[*] Tony Scott - 1944-2012

To jest miejsce gdzie można podyskutować o samych filmach. Czekamy na wasze analizy, opinie, ciekawe spostrzeżenia, no i przede wszystkim produkcje godne polecenia. Zarówno te ambitne jak i te komercyjne. Piszcie, dyskutujcie, spierajcie się, niech forum zacznie wrzeć.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

[*] Tony Scott - 1944-2012

#1 Post autor: Paweł Stroiński » pn sie 20, 2012 12:34 pm

Dzisiaj samobójstwo popełnił reżyser Tony Scott. Wszedł na most w Los Angeles i skoczył z niego.

Wiem, że nie był to ceniony reżyser, delikatnie mówiąc, ale uważam, że jego filmy, poza Pelhamem, miały w sobie dużo narracyjnej inteligencji (Man on Fire, Wróg publiczny, Karmazynowy przypływ), której nie posiada wiele podróbek.

Spoczywaj w pokoju, Tony. Ja, by Cię uczcić, słucham moim zdaniem najlepszej ścieżki do Twego najlepszego filmu. Crimson Tide.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 5925
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#2 Post autor: kiedyśgrześ » pn sie 20, 2012 12:43 pm

Jego pierwszy duży film THE HUNGER to jest absolutne arcydzieło, wodowało się wtedy, że podąży śladami brata, zrobił inaczej :(


Próbki jego czterech produkcji z muzyką Zimmera z mojego poprzedniego postu:

http://www.filmmusic.pl/forum/viewtopic ... 30#p145299
Obrazek

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#3 Post autor: Paweł Stroiński » pn sie 20, 2012 12:59 pm

Ja właśnie kończę słuchać Crimson Tide.

O ironio, jakieś dwa tygodnie gadaliśmy sobie z Hansem na temat filmów Tony'ego. Odradził mi oglądanie Fana, którego widziałem, jako dzieciak i przewidziałem cały scenariusz, mimo, że w ogóle jeszcze nie interesowałem się kinem.

Dzisiaj obejrzę albo właśnie The Hunger (którego jeszcze nie widziałem) albo przypomnę sobie Prawdziwy romans.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 5925
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#4 Post autor: kiedyśgrześ » pn sie 20, 2012 13:24 pm

Otwierająca scena jest na Youtube, jakby ktoś chciał zobaczyć

http://www.youtube.com/watch?v=L852uDRs ... re=related

nie kumam jak za coś takiego twórcy nie dostali z automatu Oscara w kategoriach technicznych: montaż, montaż dźwięku, nie ogarniam :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33785
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#5 Post autor: Wawrzyniec » pn sie 20, 2012 14:44 pm

Nie wiem co powiedzieć? Szczerze dalej nie mogę uwierzyć, że to prawda. Zawsze wydawał się tak pozytywnie nastawionym do życia facetem. Czy był wielkim reżyserem? Nie był na pewno moim ulubionym, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie umiał kręcić filmów. Miał swój styl i wiedział jak kręcić kino akcji. Co za wielka strata. Aż strach pomyśleć co teraz Ridley musi czuć.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 23205
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#6 Post autor: Mystery » pn sie 20, 2012 15:57 pm

Ogromna strata dla kina, choć może nie tego obecnego, bo od 8 lat dostarczał wątpliwej jakości teledyskową rozrywkę, choć technicznie doskonałą i mającą swoich sympatyków, ale z pewnością okresem 1986-1995 zapisze się w historii, jako mistrz rozrywkowego kina akcji w Hollywood, któremu poświęcił niemal całą swoją karierę. Bardzo go lubiłem i ceniłem i nawet na jego ostatnie produkcje starałem się patrzyć łaskawszym okiem. Co do ulubionych filmów to z pewnością True Romance, Crimson Tide i uwaga, Domino, ale takie filmy jak Top Gun, Ostatni Skaut czy Gliniarz z Beverly Hills 2 zawsze będę dobrze wspominał. Z jego filmografii (z premedytacją) nie widziałem tylko "The Hunger", no ale chyba przyszedł właśnie ten czas :(
No i gdzie teraz będzie grać Denzel? :wink:

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 23205
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#7 Post autor: Mystery » pn sie 20, 2012 18:00 pm

Harry Gregson Williams o Tonym:

The news of Tony's death reached me whilst I was leaving a music festival in the UK and, like many others, I find it nothing short of devastating. My heartfelt sympathy goes out to Donna, and to his boys and the rest of the Scott family. What a desperately sad & bewieldering loss.

I last spoke to Tony about 10 days ago just as I was about to leave the US for my upcoming sabbatical year. A year in which I had decided not to score many, if any, films & do considerably less studio work in order to focus instead on my ever expanding family, and on some teaching and performing projects. I had previously talked to Tony about this plan of mine and of my anxiety at the possibility of being unavailable to him for his next film if he were to go in to production quite soon....he joked with me that he would track me down wherever I was and we would 'go into battle' once again no matter what. He thought the timing would be just perfect and told me I wasn't to worry.

He was always confident and optimistic towards me and my music. Always. He encouraged me to have faith in what we did together and not to worry about anything or anyone else. He believed in me, and he let me know it, which I found unusual and exceptional. It was understood between us without it ever having to have been said that complete & total commitment and 100% immersion in our work was all he required in return for this trust & belief. I'm certain he was the same with all his creative team as he recognized a kindred spirit and demanded a fierce loyalty.

I first met Tony way back on his rather grim movie 'The Fan'. You could say it was on that score that Hans Zimmer passed scoring duties of his movies over to me. Tony pushed Hans very hard during that time. Hans' music editor and I found Hans lying on the floor outside the bathrooms at Media Ventures one evening. He'd over done it and had momentarily collapsed under the strain of that score. As he recovered in a chair, Hans told me that working with Tony required nerves of steel but that if there was one person you could follow over the top and 'in to battle' it would & should be Tony Scott. So I did.

He was, indeed, a kind of Patton-esque character (albeit pink hatted) and a truly unforgettable & formidable artist to work with. Fearless yet thoughtful, strong as an ox yet amazingly sensitive, always utterly focused on his vision, yet never lacking in humor and compassion and never losing sight of his and our great fortune to be working on movies for a living.

I loved scoring movies for Tony Scott and I can honestly say that each and everyone of those experiences has left an indelible mark on me. From the sadness of 'Man on Fire' to the kick in 'Spy Game' to the lunacy of 'Domino', Tony always believed so whole heartedly and passionately in his work that it was nothing short of a privilege to be a part of his team, time and time again.

He was a one of a kind and will be sorely missed.

Harry Gregson-Williams
Tony's composer:

Enemy of the State
Spy Game,
Beat the Devil,
Man on Fire,
Domino,
Deja Vu,
The Taking of Pelham 123
Unstoppable,

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#8 Post autor: Paweł Stroiński » pn sie 20, 2012 20:00 pm

Przetłumaczę ten tekst dla osób, które nie do końca znają język. Od siebie dodam tylko tyle, że to bardzo piękne wspomnienie, dzięki któremu nabrałem dużo sympatii i szacunku do HGW jako człowieka:
Harry Gregson-Williams pisze: Tony Scott

Wiadomość o śmierci Tony'ego dotarła do mnie, kiedy byłem w trakcie wyjazdu na muzyczny festiwal w Wielkiej Brytanii i, jak wielu innych, jest to dla mnie wiadomość straszna. Wyrazy najgłębszego współczucia kieruję do Donny, jego chłopców [Tony Scott miał synów-bliźniaków - PS] i całej rodziny Scott. Jest to straszna i desperacko smutna strata.

Ostatni raz z Tonym rozmawiałem jakieś 10 dni temu, kiedy zbierałem się do urlopowego rocznego wyjazdu z USA. Przez ten rok zdecydowałem się nie komponować muzyki do wielu, jeśli w ogóle, filmów i nie pracować tak wiele w studiu, by skoncentrować się na mojej ciągle powiększającej się rodzinie, nauczaniu i projektach koncertowych. Rozmawiałem wcześniej o tym z Tonym i mówiłem, że martwię się, że mógłbym nie być dla niego dostępny, gdyby robił swój następny film. Zażartował, że znalazłby mnie, gdziekolwiek bym się znalazł i niezależnie od niczego, poszlibyśmy znowu 'na wojnę'. Powiedział mi, że czasowo wypadłoby to świetnie i żebym się nie martwił.

Zawsze był optymistą i wierzył w moją muzykę. Zawsze. Zachęcił mnie, bym miał wiarę w to, co razem robiliśmy i bym się nikim albo niczym nie martwił. Wierzył we mnie i dawał mi o tym znać, co było dla mnie wyjątkowym doświadczeniem. Bez słów rozumieliśmy, że jedynym, czego w zamian oczekiwał było pełne zaangażowanie i pełne oddanie naszej pracy. Jestem pewien, że tak samo było ze wszystkimi życzliwymi duszami, z którymi współpracował i wymagał od nich pełnej lojalności.

Pierwszy raz spotkałem Tony'ego przy jego raczej mrocznym filmie "Fan." Można powiedzieć, że to właśnie wtedy Hans Zimmer przekazał mi pałeczkę współpracy z nim. Tony traktował wtedy Hansa bardzo ostro. Jednego wieczora jego music editor i ja znaleźliśmy Hansa leżącego na podłodze pod łazienką w Media Ventures. Przepracował się i nagle przewrócił pod wpływem pracy nad tym score. Kiedy odzyskał siły, Hans powiedział mi, że praca z Tonym wymaga stalowych nerwów, ale jeśli dla kogoś powinno się iść za ciosem i prosto na wojnę, byłby to Tony Scott. Tak też zrobiłem

Faktycznie, osobowością przypominał trochę Pattona, choć w różowej czapce, był także niezapomnianym i niebywałym artystą we współpracy. Bez strachu, ale refleksyjny, silny jak wół, ale wyjątkowo wrażliwy, zawsze totalnie skoncentrowany na własnej wizji, ale nigdy nie stracił poczucia humoru i współczucia, także świadomości tego, że zarabianie pieniędzy dzięki kręceniu filmów jest wielkim szczęściem.

Uwielbiałem pisać muzykę do filmów Tony'ego Scotta i mogę szczerze powiezieć, że dosłownie każde z tych doświadczeń pozostawiło na mnie swój nie dający się zmazać znak. Od smutku "Człowieka w ogniu" przez kopa "Spy Game", po szaleństwo "Domino", Tony zawsze tak silnie i z pasją wierzył w swą wizję, że bycie, raz po raz, częścią jego zespołu było wielkim przywilejem.

Harry Gregson-Williams,
kompozytor Tony'ego.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33785
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#9 Post autor: Wawrzyniec » pn sie 20, 2012 22:41 pm

Wspomnienie Harry'ego Grgesona Williamsa przeczytałem na jego profilu na Facebooku. Muszę przyznać, że też bardzo ładnie Harry wspomniał Tony'ego Scotta. Nie są to tam jakieś oklepane kondolencje, ale naprawdę piękne wspomnienie człowieka, z którym się zżył i z którym na pewno łączyła go nie tylko współpraca zawodowa, ale i przyjaźń.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#10 Post autor: Paweł Stroiński » śr sie 22, 2012 23:15 pm

Napisałem po angielsku wspomnienie o Tonym na swoim blogu z recenzjami filmowymi, którego nie aktualizowałem od półtora roku.

http://eyesonfilm.wordpress.com/2012/08 ... ollection/

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58190
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#11 Post autor: Adam » pt sie 24, 2012 13:44 pm

szkoda gościa, w tym wieku skakać na główkę z mostu :? na szczęście w usa nie ulegli hypowi i nie obrabiają go w kult, bo i reżyser to był marny. twórczości od lat żadnej, skończył się w połowie lat 90, po 2, max 3 tytułach. a na nagrobku będzie miał napis top gun i brat tego lepszego, tak jak i w newsach na świecie o nim pisano.. a w zachwytach, takich ludzkich i nie tylko, mają prawo wypowiadać się tak naprawde szczególnie 3 osoby - HGW, Denzel i Lebenzon. Bo tylko oni dzięki niemu po częsci są teraz tu gdzie są. Tylko że to i tak nic nie zmieni. Ogromna strata dla kina? Myster, bez jaj :) nie obrażajmy tu i teraz tych reżyserów, których śmierć będzie kiedyś naprawdę ogromną stratą dla kina.. oddzielmy człowieka i nieszczęście od rzemieślnictwa i słabych filmów których miał 3/4 w karierze. w usa jakoś to potrafili, to i Polacy też powinni nie robić z niego bóg wie kogo, tylko dlatego że umarł bezsensowną śmiercią. co innego żal i współczucie, i to wiadomo jest przykre, ale co innego twórczość i jej szczera do bólu ocena.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#12 Post autor: Paweł Stroiński » pt sie 24, 2012 14:32 pm

Tak? To wyjaśnisz mi, dlaczego ostatnio złożono wniosek (wewnętrzny!) o wydanie Man on Fire w ramach historycznofilmowej, naukowej serii, jaką jest Criterion Collection, w której wydają Felliniego, Bergmana, Kurosawę, francuską Nową Falę? Prawdą jest, że w tej serii znajdują się także 2 filmy Baya (wniosek profesor, która uczyła gościa historii kina na uniwerku Wellesley; te filmy to Twierdza i Armageddon), ale to bardzo prestiżowa seria i szykowana zgodnie z największymi standardami wydawniczymi.

Żeby było jasne, wniosek ten pojawił się jeszcze za życia Tony'ego. Wiele jego filmów stało się kultowych - The Hunger, oczywiście Top Gun, Prawdziwy romans, Crimson Tide. Bardzo się też poprawiła jego prasa. Chyba najlepsze recenzje w karierze Tony'ego zdobyły Deja Vu (oprócz Crimson Tide i Prawdziwego romansu; wyobraź sobie, że krytyka totalnie zjechała Top Gun, już Days of Thunder zebrało lepsze recenzje i nie żartuję) i Unstoppable, które w swoim czasie na RT miało 80%.

Z mojej strony, Spy Game należy do moich ulubionych thrillerów szpiegowskich, Crimson Tide oglądam co roku, bo jest tak dobre. Unstoppable, które miało dość chujowy scenariusz niestety (trochę mało rozwoju postaci) to najbardziej trzymający w napięciu film akcji, jaki widziałem w ostatnich latach i podobał się, wyobraź sobie, mojej MATCE, która kina akcji raczej nie toleruje...

Tony miał wiele chujowych filmów, to prawda (zwłaszcza Pelham, który w napięciu trzymał, ale miał jedną z najbardziej idiotycznych sekwencji pościgu w historii kina, że nie wspomnę o tym, jak boleśnie ten film wypada w kontekście oryginału z lat 70.; oraz totalnie chujowy Fan, gdzie jedyne, co się broni to muzyka Hansa), ale trzymał w napięciu, jak mało kto. Crimson Tide, Enemy of the State, Spy Game, a nawet Unstoppable, a zwłaszcza Man on Fire, nie istniałyby bez stylu Scotta.

Mefisto

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#13 Post autor: Mefisto » pt sie 24, 2012 16:29 pm

Paweł Stroiński pisze:Tak? To wyjaśnisz mi, dlaczego ostatnio złożono wniosek (wewnętrzny!) o wydanie Man on Fire w ramach historycznofilmowej, naukowej serii, jaką jest Criterion Collection
Serio? Porażka, przeca ten film to syf, któremu daleko do oryginału.
A swoją drogą to Criterion nie wydaje filmów jedynie dla ich jakości, a raczej dla zachowania i przedstawienia jak największej ilości stylów i twórczego podejścia. Choć gros filmów młodszego Scotta jest dość marna, to jednak wyfarinowania technicznego odmówić im nie można i wizualnie to w większości majstersztyki, a to też w kinie ważne (m.in dlatego Criterion wydał Armageddon - bynajmniej nie dlatego, że film jest wybitny). Więc proszę Paweł nie dorabiaj kolejnej ideologii tam, gdzie jej nie ma. Jesteś fanem - ok. Ale to nie zmienia faktu, że Tony Scott nie był ani wybitnym, ani bardzo dobrym twórcą. Miał jedynie swój rozpoznawalny styl i robił 'cool' filmy, więc nie dziwota, że ludziom się podobało. Do Bergmana (który swoją drogą jest dla wielu zwyczajnie za ciężki) wszelkie porównania są śmieszne.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#14 Post autor: Koper » pt sie 24, 2012 17:56 pm

Paweł Stroiński pisze:Tak? To wyjaśnisz mi, dlaczego ostatnio złożono wniosek (wewnętrzny!) o wydanie Man on Fire w ramach historycznofilmowej, naukowej serii, jaką jest Criterion Collection
Może właśnie dlatego, że reżyser tak skończył, jak skończył?
Ewentualnie ktoś to uznał za naukową ciekawostkę. Tak jak cielę z dwiema głowami. :mrgreen:
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58190
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: [*] Tony Scott - 1944-2012

#15 Post autor: Adam » pt sie 24, 2012 18:54 pm

toż pisałem że pod newsem o śmierci, czy to na cnn czy imdb głównymi komentami były 2 pytania: po seansie prometeusza? / obejrzał pierwszy raz swoje ostatnie filmy? .. a i po 2 dniach sprawa ucichła w ogóle i media przestaly pisac.. toż o synu Stallona wiecej było i do dziś pisza :) no ale tu nie było o czym pisać wiec skończyło się na nagłówkach Top-gun i brat Ridleya... a Paweł, teksty o Bergmanie czy kolekcji Criterion sobie daruj, jak Ci napisał Mefi, tylko sprawdź może listę filmów jakie oni wydali i ile w tym jest kup :) a potem sprawdz oceny, recenzje filmów, wystarczy zerknac na wiki.. szkoda chłopa i tyle, ale rezyser z niego był marny, a teksty o realizacji filmu to pusty blichtr, bo tym rozumowaniem mozna powiedzieć że Bay to bóg.
Ostatnio zmieniony pt sie 24, 2012 19:04 pm przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.
#FUCKVINYL

ODPOWIEDZ