie o różnicy pokoleń odpowiadać :P I trzeciego mad maxa nazywasz nielinearną i zaskakującą fabułą? Serio? Co tam masz nielinearnego i zaskakującego? Swoją drogą nagle jak na miłośnika B-klasowej rozrywki dziwnie narzekasz na fabułę czwórki. A dwójka miała może lepiej rozbudowaną? W sumie był nieco dłuższy wstęp do finałowej akcji, ale ponownie: cały film to wzajemne uganianie i napierdalanie się dzikusów na pustkowiu, no ale przecież tamten film wyszedł 30 lat temu, więc z automatu jest lepszy, czy tak? :P
Koper pisze:
Wojtek pisze:Myślę jednak, że obaj się zgodzimy, że żaden film z serii Mad Max nie stawiał fabuły na piedestale - w każdym z tym filmów schodziła ona na (w najlepszym przypadku) drugi plan, chociaż moim zdaniem najnowsza część nie ma się pod tym względem czego wstydzić - tak w porównaniu z poprzednimi częściami, jak i tym bardziej ze współczesnym kinem akcji :wink:
A co to jest współczesne kino akcji? To są gnioty pokroju Marvelshitów czy jakieś denne sequele Szklanych pułapek i czego tam jeszcze? :)
Tak, zgadzam się, żaden z filmów o MM nie stawiał fabuły na piedestale, nie uważam też by "Fury Road" jakoś drastycznie odstawał pod tym względem od poprzedników. Jest po prostu wtórny i w zasadzie nie oferuje nic nowego - poprzednie części jednak bardziej różniły się pod względem prowadzenia historii, fabularnego schematu (tyle tylko że dwójkę i trójkę tak samo kończył wielki pościg).
[/quote]

A moim zdaniem Miller ciekawie zrównoważył wprowadzenie nowych elementów do świata Mad Maxa, jak i rzeczy, które fani lubili. Jasne, powtarza się pościg za ciężarówką z dwójki, zresztą jest od cholery drobniejszych smaczków, ale dla mnie to wygląda tak, jakby Miller wyciągnął wnioski z poprzednich części i włączył do tego filmu wszystko co najlepsze (poza Gibsonem) z dotychczasowej trylogii. I mi się na przykład ogromnie podobał wątek kultu w okół Joe'go, połączenie mitów vikingów z chromowanymi autami i to całe bezmyślne oddanie chłopaczków z wypranymi mózgami -IMO sto razy lepsze, niż kult w okół Hummundusa z dwójki. No i tak, siła tego filmu to przede wszystkim doskonała strona wizualna, montaż i bezpretensjonalność, ale fabularnie nie uważam go za gorszy, niż poprzednie Mad Maxy. Nawet, jeśli fabuła jest tutaj prostsza niż w niektórych częściach, to nie znaczy z automatu, że jest gorsza.

Zresztą, wracając jeszcze do Twojego "genialnego" argumentu o moim pokoleniu i prostocie fabuły - wiesz kto we współczesnym kinie stara się na siłę skomplikować i rozbudować fabułę? Nolan. Dalej mi powiesz, że prostsza fabuła z automatu oznacza gorszą? Bo to, że ktoś najebie wątków do swojego filmu, to nie znaczy wcale, że będzie umiał je dobrze prowadzić, rozwiązać i połączyć - moim zdaniem lepiej jest zrobić coś prostszego, ale trzymajacego się kupy :P
Koper pisze:Tylko, że poprzednie części nie miały narobionego takiego hypu wokół siebie jakby normalnie pewno pokolenie widzów nagle odkryło, że kino się nie kończy na Batmanie czy Kapitanie Ameryce. :D
[/quote]

No nie, wcale, tylko chyba jeszcze w podstawówce słyszałem jaki to Mad Max megakult :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26531
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#144 Post autor: Koper » sob cze 27, 2015 14:03 pm

Kaonashi pisze:Tu jest fragment tej sceny:
https://www.youtube.com/watch?v=nRpPOiP6TRM

Oczywiście jest trochę sfx-ów, ale pamiętajmy, że to nie jest film Leone. :wink:
A, w tym momencie... Ale na początku był też chyba ten sam motyw muzyczny jak Max próbował uciec z "lochów".
Swoją drogą muzyka akcji z dwójki miała w sobie tę dzikość, niepokój, a teraz mamy ino RCP'owskie anthemy. :P
Wojtek pisze:No i? Przecież dokładnie to samo masz w czwórce, nazywając to happy endem - w dwójce osada jest ocalona a Maxa ostatni raz widzą na drodze. W czwórce laseczki obalają Joe'go, ale Max też się od nich odłącza i idzie w pizdu być dalej zatraconą duszą. Więc masz IDENTYCZNĄ niemal sytuację, ale jedno dla Ciebie jest ponure a drugie happy endem. Because fuck logic. A co do trójki, no to przecież po to dostali inżyniera-karła, żeby odbudować całą cywilizację, przynajmniej w jakimś stopniu, więc wniosek jest taki, że najprawdopodobniej sobie poradzą.
Kurde, Ty nie czaisz bazy. :P Mi nie chodzi o to, ze ktoś tam przeżył czy nie, ale jak to jest pokazane. W dwójce i trójce jest to pewną niewiadomą, poza tym udaje się tylko tej grupce, której pomagał Max. A w czwórce od razu mamy: woda dla wszystkich, jeszcze tylko piękne kobiety dla wszystkich a potem pewnie wprowadzą demokrację i Furiosa zostanie burmistrzem na dwie kadencje. :P
Wojtek pisze:Zresztą, wracając jeszcze do Twojego "genialnego" argumentu o moim pokoleniu i prostocie fabuły - wiesz kto we współczesnym kinie stara się na siłę skomplikować i rozbudować fabułę? Nolan. Dalej mi powiesz, że prostsza fabuła z automatu oznacza gorszą? Bo to, że ktoś najebie wątków do swojego filmu, to nie znaczy wcale, że będzie umiał je dobrze prowadzić, rozwiązać i połączyć - moim zdaniem lepiej jest zrobić coś prostszego, ale trzymajacego się kupy
A co mi tu wyskakujesz z kolejnym przedmiotem kultu różnego rodzaju "Wawrzyńców" znanym jako Nolan? :D Nolan fajne fabuły to miał w dawnych czasach. ;) Ja tylko mówię, że nie rozumiem zarzutów odnośnie fabuły jedynki, która ze wszystkich Maxów jest najmniej schematyczna czy oczywista. W czwórce wszystko od początku do końca idzie tak prostym torem, że nie ma mowy o zaskoczeniu. Ten wątek kultu fajny, ok, ale właściwie w dalszej części filmu, po tym jak osamotniony chłopaczek staje po stronie "dobrych", nic za bardzo już z tego dla fabuły nie wynika. A upadek tego kultu w finale jakiś taki łagodny i nijaki.
Wojtek pisze:No nie, wcale, tylko chyba jeszcze w podstawówce słyszałem jaki to Mad Max megakult
A to Ty też się wliczasz do nawiedzonych fanbojów czwórki dająych jej 10/10, film roku i w ogóle? :D
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34942
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#145 Post autor: Wawrzyniec » sob cze 27, 2015 14:07 pm

Koper pisze: Tylko tacy jak Ty robią wokół niego za dużo niepotrzebnego hypu z którego można by wnioskować, ze oto jakieś arcydzieło światowej kinematografii powstało. :P Najpierw skutecznie obrzydzacie Hansa, a teraz Mad Maxa, fanboje cholerni. :D
Ciągle słyszę na tym forum te zarzuty i dalej uważam, że są niesprawiedliwe. Gdyż najlepiej to być smutasem, malkontentem, narzekań na wszystko co nowe, albo nie ma minimalnie 20 lat, mówić jak to kiedyś wszystko było lepsze, łącznie z telefonami komórkowymi wielkości cegłówki. O, albo jedyna dozwoloną opcją, jak coś się ukaże dobrego to powiedzieć "meh" i że jest "generic", to jest jeszcze dopuszczalne, ale żadne ekscytacje. Normalnie jak w klasztorze w "Imię Róży", gdzie śmiech był niemile widziany. OK tutaj nikt nie zabija, ale mimo wszystko nie ma nic gorszego od ekscytacji, radości i trochę fapowania.

A w całej Waszej wymianie zdań to czuję się jak między młotem i kowadłem, gdyż ja lubię najnowszego Mad Maxa, podobnie jak i te stare. Przy czym ze starych najlepsza jest dwójka, dlatego też gdybym miał zrobić listę to chyba wyglądałaby ona tak:

1. Mad Max: Fury Road
2. Mad Max 2: Road Warrior
3. Mad Max: Beyond Thunderdome
4. Mad Max
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26531
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#146 Post autor: Koper » sob cze 27, 2015 14:23 pm

Wawrzyniec pisze:Ciągle słyszę na tym forum te zarzuty i dalej uważam, że są niesprawiedliwe. Gdyż najlepiej to być smutasem, malkontentem, narzekań na wszystko co nowe, albo nie ma minimalnie 20 lat, mówić jak to kiedyś wszystko było lepsze, łącznie z telefonami komórkowymi wielkości cegłówki. O, albo jedyna dozwoloną opcją, jak coś się ukaże dobrego to powiedzieć "meh" i że jest "generic", to jest jeszcze dopuszczalne, ale żadne ekscytacje. Normalnie jak w klasztorze w "Imię Róży", gdzie śmiech był niemile widziany. OK tutaj nikt nie zabija, ale mimo wszystko nie ma nic gorszego od ekscytacji, radości i trochę fapowania.
A Ty potrafisz wypośrodkować, czy tylko zawsze skrajności? :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#147 Post autor: Wojteł » sob cze 27, 2015 14:35 pm

Koper pisze:Kurde, Ty nie czaisz bazy. :P Mi nie chodzi o to, ze ktoś tam przeżył czy nie, ale jak to jest pokazane. W dwójce i trójce jest to pewną niewiadomą, poza tym udaje się tylko tej grupce, której pomagał Max. A w czwórce od razu mamy: woda dla wszystkich, jeszcze tylko piękne kobiety dla wszystkich a potem pewnie wprowadzą demokrację i Furiosa zostanie burmistrzem na dwie kadencje. :P
No ale jakby nie patrzeć, to tutaj happy end też będzie panował tylko dla pewnej osady - w dwójce miałeś wioskę ludzi, którzy nauczyli się wyrabiać paliwo - Max ich ocalił. W trójce miałeś Burter Town, które i bez Maxa sobie całkiem nieźle radziło i garstkę dzieci, które Max ocalił. A tutaj Max ocalił Furiosę, która wróciła do miasta rządzonego przez Joe i tam już będzie ok - co nie znaczy, że w innych miejscach wciąż jest gorzej niż w Sosnowcu i trzeba walczyć o każdy łyk wody :wink: Już nie mówiąc o samym Maxie, który dalej będzie zatraconą duszą, czy jakby to poetycko nazwać :P
Koper pisze:
Wojtek pisze:Zresztą, wracając jeszcze do Twojego "genialnego" argumentu o moim pokoleniu i prostocie fabuły - wiesz kto we współczesnym kinie stara się na siłę skomplikować i rozbudować fabułę? Nolan. Dalej mi powiesz, że prostsza fabuła z automatu oznacza gorszą? Bo to, że ktoś najebie wątków do swojego filmu, to nie znaczy wcale, że będzie umiał je dobrze prowadzić, rozwiązać i połączyć - moim zdaniem lepiej jest zrobić coś prostszego, ale trzymajacego się kupy
A co mi tu wyskakujesz z kolejnym przedmiotem kultu różnego rodzaju "Wawrzyńców" znanym jako Nolan? :D Nolan fajne fabuły to miał w dawnych czasach. ;) Ja tylko mówię, że nie rozumiem zarzutów odnośnie fabuły jedynki, która ze wszystkich Maxów jest najmniej schematyczna czy oczywista. W czwórce wszystko od początku do końca idzie tak prostym torem, że nie ma mowy o zaskoczeniu. Ten wątek kultu fajny, ok, ale właściwie w dalszej części filmu, po tym jak osamotniony chłopaczek staje po stronie "dobrych", nic za bardzo już z tego dla fabuły nie wynika. A upadek tego kultu w finale jakiś taki łagodny i nijaki.
Bo użyłeś argumentu, że bardziej skomplikowana fabuła zawsze będzie lepsza od tej prostej, a to nieprawda - IMO lepiej jest skrócić ułamek, niż zostawiać go z jakimiś absurdalnymi wartościami, byleby wyglądał srogo :P A cała dyskusja zaczęła się od tego, że stwierdziłeś, że fabularnie to najgorszy z wszystkich Maxów - zupełnie tak, jakby dwójka miała inteligentną, rozbudowaną i błyskotliwą fabułę, a przecież była pod tym względem bardzo podobna do czwórki czy innych zwykłych akcyjniaków. Zresztą dla mnie żaden ze starych Maxów nie miał dobrej fabuły, więc też nie rozumiem, czemu by się czepiać czwórki, która może inteligentnym filmem psychologicznym nie była, ale też nie rozłaziła się w szwach i trzymała się kupy.

Koper pisze:
Wojtek pisze:No nie, wcale, tylko chyba jeszcze w podstawówce słyszałem jaki to Mad Max megakult
A to Ty też się wliczasz do nawiedzonych fanbojów czwórki dająych jej 10/10, film roku i w ogóle? :D
Szczerze?,,

Od X lat słyszałem jakie to Mad Maxy są zajebiste i megakultowe. Obejrzałem i niezbyt mi się spodobały - właśnie dlatego, że fabuła była szczątka, a w jedynce też do bólu poszatkowana i mało angażująca, główną natomiast atrakcją były pościgi i rozwałki samochodów - więc kompletnie nie mój typ kina, bo jeśli jest w kinie akcji coś, co mnie nudzi bardziej od Jasona Stathama to chyba właśnie są to pościgi samochodowe. Do tego ta seria miała strasznie słabe czarne charaktery, jedynie Toecutter z jedynki dawał radę. Ogólnie ze starej trylogii podobała mi się dwójka, mimo, że nie mój typ kina, uważam, że była dobra. Pozostałe dwa filmy - miały swoje problemy :P

Potem słyszałem, że Mad Max 4 jest świetny i byłem pewien, że jako, że ta seria mi nie przypadła do gustu i nie jest to mój typ kina, to ten film też mi się nie spodoba. Poszedłem do kina i był świetny - design pojazdów, świat przedstawiony, główny czarny charakter i jego kult, montaż, zdjęcia, naprawdę byłem szczerze zaskoczony, że film opierający się na pościgach może mi się tak podobać. Podobało mi się też to, jak wykorzystano niektóre triki montażowe i zdjęciowe z poprzednich części, tylko że w połączeniu z nowoczesną technologię i 300 krotnie większym budżetem wypadało to dużo lepiej, niż w trącącej myszką jedynce (postapo z domami z tektury i seventeesowymi swetrami to też nie moje klimaty - rzadko krytykuję filmy za to, że się zestarzały, ale pierwszy Mad Max się zestarzał niemiłosiernie).

Nie jest to film bez wad, ale rzadko wychodzę z kina tak zadowolony. zresztą dokładniejszą opinię na temat tej i poprzednich części pisałem w tym temacie jakieś 2-3 strony temu - jeśliś ciekaw, co mi się podobało, a co nie, to sobie tam zajrzyj :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26531
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#148 Post autor: Koper » sob cze 27, 2015 16:18 pm

Moim zdaniem Mad Max jest jedną z niewielu serii filmowych, gdzie każda część trzyma poziom, nie odstaje od ogółu, a jednocześnie trochę jest inna stylistycznie niż poprzednie. Trudno jednoznacznie zdefiniować najlepszą bo to już kwestia gustu. Widzisz, Tobie podoba się ta najbardziej wtórna, która wykorzystuje wszelkie schematy i koncepty poprzedniczek, wmieszawszy w to jeszcze dorobek postmadmaxowskiej popkultury całych trzech dekad, jakie dzieliły te filmy (mi te wojaki Immortana kojarzyły sie z antagonistami z paru gier komputerowych, np. Borderlands) no i współczesne możliwości realizacyjne. Mi odwrotnie. Wolę starą, totalnie niemainstreamową, nakręconą za groszę jedynkę (i proszę mi nie mówić, że się zestarzała niemiłosiernie, bo z tym się nie zgodzę, tam nie ma plastelinowych dinozaurów czy gumowych pijawek-mutantów, a że komuś nie pasuje stylistycznie to inna bajka), ktoś tam może preferować dziką dwójkę, a jakiś megafan KNP - trójkę. Dla każdego coś dobrego. Niemniej ta część, będę się upierał, jest fabularnie najprostsza, najbardziej schematyczna i najbardziej wtórna. No i ma najbardziej banalną muzę. :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#149 Post autor: Wojteł » sob cze 27, 2015 17:31 pm

Koper pisze:Moim zdaniem Mad Max jest jedną z niewielu serii filmowych, gdzie każda część trzyma poziom, nie odstaje od ogółu, a jednocześnie trochę jest inna stylistycznie niż poprzednie. Trudno jednoznacznie zdefiniować najlepszą bo to już kwestia gustu. Widzisz, Tobie podoba się ta najbardziej wtórna, która wykorzystuje wszelkie schematy i koncepty poprzedniczek, wmieszawszy w to jeszcze dorobek postmadmaxowskiej popkultury całych trzech dekad, jakie dzieliły te filmy (mi te wojaki Immortana kojarzyły sie z antagonistami z paru gier komputerowych, np. Borderlands) no i współczesne możliwości realizacyjne.
A to nie wiem, bo jestem bardzo niedzielnym graczem. Zresztą - zauważ, że mi się najbardziej podobały część II i IV, które są do siebie najbardziej podobne. W obu podobała mi się stylówa Maxa (w dwójce trochę bardziej, bo Gibson z tymi kawałkami siwizny naprawdę wyglądał jak one crazy motherfucker), w obu mi się podobała akcja no i uważam, że dwójka pod względem fabuły czy dialogów, mimo, że są bardzo proste, stoi wyżej od jedynki. No i czwórka ma najlepszy czarny charakter, więc można by rzec, że moją ulubioną częścią jest dwójka po liftingu :D
Koper pisze:Mi odwrotnie. Wolę starą, totalnie niemainstreamową, nakręconą za groszę jedynkę (i proszę mi nie mówić, że się zestarzała niemiłosiernie, bo z tym się nie zgodzę, tam nie ma plastelinowych dinozaurów czy gumowych pijawek-mutantów, a że komuś nie pasuje stylistycznie to inna bajka),

Są za to wąsiory i swetry z lat 70tych :P
Koper pisze:ktoś tam może preferować dziką dwójkę, a jakiś megafan KNP - trójkę. Dla każdego coś dobrego. Niemniej ta część, będę się upierał, jest fabularnie najprostsza, najbardziej schematyczna i najbardziej wtórna. No i ma najbardziej banalną muzę. :P

Ok, może i jest dość wtórna w ramach serii, ale jedna rzecz moim zdaniem uległa ogromnej poprawie, mianowicie czarne charaktery - bo ani Hummundus, ani Tina Turner mi się nie podobali. Toecutter z jedynki dawał radę, ale gang jego motocyklistów do mnie nie trafiał (mimo, że i oni i trepy Joego miały być do bólu przerysowane, więc konwencja podobna, to jakoś mnie ci pierwsi nie przekonują - może przez aktorstwo, może przez stylizację, a może przez wątek religijny). A co do muzyki to zgoda, ale uważam, że score dżanka dawał radę w filmie, mimo, że to na maksa post-zimmerowa łupanka. Więc ja bym za film był w stanie dać dość wysoką ocenę, ale raczej bym go nie chciał w następnych częściach - wolałbym, żeby Miller zaryzykował i poszukał jakiegoś mało znanego twórcy :p zresztą to wszystko zależy od tego, w jaką stronę pójdzie przy następnej części ;)
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26531
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#150 Post autor: Koper » sob cze 27, 2015 18:19 pm

Wojtek pisze:A co do muzyki to zgoda, ale uważam, że score dżanka dawał radę w filmie
dawać może i dawał, ale żeby jakieś maksy, scory roku... ;)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

ODPOWIEDZ