Ok, w filmie jest nieco lepiej. Tzn. jest tak jak mówiłem, czołówka i zakończenie to piosenki, ale na szczęście na początku przy tytule filmu wcisnęli krótszą wersję
Meet the Pets. Film jest nieco słabszy od jedynki, a największą głupotą (i tu się zgadzam z zagranicznymi recenzentami) było zrobienie trzech słabych opowieści rozgrywających się równolegle. Naprawdę, nie będę spoilerował, aczkolwiek z drugiej strony tak naprawdę nie ma co spoilerować, bo nic głębokiego się nie dzieje. Historia jest prosta jak drut. Więc poza trzema motywami muzycznymi, o których wspominałem: Liam, Snowball i Siergiej (a w zasadzie nie Siergiej, a Hu - albo jeden i drugi) dochodzą jeszcze trzy melodie, które już teraz rozgryzłem: jedna to melodia cyrkowa, druga to motyw Koguta, trzecia to motyw miłosny Gidget/Bridget i Maksa (szkoda, że Olek nie wykorzystał telenowelowego tematu z pierwszej części). Więc okazuje się, że baza tematyczna jest nawet solidna, problem polega na tym, że te tematy nie mają się gdzie rozwinąć, cały film jest poszatkowany, a oprócz piosenek jest użyty nawet fragment tematu
Supermana Williamsa i... Marsylianki

To już druga animacja Olka, w której użyta jest Marsylianka

No ale cóż, po Illumination nie ma się co spodziewać poziomu Pixara... Olek zrobił co mógł. I tak jak mówi Adam, nawet jakby wydali CD, to bym nie kupił.