Koper pisze:Paweł Stroiński pisze:Trochę trudno, by psioczył.
No to przecież cały czas to mówię.
Podpieranie się opiniami Thorne'a że film jest świetny, to jak podpieranie się wodolejstwem reżyserów w książeczkach do różnych soundtracków, że muza jest boska.

Trochę przestrzeliwujesz, bo przywołałem Thorne'a w kompletnie innym kontekście

. Ja tym argumentem dyskutuję z zarzutami o naukowe bzdury i braki w logice, a nie próbuję udowadniać, że opinia jednego fizyka każe myśleć o Interstellarze jako o arcydziele, no nie przeinaczajcie, bo się robi bajzel i odlatujemy gdzieś bardzo daleko od tego co "poeta miał na myśli".
Pozwolę sobie więc jaśniej w temacie Kipa - nie daje mi spokoju, że pół świata krzyczy na temat głupot o czarnych dziurach, grawitacji na planetach, jakie to wszystko nieprawdopodobne i uważa cały ten naukowy fundament filmu za bzdury, a ręczy za niego jeden z największych umysłów, ręczy i ma na to papiery.
Tak samo nie daje mi spokoju jednoznaczne, kategoryczne skreślanie filmu w obliczu wspominanej polaryzacji, tego co zrobiło Empire, czy chociażby słów jak te kolegi dwa posty wyżej itd., więc rzucam różne luźne mysli które mnie od listopada trapią. Może jednak ktoś, może choć jedna owieczka, która używa w kontekście obrazu Nolana słów bzdura, wydmuszka, banał, tandeta, przestanie na chwilę przyrównywać Interstellar do Odysei Kubricka, a spróbuje popatrzeć na film Nolana przez pryzmat familijnej opowieści, bajki z solidną naukową obudową.
Jestem pewien, że to w największym stopniu kwestia zawiedzionych oczekiwań i wierzę, że nikt do końca tak kategorycznie nie skreśla Interstellar, w związku z tym fascynujące jest patrzenie co się stało po premierze i jak widać trwa do dziś

. A przypominam - zaczęło się od wspomnienia tekstu Wawrzka dla KMFu i sugestii, że ludzie będą mieć srogie używanie, a chłopak się nim ośmiesza. Czyli dwie skrajności i rozumiem, że o tym tu rozmawiamy.