Bernard Herrmann (1911-1975)
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Bernard Herrmann (1911-1975)
Jakby ktos jeszcze nie wiedzial...
Twisted Nerve oraz The Bride Wore Black na jedym CD-ku. Limitowana edycja 1200 sztuk. Preorder.
http://www.screenarchives.com/title_detail.cfm?ID=10983
Twisted Nerve oraz The Bride Wore Black na jedym CD-ku. Limitowana edycja 1200 sztuk. Preorder.
http://www.screenarchives.com/title_detail.cfm?ID=10983
Ostatnio zmieniony czw kwie 17, 2014 17:57 pm przez Bucholc Krok, łącznie zmieniany 2 razy.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Ja chyba pasuję. Twisted Nerve kiedyś słyszałem na jakimś starym wydaniu i w sumie poza tematem, zapamiętanym zresztą dzięki Kill Billowi, nic mi w głowie nie zostało. Jakoś mnie bardziej The Kentuckian pociąga, wydany w sumie już kawałek czasu temu przez Tribute. No i mam nadzieję, że w końcu ktoś skusi się na King of the Khyber Rifles...
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Ja zaryzykujeMarek Łach pisze:Ja chyba pasuję. Twisted Nerve kiedyś słyszałem na jakimś starym wydaniu i w sumie poza tematem, zapamiętanym zresztą dzięki Kill Billowi, nic mi w głowie nie zostało.
U mnie wciaz lezy na kupce z plytami do odsluchania.. a towarzyszy mu jeszcze 8 innych plyt Herrmanna. Jednak po Jasonie i Argonautach musze troche od niego odpoczac.Jakoś mnie bardziej The Kentuckian pociąga, wydany w sumie już kawałek czasu temu przez Tribute.
Moze niech wydadza jak juz przejde to co jest dostepneNo i mam nadzieję, że w końcu ktoś skusi się na King of the Khyber Rifles...
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Jestem juz po.. Strasznie to krotkie. Z BWB nie ma nawet 30 minut.
Przy okazji: jesli dobrze slyszalem to na TN Herrmann uzyl instrumentow smyczkowych tylko raz (wlasnie w TTN), a na Journey... chyba w ogole ich nie ma . Czy sa jakies inne plyty H., przy tworzeniu ktorych nie korzystal (lub baaardzo oszczednie) z tych instrumentow?
Bo i w zasadzie calosc bazuje na tym samym temacie OIMSNM. Ogolnie swietnie sie tego slucha. Gdybym nie wiedzial, ze BWB jest 'doklejona' to bym pomyslal, ze to jedna plyta Jest wprawdzie jeden utwor (The Twisted Nerve), ktory na tle pozostalych kompozycji jest zbyt 'radosny' i troche 'mąci' atmosfere, ale idzie wytrzymac.Marek Łach pisze:Ja chyba pasuję. Twisted Nerve kiedyś słyszałem na jakimś starym wydaniu i w sumie poza tematem, zapamiętanym zresztą dzięki Kill Billowi, nic mi w głowie nie zostało.
Przy okazji: jesli dobrze slyszalem to na TN Herrmann uzyl instrumentow smyczkowych tylko raz (wlasnie w TTN), a na Journey... chyba w ogole ich nie ma . Czy sa jakies inne plyty H., przy tworzeniu ktorych nie korzystal (lub baaardzo oszczednie) z tych instrumentow?
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Hmm coś mi dzwoni w głowie, ale nie mogę w tym momencie skojarzyć (a może o innym kompozytorze myślę). Może Paweł S. pamięta?Bucholc Krok pisze:Jestem juz po.. Strasznie to krotkie. Z BWB nie ma nawet 30 minut.
Bo i w zasadzie calosc bazuje na tym samym temacie OIMSNM. Ogolnie swietnie sie tego slucha. Gdybym nie wiedzial, ze BWB jest 'doklejona' to bym pomyslal, ze to jedna plyta Jest wprawdzie jeden utwor (The Twisted Nerve), ktory na tle pozostalych kompozycji jest zbyt 'radosny' i troche 'mąci' atmosfere, ale idzie wytrzymac.
Przy okazji: jesli dobrze slyszalem to na TN Herrmann uzyl instrumentow smyczkowych tylko raz (wlasnie w TTN), a na Journey... chyba w ogole ich nie ma . Czy sa jakies inne plyty H., przy tworzeniu ktorych nie korzystal (lub baaardzo oszczednie) z tych instrumentow?
Jak w ogóle brzmi BWB, jakąś charakterystykę mógłbyś podać? I czy słuchałeś tego Kentuckiana? Bo bardzo ciekaw jestem co tam Stromberg i Morgan zmajstrowali.
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Inny kompozytor tez moze bycMarek Łach pisze: Hmm coś mi dzwoni w głowie, ale nie mogę w tym momencie skojarzyć (a może o innym kompozytorze myślę). Może Paweł S. pamięta?
Rozanielenie polaczone z grozaJak w ogóle brzmi BWB, jakąś charakterystykę mógłbyś podać?
Calosc trwa raptem 11 minut (tylko 4 utwory).
Zaczyna sie bardzo przyjemnie, sa skrzypce, ktore prowadza ladna
melodie, sa 'fleciki'.. (Melodia przypomina mi troche temat z ktoregos
z polskich seriali. Jakby z Ziemi obiecanej??? W kazdym razie z jakiegos 'historycznego'.) Jednak co jakis czas Herrmann 'wystawia' swoja szponiasta i wlochata lape, przez co caly błogi nastroj momentalnie diabli biora W 3-cim utworze wykorzystal (symbolicznie) znana
melodie wycierana do granic podczas ceremonii slubnych. Jednak jest to ceremonia 'hermanowska', a nie jakies slubne smuty
W miare zblizania sie do konca 'plyty' muzyka 'ciemnieje' i sluchajac
4-tego utworu praktycznie juz sie nie pamieta o poczatkowych przyjemnosciach
Ja w zasadzie kupowalem tylko TN traktujac BWB jako bonus, ale musze napisac, ze jestem pozytywnie zaskoczony. BWB (choc krotkie) nie jest IMO zadna zapchajplyta, jak to czasem (czesto?) sie robi, zeby wydusic od napalencow piniundz.
Za K mam zamiar sie zabrac w nastepnej kolejnosci. Musze sie jednak doI czy słuchałeś tego Kentuckiana? Bo bardzo ciekaw jestem co tam Stromberg i Morgan zmajstrowali.
tego lepiej przygotowac Na plycie sa 72 utwory z czego sam K to 48.
Jednak jak na tyle utworow czas calkowity plyty (73:19) wydaje sie jakis krotki. No i jest raptem 6 utworow, ktore trwaja powyzej 2 minut, a sporo takich, ktore trwaja ponizej minuty. 2 'rekordzistow' nie przekracza 13 sekund kazdy
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Brzmi apetycznie, szkoda że takie krótkie... No ale czy był kiedykolwiek kompozytor, który tworzył mroczne klimaty lepiej niż Bernard? Chociaż tak naprawdę równie dobrze można by zapytac, ilu kompozytorów potrafiło napisac tak wspaniałą lirykę jak Herrmann. Po prostu muzyk kompletny.Bucholc Krok pisze:
Rozanielenie polaczone z groza
Calosc trwa raptem 11 minut (tylko 4 utwory).
Zaczyna sie bardzo przyjemnie, sa skrzypce, ktore prowadza ladna
melodie, sa 'fleciki'.. (Melodia przypomina mi troche temat z ktoregos
z polskich seriali. Jakby z Ziemi obiecanej??? W kazdym razie z jakiegos 'historycznego'.) Jednak co jakis czas Herrmann 'wystawia' swoja szponiasta i wlochata lape, przez co caly błogi nastroj momentalnie diabli biora W 3-cim utworze wykorzystal (symbolicznie) znana
melodie wycierana do granic podczas ceremonii slubnych. Jednak jest to ceremonia 'hermanowska', a nie jakies slubne smuty
W miare zblizania sie do konca 'plyty' muzyka 'ciemnieje' i sluchajac
4-tego utworu praktycznie juz sie nie pamieta o poczatkowych przyjemnosciach
Bucholc Krok pisze:Za K mam zamiar sie zabrac w nastepnej kolejnosci. Musze sie jednak do
tego lepiej przygotowac Na plycie sa 72 utwory z czego sam K to 48.
Jednak jak na tyle utworow czas calkowity plyty (73:19) wydaje sie jakis krotki. No i jest raptem 6 utworow, ktore trwaja powyzej 2 minut, a sporo takich, ktore trwaja ponizej minuty. 2 'rekordzistow' nie przekracza 13 sekund kazdy
Ech, to jest niestety bolączka - wygląda jakby było wyjęte z jakichś recording sessions. Dlatego chyba właśnie moje ulubione płyty Herrmanna to te, gdzie nie ma problemu z tak krótkimi utworami - Vertigo, Ghost and Mrs. Muir, Taxi Driver...
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Jesli okaze sie, ze to nie jest wszystko, co Herrmann napisal doMarek Łach pisze: Brzmi apetycznie, szkoda że takie krótkie...
tego filmu i wydadza za jakis czas 'complete score', to raczej nie
bede sie zastanawiac
A co powiesz o Psychozie? Sporo ohow i ahow slyszalem na jejNo ale czy był kiedykolwiek kompozytor, który tworzył mroczne klimaty
lepiej niż Bernard? Chociaż tak naprawdę równie dobrze można by
zapytac, ilu kompozytorów potrafiło napisac tak wspaniałą lirykę jak
Herrmann. Po prostu muzyk kompletny.
temat, ale jakos specjalnie mna nie wstrzasnela. Ale od razu
zastrzegam, ze slyszalem tylko raz i moze akurat w nieodpowiednich
warunkach
Ale z drugiej strony mogli wszystkie male 'utwory' pousuwac iEch, to jest niestety bolączka - wygląda jakby było wyjęte z jakichś
recording sessions.
bysmy dostali 20-30 minut. IMO im wiecej tym lepiej, a pozniej mozna
sobie samemu wybierac i oceniac. Jeszcze nie czytalem co tam Stromberg napisal w ksiazeczce, ale kichy chyba by nie odstawil? Zreszta, niby jest na okladce napisane: "Two Complete BH MPScores"
BTW: zapewne sluchales Mysterious Island oraz Fahrenheit 451? Jak one
wypadly? Bo widze, ze tez skladaja sie z wielu krotkich utworow.
Tych jeszcze nie sluchalem.. Czy to znaczy, ze najlepsze przede mna?Dlatego chyba właśnie moje ulubione płyty
Herrmanna to te, gdzie nie ma problemu z tak krótkimi utworami -
Vertigo, Ghost and Mrs. Muir, Taxi Driver...
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Do Psychozy trzeba mieć nastrój, to fakt... Zresztą Psychoza mam wrażenie cierpi lekko na tę samą przypadłość co Star Wars - jej centralne utwory są po prostu zbyt znane (Prelude i Murder) i gdy się do tej płyty zasiada nie szokują już tak jak powinny (za to pokrewne dramatycznym nastrojem preludium do On Dangerous Ground nie jest tak oklepane i dosłownie wykopuje w kosmos ). Zresztą Psychoza to głównie suspense, chłodny, upiorny, brak liryki może być problemem. Ja prawdę mówiąc bardzo rzadko do tego score wracam, jest to jedna z tych ścieżek, które bardziej się docenia niż lubi, ale jej geniusz jest nie do podważenia (za sprawą Murder to jeden z tych score'ów "definiujących" muzykę filmową i kino w ogóle).Bucholc Krok pisze:
A co powiesz o Psychozie? Sporo ohow i ahow slyszalem na jej
temat, ale jakos specjalnie mna nie wstrzasnela. Ale od razu
zastrzegam, ze slyszalem tylko raz i moze akurat w nieodpowiednich
warunkach
Mi się marzy coś takiego, jak Williams robi na swoich płytach, gdzie łączy odrębne utwory w duże suity - często zaburza to chronologię, ale daje świetny efekt w odsłuchu. Tutaj mamy odwieczne pytanie: czy ma być kompletnie i chronologicznie, czy raczej należy album podporządkować wygodzie słuchacza. W przypadku większości Herrmannów jednak skłaniałbym się ku temu drugiemu - te kilkunastosekundowe utworki nie są raczej takimi skarbami, które należałoby chronić za wszelką cenę, a myślę że tak czy siak dałoby się je "podczepić" pod inny utwór.Ale z drugiej strony mogli wszystkie male 'utwory' pousuwac i
bysmy dostali 20-30 minut. IMO im wiecej tym lepiej, a pozniej mozna
sobie samemu wybierac i oceniac. Jeszcze nie czytalem co tam Stromberg napisal w ksiazeczce, ale kichy chyba by nie odstawil? Zreszta, niby jest na okladce napisane: "Two Complete BH MPScores"
BTW: zapewne sluchales Mysterious Island oraz Fahrenheit 451? Jak one
wypadly? Bo widze, ze tez skladaja sie z wielu krotkich utworow.
Mysterious Island nie słyszałem (podobno trochę monotematyczne), za to Fahrenheit 451 broni się jakością muzyki - cudowny score, choć i tak sądzę, że można go było wydać bardziej "suitowo" (na przykład połączyć finałowe utwory w jeden kawałek, jak to robiono dawniej). Ale może to wynika po prostu z metodologii samego Herrmanna, w końcu nie tylko Stromberg i Morgan tak robią, tak samo robił McNeely, tak samo Herrmann z niektórymi swoimi płytami.
TAKTych jeszcze nie sluchalem.. Czy to znaczy, ze najlepsze przede mna?
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
O, ciekawe. Moze zamiast K. przeslucham najpierw ODG.Marek Łach pisze: Do Psychozy trzeba mieć nastrój, to fakt... Zresztą Psychoza mam wrażenie cierpi lekko na tę samą przypadłość co Star Wars - jej centralne utwory są po prostu zbyt znane (Prelude i Murder) i gdy się do tej płyty zasiada nie szokują już tak jak powinny (za to pokrewne dramatycznym nastrojem preludium do On Dangerous Ground nie jest tak oklepane i dosłownie wykopuje w kosmos ).
Nic nie stoi na przeszkodzie, zeby wydawali edycje 2-cdkoweMi się marzy coś takiego, jak Williams robi na swoich płytach, gdzie łączy odrębne utwory w duże suity - często zaburza to chronologię, ale daje świetny efekt w odsłuchu. Tutaj mamy odwieczne pytanie: czy ma być kompletnie i chronologicznie, czy raczej należy album podporządkować wygodzie słuchacza. W przypadku większości Herrmannów jednak skłaniałbym się ku temu drugiemu - te kilkunastosekundowe utworki nie są raczej takimi skarbami, które należałoby chronić za wszelką cenę, a myślę że tak czy siak dałoby się je "podczepić" pod inny utwór.
Zreszta, i tak beda sie pojawiac rozne wydania.
Ja duzo sobie obiecuje po tej plycie. Journey ttCotE bardzo mi sie podoba, a w koncu cos te plyty laczyMysterious Island nie słyszałem (podobno trochę monotematyczne),
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Ach, Journey jest prześwietne, Herrmann w postaci czystej. I ta partia organowa. To chyba o tej ścieżce Elfman mówił, że wciągnęła go w świat muzyki filmowej i uczyniła z niego Herrmannofila?Bucholc Krok pisze: Ja duzo sobie obiecuje po tej plycie. Journey ttCotE bardzo mi sie podoba, a w koncu cos te plyty laczy
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Wreszcie przesluchalem i pluje sobie w brode, ze tak dlugo odkladalem.
Ale po kolei.
Kentuckian
Po kilku pierwszych utworach czulem sie troche tak, jakbym pierwszy raz zobaczyl ojca w 'odmiennym stanie swiadomosci'. Jest lirycznie, a liryka jakos mi do Herrmanna nie pasuje. Oczywiscie nie twierdze, ze jest slabo czy wieje nuda, bo jednak co mistrz to mistrz, a nie na przyklad Djawadi, prawda.. Mimo poznej pory odsluchu jakos ta liryka nie sprawiala mi trudnosci, nie przysypialem Oczywiscie nie jest to wszystko jednolite, bo sa utwory, ktore zaczynaja sie lirycznie, a koncza 'hermanowsko', czyli po naszemu Pojawily sie takze 2 utworki na pianino w takim salonowym stylu. Bardzo sympatyczne (cokolwiek by to mialo znaczyc). Koncowka to juz przewaga starego, dobrego Herrmanna.
W kilku miejscach slychac zajawki ladnej melodii i az by sie prosilo,
zeby to wykorzystac. Nic z tego. Moze pociagnal w innym filmie
Co do dlugosci utworow to nawet one nie przeszkadzaja, bo niektorych przejsc zwyczajnie nie slychac i ma sie wrazenie, ze to sa dluzsze fragmenty.
Williamsburg
Totalne zaskoczenie. Chyba nie naduzyje wyrazu jesli napisze, ze ta sciezka jest rewelacyjna. Przynajmniej ja ją tak widze. Zaczyna sie przepiekna uwertura, ktorej mozna sluchac i sluchac. Wesola, ale
rownoczesnie podniosla ('szlachetna'), w zadnym razie jakas glupkowata.
W ogole caly W. jest taki 'klasycyzujacy', choc sa miejsca, kiedy slychac 'prawdziwego' Herrmanna Z muzyki klasycznej mocny nie
jestem, ale wydawalo mi sie pare razy, ze slysze dosc znajome motywy.
W jednym miejscu jakbym uslyszal ducha Vivaldiego, a w innym krociutki
fragment "Przybiezeli do Betlejem" (choc to klasyka tylko dla nas?) .
Sa tez 2 swietne aranzacje Yankee Doodle. Jedna z nich konczy dzielo.
To tak na goraco. Ide jeszcze raz przesluchac Chyba predko sie
od tego albumu nie odpedze
Ale po kolei.
Kentuckian
Po kilku pierwszych utworach czulem sie troche tak, jakbym pierwszy raz zobaczyl ojca w 'odmiennym stanie swiadomosci'. Jest lirycznie, a liryka jakos mi do Herrmanna nie pasuje. Oczywiscie nie twierdze, ze jest slabo czy wieje nuda, bo jednak co mistrz to mistrz, a nie na przyklad Djawadi, prawda.. Mimo poznej pory odsluchu jakos ta liryka nie sprawiala mi trudnosci, nie przysypialem Oczywiscie nie jest to wszystko jednolite, bo sa utwory, ktore zaczynaja sie lirycznie, a koncza 'hermanowsko', czyli po naszemu Pojawily sie takze 2 utworki na pianino w takim salonowym stylu. Bardzo sympatyczne (cokolwiek by to mialo znaczyc). Koncowka to juz przewaga starego, dobrego Herrmanna.
W kilku miejscach slychac zajawki ladnej melodii i az by sie prosilo,
zeby to wykorzystac. Nic z tego. Moze pociagnal w innym filmie
Co do dlugosci utworow to nawet one nie przeszkadzaja, bo niektorych przejsc zwyczajnie nie slychac i ma sie wrazenie, ze to sa dluzsze fragmenty.
Williamsburg
Totalne zaskoczenie. Chyba nie naduzyje wyrazu jesli napisze, ze ta sciezka jest rewelacyjna. Przynajmniej ja ją tak widze. Zaczyna sie przepiekna uwertura, ktorej mozna sluchac i sluchac. Wesola, ale
rownoczesnie podniosla ('szlachetna'), w zadnym razie jakas glupkowata.
W ogole caly W. jest taki 'klasycyzujacy', choc sa miejsca, kiedy slychac 'prawdziwego' Herrmanna Z muzyki klasycznej mocny nie
jestem, ale wydawalo mi sie pare razy, ze slysze dosc znajome motywy.
W jednym miejscu jakbym uslyszal ducha Vivaldiego, a w innym krociutki
fragment "Przybiezeli do Betlejem" (choc to klasyka tylko dla nas?) .
Sa tez 2 swietne aranzacje Yankee Doodle. Jedna z nich konczy dzielo.
To tak na goraco. Ide jeszcze raz przesluchac Chyba predko sie
od tego albumu nie odpedze
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
THE 7TH VOYAGE OF SINDBAD
http://www.screenarchives.com/title_detail.cfm?ID=12466
Hm.. ktos sie zapisuje? Stromberg to to nie jest...
W ogole jak sie ta muzyka prezentuje? Cos ala Jason and the Argonauts? Nie slyszalem zadnej wersji.
Hm.. ktos sie zapisuje? Stromberg to to nie jest...
W ogole jak sie ta muzyka prezentuje? Cos ala Jason and the Argonauts? Nie slyszalem zadnej wersji.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: THE 7TH VOYAGE OF SINDBAD
Muzyka wspaniała, temat główny i pojedynek ze szkieletami to niekwestionowane klasyki gatunku. To chyba zreszta jeden z najpopularniejszych score'ów Herrmanna, a na pewno najpopularniejszy z jego score'ów fantasy. Ciekawe jak brzmi na tej edycji...Bucholc Krok pisze:http://www.screenarchives.com/title_detail.cfm?ID=12466
Hm.. ktos sie zapisuje? Stromberg to to nie jest...
W ogole jak sie ta muzyka prezentuje? Cos ala Jason and the Argonauts? Nie slyszalem zadnej wersji.