Hansu vs TurboDymomen

Dla forum FilmMusic.pl Offtop jest źródłem sukcesu. Złotą żyłą. Dlatego stworzyliśmy specjalne miejsce wypowiedzi utrzymanej w tonie, delikatnie mówiąc, luźno-frywolnym. Wszystko co uznane zostanie za Offtop trafiać będzie tutaj.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

#31 Post autor: muaddib_dw » pt lut 05, 2010 12:43 pm

Nie warto sie przejmować decyzjami akademi juz od połowy lat 90-tych oscary za najlepszą muzykę zaczeły być kontrowersyjne i zapowiadały to co obecnie mamy. Oscara pewnie zgarnie Michał nie zdziwi mnie jak dostanie James. Zimmer dostał tą nominacją niczym z plaskacza w twarz i tyle (pewnie podobnie jak i ja ma to w głębokim poważaniu) a jakie mieliście odczucia jak miast Johna oscara dostał Gustavo Santablablabla? Mnie juz nic nie zdziwi. Najważniejsze czy to nagradzana czy zapomniana aby się muza wam, nam podobała. Nooo chyba, że dla niektórych z szanownego grona, nagrody podnosza wartość słuchanej muzyki! Oby jednak nie!

bladerunner

#32 Post autor: bladerunner » pt lut 05, 2010 13:16 pm

,,sherlock twoje zepsucie nie zna granic''

płytka na prawdę dobra. nie wiem skąd tak niskie oceny i dla mnie nominacja ta jest całkiem uzasadniona.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#33 Post autor: Paweł Stroiński » sob lut 06, 2010 20:58 pm

Mam trochę interesujących informacji. Kompozytorzy w Hollywood są na Facebooku często dość otwarcie i z kilkoma można bardzo fajnie pogadać. Wolałbym nie rzucać nazwiskami jednak (chyba że w ostateczności).

Z dwoma-trzema kompozytorami się trochę koleguję, regularnie rozmawiając na czacie (z dwoma na czacie, z jednym na MSN i Skype). Jeden nawet od dwóch lat jest nominowany przez IFMCA jako odkrycie roku.

Ten, o którym mówię, jest bardzo fajną postacią, ponieważ razem z kilkoma kompozytorami stworzył platformę dyskusji nad tym, co się dzieje w muzyce filmowej, co by się dało zmienić, czego nie, i, przede wszystkim, jak do sytuacji, którą mamy dzisiaj, wprowadzić znowu sztukę. Dowiedziałem się dzięki temu także trochę tego, jak "Hansu" jest postrzegany w środowisku, więc zacznę od tego, a potem przejdę do platformy, jaką ten kumpel współtworzył, bo mam nadzieję, że zrozumiecie, że tak źle nie jest, jak sądzimy. Taką wiarę daje mi przynajmniej ta platforma i znajomość z tym człowiekiem.

Najpierw jednak Zimmer, byście zrozumieli, że Adam zupełnie nie ma racji mówiąc o braku szacunku dla niego. Hans jest osobą lubianą i dającą się lubić i jego muzyka jest ceniona. Jedną rzeczą jest zazdrość. Wszyscy zazdroszczą mu filmów, które dostaje i komercyjnego sukcesu. Drugą rzeczą jest, jak rozumiem, angażowanie się bezpośrednie Zimmera w to, by jego chłopcy dostawali jak najwięcej angaży i przez to bezpośrednio, Zimmer jest winny (i to jest prawda) uniformizacji brzmienia muzyki filmowej. Wszystko jest zbyt jednolite, poza Clash of the Titans i zastąpieniu Armstronga przez Ramina (pomysł kretyński i, co gorsza, Zimmer jest na 1000% producentem tego score), ostatnio wyszła także plotka, że główny temat do adaptacji Prince of Persia (muzyka HGW) ma być Zimmera. To już przesada. Kompozytorów w Hollywood (mówimy rzecz jasna o kompozytorach, którzy albo zaczynają pracę, albo powoli robią już karierę, ALBO jeszcze o kompozytorach starszych, którzy w ogóle nie dostają pracy, jak Broughton, Conti, jeśli chodzi o sensowne projekty, David Newman) wkurza to, że dostają oni większą część projektów, TAKŻE dlatego, że działa to na zasadzie "Nie stać cię na mnie? To weź Ramina, w razie czego (patrzcie Iron Man!) poprawię sam"). I tego mu zazdroszczą. Natomiast nie mają nic do zarzucenia jego muzyce. Mój kolega odróżnia jakościowo Zimmera od jego chłopców, twierdząc, że tam, gdzie Zimmer robi muzykę względnie sam (czytaj, tam gdzie ma samodzielny credit, bo jak z kimś dzieli to w 99% nic nie zrobił), słychać, że to on. Różnica jest w tym, że Zimmer ma pasję, oni tylko kopiują konwencję. Także nigdy nie było problemów z szacunkiem dla Zimmera w branży. Nikt go nie nienawidzi i nigdy nie nienawidził.

Nie bronię tutaj Hansa w żaden sposób, bo o ile bardzo go cenię jako człowieka (mam za sobą doświadczenie, które potwierdza, że faktycznie jest świetnym człowiekiem, ale i tak mi nie uwierzycie) i kompozytora, to jego zabiegi jako producenta zasługują na dużą krytykę. Sprzeciwiam się ujednoliceniu brzmienia muzyki filmowej.

Teraz platforma. Nazywa się ona SCORECast i zbiera kilka osób, pracujących w telewizji i w kinie, ale nie są to żadne duże nazwiska. Największym osiągnięciem mojego kumpla jest praca nad Wolfmanem (o którym mam kilka informacji, których nie mogę podać oficjalnie, nad przeróbkami tematów Elfmana pracowało kilkanaście osób, pracował on także z Haslingerem). Rozmowy dotyczą przyjmowania pracy, sprzętu, jaki posiadają. Wymieniają się doświadczeniami. Jak mi powiedział sam kompozytor, świat się za bardzo zmienił, by wrócił Golden Age taki, jaki był, nawet jeśli wiele osób chce tego w samej Hollywoodzkiej śmietance. Chodzi o to, by stworzyć nowy Golden Age dla muzyki filmowej, pasujący do dzisiejszych czasów. I ja jestem za.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#34 Post autor: Koper » sob lut 06, 2010 22:26 pm

Paweł Stroiński pisze:Jeden nawet od dwóch lat jest nominowany przez IFMCA jako odkrycie roku.
To w tej IFMCA mają alzheimera, że zapominają, że gościa odkryli już rok wcześniej? :D

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58190
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#35 Post autor: Adam » ndz lut 07, 2010 08:30 am

Ale Pawel nie piszesz nic nowego. Ja piszac o braku szacunku, myslałem o tym, że będzie ten szacunek tracił, bo Hansu psuje muzycznie hollywood. Dlatego. Hansu jest lubiany, ceniony, prawda. Wiadomo że do oskarów nominują kompozytorzy, więc jakby nie miał teraz szacunku to by nie dostał tej nominacji. Logiczne. Wystarczyło pogadać kilka razy z takim Kaczmarkiem czy choćby z Ablem. Hansu jest spokojnym i z dużym poczuciem humoru gościem. Gawędziarz, ale z drugiej strony nieśmiały i nieufny gość, szczególnie w przypadku kontaktów z osobami których nie zna/nie poznał. Wiem nawet jakie nałogowo pali papierosy, w jakim markecie robi zakupy, w jakiej restauracji co 2 dzień go można spotkać, z czego ponoć słynie, kto jest jego sąsiadem itp. Ot detale - jedne z wielu informacji.. Pierdoły. Także to co piszesz to żadne newsy dla mnie i nic tu nie błysnęło.

Zazdrość o której pisałeś innych kompozytorów nie przekłada się tylko na zazdrość finansową. Hansu, wciskając po znajomościach wszędzie swoich mało zdolnych kumpli, raz że załatwia im posadki, dwa sam na jednym i drugim zarabia. Ma przebicie i uznanie więc mu to wychodzi. Jego nazwisko jest gwarantem dobrego marketingowego wyniku. Każdy taki projekt to dla niego gruba kasa. Inaczej mówiąc jest w cudzysłowie menadżerem po części tych chłopków. Na początku tłumaczył się chęcią pomagania i promowania młodych. Tyle że w obecnej sytuacji oni nie są młodzi a każdy wie jak jest i że to chodzi tylko o biznes. A fakt, że psuje muzycznie hollywood, to jest to właśnie główny motyw tej zazdrości. Kompozytorzy z jego półki, piszący do największych hitów kasy nie mają mu czego zazdrościć bo każdy ma jej tyle samo. Jedynie czego to faktu że ma dodatkowe finansowe fuchy dzięki tym chłopaczkom. Jakby to były rzeczy dobre, to nikt by nie miał do niczego pretensji. Tylko przerażające jest to, że im bardziej Hansu rozszerza swoją działalność, rozpleniając kumpli po projektach, te projekty są coraz gorsze. I o to tylko chodzi. I o to chodzi też kompozytorom z tą zazdrością, którzy na razie może nie mówią tego głośno, ale jak tak dalej pójdzie to zaczną. Bo forsowanie w biznesie beztalentowców na dłuższą mete nigdzie nie bedzie tolerowane i za jakiś czas się o tym przekonamy. Tak zakładam, zobaczymy.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#36 Post autor: Paweł Stroiński » ndz lut 07, 2010 11:17 am

To już się zaczęło, Adam. Debney zjechał Iron Mana ostro w jakimś wywiadzie. Wydaje mi się jednak, że to nie jest tylko wina samego Zimmera i on sam zbyt wiele nie straci. Zimmer podobno miał wielkie problemy z dostaniem nominacji przez tych 9 lat i to nie tylko dlatego, że jemu i Howardowi liczono nuty w Dark Knightcie. Z jakiegoś powodu uwierzyli, że jednak ponad połowa muzyki do Sherlocka jest, jednak, Hansa.

Problemem moim zdaniem nie jest Hans Zimmer, tylko problemem jest instytucjonalizacja, dlatego tak wierzę w internetową platformę dyskusji. Jeśli się czemuś sprzeciwiamy, mówmy jednym głosem. To, że Debney sobie pojedzie po muzyce do Iron MAna to jedno, najwyżej wkurzy tym producentów, którzy go nie zaangażują do dwójki (na szczęście poszli po rozum do głowy i pozwolili Favreau zatrudnić, kogo chciał).

Poza tym, ferment nie jest w kompozytorach pierwszej ligi (nie mówię o talencie, tylko o "budżecie"), tylko w kompozytorach drugiej i trzeciej. Chodzi o tych, którzy nie mogą się przebić. Williams, Horner, Elfman i Zimmer są bezpieczni, ale kto zna np. Austina Wintory'ego? Koleś się dopiero przebija. To ci ludzie, pracujący głównie w telewizji i przy kinie niezależnym, sprzeciwiają się Zimmerowi. Przyznam, że nie mogę się tego fermentu doczekać.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#37 Post autor: Koper » ndz lut 07, 2010 12:28 pm

Hmm... Patrząc na ich komentarze pod Oscarowymi nominacjami to mam wrażenie, że to fan klub miłośników Zimmera, rozczarowanych co najwyżej tym, że ich nie przyjęli do RCP. :P O ile oczywiście cały czas chodzi o " http://www.scorecastonline.com/ ".

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#38 Post autor: Paweł Stroiński » ndz lut 07, 2010 12:37 pm

Sherlock na zachodzie zrobił dużo większe wrażenie niż u nas. Nie schodzi się w zasadzie poniżej 3,5.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#39 Post autor: Koper » ndz lut 07, 2010 12:40 pm

Ależ u nas też zrobił duże wrażenie. Negatywne. :D;)

W Ameryce to im się wydaje, że oni są pępkiem świata i poza nimi już nic nie ma, więc się chłopaki nie orientują co się dzieje w europejskiej muzyce filmowej, w Azji i potem im się wydaje, że SH jest fenomenalny jak to zestawią z jakimś Batesem czy tegorocznym HGW.

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#40 Post autor: Bucholc Krok » ndz lut 07, 2010 12:58 pm

Koper pisze:i potem im się wydaje, że SH jest fenomenalny jak to zestawią z jakimś Batesem czy tegorocznym HGW.
Ale jak zestawią z zapewne znanym im Williamsem to już nie jest tak kolorowo? :) Zresztą, już nie przesadzajmy, że w Ameryce jest tak źle. Kto chce, ten zna lepsze rzeczy. Zapytaj "zwykłego" Polaka o Fieldinga..

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#41 Post autor: Koper » ndz lut 07, 2010 13:13 pm

Ale to nie są "zwykli" Amerykanie tylko ludzie z branży, więc mogliby mieć lepsze pojęcie. Podobnież ichni krytycy zakochani w Brajanie T.

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#42 Post autor: Bucholc Krok » ndz lut 07, 2010 13:18 pm

Może mają nastoletnich krytyków i jeszcze wszystko przed nimi. ;)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#43 Post autor: Koper » ndz lut 07, 2010 14:18 pm

Nie wiem, Łukasz Wudarski mógłby się wypowiedzieć, to jego koledzy z IFMCA. ;)

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#44 Post autor: Bucholc Krok » ndz lut 07, 2010 14:34 pm

Uuu.. jak Babuch zadaje się ze "smarkaczami" to nic dziwnego, że na forum jest "ranga" Stiwa Jabłońskiego. ;):D

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#45 Post autor: Paweł Stroiński » ndz lut 07, 2010 14:38 pm

W tej chwili Tyler nie ma już tak dobrej prasy jak kiedyś. Chyba dlatego, że się nakopiował Zimmera strasznie (gdzieś tak regularnie od Tokyo Drift) i przez te cholernie długie albumy.

Za to może jedyny w tym gronie, ale muszę powiedzieć, że Killing Room zalicza się do moich ulubionych ścieżek Brajana.

Wydaje mi się, że Beltrami jest np. bardziej ceniony od Tylera w tej chwili w Stanach, chociaż pomógł mu na pewno fakt, że Goldsmith (u którego Marco studiował) namaścił go osobiście na swojego następcę.

ODPOWIEDZ