
JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
A niech wrzuca source muzyki ile się da. Wówczas go zdyskwalifikują i będzie spokój na Oscarach 

- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Tyle, że on zazwyczaj zaczyna robotę od wizyty w bibliotece, geniusz!Wojtek pisze:Dziwne, tyle lat sobie radził z różnorakimi stylizacjami, a teraz muzykologów bierzeAle może teraz będzie jakaś świeższa brzmieniowo ilustracja, niż zazwyczaj do dramatów Spielberga
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9895
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Jak zaadaptuje w twórczy sposób - a to Williams ma w zwyczaju - to dojebać się nie mogą 

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35044
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
W "The Artist" też mamy source music i jakoś nie przeszkodziło to z nominacjami i nagrodami. A jak było "The King's Speech"? 

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Wrócę do dyskusji o całej sytuacji, która się stała, kiedy Adam zaczął się użalać nad tym, o kim się na tym forum pisze:
Cóż, Wawrzyniec doskonale wyciągnął nieścisłości w zeznaniach, bo fakt jest faktem, powiedziałeś, że czasami się zgadzasz z kumplem, który twierdzi, że Williams powinien "zejść" i dołączyłeś do tego Zimmera. Więc prosta logika mówi, że czasem życzysz Zimmerowi i Williamsowi śmierci. I takie są nagie fakty.
Zrozum, że ludzi interesują głównie duże projekty. Mają w dupie Iwashiro, który ma parę odpowiedzi i głównie takie, że generalnie bez zachwytów. Mają też najwyraźniej w dupie Barry'ego, bo sam się użalałeś, że nikt w twoim pięknym temacie z wywiadami o score, się na jego temat nie wypowiedział praktycznie, poza tobą użalającym się, że nikt nie pisze w tym temacie. Prosta sprawa. Barry i Iwashiro nikogo na tym forum nie obchodzą. I, obawiam się, przynajmniej w Polsce, oprócz ciebie, Sołtysika i Pietrzykowskiego, Barry po prostu nikogo nie obchodzi.
Ludzie mają prawo pisać, o czym chcą, a to, że to ty zakładałeś ostatnie tematy o Zimmerze i Williamsie to po prostu cudowny ruch Wawrzyńca. Sam prowokujesz do dyskusji o Williamsie i Zimmerze akurat (a dołóż do tego prosty fakt, że Zimmer - niezależnie od formy, której ostatnio nie ma, ale to nieważne - jest kompozytorem cholernie kontrowersyjnym), więc się nie czepiaj, że dyskusje są głównie o nim. Obrzydziło ci Zimmera? To go po prostu nie słuchaj i nie udzielaj się w temacie, a cały czas prowokujesz. Akurat większość użytkowników forum chce pisać w tych tematach, w których piszą, akurat o Williamsie i Zimmerze, pomijając twoje "megakulty" Iwashiro, Tylera i kogo tam jeszcze. Po prostu mają tych kompozytorów, których cenią, którzy są kontrowersyjni i o nich piszą. Kto broni Danielosowi pisać o Hugo Shore'a? Nikt. Bladu ma swój temacik o HGW, a że ostatnio stał się fanbojem Desplata i Williamsa, to pisze też o nich. Proste?
Bardzo proste.
Cóż, Wawrzyniec doskonale wyciągnął nieścisłości w zeznaniach, bo fakt jest faktem, powiedziałeś, że czasami się zgadzasz z kumplem, który twierdzi, że Williams powinien "zejść" i dołączyłeś do tego Zimmera. Więc prosta logika mówi, że czasem życzysz Zimmerowi i Williamsowi śmierci. I takie są nagie fakty.
Zrozum, że ludzi interesują głównie duże projekty. Mają w dupie Iwashiro, który ma parę odpowiedzi i głównie takie, że generalnie bez zachwytów. Mają też najwyraźniej w dupie Barry'ego, bo sam się użalałeś, że nikt w twoim pięknym temacie z wywiadami o score, się na jego temat nie wypowiedział praktycznie, poza tobą użalającym się, że nikt nie pisze w tym temacie. Prosta sprawa. Barry i Iwashiro nikogo na tym forum nie obchodzą. I, obawiam się, przynajmniej w Polsce, oprócz ciebie, Sołtysika i Pietrzykowskiego, Barry po prostu nikogo nie obchodzi.
Ludzie mają prawo pisać, o czym chcą, a to, że to ty zakładałeś ostatnie tematy o Zimmerze i Williamsie to po prostu cudowny ruch Wawrzyńca. Sam prowokujesz do dyskusji o Williamsie i Zimmerze akurat (a dołóż do tego prosty fakt, że Zimmer - niezależnie od formy, której ostatnio nie ma, ale to nieważne - jest kompozytorem cholernie kontrowersyjnym), więc się nie czepiaj, że dyskusje są głównie o nim. Obrzydziło ci Zimmera? To go po prostu nie słuchaj i nie udzielaj się w temacie, a cały czas prowokujesz. Akurat większość użytkowników forum chce pisać w tych tematach, w których piszą, akurat o Williamsie i Zimmerze, pomijając twoje "megakulty" Iwashiro, Tylera i kogo tam jeszcze. Po prostu mają tych kompozytorów, których cenią, którzy są kontrowersyjni i o nich piszą. Kto broni Danielosowi pisać o Hugo Shore'a? Nikt. Bladu ma swój temacik o HGW, a że ostatnio stał się fanbojem Desplata i Williamsa, to pisze też o nich. Proste?
Bardzo proste.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Ad vocem Barry - wczoraj była pierwsza rocznica śmierci Barry'ego? Ktoś coś powiedział na forum?
Nie.
Nie.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9895
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Ja chciałem coś napisać na FB, ale jak zobaczyłem, że temat o Barrym nie jest na wierzchu, to stwierdziłem, że pojebały mi się daty 

Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
nikogo to nie interesuje, a ja sobie wczoraj parę ostów posłuchałem 
a Paweł odnosnie Iwashiro i Tylera znów przesadza
z Barrym zupełna przesada bo nie pisuję o nim bo nikt się nie interesuje i co z tego?
własnie po to nie robiłem odkopa jakiegoś tematu o nim. i ska twierdzenie że ja płaczę że się nie mówi o nich? To że zwrociłem uwagę że gada sie ciągle o Dżonie i Hansie nie oznaczało że mam pretensje że nie gada nikt o Barrym czy Iwashio no ludzie 
także Paweł napisałes elaborat nie wiem o czym i po co wyciągając z pupy argument że ja niby płacze że się nie gada o Barrym i Iwashiro no litości
aa i niby ironiczne spostrzeżenie że nikt nie wspomniał o smierci Barryego - jakoś o Poledourisie, Kamenie, Delerue, Jarrze czy wielu innych rocznicach śmierci też nikt nie wspomina i co z tego?
nie mówiąc o Jerrym
też mają ich w dupie?
także kolejny z pupy argument 

a Paweł odnosnie Iwashiro i Tylera znów przesadza

z Barrym zupełna przesada bo nie pisuję o nim bo nikt się nie interesuje i co z tego?


także Paweł napisałes elaborat nie wiem o czym i po co wyciągając z pupy argument że ja niby płacze że się nie gada o Barrym i Iwashiro no litości

aa i niby ironiczne spostrzeżenie że nikt nie wspomniał o smierci Barryego - jakoś o Poledourisie, Kamenie, Delerue, Jarrze czy wielu innych rocznicach śmierci też nikt nie wspomina i co z tego?




NO CD = NO SALE
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14466
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Ja akurat jego inteligencje zauważyłem, zauważyłem, że nauczył się dwóch rzeczy, które uratowały mu dwukrotnie życie i może nie wykazał się jakąś szczególną odwagą na polu bitwy ale wykazał się silną wolą przeżycia.W żadnej scenie koń ten nie odznacza się niczym specjalnym na dobrą sprawę. Jest kumaty i silny, ale takie to już konie są. W Joeyu nie ma NIC super specjalnego, a przynajmniej nic z tego nie pokazuje film.
Taa ... już pisałem, że nie pamiętam kiedy Williams napisał tak słoneczną i ciepłą pracę ( nawet pomimo ciężkawego środka ), chyba ostatnią taką pracą był " Far and Away "Cały szkopuł w tym, że WH nie nadrabia braku oryginalności słuchalnością
ja, " War Horse " stawiam sobie wyżej niż kilka pac Williamsa z lat 90-tych, czyli z bardzo dobrego okresu, wyżej niż " JFK "," Nixon", " Uśpieni " czy " Szeregowiec Ryan " - oczywiście, chodzi mi o muzykę na płycie.
Ogólnie, nie lubię wariacji i tyle, wolę rzetelną ekranizację a w przypadku " Lisa " po prostu nie podchodzi mi konwencja i tyle, jest zbyt odmienna od tego, co czytałem w opowiadaniu i jakoś nie mam ochoty tego oglądać - pewnie kiedyś obejrzę ale nie będę tego traktował jako ekranizacji tegoż opowiadania.Czyli generalnie wolisz płaską i miałką adaptację, byle by była wierna (War Horse), niż świetny, pomysłowy i fantastyczny film, który jest bardziej wariacją (Lis)? Jeśli tak, to nie mam pytań.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Proszę o zachowanie porządku w temacie i przestrzeganie jakiegoś minimum kultury osobistej - pierwsze warny poleciały. Jak nie potraficie dyskutować o Williamsie, to po prostu zamknę ten temat i może co niektórzy ochłoną trochę.
- muaddib_dw
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3237
- Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
- Lokalizacja: Kargowa
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Przepraszamy poniosło nas. Peace to all.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35044
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Odezwał się ten co największym niewiniątkiem był w tym temacie.Adam pisze:wreszcie porządek ktoś tu zrobił!

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
To już oficjalne, katalog dwu i czworonożnych stworzeń na „k” wywołujących największe emocje na polskojęzycznych forach poszerzył się o kolejne stworzonko.
Obecny skład: kaczki, kaczor oraz… koń
Obecny skład: kaczki, kaczor oraz… koń
