Mefisto pisze:Taa... kolejny przykład pozjadania wszelkich rozumów przez tutejszą lożę szyderców. Więc pomijając fakt, iż nie masz bladego pojęcia o moim rozeznaniu w giallo, oraz, że z Ciebie ekspert nie większy, to ma z tego wynikać Twoja wcześniejsza uwaga bez sensu, iż "Hans by się w giallo nie odnalazł", kiedy to gatunek z najprostszą możliwą elektroniką, mocno już dziś archaiczną jeśli mowa o klasykach gatunku. No, ale Goblini, więc słowa krytyki powiedzieć nie można, a z drugiej strony Hansu, także trzeba wykorzystać okazję, by mu cokolwiek wytknąć - i nie ważne, że swoim dorobkiem zjada właściwie całą śmietankę kompozytorską od włoskich pseudo-straszydeł (nawet przy założeniu, że od części z nich coś tam skopiował, oddał hołd czy cokolwiek), z Goblinami i innymi trollami na czele. Ważne, że by się nie sprawdził. Bo tak.
Brawo, brawo i jeszcze raz BRAWO

W sumie sam po tym ataku jaki na mnie dokonano, gdyż miałem "czelność" nazwać elektronikę Goblinów archaiczną, już nawet sam zacząłem wierzyć, że może jestem w błędzie. Ale cieszę się, że jednak nie jestem jedyną osobą tak myślącą. I tak samo niektórzy jak chcą to mogą sobie wyjść na miasto z walkmanem i może większość osób uzna, że to takie "retro", "oldschoolowe" i hipsterskie, ale też nie dziwcie się, że jak niektórzy wyrażą swoje zdumienie widząc "archaiczny" sprzęt. Tak samo "Pong" jest świetną grą i na pewno można czerpać z niej radość i ma się wielu osobom prawo podobać, ale też nie mówmy, że to nie jest "archaiczne":
I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od tego, gdyż nie można stwierdzić, że coś może się komuś bardziej podobać i brzmieć dla niego przyjemniej od czegoś innego.
Mefisto pisze:Była mowa o Goblinach i innych twórcach. Poza tym tak - elektronika u wielkiego Ennio sprzed lat (bo do takiego okresu sięgamy przecież) potrafi być archaiczna.
Uuu... ostro

To ja w sumie mogę dodać, że u Jerry'ego też się można z taką spotkać.
Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu. Nawet jeżeli niektórzy uważają, że Goblinii i inni włoscy kompozytorzy z tamtych lat, których nazwisk nie pamiętam, czy też John Carpenter i w ogóle wszyscy twórcy elektroniki z wcześniejszych lat przewyższają muzycznie Hansa Zimmera. <sarkazm mode on>Gdyż niby jak inaczej można byłoby nawiązać te wszystkie nawiązania?

<sarkazm mode off>
Paweł Stroiński pisze:Zwłaszcza, że od Batmanów Burtona i Schumachera akurat reżyserzy adaptacji komiksowych nie należą do wielkich stylistów. Snyder próbuje się na takowego kreować, ale akurat swój styl zarzucił do MoS-a, a Nolan na Batmanach zaczynał się powoli uczyć.
Nie rozumiem, albo nie do końca zrozumiałem.

Gdyż akurat można Snydera lubić lub nie, ale akurat styl to on ma dość wyrazisty i widać go już od początków kariery nawet w "Dawn of the Dead". Nie i nie chodzi tylko o slow-motion. "Man of Steel" wygląda bardzon "snyderowsko". Tak samo jak nie można mówić, że u Nolana wszystko ma początek w "Batman: Początek", gdyż ma w tytule "początek".
Koper pisze:Myślę, że Nolan zaczynając Batmany miał już pewien styl. Fakt rozwijał go wciąż, ale też nie można powiedzieć, że zaczął go kształtować dopiero od Batmanów. O Watchmanach Snydera można by powiedzieć, że byli wizualnie stylowi, w niczym to Batesowi nie pomogło, ale Snydera miłość do Batesa to kuriozum na skale światową właściwie.

Szczęście, że mu Zimmera przy MoS narzucili, bo przy wszelkich moich krytycznych uwagach do tego score, pan Tyler B. w życiu by się do tego nie zbliżył i mógłby najwyżej coś tam miernie skopiować. A Batmany Schumachera to i owszem stylowe na swój sposób były, ale... spuśćmy lepiej na nie zasłonę milczenia.

Swoją drogą Raimi przed Spidermanami też miał ciekawy styl i jego pseudokomiksowy Darkman był wizualnie bardzo ciekawy, no ale jak zaczął kręcić za duże pieniądze dla dużych wytwórni to się skończyły zabawy stylem czy formą.
Paweł Stroiński pisze:To jest bardzo ciekawa rzecz. Nie mówię o tym, że Nolan nie miał własnego stylu przed Batmanami, ale że go wtedy tak naprawdę na poważnie kształtował. Insomnii bym z Ridleyem na przykład nie zestawiał, a znana jest historia tego, jak Blade Runner ukształtował Batmana Początek ("tak ma wyglądać nasze Gotham"), a Mrocznego rycerza Gorączka (którą puszczano tez na planie przed zdjęciami).
Koper, akurat tym razem słusznie pisze, że jednak przez Batmanami to Nolan już pewien styl miał. I naprawdę wystarczy sobie zobaczyć "Memento", a nawet "Following", aby ten styl zobaczyć. O "Insomnii" można mówić, ale nie można nigdy pomijać "Memento", które jest bardzo wyrazistym filmem. Możliwe, że na "Batmanach" Nolan szkolił się bardziej jeżeli chodzi o samą akcję, ale wizualnie już wcześniej te filmy posiadał ten typowy "Nolanowy chłód". I nie zapominajmy jednak, że Wally Pfister był już przy Memento, gdzie też parę swoich groszy dorzucił.
Zaś znowu przyjaźń Snydera i Batesa to też nie takie kuriozum. W sumie poznali się przy "Dawn of the Dead" i może zaprzyjaźnili się. Plus warto zaznaczyć, że Snyder, ze swoją filmową komiksowością, nienaturalnością i tzw. "badassowością" mógł znaleźć Batesie - rockmanie - jego zdaniem odpowiedniego partnera. Może wyszło to jak wyszło, ale na pewno do filmów Snydera pasują kompozytorzy mniej klasyczni, a bardziej wywodzący się z muzyki rozrywkowej. Tak też angaż Junkie XL przy "MoS" na pewno mu nie przeszkadzał, a nawet mógł się spodobać.
Wojtek pisze:Koper pisze:Z tego typu kultowych tematów to jak dobrze pamiętam chwalił "13 posterunek" Carpentera, ale z kolei do tego się (chyba?) nigdy nie odnosił muzycznie.
Ty tak na serio, czy ja źle rozumiem powyższe zdanie? Przecież Hans wprost spytał Carpentera, czy może zerżnąć temat z Posterunku, dostał na to zgodę i skwapliwie z tego skorzystał m.in przy TDKR, Piratach z the Kraken i prawdopodobnie w Transach i Scorponoku, który wg niektórych źródeł miał ghostować. Zresztą ten temat był na forum ten temat był wałkowany milion razy, więc jakby poszukać, to by się okazało, że ja sam kilka innych miejsc, w których Hans to kopiował, przeoczyłem

Przecież ten filmik, w bardzo słabej jakości był puszczany miliard trzysta razy na tym forum. Franka Potente i John Carpenter są w odwiedzinach w studiu Hansa Zimmera. Hans ich przyjmuje i sobie chodzą i wchodzą do pomieszczenia, w którym Klaus Badelt i Ramin Djawadi nad czymś pracują. I wtedy Hans zaczyna słodzić jak uwielbia "Atak na Posterunek 13" i sam mówi pół żartem: "próbowałem wiele razy go ukraść" na co John Carptenter odpowiada: "Help yourself, helf yourself":
Od 2:40 minuty:
https://www.youtube.com/watch?v=hGnc6F-j_pk
Zresztą pamiętam, że kiedyś Carpenter pytany o remake'i jego filmów, powiedział, że ma to w dupie i mogą je remake'ować ile im się podoba, tak długo jak kasa się zgadza. Przy czym tutaj akurat wątpię, aby Zimmer coś Carpenterowi zapłacił.