Kiedyś jego recki był dość stonowane i ceniłem go za to, a dziś...
A Desplata ocenia za samo nazwisko, to fakt - a potem się jeszcze w ostatnim akapicie tłumaczy, że mu to zarzucą hehe.


A ja się nie dziwię, że jesteś merytorycznym PudelkaPaweł Stroiński pisze:Southall się ostatnio przeprowadził, a ostatnio umiera mu matka, która nie dość, że ma raka mózgu, to jeszcze dostała dwóch wylewów pod rząd. Nie dziwię się, że mu się nie chce.
Ano właśnie - strasznie mnie to dziwi, bo jak popatrzymy na nasze rodzime podwórko, to większość kolegów recenzentów z biegiem lat rozwija się, zmienia trochę spojrzenie czy sposób pisania. A Broxton stanął w miejscu i w ogóle nie wykazuje chęci, żeby coś w swoim podejściu zmodyfikować. Największy nudziarz w internecie.Tomek pisze:Tak, dokładnie, recki Broxtona są zupełnie przewidywalne - akapit o filmie, akapit o kompozytorze, potem kilka akapitów z opisem muzyki i pogrupowaniem jej na utwory o danym charakterze (z obowiązkowym wymienieniem wszystkich nazw utworów i co się w nich dzieje), potem krótki akapit podsumowania w stylu "cóż, jest tu sporo wad, ale mi się podoba, więc co mam zrobić, że tak jest?"I powstaje kolos na 10 akapitów, którego nie chce się czytać nawet. Każda jest taka sama i obowiązkowo recenzowane są wzorem swojego kolegi z Filmtracks same ścieżki do amerykańskich blockbusterów. Dziwi jedynie brak dystansu faceta, który przesłuchał i posiada dosłownie tysiące płyt w swojej płytotece.

Może wypuszczą jakiegoś deluxe, jak Avatara. Przesadzają z tymi wydaniami, z nowym Potterem tak samo było, wersja normalna, wersja specjalna i bonusowe tracki na Itunes, mam nadzieję, że nie jest to jakaś nowa praktyka wśród wydań muzyki z wielkich blockbusterów.Tomek pisze:Co do wydań, to myślę jednak, że po to są aż trzy te typy wydania, żeby zbić jak największą kasę (plus komercyjno-marketingowa siła Daft Punk) a wydanie Complete raczej w sferze marzeń można pozostawić

http://itunes.apple.com/us/album/avatar ... d367204921A o jakie wydanie Deluxe "Avatara" Ci chodzi?