
BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
- Radosław Rozbicki
- Asystent orkiestratora
- Posty: 373
- Rejestracja: pt lis 12, 2010 17:25 pm
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Raz wymęczone i starczy
sporo jest tego materiału, ale jakość, a ilość to dwie różne sprawy, tutaj jest zdecydowany przerost formy nad treścią. Łupie to łupie, a w głowie mało co zostaje.
Muzyczna tapeta która w filmie pewnie na 100% się sprawdza. Jakoś przez większość czasu to mało co czułem klimatu Mumii. Score pod Predatora podłożyć to wydaje mi się że też by nieźle pasował hehe
Ten temacik Nicks Theme to mi bardziej to filmu superbohaterskiego pasuje. Jak dla mnie ten Score może buty czyścić Silvestriemu czy Goldsmithowi tam była przygoda i akcja na najwyższych obrotach, świetne technicznie i melodyjne scory, a tutaj ? nudy na pudy, o których nikt za parę lat nie będzie pamiętał.
Bez zachwytu i bez powrotu do ponownego słuchania. Sorry Brajan

Muzyczna tapeta która w filmie pewnie na 100% się sprawdza. Jakoś przez większość czasu to mało co czułem klimatu Mumii. Score pod Predatora podłożyć to wydaje mi się że też by nieźle pasował hehe

Ten temacik Nicks Theme to mi bardziej to filmu superbohaterskiego pasuje. Jak dla mnie ten Score może buty czyścić Silvestriemu czy Goldsmithowi tam była przygoda i akcja na najwyższych obrotach, świetne technicznie i melodyjne scory, a tutaj ? nudy na pudy, o których nikt za parę lat nie będzie pamiętał.
Bez zachwytu i bez powrotu do ponownego słuchania. Sorry Brajan

-
- Spec od additional music
- Posty: 668
- Rejestracja: pn lut 13, 2017 13:02 pm
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Tyler wymiata i rządzi super score który zyskuje po każdym odsłuchu.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14474
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Oki, tyle, że w filmie NIE MA żadnej przygody, więc ten przygodowy styl Silvestriego (bo jednak pierwsza część Goldsmitha aż tak mi się znowu nie podoba) nie ma tu zastosowania - inny film, inny klimat, inny styl.radzillla1 pisze: ↑pt cze 09, 2017 18:38 pmRaz wymęczone i starczysporo jest tego materiału, ale jakość, a ilość to dwie różne sprawy, tutaj jest zdecydowany przerost formy nad treścią. Łupie to łupie, a w głowie mało co zostaje.
Muzyczna tapeta która w filmie pewnie na 100% się sprawdza. Jakoś przez większość czasu to mało co czułem klimatu Mumii. Score pod Predatora podłożyć to wydaje mi się że też by nieźle pasował hehe
Ten temacik Nicks Theme to mi bardziej to filmu superbohaterskiego pasuje. Jak dla mnie ten Score może buty czyścić Silvestriemu czy Goldsmithowi tam była przygoda i akcja na najwyższych obrotach, świetne technicznie i melodyjne scory, a tutaj ? nudy na pudy, o których nikt za parę lat nie będzie pamiętał.
Bez zachwytu i bez powrotu do ponownego słuchania. Sorry Brajan![]()
Inna sprawa, że tego materiału jest za duże i poprzez ten niepotrzebny underscore całość potrafi na prawdę zmęczyć słuchacza - co nie zmienia faktu, że to na razie najlepszy score roku.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Nie zamierzam badziewia tykać kijem przez szmatę. Poza tym to Adam jest zawsze oratorem oceniania materiału per se (oczywiście tylko wtedy, kiedy jemu wygodnie), takoż więc czynię. Filmówki słucham już w chuj czasu i żadne głosy fanbojów mnie nie przekonają, że Tylerowa Mumia warta jest więcej od funta kłaków - niezależnie od ilości materiału (który nudził mnie już po 20 minutach, więc nie ma znaczenia, że odwołuje się do tej wersji, którą akurat "posiadam", czyli najdłuższej) i, tym razem, potencjalnego kontekstu. Nie widzi mi się też, żebym miał odszczekiwać swoje słowa, bo ten score to po prostu siódma woda po kisielu.
A "scorów roku" - zwłaszcza w wykonaniu lisa - nawet żal komentować.
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Film jest mocno średni, muzyka w filmie niestety moim zdaniem pełni wyłącznie funkcję tapety. Gdzieś to w miarę pozytywne pierwsze wrażenie z płyty prysło
Ale dam jeszcze szansę temu scorowi na płycie 


- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26568
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
A to swoją drogą

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14474
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Ja ni twierdzę, że to będzie "score roku" tylko, ze to jak na razie najlepszy score do amerykańskiego blockbustera w tym roku - czytajcie ze zrozumieniem.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14474
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26568
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
nie,lis23 pisze: Ja ni twierdzę, że to będzie "score roku" tylko, ze to jak na razie najlepszy score do amerykańskiego blockbustera w tym roku - czytajcie ze zrozumieniem.
twierdzisz, że to na razie score roku
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
No to w takim razie The Great Wall musi podpadać pod arcydzieło
Sorry, ale już Wonder Woman wydaje się ciekawsza od Mummin...eee Mumii.

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26568
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Jeśli chodzi o temat, to Tyler ostatnio napisał równie chwytliwy...
...jakoś tak będzie...
...tak lat temu...
no dobra, chyba nigdy.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Zrujnowali ten score w filmie
80% czasu zagłuszony SFX lub zbyt cicho, wręcz ledwie słyszalnie podłożony, a w dodatku utwory są mocno poskracane. Przykłady - temat Mumii na ekranie jest jakieś 20 sekund (sam "refren"), utwór z Grobowca to samo... Nie wiem jak można było tak spierdolić. Masę muzyki oczywiście nie ma przez to też.. Ostatnie 20 minut filmu muzycznie jest najlepsze bo wreszcie coś słychać.. No i end credits muzycznie robi super wrażenie, aż się nie chce wstawać z fotela, w tym fajna w pół animowana czołówka która jest dopiero na końcu..
Film jest średni, ale zdecydowanie nie nazwałbym go kupą, tak jak to starają się Cruisa zhejtować w reckach. Oglądało mi się go lepiej niż Aliena i zdecydowanie lepiej niż Salazara. Po prostu. Mroczny, zdecydowanie nie dla dzieci, nakręcony prawie w całości w ciemnych pomieszczeniach, świetne CGI zrobione przez ILM, super scenografia (kryjówka Jekylla!), ciekawy humor, który z początku dziwił, a później okazuje sie mała perełką. Film nie wzbudza ochów, ale nie nie miałem też ochoty z niego wychodzić jak na Salazarze czy Alienie. Szkoda że szwankuje chemia między Tomem a blondi (jak porównam do chemii między Galdot a Pinem w Wonder Woman sprzed paru dni, to jest wręcz przepaść). Ogólnie największy minus filmu jest taki, że nie angażuje - ciężko się na niego wkurwić, ciężko polubić. Cały film jest jednym wielkim prologiem do startu uniwersum, mumia jest tu dodatkiem i na ekranie jest jej mniej niż Toma, Crowe'a i blondi.. Nie wiem czy to był dobry ruch. A najbardziej szkoda mi muzyki - nie pamiętam kiedy ostatnio tak Brajanowi zjebali score w filmie... Jak tacy ludzie mogą w branży pracowac, skoro szczególnie w filmach typu horror dobrze podłożona muzyka robi kapitalną rzecz dla odbioru filmu?!


Film jest średni, ale zdecydowanie nie nazwałbym go kupą, tak jak to starają się Cruisa zhejtować w reckach. Oglądało mi się go lepiej niż Aliena i zdecydowanie lepiej niż Salazara. Po prostu. Mroczny, zdecydowanie nie dla dzieci, nakręcony prawie w całości w ciemnych pomieszczeniach, świetne CGI zrobione przez ILM, super scenografia (kryjówka Jekylla!), ciekawy humor, który z początku dziwił, a później okazuje sie mała perełką. Film nie wzbudza ochów, ale nie nie miałem też ochoty z niego wychodzić jak na Salazarze czy Alienie. Szkoda że szwankuje chemia między Tomem a blondi (jak porównam do chemii między Galdot a Pinem w Wonder Woman sprzed paru dni, to jest wręcz przepaść). Ogólnie największy minus filmu jest taki, że nie angażuje - ciężko się na niego wkurwić, ciężko polubić. Cały film jest jednym wielkim prologiem do startu uniwersum, mumia jest tu dodatkiem i na ekranie jest jej mniej niż Toma, Crowe'a i blondi.. Nie wiem czy to był dobry ruch. A najbardziej szkoda mi muzyki - nie pamiętam kiedy ostatnio tak Brajanowi zjebali score w filmie... Jak tacy ludzie mogą w branży pracowac, skoro szczególnie w filmach typu horror dobrze podłożona muzyka robi kapitalną rzecz dla odbioru filmu?!
NO CD = NO SALE
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10488
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
Przykro słyszeć, ale w poniedziałek sam się przekonam.
Póki co powoli spływają pierwsze informacje o sprzedaży biletów. W Chinach widać dużo nie ugra, bo na dzień otwarcia (+ czwartkowe pokazy nocne) zaliczył średnie 17 mln $. Weekend otwarcia zamknie się więc z wynikiem 40+.
Póki co powoli spływają pierwsze informacje o sprzedaży biletów. W Chinach widać dużo nie ugra, bo na dzień otwarcia (+ czwartkowe pokazy nocne) zaliczył średnie 17 mln $. Weekend otwarcia zamknie się więc z wynikiem 40+.

Re: BRIAN TYLER - THE MUMMY (2017)
nie wiem co za kretyn robił miks w tym filmie, ale momentami to widz wręcz słyszy jak Cruisowi szeleści nogawka od spodni w trakcie biegu, a muzyki nie słyszymy
dają kompozytorowi miliony na potężny score, chłop się stara, nagrywa bardzo dobry symfoniczno chóralny mroczny score idealnie pod klimat filmu, oddaje go potem ze swoją ekipą dźwiękowcom i montażyście po to by go kretyni podłożyli mu tak by go nikt nie słyszał (na mrocznym horrorze!).. nigdy nie zrozumiem tego co hollywood od wielu lat robi ze scorami w filmie, bo to nie pierwszy raz, i dotyczy to każdego kompozytora bez wyjątku, choć akurat w przypadku Tylera to dawno tak źle go nie potraktowali jak tu.. może to wina tego nowego systemu Dolby Atmos, którym wszyscy z uporem maniaka każdy film od paru lat robią? Sam nie wiem...

NO CD = NO SALE