Myślę, że przeciętny Kowalski ogranicza się na co dzień do Time względnie Dream Is Collapsing, do którego dorzuca jeszcze MombasęPaweł Stroiński pisze:Chyba Incepcja to jeden z TYCH score'ów, które się słucha całościowo
Szalone lata 80-te...
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1104
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Polkowice
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Tu nawet nie chodzi o samą elektronikę, ale własnie o odbiór muzyki poza filmem i jej słuchanie. 30-25 lat temu puszczając na prywatce elektroniczne kawałki Morodera czy Faltermeyera, też nie każdy wiedział któ ów jest i co leci.
Wybacz, ale nie skusiłbym się do puszczenia Incepcji przy jakimś piwie Chyba że byłby to kącik odsłuchowo-konwersacyjny dla melomanów muzyki filmowejPaweł Stroiński pisze:Chyba Incepcja to jeden z TYCH score'ów, które się słucha całościowo, ale generalnie tak wygląda i zawsze wyglądało podejście ludzi do muzyki, tak, jak mówisz.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
To nie jest muzyka imprezowa, ale Incepcja stanowi rodzaj fenomenu kulturowego, generalnie kojarzonego przez "widownię".
- Templar
- + W.A. Mozart +
- Posty: 9848
- Rejestracja: wt sie 02, 2011 19:48 pm
- Lokalizacja: Warsaw City
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
No i tak poza tym jak takiemu typowemu Kowalskiemu puścisz np. Dream is Collapsing to często bez problemu skojarzy, że to Hans Zimmer i Incepcja, tak samo jak puścisz The Imperial March to też będzie wiedział, że to John Williams i Star Wars. Natomiast jak puścisz Axel F to zazwyczaj powie Gliniarz z Beverly Hills i Crazy Frog A kto jest twórcą oryginału, to jeśli nie interesuje się muzyka filmową to są małe szanse, że będzie to wiedział
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że ludzie natychmiast wierzą w ich prawdę" - Abraham Lincoln
http://www.lastfm.pl/user/iTemplar
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1104
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Polkowice
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Ale własnie ja, Adam, Mefisto, Tomek staramy się Tobie przekazać ducha tamtych czasów. Kiedy przy muzyce elektronicznej syntezatorowej ludziska się całkiem świetnie bawili - nie bacząc na to czy ta muzyka jest z jakiegoś filmu i czy współgra z obrazem. A Ty po raz 10siąty obracasz "Mickiewicza" w grobie chcąc nam serwować co i jak wieszcz chciał napisać.... Przy dzisiejszych soundtrackowych wypocinach tak się nie da i dlategoPaweł Stroiński pisze:To nie jest muzyka imprezowa, ale Incepcja stanowi rodzaj fenomenu kulturowego, generalnie kojarzonego przez "widownię".
Mefisto pisze:A im bardziej atrakcyjne i im bardziej 'cool' - czyli dokładnie tak, jak lata 80 - tym bardziej kultowe się stanie, niezależnie od wad lub niedoróbek.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Nie do końca, bardzo często w radiu puszczają akurat oryginał, tak samo z filmówki - Crockett's Theme i Chariots of Fire. Nie wiem, czy kiedyś Conquest of Paradise nie puścili, ale generalnie te trzy i to w przypadku Harolda oryginał z soundtracku, a nie wersję Crazy Frog.Templar pisze:No i tak poza tym jak takiemu typowemu Kowalskiemu puścisz np. Dream is Collapsing to często bez problemu skojarzy, że to Hans Zimmer i Incepcja, tak samo jak puścisz The Imperial March to też będzie wiedział, że to John Williams i Star Wars. Natomiast jak puścisz Axel F to zazwyczaj powie Gliniarz z Beverly Hills i Crazy Frog A kto jest twórcą oryginału, to jeśli nie interesuje się muzyka filmową to są małe szanse, że będzie to wiedział
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Aha, tylko że ja nie zgadzam się na takie traktowanie muzyki filmowej jako gatunku. Z tego, co mówisz, może być tak, że muzyka Faltermeyera jest po prostu złą muzyką, ale lubisz ją tylko dlatego, że ci się kojarzy z dzieciństwem. Dobrze rozumiem?Krzysiek pisze:Ale własnie ja, Adam, Mefisto, Tomek staramy się Tobie przekazać ducha tamtych czasów. Kiedy przy muzyce elektronicznej syntezatorowej ludziska się całkiem świetnie bawili - nie bacząc na to czy ta muzyka jest z jakiegoś filmu i czy współgra z obrazem. A Ty po raz 10siąty obracasz "Mickiewicza" w grobie chcąc nam serwować co i jak wieszcz chciał napisać.... Przy dzisiejszych soundtrackowych wypocinach tak się nie da i dlategoPaweł Stroiński pisze:To nie jest muzyka imprezowa, ale Incepcja stanowi rodzaj fenomenu kulturowego, generalnie kojarzonego przez "widownię".
Mefisto pisze:A im bardziej atrakcyjne i im bardziej 'cool' - czyli dokładnie tak, jak lata 80 - tym bardziej kultowe się stanie, niezależnie od wad lub niedoróbek.
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
a dlaczego zatem nie puszczają w radiu Hansika? Przecież wspomniane wyżej przykłady Hammera, Vangelisa, Faletrmeyera, są ledwo ok 5 lat starsze, lub mają tyle samo lat, co megakulty Hansika z przełomu lat 80 i 90.. i co teraz powiesz
Paweł, po prostu nie zrozumiesz tej epoki już. Miałeś na to całe dotychczasowe życie, i skoro się nie udało, to się już nie uda. Nie odwrócisz sposobu postrzegania świata, filmu, muzyki, książkowych przykładów, które masz od lat zakorzenione i wyuczone.. Musieli by Ci zresetować mózg I ja to rozumiem i nikt nie ma pretensji. Tylko czasem po prostu powinieneś zamilknąć w pewnych sprawach Tak jak np. ja się nie wypowiadam o klasyce której nie słucham, nie rozumiem i nie chcę zrozumieć, bo mam i wolę inne megakulty
Paweł, po prostu nie zrozumiesz tej epoki już. Miałeś na to całe dotychczasowe życie, i skoro się nie udało, to się już nie uda. Nie odwrócisz sposobu postrzegania świata, filmu, muzyki, książkowych przykładów, które masz od lat zakorzenione i wyuczone.. Musieli by Ci zresetować mózg I ja to rozumiem i nikt nie ma pretensji. Tylko czasem po prostu powinieneś zamilknąć w pewnych sprawach Tak jak np. ja się nie wypowiadam o klasyce której nie słucham, nie rozumiem i nie chcę zrozumieć, bo mam i wolę inne megakulty
#FUCKVINYL
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1104
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Polkowice
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Tak, ponieważ malo kto pamięta skąd się Crazy Frog wziął i że oryginalnie to utwór Kingsley'a "Popcorn"Templar pisze:Natomiast jak puścisz Axel F to zazwyczaj powie Gliniarz z Beverly Hills i Crazy Frog
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1104
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Polkowice
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
puszczali bardzo często, tylko że nikt przy tym się nie bawiłPaweł Stroiński pisze:Nie do końca, bardzo często w radiu puszczają akurat oryginał, tak samo z filmówki - Crockett's Theme i Chariots of Fire. Nie wiem, czy kiedyś Conquest of Paradise nie puścili
czyli wg Ciebie wszyscy, którzy słuchają muzyki filmowej powinni być skupieni i wyciszeni a słuchać muzyki barokowej można tylko w kościele.....Paweł Stroiński pisze:Aha, tylko że ja nie zgadzam się na takie traktowanie muzyki filmowej jako gatunku. Z tego, co mówisz, może być tak, że muzyka Faltermeyera jest po prostu złą muzyką, ale lubisz ją tylko dlatego, że ci się kojarzy z dzieciństwem. Dobrze rozumiem?
Ktoś może (jak choćby Ty) nie trawić Faltermeyera ale jak już któryś z Kolegów napisał - ta muzyka sama się broni. Wpadając w ucho i bedąc uniwersalnym przekazem muzycznym. A nie tylko filmowym...
Z dzieciństwa pamiętam Jacka i Agatkę czy jednak był tam jakiś podkład muzyczny, tego już nie wspomnę.... i nie dlatego lubię muzykę elektroniczną (np nie wchodzi mi Tangerine Dream, ELO czy Yanni) że jej słuchałem w młodości
Adam pisze:Tak jak np. ja się nie wypowiadam o klasyce której nie słucham, nie rozumiem i nie chcę zrozumieć, bo mam i wolę inne megakulty
też staram się nie wypowiadać ponieważ mało się znam co nie przeszkadza mi w słuchaniu takiej muzyki
Ostatnio zmieniony ndz lis 10, 2013 21:11 pm przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Adam, w radiu też rzadko puszczają inne starsze megakulty nie tylko z filmówki i nie tylko z klasyki. Np. w radiu, które puszcza Axla F. rzadko słyszę np. Boba Dylana i czy to znaczy, że Dylan jest gorszy czy mniej znany niż Harold?Adam pisze:a dlaczego zatem nie puszczają w radiu Hansika? Przecież wspomniane wyżej przykłady Hammera, Vangelisa, Faletrmeyera, są ledwo ok 5 lat starsze, lub mają tyle samo lat, co megakulty Hansika z przełomu lat 80 i 90.. i co teraz powiesz
Paweł, po prostu nie zrozumiesz tej epoki już. Miałeś na to całe dotychczasowe życie, i skoro się nie udało, to się już nie uda. Nie odwrócisz sposobu postrzegania świata, filmu, muzyki, książkowych przykładów, które masz od lat zakorzenione i wyuczone.. Musieli by Ci zresetować mózg I ja to rozumiem i nikt nie ma pretensji. Tylko czasem po prostu powinieneś zamilknąć w pewnych sprawach Tak jak np. ja się nie wypowiadam o klasyce której nie słucham, nie rozumiem i nie chcę zrozumieć, bo mam i wolę inne megakulty
Dla mnie kazanie mi zamilknąć w "pewnych sprawach" jest po prostu głupie, ponieważ to znaczy, że myślenie o czymkolwiek musi pozostać takie, jakie jest, bo musi. Muzykę Faltermeyera (zrozum, ja Hammera np. akurat lubię, nie słyszałem 2 CD Miami Vice w całości, ale te dwa kawałki, które akurat znam wprost uwielbiam i co na to powiesz? Chase Morodera z Midnight Express to kawałek wprost genialny) powinno się krytykować, jak się ma po temu argumenty. Musimy przyjąć, że bardzo duża część światowej nauki, ale i sztuki, wyszła z tego, że kontestowano to, co było wcześniej. Nie byłoby np. twego ukochanego Barry'ego, gdyby ktoś nie stwierdził, że Rozsa nie jest jedyną możliwą metodą ilustracji, itd., i nie pozwolił mu wejść do gatunku, bo warto by było w niego uwierzyć.
Moja wizja muzyki filmowej wbrew pozorom nie jest tak zamknięta, jak sądzisz. Nie wierzę w jedynie słuszną metodę ilustracji, jak np. czasem Tomek Rokita, który za żadne skarby nie chciałby ambientu w fantasy (a czemu?), ja bym dobrze zrobiony ambient (DOBRZE zrobiony) w połączeniu z orkiestrą jak najbardziej chciał (nie, Tomek, czy ktokolwiek inny, nie chcę Incepcji, chcę natomiast, by ktoś, tak samo jak Shore, ale innymi środkami, pomyślał także o budowaniu atmosfery po prostu) bardzo chętnie usłyszał w tym gatunku.
Sam mówisz, że nie ma, co rozumieć w takim Commando czy, nie wiem, Tango i Cash. Super, tylko że to, co mi się w takiej tradycji nie do końca podoba, to to, że wychwalamy wniebogłosy filmy, które może są fajne i cool, ale mają błędy, po prostu błędy, których nie dostrzegamy, bo megakultom się nic nie wypomina. Weźmy przykład score'u z tematem. Ile osób uważa Days of Thunder (film) za kultowy i genialny? Pewnie (mimo pierwotnej porażki, jeśli dobrze pamiętam) bardzo wiele osób. A kto zwrócił uwagę na największe problemy i błędy tego filmu? Niejaki Tony Scott. Sam Scott stwierdził, że tak w sumie to nie wystarczyło posadzić Toma Cruise'a za kółkiem i twierdzić, że to wystarczy (prawie go cytuję) i że brakowało scenariusza, który był pisany z dnia na dzień i scenarzysta (legenda kina Robert Towne) przychodził na plan w środku zdjęć danego dnia z nowymi scenami, twierdząc, że trzeba je nakręcić od nowa.
Z punktu widzenia moich zainteresowań muzyką filmową i kinem, uważam, że fakt, że nie mam sentymentu do takiego Tango i Casha, Commando (przecież kiedy ja obejrzałem Commando - 4 lata temu?) czy, i tu się zaciekawisz, Rambo 2, fakt, że ja się na tym nie wychowałem, jest dla mnie błogosławieństwem. Wszyscy mówicie jak coolowe są lata osiemdziesiąte w klimacie, itd. To akurat z perspektywy historii gówno prawda. Biorąc pod uwagę, co się wtedy działo (Afganistan, stan wojenny u nas, Reagan w USA i jego mocno konfrontacyjna polityka wobec ZSRR), nie należy patrzeć na tę epokę z perspektywy bycia cool czy z łezką na to, że się zajechało VHS-a, tylko trzeba dostrzec coś, co ja doskonale rozumiem. Cały nurt Norrisa, Stallone'a czy Schwarzeneggera to czysty eskapizm, który pozwalał ludziom ZAPOMNIEĆ o dość przerażającej rzeczywistości dokoła. I OK, to jestem w stanie doskonale zrozumieć i jestem w stanie doskonale powiedzieć, skąd się wziął Top Gun (kto tam jest ostatecznym wrogiem Cruise'a?), Żelazny orzeł (którego wspominam z sentymentem, ale głównie ze względu na zdjęcia i na charyzmatyznego Gosseta, jr-a, mam nadzieję, że dobrze piszę jego nazwisko), Red Dawn... Także powieści Clancy'ego (który zrobił tak wielką karierę dlatego, że Reagan pochwalił Polowanie na Czerwony Październik w jakimś wywiadzie). I tak, wbrew pozorom, to jestem w stanie zrozumieć.
To czego NIE jestem w stanie zrozumieć to tego, że traktujemy tamte filmy jako geniusze, bo nam się łezka kręci w oku, jak wspominamy sobie jakiś tam film z Norrisem. A przecież niektóre z tych filmów były (niezależnie od gwiazd, które tam grają) tak nieudolne pod wszelkimi względami, że co? Nie można mówić o tym, bo to megakult? Nie można o tym mówić, że możliwości kompozytorskie Harolda Faltermeyera były delikatnie mówiąc mocno ograniczone, bo Axel F. jest puszczany w radiu? Odróżnijmy sentymenty od rzeczywistości i spójrzmy na sprawę obiektywnie.
Historia oceniła Faltermeyera... To dlaczego żyjący już w tych czasach i wychowany na takim kinie potencjalnie Southall rzuca jedynkami Faltermeyerom, Black Rainom? Bo co, epoki nie rozumie? W której sam żył?
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
No i znów się prosisz o facepalm Kto mówi/ł że tamte filmy są bezbłędne i nie wolno ich tykać nikt..
#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Ale metody ilustracji Faltermeyera, która moim zdaniem jest błędna, to już nie mogę w filmach z jego muzyką, które widziałem, tak?
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
ale ona nie była błędna i na tym to polega! stąd ta cała dyskusja, choć fajna, nie osiągnie żadnego consensusu
#FUCKVINYL