HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34942
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: NAGRODY BRANŻOWE

#136 Post autor: Wawrzyniec » śr gru 04, 2013 15:28 pm

To jest w sumie forum dyskusyjne, więc podyskutować można, ale też zachowajmy pewien porządek: Mamy osobny temat dla tego "temptracku" i jednak jeśli można wolałbym aby tam się toczyła dyskusja na jego temat, tym bardziej że wiele zarzutów nie zostało zrozumianych, a inne całkowicie odwrotnie odebrane.
A tutaj lepiej skoncentrujmy się na nominowanych ścieżkach, które na nominacje zasługują.

Plus każdemu WSZYSTKO WOLNO. Zimmerowi WOLNO brać każdy projekt, a McQueenowi WOLNO praktykować swój fanbojski fetysz. Ale nam i mi też jest WOLNO coś takiego krytykować, zamiast tylko posypywać tyłki lukrem.
Tak samo jak mam mieć prawo zastrzeżenia do tej całej niedorzecznej kampanii promocyjnej i wydawniczej. Ale w sumie tutaj jestem gotowy uderzyć się w pierś, gdyż skoro są pierwsze nominacje to znaczy, że przynosi ona efekty. Tylko raczej członkowie Akademii nie otrzymują 4 minut score'u, a zresztą skoro film jest ważniejszy, to po co ubiegać się o nominacje za ścieżkę dźwiękową?

OK i na tym zakończmy tę dyskusję w tym temacie. Jak zostanie przeniesiona i nie będzie tutaj robiła bałaganu to pięknie i merytorycznie odniosę się do każdego punktu. A teraz uprzejmie proszę skoncentrujmy się na meritum i lepiej pogdybajmy nad szansami Newmana, Price'a, Desplata, a może Becka? :)
Ostatnio zmieniony śr gru 04, 2013 15:58 pm przez Wawrzyniec, łącznie zmieniany 1 raz.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13707
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: NAGRODY BRANŻOWE

#137 Post autor: Kaonashi » śr gru 04, 2013 15:42 pm

Wawrzyniec pisze:Plus każdemu WSZYSTKO WOLNO. Zimmerowi WOLNO brać każdy projekt, a McQueenowi WOLNO praktykować swój fanbojski fetysz. Ale nam i mi też jest WOLNO coś takiego krytykować, zamiast tylko posypywać tyłki lukrem.
Tak samo jak mam mieć prawo zastrzeżenia do tej całej niedorzecznej kampanii promocyjnej i wydawniczej.
Nie poznaję Cię :wink:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Templar

Re: NAGRODY BRANŻOWE

#138 Post autor: Templar » śr gru 04, 2013 15:57 pm

Wawrzyniec pisze:skoro film jest ważniejszy, to po co ubiegać się o nominacje?
Ale to chyba wytwórnia zgłasza film, aktorów, muzykę itd. do nagród, a nie sam reżyser, aktor, czy kompozytor?

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13707
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: NAGRODY BRANŻOWE

#139 Post autor: Kaonashi » śr gru 04, 2013 16:14 pm

Pewnie o to chodzi:
Adam pisze:Jak Hansowi nie zależało na oskarach, to umiał sobie to załatwić. I tak było. Teraz mu jednak zależy stąd promosy są rozsyłane, i stąd nie przypadkowo już są nomy za ten "score" do nagród.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Templar

Re: NAGRODY BRANŻOWE

#140 Post autor: Templar » śr gru 04, 2013 16:40 pm

Tylko jest taka sprawa, bo ja akurat jestem w stanie uwierzyć w to co Hans mówi Pawłowi prywatnie, czyli, że nie zależy mu na nagrodach za score, ale film ma duże dla niego znaczenie. I jak wytwórnia zgłosiła też i score do nagród, to jeśli Hansowi zależy na tym filmie to nie będzie w wywiadach pierdzielił, że wytwórnia to zrobiła bez jego zgody, bo to tylko zaszkodzi filmowi.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9331
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: NAGRODY BRANŻOWE

#141 Post autor: Paweł Stroiński » śr gru 04, 2013 17:07 pm

I, mówiąc trochę bardziej pragmatycznie, jego kontaktowi ze studiem. Nie chcesz mieć wrogów na górze, choć Fox Searchlight raczej Hansa zwykle nie interesuje (w porównaniu z 90% jego kariery po prostu są mniejsze budżety, dużo).

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9331
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: NAGRODY BRANŻOWE

#142 Post autor: Paweł Stroiński » śr gru 04, 2013 17:11 pm

Kaonashi pisze:Pewnie o to chodzi:
Adam pisze:Jak Hansowi nie zależało na oskarach, to umiał sobie to załatwić. I tak było. Teraz mu jednak zależy stąd promosy są rozsyłane, i stąd nie przypadkowo już są nomy za ten "score" do nagród.
Hans nie chciał tego promosa i nie miał z nim nic wspólnego.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59950
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#143 Post autor: Adam » czw gru 05, 2013 20:13 pm

pierdolenie o szopenie.. a master płyty to kto dał i zrobił???

niedawno był rok, że serio nie chciał. i wtedy serio nie było nic. a dziś? dziadków i nie tylko z ampasu katują nawet fyc z MOSa na 2cd, co już samo w sobie jest failem :mrgreen: jedyne czego Hansik nie chciał przy tym filmie, to oficjalnego wydania scoru. i to akurat prawda bo widać po trakliscie :P a i tak zaraz wszyscy będą mieli tego completa fyc jak wypłynie i tyle i nie ma o czym gadac.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9331
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#144 Post autor: Paweł Stroiński » czw gru 05, 2013 22:11 pm

Ma ktoś jakiś kontakt do Fox Searchlight? :mrgreen:

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34942
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#145 Post autor: Wawrzyniec » czw gru 05, 2013 22:47 pm

Dziękuję uprzejmie Drogi Marku, na Tobie zawsze można polegać. :wink: Dobra, no to jazda z tym koksem! :P
Paweł Stroiński pisze:Z drugiej strony mamy Wawrzyńca, który jest tak wściekły na to, że ktoś opowiada taką historię
Dokładnie jako wieloletni członek Klu Klux Klan i potomek plantatorów bawełny z Luizjany uważam, że to jest HAŃBA! HAŃBA! HAŃBA!, że taki film w ogóle powstał! Tego należy zakazać i spalić na stosie!...

OK ma to być poważna dyskusja na argumenty czy nie? Trzymajmy się faktów, zamiast je wymyślać. Stwierdzenie, że jestem wściekły, że powstają filmy o niewolnictwie można łatwo odebrać i zrobić ze mnie rasistę. A naprawdę mam dość napięty ten tydzień i wolałbym się nie użerać ze Spikem Lee. Tego by mi jeszcze do szczęścia brakowało.

Zresztą napisałem to już wcześniej, ale mogę rozwinąć swoją myśl: Nic nikomu nie zabraniam. Jako, że jestem za tworzeniem społeczeństwa liberalnego i to jak najbardziej, tak też naturalnie jestem przeciwny zakazów, nawet jeżeli mają one obrażać czyjeś uczucia itd. Oczywiście nie każdy musi się ze mną zgadzać, ale dla mnie to jest cena, którą za wolność warto płacić. Jednak wolność tolerowania oznacza także wolność krytykowania. I tutaj nie ma znaczenia jak dla przykładu ważną tematykę film porusza i wszystko co z nim jest związane. Prawo do krytyki ma każdy z nas i tak samo ja i z niego korzystam. Ale to już wcześniej nawet dosadniej powiedziałem.
Paweł Stroiński pisze:Ludzie, czy jest na tym forum jeszcze ktoś z odrobiną rozsądku? Czy kompozytor nie może po prostu zrobić czasami czegoś, bo uważa za ważne? Zimmer dostaje pewnie z 50 projektów rocznie, co najmniej i może sobie dowolnie wybierać. A wziął film, który miał mniejszy budżet niż to, co robi zwykle, poszedł za temp-trackiem, czego nie znosi, a na pewno mógł się spodziewać, co tym temp-trackiem będzie, bo w kinie bywa. Jak myślicie, dlaczego? Jasne, prestiż ten projekt ZAWSZE miał (o czym niech świadczy to, że w filmie cameo mają tacy aktorzy jak Alfre Woodward czy Paul Giamatti) i to jest dla PR-u dobrze. Ale czy zawsze, nawet Zimmerowi, chodzi o nagrody? Z drugiej strony, czy reżyser nie ma prawa żądać I OCZEKIWAĆ takiej muzyki, jakiej chce?
I tutaj wracam do punktu wyjścia, czy patrz moja zdania wyżej. Kompozytor i reżyser mogą wszystko, wolność artystyczna, jasne jestem jak najbardziej za, ale znowu artystów i sztukę można, krytykować co też się robi od wieluset lat.
Co mi się mniej podoba to to poszukiwanie tej "odrobiny rozsądku". To, że jako jedyny na świecie rozumiesz tę całą kampanię, której nawet diabeł by nie zrozumiał, to nie znaczy, że każdy kto jej nie pojmuje, jest z góry debilem. Naturalnie masz do tego prawo, ale ja osobiście bym tak nie potrafił.

A i odnośnie tych nagród: Oczywiście jak zawsze mogę się mylić, ale z reguły nagrody trudniej dostać niż ich nie dostać. Tak też jeżeli naprawdę Zimmer nie chce nagród za ten score, co jest najbardziej zrozumiałe, gdyż co to za "score", to z tym chyba nie powinno być problemy. OK Studia, Bossowie i wszyscy inni chcą, aby film był nominowany za muzykę, nie warto narażać się studiom itd. Ok to jest zrozumiałe i oczywiście znowu moje pytanie może świadczyć o mojej ignorancji i głupocie, niewiedzy, ale czy kompozytor o którym mówimy nie jest przypadkiem jednych z czołowych hollywoodzkich kompozytorów, który wręcz dominuje i trzęsie tą branżą? Myślałem, że z taką pozycją może sobie na więcej pozwolić od np. takiego Abla Korzeniowskiego?
Paweł Stroiński pisze:Z drugiej strony mamy Wawrzyńca, który (...) zachowuje się, jakby McQueen porwał Zimmera ze studia, założył mu kajdany i wymierzył 50 batów dziennie, jeśli kawałek nie dość przypominał temp-track.
Film o niewolnictwie, który ponoć bardzo brutalnie je obrazuje i alegoria niewolnicza odnośnie muzyki i jej procesu powstawania. Osobiście miałbym opory, ale skoro już przekroczyliśmy tę "Cienką Czerwoną Linię" to ja dorzucę coś od siebie:
McQueen nie porwał Zimmera, ale w pewnym sensie to Zimmer dał się zniewolić McQueenowi narzuconymi mu kajdanami w postaci temp-tracku. Nawet jeżeli zrobił to świadomie i dla dobra filmu to z mojej strony na poklask nie ma co liczyć. A nawet chyba na mą wyrozumiałość zważywszy też z rozmów z kompozytorami podczas FMFów jaka panuje opinia o temp-tracku. I zawsze myślałem, że jest to dla kompozytora największa obraza. Gdyż jest to swego rodzaju brak wiary w umiejętności danego kompozytora i jego wrażliwość muzyczną i rozumowanie jej.
Przy nie tak sobie kompozytorzy z temp-trackiem radzili i akurat liczyłem, że kompozytor takiej klasy jak Zimmer, mógł z tego inaczej wybrnąć, w stylu: "Słuchaj Steve, to bardzo miło, że jesteś takim fanbojem tego szczególnego motywu, ale co powiedziałbyś na to, abyśmy może spróbowali "tego", albo zaaranżowali go "tak", albo troszkę byśmy go zmienili na "tak"?"
Nie uwierzę, że cały ten "Solomon" nie mógł zostać inaczej zaaranżowany i że inaczej nie dało się tego filmu zilustrować.

I tym samym chyba przechodzimy do głównego problemu, który wnioskuję też inni tak też odbierają.
Paweł Stroiński pisze:nie chce pozwolić by score na albumie przesłonił to, co jego zdaniem jest ważniejsze, czyli fabułę filmu.
Wiem robię się nudny, ale oczywiście Zimmer ma do tego prawo i ma prawo tak myśleć, przy czym ja tego nie rozumiem. Ten film nie opowiada o jakiś nieznanych i nigdy nie opowiedzianych wydarzeniach historycznych. Już rok temu mieliśmy tematykę niewolniczą w "Django" i "Lincolnie". Plus właśnie Spielberg parę już lat temu nakręcił "Amistad" z przepiękną muzyką Johna Williamsa. I ten sam duet stworzył też film pt. "Schindler's List", gdzie mieliśmy do czynienia z Holocaustem. Czy w takim razie Williams postąpił niegodnie, gdyż wydał bardzo ładnie oba soundtracki, które tym samym przesłoniły fabułę filmy? Ale przynajmniej osobiście się cieszę, że Spielberg ma inną wrażliwość muzyczną, a może w ogóle jej nie ma, gdyż jeszcze kazałby w "Liście Schindlera" przepisać temat z "E.T.", albo użyć tematu "Jaws" do zilustrowania zagrożenia.

I naprawdę jeżeli Zimmer nie chce, aby mówiono o muzyce, tylko skoncentrowano się na samym filmie, to niech sam zakończy jego promocję. Gdyż od kompozytora w kontekście filmu oczekuje się muzyki i po niej się go ocenia. Nie muszę znać całej zawiłej otoczki. A jeżeli jedyne co ma do zaoferowania to 4 minuty i taniej podróbki, to nie dziwota, że się pojawiają takie spekulacje, że dlatego nie wydano normalnego soundtracku, gdyż tak naprawdę to po najniższej linii oporu skopiowana "Inception" i "The Thin Red Line". OK, żeby poznać może lepiej ten score, najwidoczniej trzeba obejrzeć film, ale właśnie przez taką dziwaczną i niezrozumiałą kampanię promocyjną, niestety Zimmer kompletnie mnie zniechęcił.

Wiele się pewnie cieszy, że jestem wściekły na Zimmera, czy też zachwiała się moja wiara. Mogę tylko napisać, że to nie jest złość, a bardziej czuję smutek i to spory, że jeden z moich ukochanych kompozytorów, którego muzykę zawsze tak wysoko ceniłem i dalej cenię, traktuje i uważa mnie za niedorozwiniętego, skończonego debila. I to jest przykre tym bardziej, że on tak NIGDY mnie nie pozna, więc co to dla niego za różnica. Ale jest mi po ludzku przykro. Czy jak wolicie to ująć, po "fanbojsku", chociaż nie ukrywam, że określenie "muzyczna wrażliwość" bardziej mi się podoba. Tak więc Koper, Adam na przyszłość, wiecie jak się macie do mnie zwracać.

Okropnie się rozpisałem, przez co pewnie nikomu nie będzie się chciało tego czytać, ale cóż przynajmniej wyrzuciłem to z siebie. I tym, którym chciało się czytać serdecznie dziękuję za uwagę.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Mefisto

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#146 Post autor: Mefisto » czw gru 05, 2013 23:35 pm

ale ossso chozzi?

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9331
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#147 Post autor: Paweł Stroiński » czw gru 05, 2013 23:49 pm

Nie mówię, że Zimmer nie chce być nagradzany za ten score. Tego nie wiem, a raczej bym mówił, że chciałby dostać Oscara. Czy ma parcie na drugiego? Tak, choć chyba nie tak wielkie, jak w przypadku Incepcji, gdzie na wszelki wypadek wywalił Balfe'a z cue sheetów, chyba pierwszy raz coś takiego odstawił. To, że Balfe robił ten score, wiadomo, tylko nigdy nie dowiemy się, oficjalnie, co dokładnie. Wydaje mi się, że parcie jest trochę inne.

Czy Hans chce się tu promować? Tak i nie. Wygląda to tak, jakby chciał popchnąć film swoim nazwiskiem, ale bez możliwości oceny muzyki poza filmem, by jego popularność (która przekłada się na jego kasowość, bo ludzie kupują jego score'y za nazwisko, mając gdzieś film, kto z was nie kupił np. nowego Williamsa i nie chciał oglądać filmu i ile osób tutaj ma płyty z filmów, których nie widziały? No, właśnie tak) nie przesłoniła filmu. Czy Hans dramatyzuje? Trochę tak, bo historia, jak chciał napisać Akademii list, by obejrzeli film i na tej podstawie ocenili score jest wprost słodka, ale w ostatecznym rozrachunku chyba dość mało znaczy.

Ja bronię jego wiary w projekt i wiary w to, co zrobił dla określonego projektu. Wiem z kilku mniej lub bardziej oficjalnych źródeł (raczej mniej), że Hans jest dumny z tego score i, wbrew pozorom, jak się wsłuchuję w tego Solomona, to mi coraz bardziej "wchodzi" ten (podobny skądinąd do Grawitacji, ale nie sądzę, by Hans inspirował się Pricem) temat na wiolonczelę, skądinąd ładny. Poza temp-trackiem, zapominamy o prostej rzeczy, że tak, jak Horner myśli np. czteronutowcem czy narastającymi motywami z powtórzeniem środkowej nuty (na czym opiera się 90% jego dramatyzmu), tak Hans myśli opadającymi trzynutowymi motywami, które mogą być w ogóle pośrednią inspiracją Barberem (nawet w zupełnie innym harmonicznie od Adagia Journey to the Line). Po prostu, temp-track czy nie, pamiętajmy, że ten typ tak ma. Można to krytykować? Jasne, że można, tylko że nie wybiórczo (Cienkiej czerwonej linii w Incepcji się nie czepiamy, a w 12 Years a Slave jakoś tak. A czym się to różni?), po prostu. To samo tyczy się krytyki techniki kompozytorskiej Hansa: Albo zostawiamy to w spokoju (w końcu pod względem złożoności kompozycji - i będę to powtarzał - największą zaletą TTRL jest to, że Zimmer nie popełnił żadnych błędów orkiestracyjnych, a nie to, że ten score posiada - z wyjątkiem Stone in My Heart - jakieś wyjątkowe zabiegi czy kontrapunkt!).

Czy film można krytykować? Ja raczej czepiam się tego, że po prostu zjechałeś (za co w sumie? Za TTRL w muzyce?) film, którego nie widziałeś i nie bardzo masz zamiar obejrzeć (lęk przed czarnosem?). Czy jest bez wad? Jeszcze tego dokładnie nie przepracowałem, pewnie nie. Ale czy bez wad jest Lista Schindlera z cudownym monologiem Neesona, który na końcu rozkleja się, że nie sprzedał samochodu i złotej odznaki NSDAP (której, swoją drogą, Oskar Schindler nie posiadał)? Scena dobrze zagrana, nakręcona i cudownie zilustrowana przez Williamsa, ale po pierwsze jest to czysty sentymentalny Spielberg w filmie, który jest przerażająco dokumentalny przez resztę swego czasu trwania, a po drugie nie pasuje to do konwencji, którą reżyser wybrał. Czy są sceny chwytające za serce i sentymentalne? Owszem. Jedna scena, gdzie milczący Solomon na długim zbliżeniu nagle zaczyna śpiewać pieśń religijną, którą śpiewają pod koniec jest taka. Ejiofor ma na szczęście dość klasy, by ciągnąć takie momenty na wyciszeniu (taka jest w ogóle aktorska konwencja filmu). Także pewnie będzie się czego przyczepić, ale jak mówię, ja przepracowałem sobie to, jakie film ma przesłanie i w kinie ta historia naprawdę działa.

Nie mówię, by nie krytykować tego score'u, ani filmu. Tylko po pierwsze - najpierw go może obejrzyjmy i wtedy się zastanówmy, co jest tak, a co nie tak. Po drugie, ja bym chciał, żeby na tym forum nie krytykowano człowieka i nie posądzano go o to, że stracił zupełnie jakąkolwiek moralność dla kasy, nagród albo PR-u. Bo na to się nigdy nie zgodzę. Dlatego wzywam do rozsądku.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59950
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#148 Post autor: Adam » pt gru 06, 2013 18:26 pm

Wawrzyniec pisze:I naprawdę jeżeli Zimmer nie chce, aby mówiono o muzyce, tylko skoncentrowano się na samym filmie, to niech sam zakończy jego promocję. Gdyż od kompozytora w kontekście filmu oczekuje się muzyki i po niej się go ocenia. Nie muszę znać całej zawiłej otoczki. A jeżeli jedyne co ma do zaoferowania to 4 minuty i taniej podróbki, to nie dziwota, że się pojawiają takie spekulacje, że dlatego nie wydano normalnego soundtracku, gdyż tak naprawdę to po najniższej linii oporu skopiowana "Inception" i "The Thin Red Line". OK, żeby poznać może lepiej ten score, najwidoczniej trzeba obejrzeć film, ale właśnie przez taką dziwaczną i niezrozumiałą kampanię promocyjną, niestety Zimmer kompletnie mnie zniechęcił.
Wawrzyniec, szacun. Czytając to myślałem że to Maras pisał ;-) Najlepszy Twój post od długiego czasu, mi się nigdy nie uda osiągnąc takiego poziomu merytoryki - a ten akapit co zacytowałem? Zmiażdzyłeś. 8)

także Wawrzyn, keep calm and listen to:

Obrazek

8)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26527
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#149 Post autor: Koper » pt gru 06, 2013 18:41 pm

Znów tysiąc postów dyskusji o tym jak to Hans nie chce Oscara i nie obchodzi go muzyka bo film jest ważny? Blah. Ważny dla niego, bo to film, który ma szansę na hurtowe nagrody, więc i z rozpędu mogą nominować za muzę, ktokolwiek i cokolwiek by doń napisał. Hansu jak zwykle ściemy wali dla małych dzieci, a Paweł z niego robi rycerza bez skazy, co na białym (sorry, na czarnym :P) koniu wjeżdża do studia i za pół darmo robi muzę do WAŻNYCH filmów. :P Żeby on tu cokolwiek jeszcze się wysilił i coś nowego napisał... Dajcie już spokój. Dobrze przynajmniej, że w Filmmuzach nie ma to szans, bo nawet Wawrzek już się na to tyłkiem wypiął, jak czytam. :D
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59950
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER & VA - 12 YEARS A SLAVE (2013)

#150 Post autor: Adam » pt gru 06, 2013 18:44 pm

no Wawrzek się ostatnio konkretnie hardy na mistrzunia zrobił :D
#FUCKVINYL

ODPOWIEDZ