Najlepiej to niczego nie mieć i spać pod mostem. Tylko się najeść...
LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
"Wszyscy się koncentrują na tej wymianie słów z Lechem Wałęsą, który jest niesłychanie szybki, jeżeli chodzi o riposty, i tutaj ma taki intelekt najwyższych lotów" Rafał "Rafaello" Trzaskowski, prezydęt Warszawy
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10220
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Widzisz, jak chcesz to mądrze gadasz
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Titanic brzmi fenomenalnie, niech się schowają nawet te SACD japońskie podstawki A przebogate nigdy niepublikowane alternaty, tylko rozwijają geniusz i wizję kompozytorską, rzucając nowe, jeszcze lepsze światło na ten monumentalny score. Nie przebrnąłem jeszcze przez wszystko, alternaty tylko pobieżnie, ale to jest bez dwóch zdań wydanie dekady od czasów completów z LOTRa... No i poraz pierwszy trzy rzeczy - rozszerzone Hard To Starboard; te cudowne wokale Sissel w scenie próby samobójstwa Rose, oraz szczególnie w penetracji wraku z prologu połączone ze złowieszczymi gardłowymi głosami, delikatną trąbką McNaba (chyba to on tam grał) i syntezatorami wybijającymi rytm pracy serca, które w filmie były zagłuszone lekko Dlaczego ta nasza poczta dostarcza tak wolno, jakiś 3 świat qwa, na księżyc bym zdążył autem dojechać...
#FUCKVINYL
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1152
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
OK, Bond przesłuchany, jakość też żyleta. OGROM materiału (prawie 70 minut nie licząc alternatów ), jaki przez lata był niewydany, rzuca kompletnie inne światło na ten bardzo dobry score, zjechany niesłusznie przez FATALNE wydanie podstawowe, ze złym miksem, ze złym i MEGA wybiórczym doborem materiału (zakładam, że to dlatego, iż to była końcówka czasów gdy trzeba było płacić tantiemy wykonawcom, dlatego nawaliło się na CD elektroniki zamiast orkiestrowych rzeczy - ale tego nie jestem pewien), który po odsłuchu wersji LaLi staje się po prostu jeszcze lepszym, niż nim był, nawet gdy ktoś znał bootleg (który dalej nie miał wielu rzeczy). Kolejne smaczki to miks nowy traków z elektroniką - idealny przykład na różnicę to Whiteout w oryginalnym zamyśle na scorze i w wersji Full Mix z additionali, przeładowanej...
Mega ciekawie brzmią też alternaty - wersje np bez elektroniki a z samą orkiestrą - ciekawe czy finalne rzeczy w filmie to była wola producentów czy Arniego, to samo przepiękne alternatywne zakończenie na sam fortepian "Kwiatu Pożądania"...
Trzy minusy, których kompletnie nie rozumiem - DLACZEGO:
- kapitalnego utworu z party w Lodowym Pałacu nie wrzucili chronologicznie do scoru, tylko dali go w additionalach. Ten track to jest majstersztyk ,w filmie trwał ledwo kilka sekund, póxniej zagłuszony dialogami i sfx totalnie, a tu wreszcie w pełnej krasie. (umiejscowienia tego traka na wydaniu najbardziej nie mogę przeżyć)
- ostatniego utworu z CD2 z additionali nie dali jako ostatni track na scorze (to jest suita, która miała być End Credits ALE tam jej nie dano, bo musiano tam użyć ten gejowski remiks Madonny - nie, nie tą wersję z czołówki, ale jeszcze gorszą)
- i mniejszy minus: mogli spokojnie podzielić Antonova na mniejsze traki, ten 12-minutowy kolos nie był potrzebny, tym bardziej że reszta traklisty jest bardzo zgrabnie poprzycinana
Teraz po latach trudno dziwić się, i jeszcze łatwiej zrozumieć, że Arnold się wkurwił i wrzucił część z tych niewydanych traków w całości na swoją oficjalna stronę dekadę temu (której od lat już nie ma), i to w czasach gdy to było nie do pomyślenia - w zasadzie jako jeden z pionierów "wycieków"..
Po tym wydaniu Lali ten score to jedno z pierwszych miejsc w historii do rankingu "jak można było tak spierdolić podstawowe wydanie", a niejedna osoba, która nie jest zanajomiona z historią wydawniczą tego tytułu, nie pamięta z filmu, lub słabo zna, może być mocno zaskoczona tą diametralną róznicą między wydaniami.
Mega ciekawie brzmią też alternaty - wersje np bez elektroniki a z samą orkiestrą - ciekawe czy finalne rzeczy w filmie to była wola producentów czy Arniego, to samo przepiękne alternatywne zakończenie na sam fortepian "Kwiatu Pożądania"...
Trzy minusy, których kompletnie nie rozumiem - DLACZEGO:
- kapitalnego utworu z party w Lodowym Pałacu nie wrzucili chronologicznie do scoru, tylko dali go w additionalach. Ten track to jest majstersztyk ,w filmie trwał ledwo kilka sekund, póxniej zagłuszony dialogami i sfx totalnie, a tu wreszcie w pełnej krasie. (umiejscowienia tego traka na wydaniu najbardziej nie mogę przeżyć)
- ostatniego utworu z CD2 z additionali nie dali jako ostatni track na scorze (to jest suita, która miała być End Credits ALE tam jej nie dano, bo musiano tam użyć ten gejowski remiks Madonny - nie, nie tą wersję z czołówki, ale jeszcze gorszą)
- i mniejszy minus: mogli spokojnie podzielić Antonova na mniejsze traki, ten 12-minutowy kolos nie był potrzebny, tym bardziej że reszta traklisty jest bardzo zgrabnie poprzycinana
Teraz po latach trudno dziwić się, i jeszcze łatwiej zrozumieć, że Arnold się wkurwił i wrzucił część z tych niewydanych traków w całości na swoją oficjalna stronę dekadę temu (której od lat już nie ma), i to w czasach gdy to było nie do pomyślenia - w zasadzie jako jeden z pionierów "wycieków"..
Po tym wydaniu Lali ten score to jedno z pierwszych miejsc w historii do rankingu "jak można było tak spierdolić podstawowe wydanie", a niejedna osoba, która nie jest zanajomiona z historią wydawniczą tego tytułu, nie pamięta z filmu, lub słabo zna, może być mocno zaskoczona tą diametralną róznicą między wydaniami.
#FUCKVINYL
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
I zgodnie z przewidywaniami - dokładnie sprawdzać swoje sztuki z rzutu Black Friday, bo są babole Lala przy wszystkich wydaniach na FSM dała taki wpis, także już są świadomi kolejnego faila
Hi, all
If you have received a damaged cd or have questions in regards to your order please email Matt at
matt@lalaland-ent.com
Thank you
La-La Land Records
Najczęściej ludzie narzekają na zniszczony booklet z Titanika, połamane pudełka wewnątrz, mimo braku zewnętrznych oznak, oraz że pęknięcia porysowały płyty lub zrobiły odgnioty w bookletach. Masakra płacić 50$ za produkt i dostać pomięty booklet, to nie jest jakiś bzdurny ząbek w głowie Trexa...
Hi, all
If you have received a damaged cd or have questions in regards to your order please email Matt at
matt@lalaland-ent.com
Thank you
La-La Land Records
Najczęściej ludzie narzekają na zniszczony booklet z Titanika, połamane pudełka wewnątrz, mimo braku zewnętrznych oznak, oraz że pęknięcia porysowały płyty lub zrobiły odgnioty w bookletach. Masakra płacić 50$ za produkt i dostać pomięty booklet, to nie jest jakiś bzdurny ząbek w głowie Trexa...
#FUCKVINYL
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1152
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
To się już zaczyna robić sprzezabawne. Czy przy każdym ważniejszym rzucie nie może się obejść bez kontrowersji? U mnie na szczęście obyło się bez większych baboli, choć standardowo jakość pudełka pozostawia wiele do życzenia. Na wstępie wymieniłem przednią i tylną część pudełka, bo te wyginają się jak tektura. Poza tym widać plastikowe nacieki na boczkach, co przy ustawieniu na półce wygląda nieestetycznie (ale to szczegół). Poza tym ze środkowych treyów (2-3 płyta) bardzo trudno wyciągnąć krążki. Przy pierwszej próbie uwolnienia, płyta wygięła się na kształt płaszczki. Trzeba było ścisnąć ząbki do środka, żeby CD wyskoczyło. Cud, że nie pękły.
Niestety opakowania są coraz gorsze. Nie ma w tym problemu dopóki ich stan nie doprowadzi do zniszczenia płyt czy bookletu podczas transportu.
Co do książeczki z Titanica, to nie mam zastrzeżeń.
Niestety opakowania są coraz gorsze. Nie ma w tym problemu dopóki ich stan nie doprowadzi do zniszczenia płyt czy bookletu podczas transportu.
Co do książeczki z Titanica, to nie mam zastrzeżeń.
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
2 typów na FSM napisało że ich booklety wyglądały jakby je pies nadgryzł
#FUCKVINYL
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Hehe - na tyle komentarza zasługują za to partactwo.
I żadnych sentymentów, że trzeba być im wdzięcznym, że wydają, że oferują i inne bajkopisanie, którym podpierają się nabywcy zza oceanu (w duchu politycznie poprawnym, jako krytyki być tam nie może). Ich pudełka to dziadostwo od dłuższego czasu, miękki plastik (bardzo dobre porównanie do tekturki), wystarczy dotknięcie i jest już porysowany. Do tego pod folią są często takie rysy białawe na pudełkach, wkurza mnie to zawsze. Ten ich dziadowski plastik nie nadaje się dodatkowo do tak ciężkich bookletów, które mają, przez co przednia płytka pudełka sprawia wrażenie, jakby miała zaraz odpaść. "Zacieki" na grzbietach - mam to też na JP.
Czy jakby poszli w takich wydaniach wielopłytowych w digipacki, to po kosztach by strasznie dostali?
I żadnych sentymentów, że trzeba być im wdzięcznym, że wydają, że oferują i inne bajkopisanie, którym podpierają się nabywcy zza oceanu (w duchu politycznie poprawnym, jako krytyki być tam nie może). Ich pudełka to dziadostwo od dłuższego czasu, miękki plastik (bardzo dobre porównanie do tekturki), wystarczy dotknięcie i jest już porysowany. Do tego pod folią są często takie rysy białawe na pudełkach, wkurza mnie to zawsze. Ten ich dziadowski plastik nie nadaje się dodatkowo do tak ciężkich bookletów, które mają, przez co przednia płytka pudełka sprawia wrażenie, jakby miała zaraz odpaść. "Zacieki" na grzbietach - mam to też na JP.
Czy jakby poszli w takich wydaniach wielopłytowych w digipacki, to po kosztach by strasznie dostali?
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
digipaki są/były tańsze (przynajmniej w PL) Dla mnie akurat pudełka to najmniejszy problem, mogę sobie wymienić. ważniejsze żeby nie partolili płyt i bookletów.
#FUCKVINYL
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Powinni niczego nie partolić i na tym poziomie (i cenie) pudełko też powinno być na poziomie.
Ja nie przyjmuję tłumaczeń "pudełko można sobie wymienić" - to jest właśnie takie ich tłumaczenie ciągłe. Chcą sprzedawać na cały świat i mieć ogólnoświatowy zasięg - niech utrzymują poziom światowy pakowania/zabezpieczeń/dostawy. A jak nie chcą, to niech produkują tylko dla swoich ziomków, ale tak długo nie pociągną.
Ja nie przyjmuję tłumaczeń "pudełko można sobie wymienić" - to jest właśnie takie ich tłumaczenie ciągłe. Chcą sprzedawać na cały świat i mieć ogólnoświatowy zasięg - niech utrzymują poziom światowy pakowania/zabezpieczeń/dostawy. A jak nie chcą, to niech produkują tylko dla swoich ziomków, ale tak długo nie pociągną.
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1152
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
To partactwo trwa już od dobrych kilku lat. Moje pierwsze zniesmaczenie pojawiło się przy boxie Batmana, gdzie przednia i tylna okładka były za duże na długość o jakieś trzy milimetry i nie mieściły się w pudełkach. Efekt: wciśnięte na siłę wkładki, pogięte na rogach i bokach. Musiałem sam ostrym nożykiem odciąć nadmiar papieru. Na szczęście w miarę to wyszło.
- Michał Turkowski
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1239
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Takie działania LLL to jest żałosne. Zresztą nie tylko LLL. W każdym razie mnie osobiście bardzo denerwują pudełka - plastik z którego go robią jest tak dziadowski że bardziej już się chyba nie da. Mój box Jurassic Park oczywiście dotarł bez bookletu, który muszą dosłać. Zaś samo pudełko na box - po rozpakowaniu folii długie, pionowe otarcia, plastik wygina się w każdą stronę. Ale kiedyś przecież można było wydać to lepiej? Dla porównania sięgnąłem po box 3CD z "El Cida" Tadlowa. Mam ten album o lat, eksploatowany był wielokrotnie i nie widać na nim żadnych rys, przetarć itd, zaś sam plastik jest bardzo mocny, wytrzymały.Tomek pisze: ↑wt gru 12, 2017 10:19 amPowinni niczego nie partolić i na tym poziomie (i cenie) pudełko też powinno być na poziomie.
Ja nie przyjmuję tłumaczeń "pudełko można sobie wymienić" - to jest właśnie takie ich tłumaczenie ciągłe. Chcą sprzedawać na cały świat i mieć ogólnoświatowy zasięg - niech utrzymują poziom światowy pakowania/zabezpieczeń/dostawy. A jak nie chcą, to niech produkują tylko dla swoich ziomków, ale tak długo nie pociągną.
Inne porównanie - pudełka "zwykłej" grubości na 1/2 cd. Pierwsza LaLa z brzegu - "Dances with Wolves" 2CD - plastik wygina się na wszystkie strony, zaś przód gdzie jest cover jest w beznadziejnej jakości, na poziomie pudełek z marketu, które mogę kupić za 50 groszy.
A dla porównania sięgam po "Knights of the Round Table" 2CD od FSM, wydany w 2003 roku, aż 14 (!) lat temu. Mocne, wytrzymałe pudełko, żadnych rys, uszkodzeń i konkretny plastik a nie jakaś przezroczysta plastelina.
Aż się w głowie nie mieści że w LLL, gdzie pod względem typowo "muzycznym" wszystko przez takiego Matessino jest dopracowane w szczegółach najdrobniejszych, potem godzi się on na to żeby tą zawartość wetknąć w tak gówniane opakowanie. Bo nie wierzę że jak MV albo ktoś z LLL chwyci w ręce te dziadowskie pudełka to nie pomyśli "co za chłam"...
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
dil jest prosty. pudełko za 50 gr albo 2 zł, przy dziesiątkach tysiący egzemplarzy wydawanych rocznie masz duuuuuży zarobek
#FUCKVINYL