Oczywiście zgadzam się z Lisem w 100% tylko sam nie chciałem aż tak brutalnej retoryki używać wobec fanów Desplata. Ale naprawdę te kilka minut odstawia w zapomnienie muzykę i tematy Desplata i dość dobitnie pokazuje różnicę klas. Jednak Williams to Williams.
Zagrywka ze strony Yatesa i Desplata z jednej strony uczciwa i hołd to dobry, ale niestety też obnażająca fakt, że jak finał serii to jednak bez muzyki Williamsa nie idzie.
Ja jestem połowicznie usatysfakcjonowany. Jak pamiętacie biadoliłem i groziłem, że spalę kino jak nie usłyszę na koniec choć fragmentu "Hedwige's Theme". Więc otrzymałem Williamsa w pełnej okazałości. I oczywiście "Hedwige's Theme" w całej okazałości jako klamra wieńcząca tę serię wypada bardzo dobrze. Trochę tylko gorzej, że może niekoniecznie pasuje idealnie, akurat do tego filmu i jego tematyki. Ale to już takie doszukiwanie się.
Szkoda tylko, że Desplat nie zdecydował się na żadną aranżację muzyki Williamsa. Widać wybrał bezpieczniejsze rozwiązanie, czyli całkowite wklejenie muzyki wielkiego poprzednika.
Niech będzie, że jest to hołd i pokora.
