
Miałem zwariowany i oczywiście dziwaczny sen, gdzie wraz z krakowskim znajomym uratowaliśmy Kraków, tamtejsze zabytki i dzieła sztuki

Jako, że nie wiem, czy owy znajomy wyraził zgodę na bycie w moim śnie, dlatego w jego przypadku będę używał wyłącznie inicjałów MŁ.
A więc śniło mi się, że jakiś szaleniec zorientował się, że Wit Stwosz
nie był Polakiem, a tak naprawdę był Niemcem (Veit Stoß). I dlatego postanowił wysadzić w powietrze w Krakowie wszystko co niemieckie, lub poniemieckie, z Ołtarzem Mariackim łącznie. Ja i MŁ musieliśmy rozwiązać zagadkę i powstrzymać reakcję łańcuchową. Do tego (oj, teraz będzie mocne) musieliśmy za pomocą tępego noża do masła, przenieść płomyk z jednego kościoła do drugiego. Następnie trzeba go było umieścić w odpowiednim miejscu na odpowiedniej świeczce. I to czynił MŁ, kiedy moim zadaniem było granie na syntezatorze dramatycznej i przejmującej muzyki.
I chyba nam się udało, gdyż pod koniec okazało się owy szaleniec pracował tak naprawdę dla Antoniego Macierewicza. Cóż jak polska teoria spiskowa to najwidoczniej musi i być Macierewicz, który był bardzo zły, że ja i MŁ pokrzyżowaliśmy jego plany.
Tak wiem, za dużo fantastyki, polityki, teorii spiskowych i pewnie za dużo "Inferno"

