#2
Post
autor: Mystery » śr sie 26, 2009 14:21 pm
Tym razem Giacchino rezygnuje ze swoich dęciaków i perkusji i wciela się w postać minimalisty, a idzie mu całkiem dobrze, gdyż "Earth Days" to kolejna udana jego praca. Muzyka może nie porywa, jest spokojnie, leniwie, nie za wiele się dzieje, ale po dłuższym przesłuchaniu cały soundtrack robi się intrygujący, nabiera kolorów i dostarcza wielu emocji. Jest gitarka, fortepian i przede wszystkim kręgosłup całej ścieżki, czyli delikatna sekcja smyczkowa. Popis Giacchino daje dopiero w genialnym "End Credits", moim nowym, ulubionym utworze roku. Ogólnie to muzyka dobra, przyjemna w odsłuchu, choć niektórym może wydać się nudna. Soundtrack oceniam na razie na 3.5/5, a warto go poznać, choćby ze względu na wspomniany utwór końcowy.
Ostatnio zmieniony śr sie 26, 2009 14:31 pm przez
Mystery, łącznie zmieniany 1 raz.