Earth Days --->Michael Giacchino

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

Earth Days --->Michael Giacchino

#1 Post autor: Matija34 » śr sie 26, 2009 13:56 pm

Z tego co wiem album do tego filmu dokumentalnego juz jest w sprzedazy.Wiemy,ze Michael Giacchino ma sporo pracy w tym roku podobnie jak Danny Elfman w zeszlym i jak narazie tworca Ratatouille
trzyma wysoki poziom mimo,ze zdarza mu sie stworzyc cos tak topornego jak Land of The Lost,ktory mnie osobiscie nie powalil na kolana to partytura do Star Treka i animacji Up to juz inna bajka.
Zastanawiam sie tylko czy ktos mial juz stycznosc z Earth Days,gdyz wole sie upewnic czy warto poswiecic czas dla tej sciezki :?: :?: :?:

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 23452
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#2 Post autor: Mystery » śr sie 26, 2009 14:21 pm

Tym razem Giacchino rezygnuje ze swoich dęciaków i perkusji i wciela się w postać minimalisty, a idzie mu całkiem dobrze, gdyż "Earth Days" to kolejna udana jego praca. Muzyka może nie porywa, jest spokojnie, leniwie, nie za wiele się dzieje, ale po dłuższym przesłuchaniu cały soundtrack robi się intrygujący, nabiera kolorów i dostarcza wielu emocji. Jest gitarka, fortepian i przede wszystkim kręgosłup całej ścieżki, czyli delikatna sekcja smyczkowa. Popis Giacchino daje dopiero w genialnym "End Credits", moim nowym, ulubionym utworze roku. Ogólnie to muzyka dobra, przyjemna w odsłuchu, choć niektórym może wydać się nudna. Soundtrack oceniam na razie na 3.5/5, a warto go poznać, choćby ze względu na wspomniany utwór końcowy.
Ostatnio zmieniony śr sie 26, 2009 14:31 pm przez Mystery, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#3 Post autor: Bucholc Krok » śr sie 26, 2009 14:31 pm

Wstawek techno też nie ma? :)

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 23452
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#4 Post autor: Mystery » śr sie 26, 2009 14:32 pm

Delikatna elektronika jest, ale gdzie jej dzisiaj nie ma :)

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#5 Post autor: Bucholc Krok » śr sie 26, 2009 14:40 pm

Elektronika w ogóle mi nie przeszkadza (zresztą nawet ją lubię). Co innego techno.. :)

Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#6 Post autor: Matija34 » śr sie 26, 2009 15:27 pm

Rozumiem,ze nie jest wiele gorsza i nie odstaje az tak poziomem od sciezki do Standard Operating Procedure Elfmana.
Te porownanie chyba bedzie uzasadnione bo w koncu to ten sam gatunek filmowy choc niewiem dokladnie czy kompozytorzy tworzac muzyke do filmow dokumentalnych sugeruja sie jakims obowiazujacym co do gatunku schematem czy tez praca przy takim projekcie jest mozliwoscia na stworzenie oryginalnej partytury,ktora rozni sie znaczaco od muzyki do filmow fabularnych.

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 23452
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#7 Post autor: Mystery » śr sie 26, 2009 20:24 pm

Myślę, że "Standard Operating Procedure" to jednak praca lepsza, bardziej słuchalna, różnorodniejsza i bogatsza tematycznie. "Earth Days" zdaje się opierać na jednym dość prostym temacie przewodnim i przyswajalnym underscorze. Tak jak SOP był miszmaszem stylów Elfmana i Glassa, tak tu mamy styl Giacchino (w głównej mierze z Lost), ze stylem Michaela Nymana.

Mefisto

#8 Post autor: Mefisto » czw sie 27, 2009 14:37 pm

eee, całkiem przyjemna muzyczka - co prawda chwilami ponad godzina materiału ciągnie się niemiłosiernie, ale całość 100 razy lepsza jak LOTL; spokojna, acz melodyjna, nie porywa, ale nie odrzuca - w sam raz na niedzielne popołudnie.

Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#9 Post autor: Matija34 » czw sie 27, 2009 18:40 pm

Jestem świeżo po przesłuchaniu i musze powiedziec,że to nie jest czas stracony.O ile słuchając LOTL męczyłem sie i wynudziłem na śmierc tak Earth Days choc nie grzeszy bogactwem dźwięków to jednak jest to dzieło stylowe i na solidnym poziomie.
Najbardziej mi sie podobają utwory,w ktorych dominuje łagodny dźwięk wydobywający sie z gitary.
Dzieło jak najbardziej bez męczarni kończy się genialnym End Credits.
Końcowy utwor w Earth Days jest wspaniałym zwieńczeniem tej naprawde dobrej ściezki Micheal'a Giacchino.Moja ocena to 4/5
Giacchino w dobrej formie w tym roku.

ODPOWIEDZ