Jeremy Soule - Icewind Dale
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7851
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Jeremy Soule - Icewind Dale
Tak ostatnio pogrywam w kultową gierkę cRPG, Icewind Dale. Stara, klimatyczna, nie to co dostajemy dzisiaj. Co prawda średnio w moim guście, bo jest tu dużo więcej hack 'n' slash niż prawdziwego RPG, niemniej klimat gry powala, a jego głównym budulcem jest ładna grafika (chociaż dzisiaj pewnie wydaje się stara), scenografia oraz... muzyka.
Gry jeszcze całej nie przeszedłem, ale z pewnością większość, natomiast z muzyką jestem zaznajomiony całkowicie. Soundtrack uważam za bardzo dobry, ale nie doskonały.
Przede wszystkim już w menu rzuca się w uszy bardzo klimatyczne i dosyć oryginalne "Icewind Dale Theme". Idąc dalej w grze miodnie wypadają klimatotwórcze utwory "Easthaven Theme" oraz przede wszystkim całkiem popularne "Kuldahar Theme".
To, co mi tu jednak doskwiera to to, że w grze bardzo często słyszymy po prostu ciszę. I strasznie mała ilość action score. Co prawda przechodząc Grobowiec Kressellacka, ta cisza w tle podczas walki z umarlakami wydawała mi się genialna - dodawała pewnego mroku, wrażenia, że walczy się faktycznie z martwymi. Potem jednak przechodzę dalej grę, a tam... również cisza. Przyznać jednak trzeba, że action score jak jest - to jest świetny. Nadaje rytm akcji (chociaż walki są turowe przecież, a nie zręcznościowe) i dodaje więcej funu z gry.
Dodatkowym minusem jest pewna monotonia - muzyka to często cichy i powolny (choć zdecydowanie klimatyczny!) underscore, zaś highlighty pojawiają się dosyć rzadko. Do takich można zaliczyć utwory takie jak "Severed Hand Interior" (dramatyczny utwór, choć to w sumie ostinato) tudzież "Lower Dorn's Deep" (jeden z niewielu kawałków z epickim kopniakiem).
Szkoda tych momentów z brakującą muzyką, ale to nie zmienia faktu, że bez niej gra też nie byłaby taka sama - bądź co bądź, stwarza świetny klimat.
Zaś co się tyczy prezencji albumowej... cóż. :P Album skrojony podobnie jak wiele innych z gier z tamtych czasów - trylion utworów, wszystkie po minutę, góra dwie. Melodie nie są tu łączone w żadne suity, tracki są po prostu żywcem wyjęte z gry - są takiej samej długości i w takiej samej formie, w jakiej się w grze pojawiają. Nie muszę chyba mówić, że to niesamowicie przeszkadza. Ale cóż poradzić.
O tyle, o ile monotonia muzyki w grze nie przeszkadzała w ogóle, tak na albumie potrafi pomęczyć. Większość tracków jest albo nudna, albo kwituje się ją wzruszeniem ramion. Słuchacz jest jedynie raz na jakiś czas budzony przez utwory prezentujące sobą coś więcej (m.in. te, które wymieniłem wyżej).
Szczerze mówiąc, nie wiem po co i dla kogo to piszę, ale widocznie niemiłosiernie mi się nudzi. :D
Tak w cyferkach.
Oryginalność:
Muzyka w grze:
Muzyka na płycie:
Ogólnie:
Pozdrowienia dla tych, którym chciało się to czytać. :P
Gry jeszcze całej nie przeszedłem, ale z pewnością większość, natomiast z muzyką jestem zaznajomiony całkowicie. Soundtrack uważam za bardzo dobry, ale nie doskonały.
Przede wszystkim już w menu rzuca się w uszy bardzo klimatyczne i dosyć oryginalne "Icewind Dale Theme". Idąc dalej w grze miodnie wypadają klimatotwórcze utwory "Easthaven Theme" oraz przede wszystkim całkiem popularne "Kuldahar Theme".
To, co mi tu jednak doskwiera to to, że w grze bardzo często słyszymy po prostu ciszę. I strasznie mała ilość action score. Co prawda przechodząc Grobowiec Kressellacka, ta cisza w tle podczas walki z umarlakami wydawała mi się genialna - dodawała pewnego mroku, wrażenia, że walczy się faktycznie z martwymi. Potem jednak przechodzę dalej grę, a tam... również cisza. Przyznać jednak trzeba, że action score jak jest - to jest świetny. Nadaje rytm akcji (chociaż walki są turowe przecież, a nie zręcznościowe) i dodaje więcej funu z gry.
Dodatkowym minusem jest pewna monotonia - muzyka to często cichy i powolny (choć zdecydowanie klimatyczny!) underscore, zaś highlighty pojawiają się dosyć rzadko. Do takich można zaliczyć utwory takie jak "Severed Hand Interior" (dramatyczny utwór, choć to w sumie ostinato) tudzież "Lower Dorn's Deep" (jeden z niewielu kawałków z epickim kopniakiem).
Szkoda tych momentów z brakującą muzyką, ale to nie zmienia faktu, że bez niej gra też nie byłaby taka sama - bądź co bądź, stwarza świetny klimat.
Zaś co się tyczy prezencji albumowej... cóż. :P Album skrojony podobnie jak wiele innych z gier z tamtych czasów - trylion utworów, wszystkie po minutę, góra dwie. Melodie nie są tu łączone w żadne suity, tracki są po prostu żywcem wyjęte z gry - są takiej samej długości i w takiej samej formie, w jakiej się w grze pojawiają. Nie muszę chyba mówić, że to niesamowicie przeszkadza. Ale cóż poradzić.
O tyle, o ile monotonia muzyki w grze nie przeszkadzała w ogóle, tak na albumie potrafi pomęczyć. Większość tracków jest albo nudna, albo kwituje się ją wzruszeniem ramion. Słuchacz jest jedynie raz na jakiś czas budzony przez utwory prezentujące sobą coś więcej (m.in. te, które wymieniłem wyżej).
Szczerze mówiąc, nie wiem po co i dla kogo to piszę, ale widocznie niemiłosiernie mi się nudzi. :D
Tak w cyferkach.
Oryginalność:
Muzyka w grze:
Muzyka na płycie:
Ogólnie:
Pozdrowienia dla tych, którym chciało się to czytać. :P
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7851
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Tak, muzyka z pierwszego Baldura jest świetna i przede wszystkim wg mnie lepiej działa w grze. Jest jej tam o wiele więcej i jest bardziej tematyczna. Szczególnie muzyka z Beregostu, Main Theme, muzyka ze snu i wszelaki action score świetnie wypadają z obrazem.
Tutaj jednak z kolei mam problem, bo o ile z ID potrafię często czerpać przyjemność z odsłuchu poza grą, o tyle Baldura nie mogę zdzierżyć. Obie ścieżki są chyba raczej elektroniczne (a jedynie udają instrumenty, tak mi się wydaje), ale o ile w przypadku Soule'a tego nadto nie słychać i nie przeszkadza, to brzmienie ścieżki Hoeniga poza grą wydaje mi się jakoś spłaszczać. Jedyne, czego jestem tutaj w stanie słuchać to właśnie Main Theme + kilka nielicznych utworów. Z drugiej strony, może powinienem sięgnąć po coś lepszego niż marne 128kb/s, straszne odstępstwo od mojej zasady "słuchać w jak najwyższej jakości". ;)
Tutaj jednak z kolei mam problem, bo o ile z ID potrafię często czerpać przyjemność z odsłuchu poza grą, o tyle Baldura nie mogę zdzierżyć. Obie ścieżki są chyba raczej elektroniczne (a jedynie udają instrumenty, tak mi się wydaje), ale o ile w przypadku Soule'a tego nadto nie słychać i nie przeszkadza, to brzmienie ścieżki Hoeniga poza grą wydaje mi się jakoś spłaszczać. Jedyne, czego jestem tutaj w stanie słuchać to właśnie Main Theme + kilka nielicznych utworów. Z drugiej strony, może powinienem sięgnąć po coś lepszego niż marne 128kb/s, straszne odstępstwo od mojej zasady "słuchać w jak najwyższej jakości". ;)
Ostatnio zmieniony ndz lut 27, 2011 23:16 pm przez DanielosVK, łącznie zmieniany 1 raz.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Ja tak naprawdę praktycznie żadnej muzyki z gier komputerowych, w które grałem, nie potrafię słuchać. Gdy słyszałem jakieś kawałki w kółko po kilkadziesiąt-kilkaset razy w czasie przechodzenia misji (jak te bitewniaki w Baldurze), to po prostu mam dość. Nie słucham muzyki z gier też z innych powodów, ale ten jest szczególny. Choć czasem (rzadko), gdy mam ochotę poczuć klimat którejś gierki, puszczę sobie jakiś pojedynczy kawałek, ot tak dla chwili zapomnienia.
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7851
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Faktycznie, też może doskwierać, gdyż w Baldurze melodie nie są przypisane danym obszarom, tylko chyba lecą raz tu, a raz tam. W każdym razie często się powtarzają. Tego problemu bodajże nie ma w ID - tam muzyka jest przypisana danym obszarom, do których się później raczej już nie wraca. Najbardziej mi z takiego klimatu fantasy podoba się muzyka Inona Zura do "Lionheart: Legacy of the Crusader". Tam, o ile przez większość początkowego etapu jesteśmy bombardowani main themem, o tyle później ciągle otrzymujemy jakieś nowe melodie, w dodatku zdecydowanie nie nudne.
Znasz muzykę Marka Morgana do "Planescape: Torment"? Jest to chyba moja ulubiona muzyka z gry, a gra swoją drogą też ulubiona. ;)
Znasz muzykę Marka Morgana do "Planescape: Torment"? Jest to chyba moja ulubiona muzyka z gry, a gra swoją drogą też ulubiona. ;)
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7851
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7851
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Wydania muzyki z gier są zaniedbywane i tyle. Te dzisiejsze może już trochę mniej, ale patrzę na niektóre ścieżki:
Icewind Dale - 56 utworów, wiadomej długości
Baldur's Gate - 33 utwory, 1-2 minuty długości
Torment - 37 (z bonus trackiem - 38) utworów, 1-2 minuty długości
Lionheart - 37 utworów, niektóre 1-2 minuty, niektóre pół minuty, a niektóre nawet po 13 sekund...
No bez jaj.
Icewind Dale - 56 utworów, wiadomej długości
Baldur's Gate - 33 utwory, 1-2 minuty długości
Torment - 37 (z bonus trackiem - 38) utworów, 1-2 minuty długości
Lionheart - 37 utworów, niektóre 1-2 minuty, niektóre pół minuty, a niektóre nawet po 13 sekund...
No bez jaj.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.