A ty tak serio czy jaja sobie ze mnie robisz?Mystery Man pisze:MOH to jedna z moich ulubionych muzycznych serii, więc pracy Ramina jestem ciekaw, przecież "pare utworow z Clash Of Titans jest naprawde niezłych. Taki Scorpiox to przebojowy utwor,ktory spokojnie moze kandydowac do utworu roku"
Ramin Djawadi - nowy "Medal of Honor"
Przesłuchałem. Coś na poziomie Clasha, podobnie nudna, jako całość z pewnością równiejsza, acz Tytani mieli fajniejszy temacik przewodni, choć obecny nie jest zły, ale kiedy się nie pojawi, od razu sugeruje mi Wojnę i Pokój Kaczmarka. Co do reszty to takie orientalno, elektroniczne łubu-dubu z którego prawie nic się nie wynosi i zapomina tuż pod odsłuchu, choć pewnie ta muzyka znajdzie swoich amatorów. Brzmieniu zarzucić za wiele nie można, choć nie prezentuje niczego, czego byśmy już nie słyszeli. Wolniejsze granie bardziej nudzi, niż zachwyca, akcja jest w miarę w porządku, ale drugiego Scorpioxa tu nie uświadczymy 2-2.5 na 5, słabiutko jak na poziom tegorocznych game-scorów. Szkoda, że Lennertz tego nie robił
Jesteś nieobiektywny tym popłuczynom dajesz aż 2,5 czyli tyle co Genialnemu najlepszemu z całej serii Shrekowi GregsonaMystery Man pisze:Przesłuchałem. Coś na poziomie Clasha, podobnie nudna, jako całość z pewnością równiejsza, acz Tytani mieli fajniejszy temacik przewodni, choć obecny nie jest zły, ale kiedy się nie pojawi, od razu sugeruje mi Wojnę i Pokój Kaczmarka. Co do reszty to takie orientalno, elektroniczne łubu-dubu z którego prawie nic się nie wynosi i zapomina tuż pod odsłuchu, choć pewnie ta muzyka znajdzie swoich amatorów. Brzmieniu zarzucić za wiele nie można, choć nie prezentuje niczego, czego byśmy już nie słyszeli. Wolniejsze granie bardziej nudzi, niż zachwyca, akcja jest w miarę w porządku, ale drugiego Scorpioxa tu nie uświadczymy 2-2.5 na 5, słabiutko jak na poziom tegorocznych game-scorów. Szkoda, że Lennertz tego nie robił
Ty za to jesteś obiektywny To dwie różne prace i oceniam je przez inne pryzmaty, ale i tak Nowy Medal podobnie jak nowy Shrek znudził mnie i niczym mnie nie ujął, stąd oceny są tutaj jak najbardziej zbliżone.Jesteś nieobiektywny tym popłuczynom dajesz aż 2,5 czyli tyle co Genialnemu najlepszemu z całej serii Shrekowi Gregsona
Dając 2,5 Gregsonowi potwierdzasz, że głuchniesz na starość Myster i taka prawdaMystery Man pisze: Ty za to jesteś obiektywny To dwie różne prace i oceniam je przez inne pryzmaty, ale i tak Nowy Medal podobnie jak nowy Shrek znudził mnie i niczym mnie nie ujął, stąd oceny są tutaj jak najbardziej zbliżone.
Ostatnio zmieniony śr wrz 29, 2010 17:02 pm przez bladerunner, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie garnąłem się do tego nowego Djawadiego, bo gościa uważam za dno i beztalencie totalne, ale muszę zwrócić honor , ale na medal jeszcze nie zasłużył . Przesłuchałem..i..
W Grze sprawdzi się na pewno, lepsze od MW 2 i chyba najlepszy najbardziej pomysłowy Djawadi z jakim miałem do czynienia, piękne smyczki ''The Time Is Upon US'', świetny utwór akcji, w którym czuć klimat Bliskiego Wschodu ''Streets of Gardez'', prześliczny chór w ''Falling Away''.Na całkiem przyzwoitym poziomie stoją też bardziej dramatyczne utwory jak ''The Summit'' czy ''All Rounds Expended'' czy mój ulubiony ''Wiyar' pełen smutku i melancholii. Razić słuchacza może jedynie ala punkrockowa piosenka ''Enemy Down'' i nieco długość płyty, bowiem są momenty pewnego przestoju, a niektóre utwory są podobne do innych co jest powodem, że mamy do czynienia z ''syndromem powtarzalności''. Muzyka jest ''brudna'' i trudna w odsłuchu dla początkowego ''fana filmówki'', nieco przypominająca mi klimaty Black Hawk Dawn Hansa Zimmera. Ja jednak cały score przesłuchałem na raz bez większych problemów, dlatego też polecam przede wszystkim zagorzałym fanom gier oraz serii Medal Of Honor.
W Grze sprawdzi się na pewno, lepsze od MW 2 i chyba najlepszy najbardziej pomysłowy Djawadi z jakim miałem do czynienia, piękne smyczki ''The Time Is Upon US'', świetny utwór akcji, w którym czuć klimat Bliskiego Wschodu ''Streets of Gardez'', prześliczny chór w ''Falling Away''.Na całkiem przyzwoitym poziomie stoją też bardziej dramatyczne utwory jak ''The Summit'' czy ''All Rounds Expended'' czy mój ulubiony ''Wiyar' pełen smutku i melancholii. Razić słuchacza może jedynie ala punkrockowa piosenka ''Enemy Down'' i nieco długość płyty, bowiem są momenty pewnego przestoju, a niektóre utwory są podobne do innych co jest powodem, że mamy do czynienia z ''syndromem powtarzalności''. Muzyka jest ''brudna'' i trudna w odsłuchu dla początkowego ''fana filmówki'', nieco przypominająca mi klimaty Black Hawk Dawn Hansa Zimmera. Ja jednak cały score przesłuchałem na raz bez większych problemów, dlatego też polecam przede wszystkim zagorzałym fanom gier oraz serii Medal Of Honor.