Adam, jeszcze niedawno pisałeś, że kompozytorki nie istnieją w tej branży, że się nie nadają do blockbusterów, teraz nagle oświadczasz, że Portman, Debney i Wiseman mają jaja (przy okazji takim sformułowaniem dajesz wyraz poglądowi, że dodanie kobiecie atrybutu męskości - jaj - jest jakąś formą nobilitacji). Mało tego, gloryfikujesz dawanie projektów wciąż tym samym nazwiskom - tak jak wszystkie projekty blockbusterowe zabierają Giacchino, Zimmer i jego pomagierzy, tak w świecie kobiet miałyby to być te 3 panie powyżej. A prawda jest taka (i szczególnie w nominacjach oscarowych to widać), że przydałoby się trochę tę branżę przewietrzyć i dać szansę młodszym. I ten wybór Toprak jest dobry, bo z jednej strony jest to ukłon w stronę kobiet, a z drugiej strony jest to szansa dla młodych. I zdaję sobie sprawę, że to może być zagranie wizerunkowe i pozorowane, aczkolwiek szklany sufit powoli pęka, o tym się mówi, jest presja, żeby zwracać na to uwagę. Do tej pory reżyserzy i producenci mogli się zadowalać status quo, że mają takiego albo innego ulubionego kompozytora, albo mają do wyboru szereg innych uznanych nazwisk, natomiast kobiet w tym towarzystwie nie było, więc nie było się co nimi przejmować - i tak w koło Macieju. A teraz zobaczą - o, kobiety istnieją w tej branży, o, ta Toprak to niezła jest (kompozytorka! nie tylko laska
), może rozejrzyjmy się i poszukajmy więcej talentów? Jeszcze jakiś czas temu producenci bali się robić wysokobudżetowe filmy z czarnymi, Meksykanami, kobietami czy gejami w centrum uwagi, teraz, jak ktoś zaryzykował, okazuje się, że to się udaje sprzedać - czy to WW, czy Coco czy Black Panther czy Twój Simon. Po prostu ktoś odważył się wejść w tę "niszę", która niszą tak naprawdę nie jest, ale jest niezagospodarowaną przestrzenią pełną konsumentów, którzy chcą takie filmy oglądać, a nie mieli do tej pory zbytnio okazji. Ba, reszta społeczeństwa, która do tych grup nie należy też chce takie filmy oglądać, bo jest to coś innego. I teraz zrobi się na to przez jakiś czas "moda", bo inne wytwórnie wyczują te czarne, różowe (czy jakiekolwiek inne) dolary, a dalej to już stanie się normą i na rynek wejdzie m.in. grupa doświadczonych "kompozytorek z jajami", których angaż nie będzie już takim wielkim fenomenem.
Druga rzecz, media piszą o tym, że to jest pierwsza kompozytorka w universum Marvela, albo pierwsza kompozytorka w "major comic book movie" - kluczowe jest słowo "major", bo ono wyklucza właśnie Walkerową. No ale to już szczegół.
Zgodzę się natomiast z tym, że wstawienie zdjęcia młodej laski w mediach jako kompozytorki w Marvelu może wyglądać jak taka trochę próba przylizania się sceptycznemu patriarchatowi (o, patrzcie, komponować może umi, może nie umi, ale ładna laska chociaż jest), no ale czemu kompozytorka nie może być ładną kobietą? Może się tak zdarzyć, że Toprak będzie takim odpowiednikiem Brajanka Tylera (którego muzyki nie wielbię, ale focię sobie z nim zrobiłem, bo na zdjęciach dobrze wychodzi
). No ale tacy kompozytorzy też są potrzebni, też istnieją, na duże talenty być może trzeba będzie poczekać. A może Toprak zaskoczy i się rozwinie? Tego nie wiemy. Trochę zabawne jest, że jak np. taki Balfe tworzy meh-scory, to po prostu oceniamy go jako meh-kompozytora. Jak kobieta skomponuje meh-score, to już zwalamy to na płeć, że jest kobietą, a kobiety się do tego nie nadają
No nie oszukujmy się, naprawdę dobrych kompozytorów-mężczyzn utrzymujących niezmiennie świetny poziom można na palcach jednej-dwóch rąk policzyć, dziesiątki kolejnych nazwisk to przeważnie zwykli rzemieślnicy, którzy zarabiają na życie, a ich dzieła raz są lepsze, a raz gorsze. Więc jedna Toprak wiosny nie czyni.