Moim zdaniem, pierdzielisz głupoty
Tobie zwykle nie podoba się to, co podoba się mnie, więc już na tym poziomie nie dojdziemy do porozumienia

Mi nie przeszkadza prostota, uniwersalność fabuły, ponieważ dobra opowieść powinna być właśnie prosta i nieskomplikowana. Taki "Iron Man" z 2008 roku, uznany za kamień milowy dla MCU też nie powala fabularnie i wybija się kreacją aktorską Roberta/postacią Starka i w miarę realistycznym pierwszym aktem. Tylko bracia Russo silili się na jakieś głębsze spojrzenie na świat superbohaterów, dodając jakiś polityczny i moralny kontekst ale, moim zdaniem, troszeczkę przeszarżowali w "Civil War".
Aktorsko jest tu ponoć nieźle i skoro tak wielu osobom podoba się, np. Shuri, siostra T'Challi i żeński odpowiednik Starka, to nie może być ona taka zła, jak to malujesz. Zresztą, Valkiria w nowym "Thorze" też wypadła bardzo dobrze a w BP jest więcej ciekawych postaci kobiecych.
Co do Wakandy to mamy do czynienia z komiksem, którego geneza sięga lat 60-tych. Wszystkie komiksy z tamtego okresu są niestrawne dla dzisiejszego czytelnika, z powodu języka i sposobu wysławiania się bohaterów ale same postacie, miejsca i idee przetrwały próbę czasu i ewoluowały, aby wejść w XXI wiek i taka Wakanda jest dla mnie wiarygodna, podobnie jak Riuvendell czy Lorien w Śródziemiu, bo to jest Fantastyka, a nie świat realny. Kreując fikcyjną rzeczywistość możemy sobie pozwolić na naprawdę wiele.
Aha, ten meteoryt spadł do dżungli 10 tysięcy lat temu, więc "dzikusy" miały na prawdę sporo czasu, żeby to ogarnąć

El Dorado czy Atlantyda również wydawały Ci się tak bardzo niedorzeczne, jako mit utopii?
Ciekawy tekst o Wakandzie:
http://www.rykoszetka.com/2018/02/black ... kanda.html#