Marek Łach pisze:Widzę, że Tylerowcy zwierają szeregi...
Chodzi o coś innego.
O to że część forumowiczów stara się grać "wykwintnych" słuchaczy, którzy tylko słuchają scorów ambitnych, wybitności, oryginalności, świeżości i nie wiadomo czego jeszcze. Niektórzy by chyba pękli ze wstydu mówiąc że coś im się np. Tylera spodobało. i dla zasady się skreśla wielu twórców.
I zauważcie - po młodych jak się jedzie wali na nich teksty jest ok. Ale niech któś rzeknie coś na Williamsa, Ennja czy Jerry'ego.
Szable w dłoń i w obronie wielkich!
Tak samo jest z kopiami - Williams ma ich masę - ale jego zwolennicy znajdą zawsze setkę powodów by go usprawiedliwić, i stwierdzą że on jest czysty. Jak Brian, Badelt czy ktoś z ich pokolenia by coś skopiował - jedzie się po nim jak po maśle. Po prostu takie odpuszczanie starym dinozaurom i usprawiedliwianie ich to jak dla mnie zbędne działanie "dla zasady..." I to mnie boli.