
ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I & II)
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Dla mnie Yates schrzanił ten film, ale na pewno muzyka wybija się na pierwszy plan w większej ilości niż w części 1. Jednak nadal nie został wykorzystany cały jej potencjał, który był zawarty na płycie... Yates po raz czwarty udowodnił, że nie zna się na muzyce i nie potrafi jej wykorzystać w filmie. Kompletny brak klimatu, a jeśli coś już wyszło, to jest to tylko zasługa pozostałych ludzi pracujących przy tym filmie. Wkomponowanie "Hedwig's Theme" w radosnej Williamsowskiej aranżacji (jak z Komnaty Tajemnic) do tego filmu brzmi strasznie dziwnie, jak dla mnie kompletny niewypał, dużo lepiej sprawdzają się mroczniejsze aranżacje Desplata tego tematu. Jeszcze z Williamsowskich wstawek najlepiej wypada "Leaving Hogwarts". Natomiast o dziwo! świetnie sprawuje się "Dumbledore's Farewell" Hoopera (nie jestem fanem tego kompozytora) jako przedłużenie "Severus & Lily". Jest kilka highlightów (otwierające film Lily's Theme, The Tunnel, Dragon Flight, Statues, Battlefield, Courtyard Apocalypse, muzyka akcji w końcówce filmu), bardzo pozytywnie zostałem zaskoczony wykorzystaniem w filmie utworu "Grey Lady"; natomiast "Resurrection Stone" po wycięciu wokalu i wyciszeniu sprawuje się wyjątkowo przeciętnie - zmarnowany potencjał, bo utwór na płycie jest jednym z najlepszych IMO.
Generalnie powiem tak: nawet John Williams nie wypadłby dobrze w słabym filmie Yatesa. Nawet gdyby napisał genialną muzykę, nawet gdyby dodał ciutkę klimatu do tej bezpłciowej papki, to i tak w końcowym montażu i mixie wyszedłby chaos.
Szkoda, że tak wyszło, bo część pierwsza muzycznie w filmie prezentowała się całkiem nieźle!
Dodatkowe uwagi: Dragon Flight wielu fanom HP przypominał Buckbeak's Flight Williamsa - i faktycznie, oba utwory mają ogromną wartość, nie mnie decydować, który lepszy, który gorszy, problem polega na tym, że Williams miał do podłożenia muzykę do ładnej wizualnie sceny, natomiast tutaj ten lot na smoku jest zaprezentowany wyjątkowo przeciętnie... zupełnie nie rozumiem dlaczego nie mogli zaprezentować ładniejszych krajobrazów... to już Eragon był pod tym względem lepszy, choć generalnie to też był słaby film... Sam smoczek dzięki specom od efektów naprawdę niezły. I mimo, że kawałek Desplata jest naprawdę dobry, to nie przeszły mnie ciary, bo obraz był miałki.
Według mnie problem polega na braku klimatu i kiepskiej reżyserii. Ten film to wyjątkowo chaotyczna układanka naprawdę dobrych, a czasami genialnych elementów. A kto odpowiada za układanie wszystkich elementów w spójną i logiczną całość? Reżyser.
A próbując ocenić muzykę... Album byłbym w stanie ocenić na 4,5. Natomiast nie mam pojęcia jak ocenić muzykę w filmie, bo muzyka sama w sobie dobrze się sprawuje i pasuje do scen, ale jest fatalnie zmiksowana; podłożona według jakiegoś dziwnego schematu... A to nie wina kompozytora. Nie wiem, szkoda czasu na zastanawianie się.
Generalnie powiem tak: nawet John Williams nie wypadłby dobrze w słabym filmie Yatesa. Nawet gdyby napisał genialną muzykę, nawet gdyby dodał ciutkę klimatu do tej bezpłciowej papki, to i tak w końcowym montażu i mixie wyszedłby chaos.
Szkoda, że tak wyszło, bo część pierwsza muzycznie w filmie prezentowała się całkiem nieźle!
Dodatkowe uwagi: Dragon Flight wielu fanom HP przypominał Buckbeak's Flight Williamsa - i faktycznie, oba utwory mają ogromną wartość, nie mnie decydować, który lepszy, który gorszy, problem polega na tym, że Williams miał do podłożenia muzykę do ładnej wizualnie sceny, natomiast tutaj ten lot na smoku jest zaprezentowany wyjątkowo przeciętnie... zupełnie nie rozumiem dlaczego nie mogli zaprezentować ładniejszych krajobrazów... to już Eragon był pod tym względem lepszy, choć generalnie to też był słaby film... Sam smoczek dzięki specom od efektów naprawdę niezły. I mimo, że kawałek Desplata jest naprawdę dobry, to nie przeszły mnie ciary, bo obraz był miałki.
Według mnie problem polega na braku klimatu i kiepskiej reżyserii. Ten film to wyjątkowo chaotyczna układanka naprawdę dobrych, a czasami genialnych elementów. A kto odpowiada za układanie wszystkich elementów w spójną i logiczną całość? Reżyser.
A próbując ocenić muzykę... Album byłbym w stanie ocenić na 4,5. Natomiast nie mam pojęcia jak ocenić muzykę w filmie, bo muzyka sama w sobie dobrze się sprawuje i pasuje do scen, ale jest fatalnie zmiksowana; podłożona według jakiegoś dziwnego schematu... A to nie wina kompozytora. Nie wiem, szkoda czasu na zastanawianie się.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14360
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Nie jestem fanem reżyserii Yatesa ale wszyscy podkreślają,że druga część Insygni to jego najlepszy film z Potterowej serii i najbliższy klimatem do " Więźnia Azkabanu " / jeśli tak,to Williams spisałby się tu świetniehp_gof pisze:Dla mnie Yates schrzanił ten film, ale na pewno muzyka wybija się na pierwszy plan w większej ilości niż w części 1.
Według mnie problem polega na braku klimatu i kiepskiej reżyserii. Ten film to wyjątkowo chaotyczna układanka naprawdę dobrych, a czasami genialnych elementów. A kto odpowiada za układanie wszystkich elementów w spójną i logiczną całość? Reżyser.

http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wyd ... p?wi=78763
Z tym też się nie zgodzę - oczywiście," Więzień " jest najlepszy ale muzyki z " Kamienia Filozoficznego " słucha mi się równie dobrze,może dlatego,że oprócz głównych motywów soundtrack obfituje w różnego rodzaju mini temaciki,słowem,jest magiaAle nic nie poradzę, że Kamień Filozoficzny i Komnata Tajemnic poza tematami w ogóle mi nie leżą i dopiero w Azkabanie Williams zrobił od początku do końca twór, którego lubię słuchać.
" Komnata " jedzie na autopilocie ale i ona ma swoje momenty - ogólnie,Hopper,Doyle i Desplat się nie umywają.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
To obejrzyj sam ten film, jeśli masz możliwość i ochotę, nie sugerując się opiniami innychlis23 pisze: Nie jestem fanem reżyserii Yatesa ale wszyscy podkreślają,że druga część Insygni to jego najlepszy film z Potterowej serii i najbliższy klimatem do " Więźnia Azkabanu " / jeśli tak,to Williams spisałby się tu świetnie/,nie wiem więc,czy oceniasz samo wykorzystanie muzyki w filmie,cy film jako całość?
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wyd ... p?wi=78763


Oceniam zarówno film jako całość, jak i wykorzystanie muzyki w filmie.
Jeśli to jest film podobny klimatem do Więźnia Azkabanu, to jedynie jako parodia klimatu Więźnia Azkabanu.
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Williams podobnie jak i Goldsmith niejednokrotnie ratowali kiepski film właśnie "genialną" oprawą muzyczną.hp_gof pisze: Generalnie powiem tak: nawet John Williams nie wypadłby dobrze w słabym filmie Yatesa.
Dodatkowe uwagi: Dragon Flight wielu fanom HP przypominał Buckbeak's Flight Williamsa - i faktycznie, oba utwory mają ogromną wartość, nie mnie decydować, który lepszy, który gorszy, problem polega na tym, że Williams miał do podłożenia muzykę do ładnej wizualnie sceny, natomiast tutaj ten lot na smoku jest zaprezentowany wyjątkowo przeciętnie... zupełnie nie rozumiem dlaczego nie mogli zaprezentować ładniejszych krajobrazów... to już Eragon był pod tym względem lepszy, choć generalnie to też był słaby film... Sam smoczek dzięki specom od efektów naprawdę niezły. I mimo, że kawałek Desplata jest naprawdę dobry, to nie przeszły mnie ciary, bo obraz był miałki.
A próbując ocenić muzykę... Album byłbym w stanie ocenić na 4,5. Natomiast nie mam pojęcia jak ocenić muzykę w filmie, bo muzyka sama w sobie dobrze się sprawuje i pasuje do scen, ale jest fatalnie zmiksowana; podłożona według jakiegoś dziwnego schematu... A to nie wina kompozytora. Nie wiem, szkoda czasu na zastanawianie się.
Motyw lotu na smoku ma się nijak do motywu lotu na hipogryfie - tłumaczenie, że obraz, wizualizacja są tutaj winne - bronisz Olka do upadłego widzę.
Skoro zatem oceniasz muzykę na albumie do jak rozumiem niezbyt dobrego wg. twojej opinii obrazu na 4,5, zapytam na ile oceniasz muzykę Williamsa do pierwszych 3 odsłon?
Wiesz, Williamsa też niejednokrotnie fatalnie ciął np. Lucas w nowych SW-arsach, mimo to muzyka potrafiła się obronić!
Byłem dzisiaj na seansie, film całkiem całkiem, wg mojej opinii Voldemord skończył się jednak zbyt błacho, niczym król nazguli w LOTR ROTK, a taki był straszny, taki potężny i taki taki... Reasumując muzyka była w tym obrazie jakaś taka i tu pozwolę sobie przytoczyć skecz kabaretu neonówka i wypowiedź pierwszego oceniającego http://www.youtube.com/watch?v=vQKHqNUmThg. Muza była wyzbyta głębszych emocji, była bo była, leciała sobie gdzieś w tle i nic poza tym. Dopiero w epilogu, gdy wjechał kawałek Williamsa z pierwszej części, można było poczuć klimat HP i tu tkwi potęga i geniusz Williamsa, nawet po 10 latach daje czadu. Z całym szacunkiem, ale Olo dał ciała i zrobił kolejną rzemieślniczo-przeciętną oprawę o której świat zapomni już za chwilę. Była szansa na coś więcej. Szkoda.
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
dajcie spokój już z tym Desplatem bo usnę.
#FUCKVINYL
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Wcale mnie nie dziwi taka opinia od "lovera" do grobowej deski Williamsamuaddib_dw pisze:Dopiero w epilogu, gdy wjechał kawałek Williamsa z pierwszej części, można było poczuć klimat HP i tu tkwi potęga i geniusz Williamsa, nawet po 10 latach daje czadu. Z całym szacunkiem, ale Olo dał ciała i zrobił kolejną rzemieślniczo-przeciętną oprawę o której świat zapomni już za chwilę. Była szansa na coś więcej. Szkoda.


Zgadzam się jednak z opinią, że w temacie epickich, wielkich produkcji Olo musi się jeszcze rozwinąć, bo na razie najbardziej sprawdza się w muzyce delikatnej i nastrojowej (Les Milles, The Painted Veil, Afterwards, Cheri). Od czasu do czasu trafi mu się coś innego (Une Chance Sur Deux, The Ghost Writer), ale styl/klimat pozostaje ten sam. Właściwie jedyny bardziej udany (dla mnie) epicki The Golden Compass to za mało...
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Zgadza się, w takich produkcjach Olek czuje się jak ryba w wodzie. W produkcjach epickich, wielkiej przygody już niekoniecznie, wyjątek to wspomniany przez ciebie Złoty Kompas. To tak jak z Philippem Rombi jakoś nie wyobrażam go sobie w wielkiej produkcji epick - adventure.Althazan pisze: Zgadzam się jednak z opinią, że w temacie epickich, wielkich produkcji Olo musi się jeszcze rozwinąć, bo na razie najbardziej sprawdza się w muzyce delikatnej i nastrojowej (Les Milles, The Painted Veil, Afterwards, Cheri). Od czasu do czasu trafi mu się coś innego (Une Chance Sur Deux, The Ghost Writer), ale styl/klimat pozostaje ten sam. Właściwie jedyny bardziej udany (dla mnie) epicki The Golden Compass to za mało...
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
To warto słuchać czy nie? 

Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Warto, ale bez wielkich oczekiwań...Mefisto pisze:To warto słuchać czy nie?

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26548
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Dlaczego ?? Jak widać, Rombi umie ładnie oddać przestrzeń w muzie:muaddib_dw pisze:To tak jak z Philippem Rombi jakoś nie wyobrażam go sobie w wielkiej produkcji epick - adventure.
http://www.youtube.com/watch?v=KHAMdSugIE0
Ja bym go chętnie usłyszał w klimatach fantasy.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14360
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Niestety,sam film mnie rozczarował,jeszcze parę miesięcy temu tak bym nie powiedział,ale teraz widać,że pierwsza część " Insygni " jest lepsza od drugiej
film jest nie najgorszy ale na pewno nie tak dobry,jak się nad nim rozpływają recenzenci - Yates jak zwykle spierdzielił to i owo,dodając masę niepotrzebnych scenek,głupich momentów,oraz trywializując momenty,które z założenia powinny być smutne i podniosłe
filmowi brak jest tej zapowiadanej epickości i podniosłego klimatu,nastroju,jest zbyt chaotyczny,nierówny,porwany,o wiele mniej płynny,niż część pierwsza - odstępstw od książki jest sporo ale finałowy pojedynek pomiędzy Harrym i Voldemortem to jakaś kpina,przeważyło efekciarstwo nad treścią i klimatem,przez co scena ta wiele traci,nie ma napięcia,oczekiwania a za to jest skok z mostu,lot nad zamkiem i okładanie się zaklęciami + któryś raz z rzędu połączenie się obu różdżek - słowem,kpina - a po całej walce / której nikt nie widział / Harry wchodzi do Wielkiej Sali,gdzie nikt go o nic nie pyta,nikt nie zadaje mu żadnego pytania,nikt się nie cieszy,po prostu wszyscy sobie siedzą i gadają.
Dodajmy do tego beznadziejnie ukazaną śmierć ważnych bohaterów i anty bohaterów,oraz zupełnie bez emocjonalny,pozbawiony klimatu i ciepła epilog.
Na plus zasługują wspomnienia Snape;a,moim zdaniem najlepsza scena w tym filmie.
Co do muzyki,jest ona słyszalna,przede wszystkim " Lily's theme ' i " Statues " ( ten ostatni brzmi trochę jak hymn obrońców Hogwartu ) ale po za tym nie zwraca się nań większej uwagi,a prawdziwa magia wraca dopiero pod koniec,gdy pojawia się muzyka Williamsa - szkoda tylko ze sam epilog jest dosyć miałki emocjonalnie.
Siłą Williamsa jest to,że potrafi pisać muzykę do takich filmów,jak " Star Wars "," Indiana Jones " czy " Jurrassic Park " a obok tego stworzyć " Listę Shindlera "," Siedem lat w Tybecie " czy " Wyznania Gejszy " - Desplatowi jeszcze do tego daleko.
film jest nie najgorszy ale na pewno nie tak dobry,jak się nad nim rozpływają recenzenci - Yates jak zwykle spierdzielił to i owo,dodając masę niepotrzebnych scenek,głupich momentów,oraz trywializując momenty,które z założenia powinny być smutne i podniosłe
filmowi brak jest tej zapowiadanej epickości i podniosłego klimatu,nastroju,jest zbyt chaotyczny,nierówny,porwany,o wiele mniej płynny,niż część pierwsza - odstępstw od książki jest sporo ale finałowy pojedynek pomiędzy Harrym i Voldemortem to jakaś kpina,przeważyło efekciarstwo nad treścią i klimatem,przez co scena ta wiele traci,nie ma napięcia,oczekiwania a za to jest skok z mostu,lot nad zamkiem i okładanie się zaklęciami + któryś raz z rzędu połączenie się obu różdżek - słowem,kpina - a po całej walce / której nikt nie widział / Harry wchodzi do Wielkiej Sali,gdzie nikt go o nic nie pyta,nikt nie zadaje mu żadnego pytania,nikt się nie cieszy,po prostu wszyscy sobie siedzą i gadają.
Dodajmy do tego beznadziejnie ukazaną śmierć ważnych bohaterów i anty bohaterów,oraz zupełnie bez emocjonalny,pozbawiony klimatu i ciepła epilog.
Na plus zasługują wspomnienia Snape;a,moim zdaniem najlepsza scena w tym filmie.
Co do muzyki,jest ona słyszalna,przede wszystkim " Lily's theme ' i " Statues " ( ten ostatni brzmi trochę jak hymn obrońców Hogwartu ) ale po za tym nie zwraca się nań większej uwagi,a prawdziwa magia wraca dopiero pod koniec,gdy pojawia się muzyka Williamsa - szkoda tylko ze sam epilog jest dosyć miałki emocjonalnie.
Siłą Williamsa jest to,że potrafi pisać muzykę do takich filmów,jak " Star Wars "," Indiana Jones " czy " Jurrassic Park " a obok tego stworzyć " Listę Shindlera "," Siedem lat w Tybecie " czy " Wyznania Gejszy " - Desplatowi jeszcze do tego daleko.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Twoja emotka imo oddaje wszystko. Zastanawiam się, kiedy ostatnio Olek jakąś wiarygodną reckę napisał. :D
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26548
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Ale co on bierze? Co wy mu dajecie?

Nigdy?DanielosVK pisze:Zastanawiam się, kiedy ostatnio Olek jakąś wiarygodną reckę napisał.

http://soundtracks.pl/reviews.php?op=show&ID=632
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński