Spore rozczarowanie, najsłabsza muza jeśli chodzi o główne odcinki "Assassin's Creed". Główny pretekst, jest taki, że jest nijaka, począwszy od słabego tematu przewodniego, który nie jest w stanie ponieść całej ścieżki, po sam styl, a tu pole do popisu było ogromne. Trochę nie takiego etnicznego Egiptu oczekiwałem, muza brzmi jak Moh'y Djawadiego czy wspomniany Black Flag, ale tamte broniły się tematami przewodnimi, emocjami, przebojowością, różnorodnością. Tu niespodziewanie tego wszystkiego brakuje i wychodzi słaby warsztat Sary, która nie jest wstanie na nieco ponad godzinę zainteresować słuchacza i przedstawić jakiejś muzycznej wizji, już lepiej jej to szło w Unity. Oczywiście muza swój właściwy poziom trzyma i plan minimum spełnia, zła nie jest i mija raczej bezboleśnie, choć miejscami trochę za mocno smęci, nie angażuje i zostawia słuchacza raczej obojętnym, nie dając mu amunicji do powtórnego załadowania. Tak jak zauważył Paweł, score bardziej atmosferyczny, niż przebojowy i brakuje tu takich miniatur jak chociażby "Legions of Blood", którymi muzyka z tej serii powinna być wypełniona i po samym odsłuchu zostaje nie wiele, skromna trójczyna.
|