John Debney - Lair

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

John Debney - Lair

#1 Post autor: Marek Łach » śr paź 10, 2007 09:35 am

Rynek gier komputerowych nam się rozwija, ale kto by pomyślał jakieś 8-10 lat temu, że aż tak... Wtedy szczytem znakomitości muzycznej byli dla mnie Heroes of Might and Magic 3, piękna muza do dzisiaj tak swoją drogą, ale nigdy jakoś nie spodziewałem się, że do 2007 roku ten podgatunek tak się rozwinie.

Do rzeczy: szkoda, że nie mam Playstation i najnowszą pracę Debneya mogę usłyszeć tylko na albumie :lol: Lair obiektywnie dość trudno ocenić, bo jest ofiarą temp-tracku, na każdym kroku słychać inspiracje innymi twórcami, zwłaszcza Williamsem, Goldsmithem, gdzieniegdzie nawet Rozsą! Do pewnego stopnia nie przeszkadza to zbytnio, ale są momenty, gdzie niebezpiecznie zahacza ta maniera o ripki... Zresztą, Debney po n latach swojej kariery tak naprawdę dalej nie ma swojego głosu, może poza gatunkiem komedii, nawet dwie jego najlepsze ścieżki, Wyspa piratów i Pasja to po prostu efektowna wariacja tego, co już było (odpowiednio całego gatunku swashbucklera i Ostatniego kuszenia...).

Lair nawet dalej się tu posuwa, ale... ale jak się tego słucha :wink: Teraz rozumiem zachwyty nad pracami Arnolda, nad Wehikułem czasu Badelta, nawet nad Piratami z Karaibów, bo zapomniałem już, ile frajdy może dostarczyć zupełnie przewidywalna, ale sprawnie napisana muzyka filmowa, w tym przypadku w naprawdę starym, dobrym stylu. Muzyka akcji to seria kopii z JW i Goldsmitha, choć jest jedną z najbardziej efektownych w ostatnich miesiącach (tylko potwierdza maestrię obu panów); tematy - fajne, chwytliwe, może trochę banalne, ale banalne na modłę poledourisowską, gdzie ten banał rzadko przeszkadza, bo tak fajnie jest rozpisany. Brakowało mi takiego score, bezpretensjonalnego i chwytliwego, gdyby tylko zachowywał jakiś przyzwoity poziom oryginalności, dostalibyśmy nieoczekiwaną perełkę. A tak jest naprawdę nieźle, ale bez tej dodatkowej ikry.

A dla fanów Arnolda: chodzą ploty, że może być zatrudniony przy trzeciej Narni. Nie cieszy mnie to zbyt, ale może ktoś usłyszawszy taki news, będzie miał dobry dzień :wink:

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9331
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#2 Post autor: Paweł Stroiński » śr paź 10, 2007 22:38 pm

Trzecia Narnia to nie plotka. Arnold współpracuje z reżyserem Michaelem Aptedem w zasadzie już od World is Not Enough (o ironio, jeden z ich wspólnych filmów nazywa się Enough właśnie :D), więc informacja o Arnoldzie jest potwierdzona w zasadzie.

Mnie to też średnio cieszy. Kto tym razem będzie w temp-tracku?

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

Re: John Debney - Lair

#3 Post autor: Tomek » czw paź 11, 2007 17:29 pm

Marek Łach pisze:Teraz rozumiem zachwyty nad pracami Arnolda


Muszę to wydrukować i powiesić w ramce, bo chyba ktoś wreszcie zrozumiał w jakim był błędzie :P :D
Marek Łach pisze:A dla fanów Arnolda: chodzą ploty, że może być zatrudniony przy trzeciej Narni. Nie cieszy mnie to zbyt, ale może ktoś usłyszawszy taki news, będzie miał dobry dzień :wink:


Ten news akurat mnie raczej ani grzeje ani ziębi, a bardziej mnie interesuje jego tegoroczna dramatyczna praca "Amazing Grace", której słyszałem fragmenty i brzmią świetnie ;) Chyba za stary jestem już na trzecie części Narnii :twisted:
Obrazek

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: John Debney - Lair

#4 Post autor: Marek Łach » pt paź 12, 2007 01:11 am

Tomek pisze:
Muszę to wydrukować i powiesić w ramce, bo chyba ktoś wreszcie zrozumiał w jakim był błędzie :P :D
:mrgreen: Rozumiem, ale od strony powiedzmy psychologicznej, bo moja ocena jakości tej muzyki nie zmieniła się :wink: Debney sięga tu chyba do troszkę innych wzorców niż Arnold, który dla mnie zawsze był przyciężki, w tej potędze trochę toporny. Tutaj mamy efektowną akcję rozpisaną na modłę goldsmithowską (ach, to co lubię), mimo że score jest przeładowany akcją, to nie ma w nim miejsca na ścianę dźwięku. Cholera no, w tym momencie byłbym albumowi gotów wystawić maksa, tak świetnie się przy nim bawię :lol: ale zaraz przypominam sobie o góra dwóch gwiazdkach za oryginalność i ocena ogólna szybko zjeżdża na właściwe tory.

Gdybym miał wybierać w tym momencie, to do trzeciej Narni wziąłbym nie Arnolda, a Debneya :mrgreen:

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26527
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#5 Post autor: Koper » sob paź 13, 2007 12:50 pm

Zgadzam się z Markiem, w kwestii "Lair". Wszystkich tam słychać, z Williamsem na czele, ale...
No właśnie, żeby tak wyglądała muzyka do takich filmów jak "The Last Legion" (chociaż te smęty Doyle'a pewnej osobie na stronce nawet się podobały :P) i tym podobnych produkcji fantasy, to byłoby super.
W grze brak oryginalności zapewne nie przeszkadza, na płycie momentami może nieco razić.
A Debney mógłby zilustrować nowego Conana, skoro ma taką smykałkę. Mógłby iść tym tropem, co w "Lair", tylko pokusić się o większą oryginalność. :)

Awatar użytkownika
Corsito
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 62
Rejestracja: sob mar 25, 2006 15:53 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

#6 Post autor: Corsito » ndz paź 21, 2007 21:46 pm

Może w grze ta muzyka spełnia swoją role idealnie, ale po 4 krotnym przesłuchaniu jakoś nie mogę się zachwycić tą ścieżką. Na pewno jest dobra, lepsza niż większość obecnie pojawiających się płyt, ale brakuje w niej 'magii', tego czegoś co powoduje że się taką płytę pamięta przez lata.
aha Neshir

ODPOWIEDZ