Obejrzałem w końcu film...
(kończ pan, panie Spielberg, wstydu oszczędź

)
...ależ Steven się infantylny zrobił na stare lata. Jeszcze pierwsza połowa jak Cię mogę, ale ostatnie 30 minut filmu to już chyba nawet 7-latki uznają za naiwne.
A score Williamsa, no czuć tę klasę niewątpliwie, temat główny nawet w porządku, ale jakoś specjalnie nie porywa, nie wzrusza, przynajmniej nie na poziomie do którego John nas przez tyle lat przyzwyczaił. Cóż, magia duetu Spielberg-Williams to niestety czasy przeszłe (głównie z winy Stevena) i może do kolejnych nudów Spielberga niech sobie Newman plumka - whatever.