Bernard Herrmann (1911-1975)

Tutaj dyskutujemy w wątkach ogólnych o poszczególnych kompozytorach.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

Bernard Herrmann (1911-1975)

#1 Post autor: Bucholc Krok » pn gru 22, 2008 20:38 pm

Jakby ktos jeszcze nie wiedzial... :)
Twisted Nerve oraz The Bride Wore Black na jedym CD-ku. Limitowana edycja 1200 sztuk. Preorder.

http://www.screenarchives.com/title_detail.cfm?ID=10983
Ostatnio zmieniony czw kwie 17, 2014 17:57 pm przez Bucholc Krok, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#2 Post autor: Marek Łach » pn gru 22, 2008 21:11 pm

Ja chyba pasuję. Twisted Nerve kiedyś słyszałem na jakimś starym wydaniu i w sumie poza tematem, zapamiętanym zresztą dzięki Kill Billowi, nic mi w głowie nie zostało. Jakoś mnie bardziej The Kentuckian pociąga, wydany w sumie już kawałek czasu temu przez Tribute. No i mam nadzieję, że w końcu ktoś skusi się na King of the Khyber Rifles...

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#3 Post autor: Bucholc Krok » pn gru 22, 2008 21:36 pm

Marek Łach pisze:Ja chyba pasuję. Twisted Nerve kiedyś słyszałem na jakimś starym wydaniu i w sumie poza tematem, zapamiętanym zresztą dzięki Kill Billowi, nic mi w głowie nie zostało.
Ja zaryzykuje :)
Jakoś mnie bardziej The Kentuckian pociąga, wydany w sumie już kawałek czasu temu przez Tribute.
U mnie wciaz lezy na kupce z plytami do odsluchania.. a towarzyszy mu jeszcze 8 innych plyt Herrmanna. Jednak po Jasonie i Argonautach musze troche od niego odpoczac.
No i mam nadzieję, że w końcu ktoś skusi się na King of the Khyber Rifles...
Moze niech wydadza jak juz przejde to co jest dostepne :)

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#4 Post autor: Bucholc Krok » śr sty 07, 2009 19:23 pm

Juz nieaktualne jak widze.

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#5 Post autor: Bucholc Krok » ndz lut 01, 2009 11:11 am

Jestem juz po.. Strasznie to krotkie. Z BWB nie ma nawet 30 minut.
Marek Łach pisze:Ja chyba pasuję. Twisted Nerve kiedyś słyszałem na jakimś starym wydaniu i w sumie poza tematem, zapamiętanym zresztą dzięki Kill Billowi, nic mi w głowie nie zostało.
Bo i w zasadzie calosc bazuje na tym samym temacie OIMSNM. Ogolnie swietnie sie tego slucha. Gdybym nie wiedzial, ze BWB jest 'doklejona' to bym pomyslal, ze to jedna plyta :) Jest wprawdzie jeden utwor (The Twisted Nerve), ktory na tle pozostalych kompozycji jest zbyt 'radosny' i troche 'mąci' atmosfere, ale idzie wytrzymac.
Przy okazji: jesli dobrze slyszalem to na TN Herrmann uzyl instrumentow smyczkowych tylko raz (wlasnie w TTN), a na Journey... chyba w ogole ich nie ma :?: . Czy sa jakies inne plyty H., przy tworzeniu ktorych nie korzystal (lub baaardzo oszczednie) z tych instrumentow?

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#6 Post autor: Marek Łach » ndz lut 01, 2009 14:55 pm

Bucholc Krok pisze:Jestem juz po.. Strasznie to krotkie. Z BWB nie ma nawet 30 minut.

Bo i w zasadzie calosc bazuje na tym samym temacie OIMSNM. Ogolnie swietnie sie tego slucha. Gdybym nie wiedzial, ze BWB jest 'doklejona' to bym pomyslal, ze to jedna plyta :) Jest wprawdzie jeden utwor (The Twisted Nerve), ktory na tle pozostalych kompozycji jest zbyt 'radosny' i troche 'mąci' atmosfere, ale idzie wytrzymac.
Przy okazji: jesli dobrze slyszalem to na TN Herrmann uzyl instrumentow smyczkowych tylko raz (wlasnie w TTN), a na Journey... chyba w ogole ich nie ma :?: . Czy sa jakies inne plyty H., przy tworzeniu ktorych nie korzystal (lub baaardzo oszczednie) z tych instrumentow?
Hmm coś mi dzwoni w głowie, ale nie mogę w tym momencie skojarzyć (a może o innym kompozytorze myślę). Może Paweł S. pamięta? :wink:

Jak w ogóle brzmi BWB, jakąś charakterystykę mógłbyś podać? I czy słuchałeś tego Kentuckiana? Bo bardzo ciekaw jestem co tam Stromberg i Morgan zmajstrowali.

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#7 Post autor: Bucholc Krok » ndz lut 01, 2009 19:47 pm

Marek Łach pisze: Hmm coś mi dzwoni w głowie, ale nie mogę w tym momencie skojarzyć (a może o innym kompozytorze myślę). Może Paweł S. pamięta? :wink:
Inny kompozytor tez moze byc :)
Jak w ogóle brzmi BWB, jakąś charakterystykę mógłbyś podać?
Rozanielenie polaczone z groza :D
Calosc trwa raptem 11 minut (tylko 4 utwory).
Zaczyna sie bardzo przyjemnie, sa skrzypce, ktore prowadza ladna
melodie, sa 'fleciki'.. (Melodia przypomina mi troche temat z ktoregos
z polskich seriali. Jakby z Ziemi obiecanej??? W kazdym razie z jakiegos 'historycznego'.) Jednak co jakis czas Herrmann 'wystawia' swoja szponiasta i wlochata lape, przez co caly błogi nastroj momentalnie diabli biora :) W 3-cim utworze wykorzystal (symbolicznie) znana
melodie wycierana do granic podczas ceremonii slubnych. Jednak jest to ceremonia 'hermanowska', a nie jakies slubne smuty :D
W miare zblizania sie do konca 'plyty' muzyka 'ciemnieje' i sluchajac
4-tego utworu praktycznie juz sie nie pamieta o poczatkowych przyjemnosciach :)

Ja w zasadzie kupowalem tylko TN traktujac BWB jako bonus, ale musze napisac, ze jestem pozytywnie zaskoczony. BWB (choc krotkie) nie jest IMO zadna zapchajplyta, jak to czasem (czesto?) sie robi, zeby wydusic od napalencow piniundz. :)
I czy słuchałeś tego Kentuckiana? Bo bardzo ciekaw jestem co tam Stromberg i Morgan zmajstrowali.
Za K mam zamiar sie zabrac w nastepnej kolejnosci. Musze sie jednak do
tego lepiej przygotowac :) Na plycie sa 72 utwory z czego sam K to 48.
Jednak jak na tyle utworow czas calkowity plyty (73:19) wydaje sie jakis krotki. No i jest raptem 6 utworow, ktore trwaja powyzej 2 minut, a sporo takich, ktore trwaja ponizej minuty. 2 'rekordzistow' nie przekracza 13 sekund kazdy :)

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#8 Post autor: Marek Łach » sob lut 07, 2009 13:30 pm

Bucholc Krok pisze:
Rozanielenie polaczone z groza :D
Calosc trwa raptem 11 minut (tylko 4 utwory).
Zaczyna sie bardzo przyjemnie, sa skrzypce, ktore prowadza ladna
melodie, sa 'fleciki'.. (Melodia przypomina mi troche temat z ktoregos
z polskich seriali. Jakby z Ziemi obiecanej??? W kazdym razie z jakiegos 'historycznego'.) Jednak co jakis czas Herrmann 'wystawia' swoja szponiasta i wlochata lape, przez co caly błogi nastroj momentalnie diabli biora :) W 3-cim utworze wykorzystal (symbolicznie) znana
melodie wycierana do granic podczas ceremonii slubnych. Jednak jest to ceremonia 'hermanowska', a nie jakies slubne smuty :D
W miare zblizania sie do konca 'plyty' muzyka 'ciemnieje' i sluchajac
4-tego utworu praktycznie juz sie nie pamieta o poczatkowych przyjemnosciach :)
Brzmi apetycznie, szkoda że takie krótkie... No ale czy był kiedykolwiek kompozytor, który tworzył mroczne klimaty lepiej niż Bernard? :wink: Chociaż tak naprawdę równie dobrze można by zapytac, ilu kompozytorów potrafiło napisac tak wspaniałą lirykę jak Herrmann. Po prostu muzyk kompletny.

Bucholc Krok pisze:Za K mam zamiar sie zabrac w nastepnej kolejnosci. Musze sie jednak do
tego lepiej przygotowac :) Na plycie sa 72 utwory z czego sam K to 48.
Jednak jak na tyle utworow czas calkowity plyty (73:19) wydaje sie jakis krotki. No i jest raptem 6 utworow, ktore trwaja powyzej 2 minut, a sporo takich, ktore trwaja ponizej minuty. 2 'rekordzistow' nie przekracza 13 sekund kazdy :)


Ech, to jest niestety bolączka - wygląda jakby było wyjęte z jakichś recording sessions. Dlatego chyba właśnie moje ulubione płyty Herrmanna to te, gdzie nie ma problemu z tak krótkimi utworami - Vertigo, Ghost and Mrs. Muir, Taxi Driver...

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#9 Post autor: Bucholc Krok » pn lut 09, 2009 13:21 pm

Marek Łach pisze: Brzmi apetycznie, szkoda że takie krótkie...
Jesli okaze sie, ze to nie jest wszystko, co Herrmann napisal do
tego filmu i wydadza za jakis czas 'complete score', to raczej nie
bede sie zastanawiac :)
No ale czy był kiedykolwiek kompozytor, który tworzył mroczne klimaty
lepiej niż Bernard? Chociaż tak naprawdę równie dobrze można by
zapytac, ilu kompozytorów potrafiło napisac tak wspaniałą lirykę jak
Herrmann. Po prostu muzyk kompletny.
A co powiesz o Psychozie? Sporo ohow i ahow slyszalem na jej
temat, ale jakos specjalnie mna nie wstrzasnela. Ale od razu
zastrzegam, ze slyszalem tylko raz i moze akurat w nieodpowiednich
warunkach :)
Ech, to jest niestety bolączka - wygląda jakby było wyjęte z jakichś
recording sessions.
Ale z drugiej strony mogli wszystkie male 'utwory' pousuwac i
bysmy dostali 20-30 minut. IMO im wiecej tym lepiej, a pozniej mozna
sobie samemu wybierac i oceniac. Jeszcze nie czytalem co tam Stromberg napisal w ksiazeczce, ale kichy chyba by nie odstawil? Zreszta, niby jest na okladce napisane: "Two Complete BH MPScores"
BTW: zapewne sluchales Mysterious Island oraz Fahrenheit 451? Jak one
wypadly? Bo widze, ze tez skladaja sie z wielu krotkich utworow.
Dlatego chyba właśnie moje ulubione płyty
Herrmanna to te, gdzie nie ma problemu z tak krótkimi utworami -
Vertigo, Ghost and Mrs. Muir, Taxi Driver...
Tych jeszcze nie sluchalem.. Czy to znaczy, ze najlepsze przede mna? :)

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#10 Post autor: Marek Łach » pn lut 09, 2009 14:07 pm

Bucholc Krok pisze:
A co powiesz o Psychozie? Sporo ohow i ahow slyszalem na jej
temat, ale jakos specjalnie mna nie wstrzasnela. Ale od razu
zastrzegam, ze slyszalem tylko raz i moze akurat w nieodpowiednich
warunkach :)
Do Psychozy trzeba mieć nastrój, to fakt... Zresztą Psychoza mam wrażenie cierpi lekko na tę samą przypadłość co Star Wars - jej centralne utwory są po prostu zbyt znane (Prelude i Murder) i gdy się do tej płyty zasiada nie szokują już tak jak powinny (za to pokrewne dramatycznym nastrojem preludium do On Dangerous Ground nie jest tak oklepane i dosłownie wykopuje w kosmos :mrgreen: ). Zresztą Psychoza to głównie suspense, chłodny, upiorny, brak liryki może być problemem. Ja prawdę mówiąc bardzo rzadko do tego score wracam, jest to jedna z tych ścieżek, które bardziej się docenia niż lubi, ale jej geniusz jest nie do podważenia (za sprawą Murder to jeden z tych score'ów "definiujących" muzykę filmową i kino w ogóle).
Ale z drugiej strony mogli wszystkie male 'utwory' pousuwac i
bysmy dostali 20-30 minut. IMO im wiecej tym lepiej, a pozniej mozna
sobie samemu wybierac i oceniac. Jeszcze nie czytalem co tam Stromberg napisal w ksiazeczce, ale kichy chyba by nie odstawil? Zreszta, niby jest na okladce napisane: "Two Complete BH MPScores"
BTW: zapewne sluchales Mysterious Island oraz Fahrenheit 451? Jak one
wypadly? Bo widze, ze tez skladaja sie z wielu krotkich utworow.
Mi się marzy coś takiego, jak Williams robi na swoich płytach, gdzie łączy odrębne utwory w duże suity - często zaburza to chronologię, ale daje świetny efekt w odsłuchu. Tutaj mamy odwieczne pytanie: czy ma być kompletnie i chronologicznie, czy raczej należy album podporządkować wygodzie słuchacza. W przypadku większości Herrmannów jednak skłaniałbym się ku temu drugiemu - te kilkunastosekundowe utworki nie są raczej takimi skarbami, które należałoby chronić za wszelką cenę, a myślę że tak czy siak dałoby się je "podczepić" pod inny utwór.

Mysterious Island nie słyszałem (podobno trochę monotematyczne), za to Fahrenheit 451 broni się jakością muzyki - cudowny score, choć i tak sądzę, że można go było wydać bardziej "suitowo" (na przykład połączyć finałowe utwory w jeden kawałek, jak to robiono dawniej). Ale może to wynika po prostu z metodologii samego Herrmanna, w końcu nie tylko Stromberg i Morgan tak robią, tak samo robił McNeely, tak samo Herrmann z niektórymi swoimi płytami.
Tych jeszcze nie sluchalem.. Czy to znaczy, ze najlepsze przede mna? :)
TAK :mrgreen:

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#11 Post autor: Bucholc Krok » pn lut 09, 2009 21:41 pm

Marek Łach pisze: Do Psychozy trzeba mieć nastrój, to fakt... Zresztą Psychoza mam wrażenie cierpi lekko na tę samą przypadłość co Star Wars - jej centralne utwory są po prostu zbyt znane (Prelude i Murder) i gdy się do tej płyty zasiada nie szokują już tak jak powinny (za to pokrewne dramatycznym nastrojem preludium do On Dangerous Ground nie jest tak oklepane i dosłownie wykopuje w kosmos :mrgreen: ).
O, ciekawe. Moze zamiast K. przeslucham najpierw ODG. :)
Mi się marzy coś takiego, jak Williams robi na swoich płytach, gdzie łączy odrębne utwory w duże suity - często zaburza to chronologię, ale daje świetny efekt w odsłuchu. Tutaj mamy odwieczne pytanie: czy ma być kompletnie i chronologicznie, czy raczej należy album podporządkować wygodzie słuchacza. W przypadku większości Herrmannów jednak skłaniałbym się ku temu drugiemu - te kilkunastosekundowe utworki nie są raczej takimi skarbami, które należałoby chronić za wszelką cenę, a myślę że tak czy siak dałoby się je "podczepić" pod inny utwór.
Nic nie stoi na przeszkodzie, zeby wydawali edycje 2-cdkowe :D
Zreszta, i tak beda sie pojawiac rozne wydania.
Mysterious Island nie słyszałem (podobno trochę monotematyczne),
Ja duzo sobie obiecuje po tej plycie. Journey ttCotE bardzo mi sie podoba, a w koncu cos te plyty laczy :wink:

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#12 Post autor: Marek Łach » śr lut 11, 2009 19:53 pm

Bucholc Krok pisze: Ja duzo sobie obiecuje po tej plycie. Journey ttCotE bardzo mi sie podoba, a w koncu cos te plyty laczy :wink:
Ach, Journey jest prześwietne, Herrmann w postaci czystej. I ta partia organowa. To chyba o tej ścieżce Elfman mówił, że wciągnęła go w świat muzyki filmowej i uczyniła z niego Herrmannofila? :wink:

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#13 Post autor: Bucholc Krok » pt kwie 17, 2009 23:28 pm

Wreszcie przesluchalem i pluje sobie w brode, ze tak dlugo odkladalem.
Ale po kolei.

Kentuckian
Po kilku pierwszych utworach czulem sie troche tak, jakbym pierwszy raz zobaczyl ojca w 'odmiennym stanie swiadomosci'. Jest lirycznie, a liryka jakos mi do Herrmanna nie pasuje. Oczywiscie nie twierdze, ze jest slabo czy wieje nuda, bo jednak co mistrz to mistrz, a nie na przyklad Djawadi, prawda.. Mimo poznej pory odsluchu jakos ta liryka nie sprawiala mi trudnosci, nie przysypialem :) Oczywiscie nie jest to wszystko jednolite, bo sa utwory, ktore zaczynaja sie lirycznie, a koncza 'hermanowsko', czyli po naszemu :) Pojawily sie takze 2 utworki na pianino w takim salonowym stylu. Bardzo sympatyczne (cokolwiek by to mialo znaczyc). Koncowka to juz przewaga starego, dobrego Herrmanna.
W kilku miejscach slychac zajawki ladnej melodii i az by sie prosilo,
zeby to wykorzystac. Nic z tego. Moze pociagnal w innym filmie :)
Co do dlugosci utworow to nawet one nie przeszkadzaja, bo niektorych przejsc zwyczajnie nie slychac i ma sie wrazenie, ze to sa dluzsze fragmenty.

Williamsburg
Totalne zaskoczenie. Chyba nie naduzyje wyrazu jesli napisze, ze ta sciezka jest rewelacyjna. Przynajmniej ja ją tak widze. Zaczyna sie przepiekna uwertura, ktorej mozna sluchac i sluchac. Wesola, ale
rownoczesnie podniosla ('szlachetna'), w zadnym razie jakas glupkowata.
W ogole caly W. jest taki 'klasycyzujacy', choc sa miejsca, kiedy slychac 'prawdziwego' Herrmanna :) Z muzyki klasycznej mocny nie
jestem, ale wydawalo mi sie pare razy, ze slysze dosc znajome motywy.
W jednym miejscu jakbym uslyszal ducha Vivaldiego, a w innym krociutki
fragment "Przybiezeli do Betlejem" (choc to klasyka tylko dla nas?) :D.
Sa tez 2 swietne aranzacje Yankee Doodle. Jedna z nich konczy dzielo.

To tak na goraco. Ide jeszcze raz przesluchac 8) Chyba predko sie
od tego albumu nie odpedze :P

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

THE 7TH VOYAGE OF SINDBAD

#14 Post autor: Bucholc Krok » pn cze 01, 2009 19:22 pm

http://www.screenarchives.com/title_detail.cfm?ID=12466

Hm.. ktos sie zapisuje? Stromberg to to nie jest... :(
W ogole jak sie ta muzyka prezentuje? Cos ala Jason and the Argonauts? Nie slyszalem zadnej wersji.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: THE 7TH VOYAGE OF SINDBAD

#15 Post autor: Marek Łach » czw cze 04, 2009 22:34 pm

Bucholc Krok pisze:http://www.screenarchives.com/title_detail.cfm?ID=12466

Hm.. ktos sie zapisuje? Stromberg to to nie jest... :(
W ogole jak sie ta muzyka prezentuje? Cos ala Jason and the Argonauts? Nie slyszalem zadnej wersji.
Muzyka wspaniała, temat główny i pojedynek ze szkieletami to niekwestionowane klasyki gatunku. To chyba zreszta jeden z najpopularniejszych score'ów Herrmanna, a na pewno najpopularniejszy z jego score'ów fantasy. Ciekawe jak brzmi na tej edycji...

ODPOWIEDZ