Tegoroczne rzeczy od Sato:
A Man Called Pirate" ("Kaizoku to Yobareta Otoko") - jakiś dramacik na podstawie bestsellera, w reżyserii gościa od Space Battleship Yamato, Always i kilku innych filmów z Sato. Score natomiast bardzo klasyczny, duża orkiestra, sporo smyczków, trochę liryki, trochę akcji, trochę underscore'u. Jako tako na plus głównie ładny, choć mało wyszukany i w sumie niezbyt pamiętny temat przewodni. Tak między 2,5 a 3.
_______________________________________________________________________
Moribito: Guardian of the Spirit vol. 2 - serialik. Przyznam się bez bicia, że nie słuchałem vol. 1 (nigdzie tego nie widziałem, może mi umknęło). Drugi wolumin to natomiast porządne granie, różnorodne, z orkiestrą, etniką, chórkami, elektroniką. Ale no właśnie, brakuje tu jakiegoś spoiwa, argumentu tematycznego najlepiej, choć trzeba powiedzieć, że Sato generalnie się przyłożył, także score na plus i dobrze się go słucha. 3,5.
________________________________________-
"A Life" - serial, chyba jakiś japoński odpowiednik "Na dobre i na złe" albo "Chirurgów". Score natomiast o dziwo przyjemny, spora żywiołowego grania, z zaznaczeniem rockowych wpływów. Ale jest tu też sporo orkiestry, trochę popu, a i ambient nawet się znajdzie. A track tytułowy naprawdę spoko, taki trochę jakby wyciągnięty z lat 90., z pompą, można go śmiało obadać. A cały score też na 3,5.
Wspomniany kawałek.
http://www.wgrane.pl/f35562f3e94680078a0b3d03fe4940ef
Fajnie było sobie odświeżyć ten zajebisty temat przewodni, a i całość niezgorsza, 51 minut niezłego różnorodnego grania, od techno i dubstepów, po bardziej nastrojowe granie, tutaj bardziej uniwersalny efektowny finałowy track w stylu kompozytora w Hans Zimmer 90's mode w końcówce
A tu już iście klasyczna symfoniczna oprawa i to jakże udana. Sama ścieżka mogłaby być nieco bardziej treściwa, 45 minut i 24 utwory, ale jak to wykwintnie i dorodnie gra, choć chciałoby się więcej przebojowości i przygody, choć sam finał ścieżki jest już tu potężniejszy.