Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

Tutaj rozmawiamy o każdej muzyce poza filmową: projekty kompozytorów niezwiązane ze światem filmu i gier komputerowych, inne gatunki muzyczne i inni twórcy.
Wiadomość
Autor
Mefisto

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#556 Post autor: Mefisto » czw lut 20, 2014 16:26 pm

lis23 pisze:Wiesz, jakimś dobrym recenzentem to ja nie jestem więc wolę oszczędzić swoich wypocin
Ale samo wymienianie tego, co właśnie kupiłeś lub odsłuchałeś bez choćby linijki wrażeń jest zwykłym marnowaniem czasu.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 13111
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#557 Post autor: lis23 » wt mar 04, 2014 14:38 pm

Phil Collins - " Dance Into The Light "

po bardzo osobistym i nagranym tylko przez siebie " Both Sides " Collins wrócił do swojej sprawdzonej konwencji, mamy tu typowe dla niego utwory z wykorzystaniem sekcji rytmicznej ( Dances Into The Light, Wear My Heat, Take Me Down ), Collinsowe ballady ( It's In You Eyes, The Same Moon, No Mather Who ), świetny rockowy kawałek ( Oughta Know By Now ), utwory ślizgające się po różnych gatunkach oraz pewna nowość w twórczości Collinsa, utwory inspirowane Afrykańskim folklorem ( Lorenzo i River So Wide ), dawno nie słuchałem tego albumu ( posiadałem tylko MC ) więc odsłuch na CD był dosyć świeżym i ciekawym doznaniem.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 13111
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#558 Post autor: lis23 » czw kwie 03, 2014 19:15 pm

Zakupiłem wczoraj " Elton John Goodbye Yellow Brick Road [Box set] - 40th Anniversary Edition ", zapłaciłem 190 zł

http://www.amazon.co.uk/Goodbye-Yellow- ... elton+john

całość zapakowana jest w spore, twarde, tekturowe? pudełko, w środku jest dosyć obszerna książka w twardej oprawie z tekstami, zdjęciami, wycinkami z gazet, okładkami singli, zdjęciami kostiumów, butów i okularów, pod nią mamy pięć płyt - 4 x CD i 1 x DVD - płyty są, niestety w kartonikach, na dodatek, zafoliowanych / ciężko było to otworzyć /, pierwsza płyta to oryginalny, zremastowany album, druga to covery największych hitów z albumu w wykonaniu młodych wykonawców ( nie lubię coverów i nie słuchałem jeszcze wszystkich ale podoba mnie się " Candle In The Wind " - Ed Sheeran oraz " Harmony " - Zac Brown Band - obok coverów są tu drugie strony singli i inne utwory, obecne na innych, zremasteryzowanych albumach Eltona, wyjątkami są " Grey Seal (piano demo) ", " Candle In The Wind (Acoustic) " oraz " Ho Ho Ho (Who'd Be A Turkey At Christmas?) ", których nie posiadam, trzecia i czwarta płyta to koncert ( BBC Live at Hammersmith Odeon 22 December, 1973 ) i z tych płyt jestem zadowolony, gdyż nie mam jeszcze nic na żywo Eltona, piąta płyta to DVD z filmem dokumentalnym o powstawaniu płyty i nie tylko.
Ogólnie, fajny box ale za taką cenę mogli to lepiej wydać.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 2994
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#559 Post autor: qnebra » wt maja 06, 2014 14:07 pm

Liebe ist für alle da

Album wita nas dobrym otwieraczem pod tytułem "Rammlied". Początkowy delikatny chór i śpiewana fraza wprowadzają nas w nastrój całości. Potem następuje riff, jeden z bardziej oryginalnych jakie zrobili w swej karierze. Posiada cechy hymnu, swego rodzaju uroczysty klimat i podniosłość. Następnie po nim następuje "Ich Tu Dir Weh", które zaczyna się charakterystycznym motywem klawiszowym, a który to motyw potem jest nieużywany. Cały utwór pomimo swej tematyki potrafi wprowadzić w dobry nastrój i zachęcić człowieka do potuptania nóżką w takt refrenu. Co jest potem? "Waidmanns Heil". Mocne, szybkie. Zaczyna się potężną fanfarą na dęte blaszane i nie zwalnia tempa aż do samego końca. Rzecz o polowaniu na zwierzynę, z perkusją grającą w tempie karabinu maszynowego. "Haifisch" - przeciętny utwór tej grupy z fajnym refrenem. Z drugiej strony na plus można zaliczyć lekko swingujący klimat całości. Po nim zaś nastało "B********". Co o nim by tu powiedzieć. Cztery minuty wydzierania się wokalisty poparte ponownie charakterystycznym riffem na gitary elektryczne. Pierwsza ballada na tej płycie - "Fruhling in Paris" - niemiecki śpiewany jak francuski i francuski śpiewany jak niemiecki. Takie wymieszanie języków. Nie można powiedzieć, że ta piosenka jest zła. To po prostu niezwracająca większej uwagi na siebie pozycja w albumie. Szybko i bezboleśnie mija, a i zawiera w sobie pewną dawkę emocji. "Wiener Blut" - ambientowa melodia udekorowana samplami przypominającymi dziecięce kwilenia przerywana epickim graniem na gitarach. Ma jeszcze jedną cechę ten kawałek, sprawia że "Pussy" nie jest śmieszne. Która to ma wyjątkowo charakterystyczną melodię i wzbudziła mnóstwo kontrowersji, głównie za sprawą teledysku. Zresztą powiedziano o niej praktycznie wszystko. Zaś potem nastał utwór dziewiąty i "Liebe Ist Fur Alle Da" mu było na imię, a Pan powiedział, że przeciętny on jest. Bólu uszu swoją wtórnością nie powoduje tak samo jak "12 Years of Slave", ale może być rozczarowaniem dla słuchacza. Zwłaszcza gdy skonfrontuje się go z wcześniejszymi utworami tytułowymi zespołu. "Mehr" - świetna elektronika w zwrotkach poparta znowu dobrym graniem w refrenie i poruszaną weń niebanalną tematyką. Piosenka o megalomanii. "Roter Sand" - ballada kończąca podstawową edycję albumu, wyjątkowo spokojna i nastrojowa. Nie ma w niej ostrego grania. Oj nie. "Fuhre Mich" - prosta w swej strukturze piosenka opowiadająca o miłości, jak zresztą spora część piosenek na tej płycie. Wpada w ucho za sprawą prostego riffu gitarowego, potrafi zabujać słuchaczem, a i sama melodia w nim niebanalna jest. "Donaukinder" - w mojej własnej prywatnej opinii najlepsza piosenka na albumie. Uroczysty i podniosły utwór z pięknym początkiem (znowu te klawisze), jedną z lepszych solówek gitarowych w karierze zespołu, oraz chórem dziecięcym śpiewającym w refrenie na koniec. "Halt" - ponownie dość staroświecki w swym brzmieniu i poruszający kontrowersyjną tematykę utwór na płycie. Posiada ładną melodię, wpada w ucho i bardzo dobrze się go słucha. Potem mamy dwie piosenki będące wariacjami na temat ostatniego utworu w podstawowej edycji albumu. "Roter Sand (Orchester Version)" i "Liese" - powiem szczerze tak, mogą sprawić, że rozwrzeszczane dziecko zaśnie, o ile wcześniej nie będzie ryczało jak szalone po usłyszeniu wokalu. Do tego mamy tam miłe dla ucha gwizdanie.

Kompozytor: Rammstein
Muzyka dodatkowa: Sven Helbig
Orkiestrator: Sven Helbig
Orkiestra: Filmorchester Babelsberg
Wydawca: Universal Music (2009)
Producent: Jacob Hellner

Teraz najgorsza część oceniania czegokolwiek, zwłaszcza gdy się coś lubi. Przyznanie gwiazdek:

Oryginalność: 3/5
Muzyka na płycie: 4/5
Ocena ogólna: 3,5/5
Spoiler:
Ostatnio zmieniony śr maja 07, 2014 13:33 pm przez qnebra, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#560 Post autor: Paweł Stroiński » wt maja 06, 2014 15:26 pm

Brakuje tytułu albumu ;)

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 2994
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#561 Post autor: qnebra » wt maja 06, 2014 16:25 pm

Już poprawione. Jutro ocena "Rosenrot" :P

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 2994
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#562 Post autor: qnebra » śr maja 07, 2014 22:27 pm

Rosenrot

och Rosenrot co o tobie sądzić? Zaczynasz się płyto piosenką "Benzin" mijającą bezboleśnie, a i dawkę energii ma w sobie naprawdę sporą. Plus do tego fajny teledysk. Potem raczysz słuchacza utworem "Mann gegen Mann" z doprawdy charakterystycznym basem na początku. Ma on swoją moc, ale prawdziwe uderzenie następuje potem. Przedtem mamy do czynienia z utworem tytułowym tej o nazwie nie zgadniecie, "Rosenrot" z świetnym poetyckim tekstem. Uszom słuchacza potem objawia się łagodny klawiszowy pad z charakterystycznym wokalem. To znak, że nadchodzi "Spring", zaś to co następuje po tej części klawiszowej to pokaz najczystszej potęgi i mocy. Wagnerowska w swym rozmachu melodia wgniata w fotel lepiej niż Godzilla Desplata. Do tego ma znacznie lepiej słyszalny chór :wink: "Wo bist du" - tak na imię piątemu utworowi tej płyty, to miłosna ballada z pięknym motywem głównym znacznie lepszym niż spora część analogicznych motywów popełnionych na potrzeby muzyki filmowej. Pomimo swej prostoty zawiera wielką dawkę emocji i wrażeń. Sam utwór jest w sporej części elektroniczny z gitarami elektrycznymi pojawiającymi się tylko w refrenie, do tego można go uznać za najbardziej filmowy utwór na płycie. Teraz coś co zostało znienawidzone przez tru fanów - "Stirb nicht vor mir/Don't Die Before I Do" - kolejna na tej płycie ballada miłosna, tym razem śpiewana w duecie z wokalistką grupy Texas. Samą piosenkę można spokojnie polecać osobom z alergią na metal, ale na pewno nie "Zerstoren", oj nie. Uderza on słuchacza od samego początku swoją mocą nie pozostawiając miejsca na nic innego. Idealnie odzwierciedla to o czym jest, o niszczeniu i destrukcji. Odpoczynek nastaje na koniec tej piosenki w łagodnej melodyjce na klawiszowe. "Hilf Mir" - osobiście określam to jako bardziej straszną wersję baśni o dziewczynce z zapałkami. Dzięki dobrej tematyce i umiejętnemu użyciu instrumentów smyczkowych tworzy klimat paranoicznej baśni. Zaś potem mamy "Te Quiero Puta!" z radosnym graniem na trąbkach, tekstem śpiewanym po hiszpańsku i paroma atrakcjami które powodują, że potrafi wprowadzić w świetny nastrój na cały dzień. "Feuer und Wasser" - piosenka o pożądaniu w której czujemy, że podmiot liryczny nie ma szans. Po prostu. Nawet pomimo tego, że od połowy utwór staje się znacznie mocniejszy to i tak czujemy smutek i nadzieję. To sprawia, że staje się to naprawdę dobrym kawałkiem melodii na płycie. "Ein Lied" - piękne podziękowanie za wysłuchanie całej płyty.

Kompozytor: Rammstein
Muzyka dodatkowa: Sven Helbig
Orkiestrator: Sven Helbig, Olsen Involtini
Dyrygent: Matthias Wilke (chór)
Soliści: Carmen Zapata, Sharleen Spiteri, Bobo, Christo Hermanndos
Wydawca: Universal Music (2005)
Producent: Jacob Hellner

Sam album jest moim ulubionym z całej dyskografii zespołu, głównie za sprawą świetnych melodii jakie się na nim znalazły.

Oryginalność: 3/5
Muzyka na płycie: 4/5
Ocena ogólna: 4,5/5

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33879
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#563 Post autor: Wawrzyniec » pn maja 19, 2014 01:18 am

Obrazek

Około jakiś tydzień temu nawet zapodałem na Facebooku słynny utwór Derniere Danse:

http://www.youtube.com/watch?v=K5KAc5CoCuk

Oczywiście żadne z Was nie zalajkowało, gdyż co prawda coś francuskiego, ale nie ma nazwiska Desplat. Ale nawet jeżeli nie jest to Desplat, ani starsza muzyka francuska to naprawdę polecam ten album, w którym się zakochałem. Co prawda nie wiem o czym ta pani śpiewa, ale francuski jest takim językiem, że mogłaby nawet kląć, a ja bym twierdził, że brzmi to jak poezja.
Świetny i bardzo przyjemny dla ucha album. Polecam szczególnie wersję Deluxe z symfonicznymi bonusowymi aranżacjami niektórych utworów.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26137
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#564 Post autor: Koper » pn maja 19, 2014 17:41 pm

Nawet niebrzydka...
piosenka też :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
WhiteHussar
Nominowany do Emmy
Posty: 1504
Rejestracja: sob mar 02, 2013 23:31 pm
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#565 Post autor: WhiteHussar » pn maja 19, 2014 18:55 pm

Clean Bandit - Rather Be

Okropnie wpada w ucho dźwięk skrzypiec

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 2994
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#566 Post autor: qnebra » pt maja 23, 2014 15:46 pm

Tym razem cofamy się do czasów trzeciego albumu R+, dokładniej do:
Mutter

Czemu akurat do tego albumu, a nie do Reise, Reise? Otóż dlatego, że ten album był jednym z przełomowych w karierze zespołu. Właśnie na nim chłopcy z Berlina pokazali inne oblicze zespołu jakże inne od poprzednich dokonań. Zakorzenione w stylu poprzedników, ale jednocześnie zupełnie od nich inne. To tu pojawiły się utwory o charakterze wybitnie hymnicznym, to tu po raz pierwszy zastosowali w swej twórczości muzykę symfoniczną (żywe partie symfoniczne, nie z sampli), która to potem będzie gościć na stałe w twórczości grupy i po raz kolejny pokazali talent do tworzenia świetnych melodii.

1. Mein Herz Brennt - początek na smyczki, pierwsza zwrotka pochodząca z dobranocki, potem następuje symfoniczno - gitarowe unisono i wiemy, że to będzie dobre.
2. Links 2-3-4 - rzecz będąca następcą Du Hast, bo ile w końcu można grać to samo? Dobre, ale monotonne.
3. Sonne - jeden z najbardziej znanych utworów zespołu, jeden z pierwszych "hymnów" które stworzyli i jeden z tych, które wytwarzają własne pole grawitacyjne. Do tego mamy świetną końcówkę będącą pokazem umiejętności Lorenza, który stworzył ten kobiecy wokal na bazie sampli na swoim keyboardzie. Sam się zastanawiałem jaką sopranistkę zatrudnili na potrzeby tego utworu.
4. Ich Will - motoryczny techno podkład, tekst o wzajemnym niezrozumieniu. Dobre, lekko się słucha, ale wrażenia nie robi.
5. Feuer Frei! - jedyna piosenka zespołu wykorzystana w filmie. Na albumie taka sobie.
6. Mutter - dzieło sztuki wydane w formie piosenki. Mamy tu różne formy muzycznego szantażu emocjonalnego. Począwszy od przejmującego tekstu, aż do wydatnego wykorzystania symfoniki w celu jeszcze większego podbicia emocjonalności piosenki.
7. Spieluhr - muzyczny horror. Straszy tu zarówno niemiecki, jakieś tajemnicze odgłosy, dziecięcy głosik w refrenie i opowiadana historia. Na serio to nie jest ta piosenka w stanie przestraszyć pięciolatka.
8. Zwitter - skoczne, rytmiczne trwające cztery minuty "Meh".
9. Rein Raus - głowa sama się kiwa w rytm utworu, nogi same rwą się do podrygiwania. Dobre, lekkie, sympatyczne, fajne.
10. Adios - piosenka o narkotykach, albo o czym tam innym. Tak samo jak poprzednik, lekki, sympatyczny i fajny na dodatek z naprawdę dobrym refrenem.
11. Nebel - trzecia piosenka wykorzystująca symfonikę. Szkoda tylko, że jest tak mocno ukryta pod warstwą gitar, wokalu i perkusji, albowiem swoją złożonością przebija część muzyki filmowej. Sama piosenka przeciętna.

Teraz oceny tej płyty.

Oryginalność - 4/5
Muzyka na płycie - 3/5
Ogólna ocena - 3,5/5

Ekipa:

kompozytor - Rammstein
orkiestrator - Olsen Involtini
dyrygent - Gunter Joseck
soliści - Bobo, Khira Li Lindemann
wydawca - Motor Music (2001)
producent - Jacob Hellner

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58235
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#567 Post autor: Adam » sob maja 24, 2014 18:00 pm

ke? przeca to jedna z ich szlagierowych płyt, czemu taka niska ocena? :shock:
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 2994
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#568 Post autor: qnebra » sob maja 24, 2014 18:29 pm

Fakt, dałem dosłownie średnią, a nie bardziej wyważoną ocenę. Sama płyta jest bardzo dobra, ale z drugiej strony mamy na niej parę kupsztali z kategorii "Zwitter". Z drugiej strony zaś ta piosenka ma na prawdę genialną końcówkę. To może z kolei "Rein Raus", które jest tak zakrucko fajna i radosna, że bije fajnością HTTYD. Może z kolei "Nebel"? Z smyczkami wyjętymi żywcem z lepszych scorów muzyki filmowej.

Dzięki Adam za zwrócenie na to uwagi, tak naprawdę płyta zasługuje na te 4/5, głównie z powodu tego, że zapomniałem o jej bonusie w poprzednim poście:

12. Hallelujah - utrzymana w tradycyjnym dla nich stylu łączenia techno, metalu i dobrych melodii z makabrycznym tekstem Tilla. Mamy tu motoryczny rytm w zwrotkach i wręcz anielskie refreny, gdzie tą atmosferę tworzy śpiewane przez żeński głos "alleluja". Kawał świetniej piosenki. Chociaż, że do głosu nie mam pewności jakiego rodzaju on jest. Jeden może sądzić, że jest to głos żeński, a drugi, że to śpiew młodego chłopca.

Podsumowując, za samo "Hallelujah" idzie ocena o pół oczka w górę. Potem na warsztat bierzemy "Sehnsucht", która podobnie jak "Rosenrot" należy do moich ulubionych płyt tego zespołu.

Kolejność recenzowania taka:

Sehnsucht
Reise, Reise
Herzeleid
Single i bonusy z singli (jest parę świetnych pozycji)
Dema (jest parę lepszych od wersji albumowych)

Piszę zaś te recenzje głównie dlatego, że w ich albumach znajduje się mnóstwo świetnych, przebojowych, a zarazem złożonych kompozycji mających siłę rażenia dobrej muzyki filmowej. Do tego Schneider w pojedynkę wali w bębny lepiej niż 15 perkusistów Hansa.

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 2994
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#569 Post autor: qnebra » czw cze 05, 2014 23:56 pm

Nadeszła pora i natchnienie na napisanie co nieco o albumie zatytułowanym po prostu "Cierpienie serca". Kolejność albumowa, nie ma bonusów.

Sehnsucht

1. Sehnsucht - bardzo dobry utwór otwierający album, z bardzo dobrym rytmem, niegłupim tekstem i paroma dobrymi chwytami w melodyce. Do tego ten sam tytuł ma album.
2. Engel - główny plus dla tego utworu tworzą żeński wokal współpracujący w zwrotkach i elektronika Lorenza. No i to gwizdanie.
3. Tier - fantastyczna dynamika, świetny riff i tekst, który pokazuje, że można pisać o najgorszych tematach jakie zna ludzkość i nie silić się celowo na kontrowersję.
4. Bestrafe Mich - ponownie bardzo dobry tekst i ogólna fajność piosenki tworzą coś nietuzinkowego.
5. Du Hast - największy hit zespołu i źródło nieustających kłótni o to, czy wokalista śpiewa "hast", czy "hasst". Zamienne zastosowanie tych dwóch wyrazów całkowicie zmienia wymowę utworu. Nie zapominajmy także o paru innych sztuczkach językowych.
6. Buck Dich - tempo to ma dobre, głowa sama macha w rytm gitar, tekst dość chory, a wykonanie na żywo, no cóż, może lepiej ominąć, kto ciekaw ten zobaczy.
7. Spiel mit mir - na plus zaliczam wysuwające się na pierwszy plan klawisze w zwrotkach, na minus z kolei przydługi wstęp, który jednak na swój klimat. Ogólnie rytm tego jest dość ciężki i toporny. Nie wraca się do niej.
8. Klavier - pierwsza z ballad które znajdują się na tej płycie, do tego pomimo tytułu "Fortepian" nie ma w niej użytego tego instrumentu. Powolny, tragiczny w swej wymowie i nastroju utwór.
9. Alter Mann - przyznam się bez bicia, to jedna z moich ulubionych piosenek tego zespołu i coś co swego czasu non stop katowałem. Mógłbym pisać o niej w samych superlatywach jak Adam o ścieżkach Mistrzunia, ale z drugiej strony przesłuchajcie po prostu.

http://youtu.be/TVcBqUc1n5U

Świetna melorecytacja w zwrotkach i refren w którym eksplodują całe pokłady emocji, do tego doprawdy fantastyczne klawiszowe solo pod koniec połączone z naprawdę mądrym tekstem tworzą coś wyjątkowego. Dzieło.
10. Eifersucht - mała rzecz o zazdrości. Melodyjnie stoi na solidnym poziomie do którego przyzwyczaiła nas reszta albumu.
11. Kuss Mich - wiem, że to nie zabrzmi obiektywnie z mojej strony, ale nie przepadam za tą piosenką. Przeszkadzają mi te sample przeszkadzajki, na szczęście da się jej słuchać.

Ogólnie album ma na swoim koncie wiele piosenek które zostały przebojami i wylansowały zespół do rangi światowej gwiazdy industrial metalu. Problem w tym, że o ile na jego tempo i długość trwania nie ma co narzekać, bo pochłania się go w błyskawicznym tempie, tak o tyle mniej chwalebna jest kwestia oryginalności. Po prostu dla osoby obytej w muzyce metalowej ten album nie ma zbyt wiele do zaoferowania, a niektórych może odrzucić kwestia elektroniki używanej w nim. Mi na przykład się bardzo mocno podoba jej użycie, to w jakich ilościach jest stosowana. Nie ma jej za dużo, po prostu tak w sam raz. Niemniej dla purystów nawet to może być za dużo, dodajmy do tego ten charakterystyczny rytm bardziej pasujący pod imprezę klubową. Zaraz, co ja tu wypisuję? Zapędziłem się w kozi róg.

Ogólnie album najbardziej znany w całej dyskografii grupy, zawierający najwięcej hitów i uważany za najlepszy.

Oryginalność - 2/5
Muzyka na płycie - 3,5/5
Ogólnie - 4,5/5

Twórcy:
kompozytor: Rammstein (Till Lindemann, Richard Z. Kruspe, Paul Landers, Oliver Riedel, Christoph Schneider, Christian Lorenz)
muzyka dodatkowa: Orgasm Death Grimmick, Jürgen Engler
soliści: Christiane Herbold
wydawca: Motor Music (1997)
Producent: Jacob Hellner

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 2994
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Czego ostatnio słuchaliście? Wersja niefilmowa

#570 Post autor: qnebra » czw cze 12, 2014 23:02 pm

Reise, Reise:
Obrazek

1. Reise, Reise - utwór o charakterze wybitnie hymnicznym. Uroczysty, dostojny, dość wolny. W refrenach mamy długie akordy na gitarach elektrycznych, syntezator przewijający się przez cały utwór i ten piękny akordeon na koniec. Co ciekawe wszystkie solowe instrumenty na tym albumie nie są samplowane, nagrano je wszystkie przy pomocy żywych instrumentów.

2. Mein Teil - jak do tej pory uważany za najbardziej metalowe z dokonań grupy, chociaż, że następne dwa albumy pokazały, że potrafią robić ostrą muzykę. Co my tu mamy? Zgodnie z tradycją potężny riff na gitary elektryczne, niezłą tematykę i melodię nie potrafiącą wyjść z głowy.

3. Dalai Lama - jeden z ich najbardziej dramatycznych utworów. Inspirowana poematem "Król Olch" Goethego ballada o katastrofie lotniczej. Na plus zalicza się tu właśnie tekst (warto sprawdzić), histeryczny wokal Lindemanna pod koniec i chór śpiewający "Komm hier, bleib hier, wir sind gut zu dir, Komm hier, bleib hier, wir sind Brüder dir", co w tłumaczeniu na polski oznacza: "Chodź tu, pozostań tu
Będziemy dla Ciebie dobrzy. Chodź tu, pozostań tu, będziemy Tobie braćmi". Wyjątkowo klimatyczne, spokój wykonania kontrastuje z właśnie tym histerycznym wokalem.

4. Keine Lust - całkiem ostra rzecz o tym, że "nie mam ochoty". Wbrew pozorom i tytułowi posiada to w sobie energię szczególnie widoczną w zwrotkach i całkiem, całkiem uroczysty refren.

5. Los - akustyczne, fajne, ironiczne. Może się wydawać co niektórym zły, bo "nie ma tu napie******" i poweru. Energia w tym jest, a zastosowanie akustyków tylko pomogło wprowadzić ten klimat muzyki country. Do tego dochodzi solo na harmonijkę ustną.

6. Amerika - chyba najsłynniejszy z utworów zespołu. Rzecz wielokrotnie analizowana pod wieloma kątami, więc tu nie będę się rozpisywał o tej piosence. Plusami są na pewno wyjątkowo trafnie punktujący Amerykę tekst, teledysk do niego i ta radosna atmosfera jaką posiada.

7. Moskau - uważany przez starszych fanów za "pop kupsztala", zapychacz i definicję złej piosenki. W gruncie rzeczy nie jest zła, po prostu stanowi dość spory kontrast w porównaniu z resztą płyty.

8. Morgenstern - piosenka o urodzie i o tym, że oceniać należy serce. Piękne partie chóralne szczególnie od 2:44 do 3:02 gdzie pozwolono chórowi samodzielnie zabrzmieć nie zagłuszając go niczym innym. Tak wygląda prawidłowe pisanie muzyki na chóry, a szóstka berlińczyków tą sztukę opanowała. Z pomocą stałego orkiestratora i aranżera.

9. Stein um Stein - makabryczna, ostra, a zarazem piękna i smutna ballada. Na plus zalicza się tu dodatkowo to co następuje po drugim powtórzeniu refrenu, gdzie tło stanowią instrumenty smyczkowe. Są ukryte pod grubą warstwą gitar, basu i perkusji, ale pomimo tego i tak się wyraźnie przebijają. Stanowią środek do podbicia emocji w tym fragmencie piosenki.

10. Ohne Dich - zbudowana całkowicie na symfonicznym fundamencie ballada. Pozostałe instrumenty używane tradycyjnie przez zespół stanowią w tym przypadku tylko uzupełnienie utworu.

11. Amour - traktat o miłości. Posiada wyraźny i charakterystyczny motyw główny któremu pozwolono samodzielnie brzmieć bez zagłuszania go niczym innym. Zaczyna się spokojnie, by pod koniec przejść transformację o 180 stopni w coś naprawdę fajnego i ostrego.

W tym przypadku mówiono o rozczarowaniu, o czymś co nie spełniło wieloletnich oczekiwań i nadziei fanów. Był ten album tylko kontynuacją kierunku obranego w "Mutter", by oprzeć utwory o brzmienia symfoniczne, a nie tylko elektronikę. Stanowił swego rodzaju pokazanie, że zespół jest w formie, istnieje i nie zapomniał o pisaniu dobrej muzyki.

Oceny ogólnie z mojej strony przedstawiają się tak:
oceniając całość utwór po utworze - 3/5
oceniając subiektywnie całość z naciskiem na ulubione piosenki - 4/5
razem wychodzi - 3,5/5

kompozytor - Rammstein (Till Lindemann, Richard Z. Kruspe, Paul Landers, Christoph Schneider, Christian Lorenz, Oliver Riedel)
dyrygent - Andreas Pabst (chór), Wolf Kerschek (orkiestra)
orkiestrator - Olsen Involtini, Sven Helbig
soliści - Viktoria Fersh (wokal), Michael Kaden (akordeon), Bärbel Bühler (obój), Köpenicker Zupforchester (mandolina)
wydawca - Motor Music (2004)
producent - Jacob Hellner

ODPOWIEDZ