Tak jak oczekiwałem najfajniejsza muzyka do superbohaterskiego kina w tym roku, tam gdzie w Shazam, Kapitan Marvel czy Avengers dawał 20-30% dobrze wchodzącego grania tak tu podobnie jak Homecoming, od pierwszego i do ostatniego utworu mam zagwarantowaną dobrą rozrywkę, w sumie tylko "Bridging the Trap" nic ciekawszego sobą nie prezentuje i ogólnie albumowi po mocnych wrażeniach z początku i środka, przydało by się jakieś lepsze zamknięcie, niż 4 krótkie tracki, dlatego wg mnie suita bardziej pasowała by na koniec, choć w sumie końcówka trochę przypomina tą z łotra, gdzie mamy 3 samodzielne aranżacje tematów, także źle tak do końca również nie jest.
Czy jest to muzyka lepsza od poprzednika ciężko stwierdzić, myślę, że może dopiero po filmie. Score z jedynki bardzo mi się podobał i był z jedną z najczęściej słuchanych przeze mnie płyt Michaela z ostatnich lat. Do sequela Michael podszedł jednak w swoim stylu, ustanowił nowe jądro ścieżki, od poprzednika poważnie się odcinając, choć oczywiście nie do końca. Jak można było się spodziewać Giacchino rezygnuje z wszystkich motywów akcji z poprzedniego filmu, temat miłosny również zanika i poza rzecz jasna tematem Spider-mana powraca tylko temat Iron Mana i to w ładnej lirycznej wersji (Who's Behind Those Foster Grants), no i Michael znów sięga po temat Avengers (Taking the Gullible Express/ Spidey Sensitive). Kompozytor jednak nie był by jednak sobą gdyby nie postawił na odświeżenie materiału i tak w dwójce postawił na temat Mysterio, który rządzi i dzieli i pozostawia daleko w tyle temat Sępa, skok podobny do tego między tematami ze Star Treka, gdzie w pierwszym filmie mieliśmy prosty temat Nero, a w drugiej bardziej wyrafinowany Khana. Bardzo mi się podoba ten temat, coś na poziomie podobania się tematu Doctora Strange'a i ścieżka wprost żyje tą nutą, gdzie Michael aplikuje ją w przeróżnych aranżacjach (od "Change of Plans" po "Power to the People") i fajnie też współgra z tematem pająka, którego wcale tak mało tu nie ma, trzeba po prostu dobrze przesłuchać

Dobry jest jeszcze bliżej nieokreślony temat z "A Lot of 'Splaining to Do", gdzie poza suitą otrzymuje najsoczystsze aranżacje, szkoda, tylko, że tak go tu nie wiele. Motyw miłosny ok, tak jak w pierwszej części, najpewniej będzie adekwatny dla dwójki młodych bohaterów, ale nie o romantyzm przecież w tym filmie chodzi. Atmosfera ścieżki jest dosyć osobliwa, wspomagająca tradycyjne symfoniczne środki wyrazu gitarka, perkusja i elektronika, nadają przyjemnej i gładszej struktury i muzyka trochę kojarzy się z tą z Ghost Protocol czy Doctor Strange, ale też potrafi wychodzić na całkiem inne rejony jak symfoniczny popis w "The Magical Mysterio Tour". Dlatego też nie rozumiem trochę tej krytyki akcji, gdzie poza "World's Worst Water Feature", notabene jednym z mocniejszych filmowych tracków Michaela, nie mamy tu nic podchodzącego pod "łupankę", którą to można było bardziej zarzucić muzyce z Homecoming, sam 16 minutowy akcyjny finał 17-21, przecież muza nie mogła grać tu łatwiej i przyjemniej, szczególnie porównując do siermiężnego finału Homecoming. Nie dostaliśmy dokładnej kopii jedynki, ale to dobrze. Dużo też pewnie zależało od samego obrazu, stawkę mamy dużo większą, niż pierwszym filmie, nie jest to już Pajączek z sąsiedztwa bijący się z lokalnym bad guy'em, a członek Avengers ratujący świat i to słychać. Także, jestem zadowolony tą ścieżką i bawiłem się przy niej przednio, a teraz czekam na film
