ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I & II)
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Ważne, żeby był pumpin' w tym momencie.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Chyba że wielmożny pan Yates zarządzi, że tu muzyka nie powinna wychodzić na pierwszy plan i będzie ciche plumkanie! On jest do tego zdolny. Wadą pierwszej części Insygniów jest słaba ekspozycja muzyki w filmie bądź jej brak w niektórych scenach! Ale to już bardziej wina Yatesa niż Desplata.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34976
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Test z "Your Highness"
"Hedwige's Theme" nie jest tylko tematem dla dzieciństwa Harry'ego, czy Hogwartu itd. To tak Yates z Desplatem tłumaczyli się, dlaczego wywali ten temat z poprzedniej części. To jest motyw przewodni serii, każdemu się on kojarzy z tą serią i dlatego też musi się on znaleźć w kulminacyjnych scenach.
Ja nawet nie chcę, aby Desplat kopiował Williamsa, niech sam tworzy, coś od siebie wnosi, ale proszę ten jeden jedyny temat, niechaj go wykorzysta, przearanżuje jak mu się żywcem podoba, ale niech on będzie. Jak usłyszę parę razy pełne "Hedwige's Theme" i też najlepiej na napisach końcowych i na początku to będę zadowolony i osobiście pochwalę Francuza, a nawet zastanowię się nad zakupem płyty

Mam nadzieję, gdyż to źle by o nim świadczyło jako o kompozytorze.Ale Desplat nie podchodzi do tego w taki sposób, że: "o! to jest ładny, znany i główny motyw z całej serii, dajmy go w kulminacyjnej scenie, zaaranżujmy etc."
Dokładnie i dlatego też logika nakazuje sięgnąć po tematy Williamsa. Wiele odpowiedników muzycznych Williams już stworzył i pomijanie ich w ostatniej kulminującej części jest po prostu głupie. To tak jakby w "Powrocie Jedi" podczas śmierci Vadera pominąć zupełnie "Marsz Imperialny" (oczywiście rewelacyjnie przearanżowany), czy też olać Motyw Mocy.On raczej nadaje każdej postaci, miejscu, wydarzeniu jakiś odpowiednik muzyczny i w ten sposób opowiada całą historię.
"Hedwige's Theme" nie jest tylko tematem dla dzieciństwa Harry'ego, czy Hogwartu itd. To tak Yates z Desplatem tłumaczyli się, dlaczego wywali ten temat z poprzedniej części. To jest motyw przewodni serii, każdemu się on kojarzy z tą serią i dlatego też musi się on znaleźć w kulminacyjnych scenach.
Ja nawet nie chcę, aby Desplat kopiował Williamsa, niech sam tworzy, coś od siebie wnosi, ale proszę ten jeden jedyny temat, niechaj go wykorzysta, przearanżuje jak mu się żywcem podoba, ale niech on będzie. Jak usłyszę parę razy pełne "Hedwige's Theme" i też najlepiej na napisach końcowych i na początku to będę zadowolony i osobiście pochwalę Francuza, a nawet zastanowię się nad zakupem płyty

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
No kurde, bez przesady - nie można uzależnić ogólnej oceny score'u od tego czy będzie Hedwig's Theme czy go nie będzie
Myślę, że tym razem się pojawi, tylko zastanawiam się czy oby tak często? Ja stawiam na oryginalną, radosną wersję Hedwig's Theme w epilogu, bo tam najlepiej pasuje. W sumie w bitwie też pewnie będzie, ale mocno przearanżowany i poćwiartkowany - coś na kształt Sky Battle (dla niewprawnego ucha niemal nierozpoznawalny)
Będzie dobrze!


Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
wg Wawrzyna możnahp_gof pisze:No kurde, bez przesady - nie można uzależnić ogólnej oceny score'u od tego czy będzie Hedwig's Theme czy go nie będzie![]()


#FUCKVINYL
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Może Williams by wpakował pół swoich poprzednich score'ów do tego filmu - gdyby miał możliwość kontynuowania serii tak jak w Gwiezdnych Wojnach. Ale tu się kompozytorzy zmieniają. Gdyby Desplat zaczął się bawić w czerpanie z motywów z poprzednich filmów, to jego wkład byłby niewielki, a dzieło nieskładne. Jeżeli zaczerpnie z poprzednich filmów, to w grę wchodzi tylko Hedwig's Theme.
Williams w Więźniu Azkabanu użył w filmie Hedwig's Theme z tego co pamiętam tylko 2 razy - przy tytule i potem przy Hedwidze lecącej przez Hogwart gdy zmieniały się pory roku, czyli raczej w 'radosnych' sytuacjach. Reszta score'u jest oparta na nowych motywach. Nie ma co oczekiwać po Desplacie, że wysili się na więcej.
Williams w Więźniu Azkabanu użył w filmie Hedwig's Theme z tego co pamiętam tylko 2 razy - przy tytule i potem przy Hedwidze lecącej przez Hogwart gdy zmieniały się pory roku, czyli raczej w 'radosnych' sytuacjach. Reszta score'u jest oparta na nowych motywach. Nie ma co oczekiwać po Desplacie, że wysili się na więcej.
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
To jest zadziwiające, że ja, lubując się w plumkaniu Desplata i będąc fanem HP (co widać nawet po awatarze) - choć ten okres życia skończy się niestety już 15 lipca chlip chlipAdam Krysiński pisze: ciekawe czemu nie jedzie po Hansie że nie wykorzystał w swoich batmanach tematu Elfmana, a jak Desplat nie wykorzystał tematów Williamsa to źle - moralność kalego




- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34976
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Nie rozumiem tego zarzutu z lolem na końcuAdam Krysiński pisze:ciekawe czemu nie jedzie po Hansie że nie wykorzystał w swoich batmanach tematu Elfmana, a jak Desplat nie wykorzystał tematów Williamsa to źle - moralność kalego




To fakt, że w "Więźniu Azkabanu" "Hedwige's Theme" jest ograniczona i służy wyłącznie jako klamra otwierająca i zamykająca film. Zresztą bardzo zgrabnie jak to na Williamsa przystało

Ja po prostu muzycznie chcę jakiegoś potwierdzenia, że to dalej jest "Harry Potter". Ale oczywiście coś w tej teorii spiskowej, że to Yates wszystko knoci może być. W sumie na samym początku sam Desplat ubolewał jak nie został wykorzystany w poprzednich częściach potencjał tematów Williamsa, a potem sam robi dokładnie to samo co jego poprzednicy, a nawet gorzej. Zapewne Yatesowi ten temat się nie podoba, albo nie lubi zbyt wyrazistej muzyki. I tak też wiele osób może być nie lada w szoku jak się zabierze za inne prace Hoopera nie do filmów Yatesa.
I niestety teraz pojawiły się obawy, że Yates stłamsi Desplata i ten będzie zmuszony skomponować znowu jakiś niewyrazisty score.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Powiedz mi szczerze, wyobrażasz sobie, że ktoś byłby w stanie napisać lepszy motyw niż "Hedwig's Theme"? No bo ja nieeeeWawrzyniec pisze: niestety w następnych częściach nie otrzymywaliśmy aż tak wyrazistych tematów, które byłyby w stanie przyćmić "Hedwige's Theme", więc skoro nie da się stworzyć coś lepszego to lepiej zostać przy starym.

Druga sprawa: skazałbyś kompozytora filmowego mającego jako swojego poprzednika Johna Williamsa na 'pozostanie przy starym' i odgrzewanie kotletów nie będąc właścicielem tych kotletów? Toż to krytyka nie pozostawiłaby po nim suchej nitki. Wydaje mi się, że skoro już Williams odszedł od serii i nie wrócił, to logiczny nawet jest fakt, że każdy kolejny reżyser oraz (co nas bardziej interesuje) każdy kolejny kompozytor wnosi do muzycznego świata Harry'ego coś nowego, odcina się od dokonań poprzedników. Williams też nie jest bez grzeszków - z powodu braku czasu Komnata Tajemnic jest kopią Kamienia Filozoficznego. Dopiero w Więźniu Azkabanu (Bogu niech będą dzięki!) zrobił z Potterem co trzeba.
Może nawet dobrze, że Williams odszedł, to bardziej doceniamy jego dokonania, niż gdybyśmy dostali 8 powtarzających się score'ów.
A co do niespójności - jak spojrzymy na jakąkolwiek serię filmów, w której zmieniali się kompozytorzy (np. Zmierzch...) to naturalną konsekwencją jest to, że każdy kompozytor podąża swoją ścieżką. Nie ma co narzekać. Filmowcy też borykają się z problemami, które uniemożliwiają im realizację swojej wizji w 100%. Może i twórcy chcieli Williamsa do Czary Ognia - wybrał Spielberga - stało się. Może i chcieli go do ósmego filmu - wybrał Spielberga - stało się.
Bo Yates tak naprawdę dopiero uczy się wielkiego kina. Do tej pory był nikomu nieznanym reżyserem telewizyjnym. Może i faktycznie wydobywa emocje z gry aktorskiej, nie wiem, ciężko ocenić to obiektywnie. Ale warsztatowo jest mierny i podejmuje błędne decyzje. I faktycznie woli bardziej kameralną muzykę. Tylko że to nie jest film telewizyjny, na miłość boską! A Desplat w wielu wywiadach podkreślał, że podporządkowuje się wizji reżyserów, bo to oni nadają kształt filmom, oni wiedzą najlepiej, oni biorą odpowiedzialność za całość. Finalnie i tak w montażowni reżyser decyduje który fragment muzyki podłożyć, czy go może nie podłożyć etc.Wawrzyniec pisze: coś w tej teorii spiskowej, że to Yates wszystko knoci może być. W sumie na samym początku sam Desplat ubolewał jak nie został wykorzystany w poprzednich częściach potencjał tematów Williamsa, a potem sam robi dokładnie to samo co jego poprzednicy, a nawet gorzej. Zapewne Yatesowi ten temat się nie podoba, albo nie lubi zbyt wyrazistej muzyki. I tak też wiele osób może być nie lada w szoku jak się zabierze za inne prace Hoopera nie do filmów Yatesa.
pojawiły się obawy, że Yates stłamsi Desplata i ten będzie zmuszony skomponować znowu jakiś niewyrazisty score.
A tak na pozytywne zakończenie, zgadzam się z Tobą, Wawrzyńcu, że miło by było posłuchać czegoś 'komercyjnego' w pozytywnym znaczeniu tego słowa. I wydaje mi się, że w Insygniach z muzyką jest i tak dużo lepiej niż w score'ach Hoopera. A specyfika 'filmu drogi' i taka interpretacja filmu jaką proponuje Yates robi swoje i nie mamy niestety nic tutaj do powiedzenia. Amen!
- Arthur
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1135
- Rejestracja: śr paź 20, 2010 21:16 pm
- Lokalizacja: Pzn
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Jak byłem na premierze Casino Royal to "przejściowy" temat główny (piosenka Chrisa Cornella) był tak miażdżący, że prawie 50-letni motyw był zbędnyHedwig's Theme jest marką Harry'ego Pottera
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli. - Albert Schweitzer
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34976
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Ale nie zapominaj jak kończy się "Casino Royale". W sumie to zakończenie tego filmu jest genialne
"My Name Is Bond, James Bond" i wtedy słyszymy motyw naszego bohatera
I właśnie o to mi chodzi
A przy "Księciu Półkrwi" i pierwszych "Insygniach Śmierci" jakby twórcy zapomnieli o motywie przewodnim serii i motywie naszego bohatera, choć tyczy się on jego sowy
On nie musi się pojawiać co minutę, ale jednak fajnie by było, gdyby twórcy czasami puścili takie muzyczne oczko w postaci "Hedwige's Theme".
@hp_gof
To jest marka Harry'ego Pottera. Znak rozpoznawczy tej serii, tym bardziej niezrozumiałe jest jego ograniczenie w dwóch ostatnich częściach. To zupełnie tak jakby stworzyć model Mercedesa bez gwiazdy, czy BMW bez "nerek".
O.K. nie mamy co szans z Williamsem, to pomińmy go całkowicie.
Oczywiście są serie muzyczne, gdzie każdy score, skomponowany przez innego kompozytora różni się od drugiego, a mimo to każdy jest świetny, jak chociażby "Aliens" Goldsmitha, "Aliens" Hornera, czy "Alien 3" Goldenthala.
Ale sam musisz przyznać, że od 4 części muzycznie mamy widoczny spadek. I niestety Desplat co najwyżej go zastopował, aby ta muzyka nie wylądowała w lochach Hogwartu.
A co do powtarzalności się score'ów to nie w stylu Williamsa. Wystarczy spojrzeć na Sagę "Star Wars", trudno nazwać, którykolwiek z tych score'ów kopią, czy kalką poprzedniego.
A "The Lost World" też nie jest kopią "Jurrasic Park", tylko zupełnie nowym i arcygenialnym podejście do tematu, podobnie jak tetrologia "Indiany Jonesa".
Zresztą i po "Więźniu Azkabanu" słychać, że Williams nie lubi odgrzewanych kotletów i zawsze stara się tworzyć coś nowego, szukać nowego brzmienia.
A co do 7 i 8 części to nie wiem, jak było naprawdę
Gdzieś słyszałem opinię Williamsa, w której zresztą bardzo poprawnie politycznie chwalił "dokonania" poprzednich dla serii, że chętnie wróciłby na koniec. Producenci wzięli Desplata, trudno, co się stało to się nie odstanie, mimo wszystko pięknie by było, gdyby ten co zapoczątkował, skończył tę serię. Zresztą nawet tak samo twierdził Hooper.
Yates rzeczywiście dopiero się uczy, ale dlaczego akurat ta seria musi być robić za jego szkołę
Yates to niestety rzemieślnik, któremu brakuje finezji Cuarona. I niestety słychać, że woli beznamiętne muzyczne tło, zamiast jakiejś wyrazistej muzyki. Więc jestem w stanie uwierzyć, że Desplat po prostu zmuszony jest komponować taką muzykę, zwłaszcza, że jak sam napisałeś liczy się bardzo z opinią reżysera.
No nic trailer zapowiada, najlepszy chyba film jaki Yates do tej pory dla tej serii zrobił i chcę w to wierzyć. Mam nadzieję, że pozwoli i Desplatowi bardziej rozwinąć skrzydła, a ten nie zapomni u starym dobrym Williamsie, który w sumie muzycznie tchnął życie i magię w tę serię.


I właśnie o to mi chodzi


@hp_gof
I sam widziszPowiedz mi szczerze, wyobrażasz sobie, że ktoś byłby w stanie napisać lepszy motyw niż "Hedwig's Theme"? No bo ja nieeeeA to choćby z tego powodu, że Hedwig's Theme jest marką Harry'ego Pottera już od 10 lat, więc żaden motyw nie jest w stanie się wypromować tak jak ten.

I ja nie oczekuję kopiowania mistrza. Tylko słyszę, że kompozytorzy obrali dla mnie niezrozumiałą drogęDruga sprawa: skazałbyś kompozytora filmowego mającego jako swojego poprzednika Johna Williamsa na 'pozostanie przy starym' i odgrzewanie kotletów nie będąc właścicielem tych kotletów? Toż to krytyka nie pozostawiłaby po nim suchej nitki. Wydaje mi się, że skoro już Williams odszedł od serii i nie wrócił, to logiczny nawet jest fakt, że każdy kolejny reżyser oraz (co nas bardziej interesuje) każdy kolejny kompozytor wnosi do muzycznego świata Harry'ego coś nowego, odcina się od dokonań poprzedników.

Oczywiście są serie muzyczne, gdzie każdy score, skomponowany przez innego kompozytora różni się od drugiego, a mimo to każdy jest świetny, jak chociażby "Aliens" Goldsmitha, "Aliens" Hornera, czy "Alien 3" Goldenthala.
Ale sam musisz przyznać, że od 4 części muzycznie mamy widoczny spadek. I niestety Desplat co najwyżej go zastopował, aby ta muzyka nie wylądowała w lochach Hogwartu.
Ale wiesz, czemu nie mógł w pełni zaangażować się dla "Komnaty Tajemnic"? Praca dla Spielberga i Lucasa ma jednak priorytet i ja to rozumiem i cieszę się z tego.Williams też nie jest bez grzeszków - z powodu braku czasu Komnata Tajemnic jest kopią Kamienia Filozoficznego. Dopiero w Więźniu Azkabanu (Bogu niech będą dzięki!) zrobił z Potterem co trzeba.
Może nawet dobrze, że Williams odszedł, to bardziej doceniamy jego dokonania, niż gdybyśmy dostali 8 powtarzających się score'ów.
A co do powtarzalności się score'ów to nie w stylu Williamsa. Wystarczy spojrzeć na Sagę "Star Wars", trudno nazwać, którykolwiek z tych score'ów kopią, czy kalką poprzedniego.
A "The Lost World" też nie jest kopią "Jurrasic Park", tylko zupełnie nowym i arcygenialnym podejście do tematu, podobnie jak tetrologia "Indiany Jonesa".
Zresztą i po "Więźniu Azkabanu" słychać, że Williams nie lubi odgrzewanych kotletów i zawsze stara się tworzyć coś nowego, szukać nowego brzmienia.
W sumie przy "Czarze Ognia" to znowu Spielberg i Lucas mieli pierwszeństwo, plus osobista chęć Williamsa skomponowani muzyki do adaptacji jednej z jego ulubionych książek. I znowu chwała mu za taką decyzję, gdyż w roku 2005 to Williams zesłał na nas istną nawałnicę genialnych score'ów, które wszystkie dumnie zdobią moją półkę i sprawiają, że moje serce bije szybciejFilmowcy też borykają się z problemami, które uniemożliwiają im realizację swojej wizji w 100%. Może i twórcy chcieli Williamsa do Czary Ognia - wybrał Spielberga - stało się. Może i chcieli go do ósmego filmu - wybrał Spielberga - stało się.

A co do 7 i 8 części to nie wiem, jak było naprawdę

I to mnie niestety jako też dawnego wielkiego fana Pottera najbardziej irytujeBo Yates tak naprawdę dopiero uczy się wielkiego kina. Do tej pory był nikomu nieznanym reżyserem telewizyjnym. Może i faktycznie wydobywa emocje z gry aktorskiej, nie wiem, ciężko ocenić to obiektywnie. Ale warsztatowo jest mierny i podejmuje błędne decyzje. I faktycznie woli bardziej kameralną muzykę. Tylko że to nie jest film telewizyjny, na miłość boską! A Desplat w wielu wywiadach podkreślał, że podporządkowuje się wizji reżyserów, bo to oni nadają kształt filmom, oni wiedzą najlepiej, oni biorą odpowiedzialność za całość. Finalnie i tak w montażowni reżyser decyduje który fragment muzyki podłożyć, czy go może nie podłożyć etc.



No nic trailer zapowiada, najlepszy chyba film jaki Yates do tej pory dla tej serii zrobił i chcę w to wierzyć. Mam nadzieję, że pozwoli i Desplatowi bardziej rozwinąć skrzydła, a ten nie zapomni u starym dobrym Williamsie, który w sumie muzycznie tchnął życie i magię w tę serię.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Jaki długi post, no jestem w szoku, że komuś się chciało odpowiedzieć na te wszystkie "zarzuty" 

No ale jeśli już się uprzeć, że zarówno w Księciu jak i Insygniach jest za mało Hedwig's Theme, to kto za tym stoi? Kto tłamsi kompozytorów, którzy się przecież zmienili? Wiadomo kto.
Choć muszę się zgodzić, że mogliby go jakoś przearanżować na mroczną wersję i pokombinować. No ale z drugiej strony Desplat mówił wielokrotnie w wywiadach, że on zaczął pracę nad scorem od aranżacji Hedwig's Theme na różne sposoby i cieszył się z tego, ale ostatecznie z reżyserem uznali, że ta muzyka nie odgrywa dobrze roli w filmie i nie pasuje do żadnej sceny, więc ograniczyli ten motyw do minimum.
Chcę postawić sprawę jasno: ja też bym chętnie usłyszał w filmie jakieś aranżacje motywów z poprzednich części, a najbardziej Hedwig's Theme i liczę na to w 2 części Insygniów, ale z drugiej strony seria nie ma jednego kompozytora, który czuwa nad całością, spójnością (jak Howard Shore w LOTRze) i od początku do końca sam ustala zasady, wymyśla motywy - wiesz o co mi chodzi? I doszło do tego, że mamy w serii np. kilka motywów Voldemorta - jeden Williamsowski, jeden Doyle'owski (utwór: Voldemort), jeden Hooperowski (Possesion Theme), jeden Desplatowski (Snape to Malfoy Manor) i każdy z nich symbolizuje inny etap relacji Voldemorta z Potterem (nie wiem jak to inaczej nazwać). No ale skoro seria poszła w tę stronę, to się już tego nie zmieni. Można liczyć tylko na Hedwig's Theme w finale.
Desplat - ja się cieszę, że zastopował to niskobudżetowe brzmienie Hoopera, wróciła potężna orkiestra, muzyka z jajem, ale Desplat nie miał też aż tak bardzo inspirującego materiału co Williams od Cuarona. Insygnia zaliczyły duży postęp w stosunku do poprzednich filmów Yatesa, ale to nadal nie jest warsztat Cuarona. Taki 'road movie' byłby inspirujący gdyby wędrówka głównych bohaterów była wyposażona w krajobrazy niczym z Władcy Pierścieni, gdyby było więcej akcji, więcej epickości - a środkowa część filmu to niestety nudna paplanina, którą Yates i dwaj producenci nazywają 'emotions' i w zasadzie uwypuklają w filmie z książki to, co jest najmniej filmowe, najmniej potrzebne w wysokobudżetowym filmie. No to cóż porywającego ma Desplat skomponować do nudnej miejscami paplaniny nazywanej 'characters development'? Poza tym zwróć uwagę, że ta muzyka jest słabo wyeksponowana. Nie dość, że ma mdłe i niszowe brzmienie, jest mało charakterystyczna, to jeszcze jest wycofana i widz jej po prostu nie słyszy. Na płycie to co innego, muzyka jest świetna, ale przeciętny widz w kinie jej po prostu nie zauważy ani nie zapamięta. Ale to jest wizja Yatesa. Nie chce mi sie już na ten temat gadać, bo mi się smutno robi...
Czekam z niecierpliwością!

No wiesz, w Księciu Półkrwi Hedwig's Theme pojawia się przy logo Warner Bros, a potem w pełnej krasie w scenie w Norze - razem raptem 2 razy, no ale Williams w Więźniu Azkabanu też mniej więcej tyle swoich poprzednich motywów użył. A jeżeli oczekujesz 'puszczenia oczka' to popatrz, jaka to świetna zabawa kompozytora z widzem i nie lada sztuka odnaleźć w scorze do Insygniów Hedwig's Theme, który tam się jednak pojawia! Bardzo cicho, prawie niezauważalnie, ale się pojawia - przy logo Warner Bros, w komórce pod schodami, przy śmierci Zgredka, dodatkowo w albumie (choć nie w filmie) w utworze "The Will", no i oczywiście w odpowiedniej aranżacji w Sky Battle towarzysząc Hedwidze i jeszcze jeden raz, kiedy Harry uprzednio ją wypuszcza na Privet Drive (tuż po tym jak Hagrid mówi mu, że ponieważ to on go tu przywiózł, to teraz również powinien razem z nim opuścić to miejsce bla bla bla). A te ciche nawiązania wynikają ze specyfiki filmu. No ale kurczę wyliczyłem Ci, możesz sprawdzićWawrzyniec pisze:A przy "Księciu Półkrwi" i pierwszych "Insygniach Śmierci" jakby twórcy zapomnieli o motywie przewodnim serii i motywie naszego bohatera, choć tyczy się on jego sowy

No ale jeśli już się uprzeć, że zarówno w Księciu jak i Insygniach jest za mało Hedwig's Theme, to kto za tym stoi? Kto tłamsi kompozytorów, którzy się przecież zmienili? Wiadomo kto.
Tylko, że wiesz, z Harrym Potterem to jest trochę inaczej niż z Gwiezdnymi Wojnami czy Indianą Jonesem. Oprócz tego, że Hedwig's Theme stał się motywem całej serii, to ma on jednak swoje znaczenie i dalej będę się upierał, że nie zawsze pasuje we wszystkich scenach.Wawrzyniec pisze:I sam widziszTo jest marka Harry'ego Pottera. Znak rozpoznawczy tej serii, tym bardziej niezrozumiałe jest jego ograniczenie w dwóch ostatnich częściach. To zupełnie tak jakby stworzyć model Mercedesa bez gwiazdy, czy BMW bez "nerek".
Choć muszę się zgodzić, że mogliby go jakoś przearanżować na mroczną wersję i pokombinować. No ale z drugiej strony Desplat mówił wielokrotnie w wywiadach, że on zaczął pracę nad scorem od aranżacji Hedwig's Theme na różne sposoby i cieszył się z tego, ale ostatecznie z reżyserem uznali, że ta muzyka nie odgrywa dobrze roli w filmie i nie pasuje do żadnej sceny, więc ograniczyli ten motyw do minimum.
Chcę postawić sprawę jasno: ja też bym chętnie usłyszał w filmie jakieś aranżacje motywów z poprzednich części, a najbardziej Hedwig's Theme i liczę na to w 2 części Insygniów, ale z drugiej strony seria nie ma jednego kompozytora, który czuwa nad całością, spójnością (jak Howard Shore w LOTRze) i od początku do końca sam ustala zasady, wymyśla motywy - wiesz o co mi chodzi? I doszło do tego, że mamy w serii np. kilka motywów Voldemorta - jeden Williamsowski, jeden Doyle'owski (utwór: Voldemort), jeden Hooperowski (Possesion Theme), jeden Desplatowski (Snape to Malfoy Manor) i każdy z nich symbolizuje inny etap relacji Voldemorta z Potterem (nie wiem jak to inaczej nazwać). No ale skoro seria poszła w tę stronę, to się już tego nie zmieni. Można liczyć tylko na Hedwig's Theme w finale.
Takie stwierdzenie sugerowałoby, że jak nie ma Williamsa, to jest spadek poziomu. No bez przesady. Jest po prostu inaczej. Jest to specyficzna seria filmów cały czas poszukująca swego brzmienia. A Williams odszedł zostawiając bardzo wysoko poprzeczkę. Wiesz, nam jest łatwo mówić, że ktoś mógłby coś zrobić tak albo siak, ale prawda jest taka, że skomponować coś satysfakcjonującego jest bardzo trudno. No cóż, Williams trafił w trzeciej części na inspirujący materiał, znalazł trochę czasu, współpraca z reżyserem musiała się nieźle układać, i wyszło fajnie. Może inni nie mieli tego szczęścia? Może nieszczęściem Hoopera i Desplata było podejście Yatesa do filmu i muzyki? Ja też nie chcę go jakoś demonizować! A Doyle stworzył całkiem przyzwoitą muzykę - i epicką tam gdzie trzeba, i spójną tematycznie, choć ułożył nowe tematy i zaaranżował Hedwig's Theme - co miał innego zrobić? O Hooperze się wiele nie wypowiem, bo nigdy go nie powinno w tej serii być. Ale on też stworzył kilka mocnych motywów, które się jakoś bronią (Umbridge, Possesion, Dumbledore), choć nie są tak mocne jak motywy Williamsa oczywiście.Wawrzyniec pisze:Ale sam musisz przyznać, że od 4 części muzycznie mamy widoczny spadek. I niestety Desplat co najwyżej go zastopował, aby ta muzyka nie wylądowała w lochach Hogwartu.
Desplat - ja się cieszę, że zastopował to niskobudżetowe brzmienie Hoopera, wróciła potężna orkiestra, muzyka z jajem, ale Desplat nie miał też aż tak bardzo inspirującego materiału co Williams od Cuarona. Insygnia zaliczyły duży postęp w stosunku do poprzednich filmów Yatesa, ale to nadal nie jest warsztat Cuarona. Taki 'road movie' byłby inspirujący gdyby wędrówka głównych bohaterów była wyposażona w krajobrazy niczym z Władcy Pierścieni, gdyby było więcej akcji, więcej epickości - a środkowa część filmu to niestety nudna paplanina, którą Yates i dwaj producenci nazywają 'emotions' i w zasadzie uwypuklają w filmie z książki to, co jest najmniej filmowe, najmniej potrzebne w wysokobudżetowym filmie. No to cóż porywającego ma Desplat skomponować do nudnej miejscami paplaniny nazywanej 'characters development'? Poza tym zwróć uwagę, że ta muzyka jest słabo wyeksponowana. Nie dość, że ma mdłe i niszowe brzmienie, jest mało charakterystyczna, to jeszcze jest wycofana i widz jej po prostu nie słyszy. Na płycie to co innego, muzyka jest świetna, ale przeciętny widz w kinie jej po prostu nie zauważy ani nie zapamięta. Ale to jest wizja Yatesa. Nie chce mi sie już na ten temat gadać, bo mi się smutno robi...
Ja też się bardzo cieszę, że Williams skomponował Wyznania Gejszy! Szkoda tylko, że skończyło się to Oscarem dla Santaolalli...Wawrzyniec pisze:W sumie przy "Czarze Ognia" to znowu Spielberg i Lucas mieli pierwszeństwo, plus osobista chęć Williamsa skomponowani muzyki do adaptacji jednej z jego ulubionych książek. I znowu chwała mu za taką decyzję, gdyż w roku 2005 to Williams zesłał na nas istną nawałnicę genialnych score'ów, które wszystkie dumnie zdobią moją półkę i sprawiają, że moje serce bije szybciej![]()
Ja też bym chętnie posłuchał jeszcze raz Williamsa. Ale wiesz, wybierając między Desplatem a kolejnym kompozytorem, to chyba każdy wybierze Desplata dla jakiejkolwiek ciągłości w tym wielkim finale.Wawrzyniec pisze:A co do 7 i 8 części to nie wiem, jak było naprawdęGdzieś słyszałem opinię Williamsa, w której zresztą bardzo poprawnie politycznie chwalił "dokonania" poprzednich dla serii, że chętnie wróciłby na koniec. Producenci wzięli Desplata, trudno, co się stało to się nie odstanie, mimo wszystko pięknie by było, gdyby ten co zapoczątkował, skończył tę serię. Zresztą nawet tak samo twierdził Hooper.
Dla mnie też ogromną zagadką jest to, skąd on się tam wziął i do tego zaprosił swoich kumpli Hoopera i Marka Daya (montażystę). Na domiar złego, pozostali (z wyjątkiem Hoopera) do samego końca. Toż to oni sprowadzili Pottera na złą drogę!Wawrzyniec pisze:I to mnie niestety jako też dawnego wielkiego fana Pottera najbardziej irytujeYates rzeczywiście dopiero się uczy, ale dlaczego akurat ta seria musi być robić za jego szkołę
![]()
Yates to niestety rzemieślnik, któremu brakuje finezji Cuarona. I niestety słychać, że woli beznamiętne muzyczne tło, zamiast jakiejś wyrazistej muzyki. Więc jestem w stanie uwierzyć, że Desplat po prostu zmuszony jest komponować taką muzykę, zwłaszcza, że jak sam napisałeś liczy się bardzo z opinią reżysera.
Film będzie niezły, bo 1) jeden z wierniejszych książce 2) dużo akcji, mniej paplaniny 3) powrót postaci. Więcej akcji = siłą rzeczy więcej muzyki akcji = większa szansa na wybicie się muzyki na pierwszy plan, rozwinięcie tematów z pierwszej części insygniów. Powrót postaci, miejsce akcji Hogwart i zakończenie serii skłania do użycia Hedwig's Theme w większej ilości.Wawrzyniec pisze:No nic trailer zapowiada, najlepszy chyba film jaki Yates do tej pory dla tej serii zrobił i chcę w to wierzyć. Mam nadzieję, że pozwoli i Desplatowi bardziej rozwinąć skrzydła, a ten nie zapomni u starym dobrym Williamsie, który w sumie muzycznie tchnął życie i magię w tę serię.
Czekam z niecierpliwością!
Re: ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I &
Odgrzebałem coś, co kiedyś znalazłem w necie. Koleś napisał bodajże pracę doktorancką na temat "THE MUSIC OF HARRY POTTER: CONTINUITY AND CHANGE IN THE FIRST FIVE FILMS". I choć ma to 820 stron i dotyczy tylko 5 filmów, to może warto zajrzeć i przejrzeć interesujące fragmenty.
https://scholarsbank.uoregon.edu/xmlui/ ... sequence=1
https://scholarsbank.uoregon.edu/xmlui/ ... sequence=1