Adam Krysiński pisze:Wawrzyniec, jak będziesz miał okazję, jak rozszerzysz muzyczno-filmowe horyzonty, to za rok,dwa czy pięć, wrócisz tu na forum i zwrócisz nam honor pisząc post: chłopy mieliście rację, jak ja mogłem się tym MV tak podniecać

"Rozszerzysz muzyczno-filmowe horyzony"

Zaraz, mimo, że na końcu tego tekstu jest "

" to jednak zarzut, że mam jakieś "zawężone horyzonty" muzyczno-filmowe i po za Hansem Zimmer, proszę nie zapominać o Johnie Williamsie, to ja świata nie widzę zupełnie mi nie odpowiada. Wiem jestem amatorem, nie mam też imponującej kolekcji płyt, ale nie twierdzę, że powinienem rozszerzać moje horyzonty soundtrackowe. Przecież ja nie słucham tylko Williamsa i Zimmera! Ale nie wolno mieć swoich ulubionych kompozytorów? Jeżeli słuchanie ich muzyki sprawia mi największą przyjemność to dlaczego mam to zmieniać?
Ja Was bardzo szanuję, za więdzę, obeznanie itd. ale nie twierdzę, że tutaj muszę jakieś honory zwracać, gdyż i tak nie zwrócę, ale to jakoś przeżyjecie

Jednak już od jakiegoś czasu i nie jest to rok, dwa, czy pięć lat, słucham muzyki filmowej i poznałem wiele różnych soundtracków i kompozytorów, ale i tak dalej do dwójkia Williams Zimmer najchętniej wracam i nie sądzę, żeby to coś zmieniło. Nawet jakby "Sherlock Holmes" miałbyś niewiadomo jak zły, a i tak nie będzie
P.S.
mnie wkurza że Hisaishi musiał z Twierdzy akurat zżynać (i defacto temat Glennie-Smitha a nie Zimmera
To aluzja do mnie, więc pytam "Hummell Gets the Rockets" nie jest autorstwa Zimmera
