ICH TROLLE 2: DETOX [UPDATE]

Dla forum FilmMusic.pl Offtop jest źródłem sukcesu. Złotą żyłą. Dlatego stworzyliśmy specjalne miejsce wypowiedzi utrzymanej w tonie, delikatnie mówiąc, luźno-frywolnym. Wszystko co uznane zostanie za Offtop trafiać będzie tutaj.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#151 Post autor: Paweł Stroiński » śr paź 27, 2010 16:48 pm

bladerunner20 pisze:Jak on ma być miły dla ludzi, jak cały świat poznał ścieżke z Piratów Badelta o 2 klasy słabszą pracą , a nie arcydzieło jakim jest Sinbad. Jedno ''The Sea Monster ''zjada Badelta na śniadanko. :).
1. Sinbad jest świetny.

2. Piraci nie są Badelta. Podpisano go, bo Zimmer nie mógł być podpisany. Piraci są i zawsze byli Hansa.

3. Sinbad jest lepszy od Piratów.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#152 Post autor: Paweł Stroiński » śr paź 27, 2010 16:50 pm

dziekan pisze:
bladerunner20 pisze:a epickość Sinbada??? . Jeden z lepszych scorów poniekąd nawiązujący do tego co robili wielcy Kaper czy Rozsa w swoich dziełach..
Epickosc Sinbada to jakies niewytlumaczalne zjawisko.
Kapitalna sciezka za sprawą wykorzystywania takich instrumentow jak angielskie flety i czarodziejskie bębenki :)
Takie instrumenty ma tylko Gregson w swojej kolekcji!!!
Jest wytłumaczalne. HGW wziął klasykę gatunku i zamiast przepisać Drop Zone (jak Hans) czy Gladiatora, dostosował to, czego się nauczył u Hansa do stylistyki klasycznego swashbucklingu.

Czyli... score fajny, ale podejście typowe. BEz wątków Zimmera, to samo zrobił (lepiej) Debney w Cutthroat Island.

bladerunner

#153 Post autor: bladerunner » śr paź 27, 2010 18:57 pm

Ogólnie uważam, że JNH jest kompozytorem lepszym od HGW cechuje go niebywała wizjonerskość, styl, kunszt wyczucie, precyzja, lirykaaaa no i nie zalicza takich wtop jak HGW, co nie zmienia faktu, że Gregson jest moim ulubionym twórcą. Kto się nie zgadza to leszcz !:D

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7853
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

#154 Post autor: DanielosVK » śr paź 27, 2010 19:10 pm

Pewnie, wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że Gregson jest Twoim ulubionym kompozytorem.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

bladerunner

#155 Post autor: bladerunner » śr paź 27, 2010 20:09 pm

Danielos nie cwaniakuj, bo i tak powinieneś dostać sztukę za to, że Ci się Koh nie podoba :) .

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#156 Post autor: Paweł Stroiński » śr paź 27, 2010 22:18 pm

bladerunner20 pisze:Ogólnie uważam, że JNH jest kompozytorem lepszym od HGW cechuje go niebywała wizjonerskość, styl, kunszt wyczucie, precyzja, lirykaaaa no i nie zalicza takich wtop jak HGW, co nie zmienia faktu, że Gregson jest moim ulubionym twórcą. Kto się nie zgadza to leszcz !:D
JNH jest lepszym kompozytorem i bardziej wszechstronnym, dodałbym. Dowcip w tym, ze tez nie ma zadnego wpływu na dzisiejszą muzykę filmową, nawet Shyamalany. Ale właśnie, JNH ma Shyamalana, pisze dla niego świetne, artystyczne wręcz score'y (Airbender moze się wybija z tego artyzmu, tzn. go raczej nie ma, ale wciąz bardzo dobry), więc pod tym względem jest na topie.

HGW tego nie ma po prostu. HGW jest kompozytorem wyzszej średniej półki. Orkiestruje lepiej od Hansa (choć to nie jest poprzeczka nie do przejścia), więc pod tym względem uczeń przerósł mistrza. HGW jednak nie ma tej iskierki, którą Hans pozamiata HGW prawie zawsze (wyjątkiem Piraci 1, ale juz trójka Sinbada emocjonalnie przebija, nawet jeśli wypada w filmie czasem fatalnie - filmu z muzą HGW nie widziałem).

Powiem tak. Hans jest osobowością, HGW jest wyrobnikiem. JNH jest osobowością, Williams, Goldsmith, Bernstein, Giacchino. To są osobowości muzyki filmowej i one zawsze wyjdą naprzód. Dlatego HGW moim zdaniem nie będzie pociągał za zadne sznurki.

bladerunner

#157 Post autor: bladerunner » czw paź 28, 2010 00:02 am

Paweł Stroiński pisze: (wyjątkiem Piraci 1, ale juz trójka Sinbada emocjonalnie przebija, nawet jeśli wypada w filmie czasem fatalnie - filmu z muzą HGW nie widziałem).
Zgadzam się 3 zwłaszcza na płycie bije Sinbada, ale w filmie lepiej się prezentuje Żeglarz :) .

Awatar użytkownika
dziekan
James Newton Howard
Posty: 3782
Rejestracja: śr lis 18, 2009 19:32 pm

#158 Post autor: dziekan » czw paź 28, 2010 00:11 am

Paweł Stroiński pisze:Powiem tak. Hans jest osobowością, HGW jest wyrobnikiem. JNH jest osobowością, Williams, Goldsmith, Bernstein, Giacchino. To są osobowości muzyki filmowej i one zawsze wyjdą naprzód. Dlatego HGW moim zdaniem nie będzie pociągał za zadne sznurki.
A na czym polega ta osobowosc?
Chodzi tobie o to,że mają charyzme czy poprostu posiadają wiekszy kunszt kompozytorski?
Dlaczego Gregson według ciebie jest gorszy od tego nudziarza Giacchino? :)
Bo ja rozumiem Goldsmith,Williams,Zimmer i JNH bo to są nazwiska,ale kto to jest kurwa Giacchino? :P
Napisał kilka ciekawych partytur do animacji,gier wojennych,serialu i skomponowal Star Treka.
To wszystko!!
Kim on kurwa jest? :P
On jest kompozytorskim zerem poki co :wink:

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#159 Post autor: Paweł Stroiński » czw paź 28, 2010 00:35 am

Michael Giacchino to kompozytor, który stworzył nowy muzyczny świat do serialu, ten świat był orkiestrowy. Kontynuuje ten styl we wszystkich następnych ścieżkach.

Michael Giacchino to kompozytor, który mając własny głos, potrafi zastosować mniej lub bardziej subtelne odwołania do mistrzów. Potrafi zacytować Barry'ego, Manciniego, Schifrina, Williamsa i potrafi to zrobić po swojemu, bez chamskich kopii.

Bardziej niż JNH potrafi być kameleonem przy zachowaniu własnego stylu. Styl ten odwołuje się do dokonań awangardy, ale sposób gry na smyczkach itd. Sposób łączenia tego jest jego własny. JNH zaczerpał wiele elementów swojego stylu, także ich łączenie np. od Goldsmitha (posłuchaj Ściganego).

Kompozytor z osobowością, to kompozytor, który ma coś do powiedzenia muzycznie, kompozytor z charyzmą w muzyce. Harry Gregson-Williams jest bardziej rozpoznawalny dla mnie jako *dyrygent*. Specyficzne brzmienie jego dramatyzmu (narastające, głośniejsze smyczki) to raczej kwestia wykonania partytury niż samej kompozycji. Score HGW brzmi jak nieco ambitniejsza wersja stylistyki Zimmera, słychać to w tym, że np. w Narnii główny temat epicki to w zasadzie czysty anthem.

Kiedy Giacchino ostatecznie wykształcił swój styl, działa raczej na zasadzie hołdu, jeśli ma temat podobny do Manciniego czy do Williamsa. Temat ze środka tracku Prince of Persia można by zastąpić prawie dowolnym tematem Hansa, nawet Crimson Tide. Tematu z Parting Words (Lost) nie da się zastąpić żadnym tematem innego kompozytora bez utraty brzmienia. Na tym polega dużo większa klasa Giacchino jako kompozytora. Nie mówię tu o rozwiązaniach technicznych, mówię generalnie o brzmieniu - brzmienie HGW to ostrzejszy elektronicznie i lepszy orkiestrowo Hans. Giacchino (dzisiejszy, nie mówię o pierwszym Medal of Honor czy o Secret Weapons Over Normandy, natomiast już Underground w metalicznych, chłodnych smyczkach zapowiada Losta) brzmi po prostu jak Giacchino.

Nie przeczę, że HGW może kiedyś napisać swoje arcydzieło (chociaż osobiście nie wierzę, by napisał coś lepszego niż KoH, które w pewnych względach jest lepsze od Gladiatora Hansa, w innych nie, tematy są gorsze, technicznie też nieco gorzej moim zdaniem HGW wypada, ale przewagą podstawową jest wewnętrzna spójność, której brakuje ścieżce Hansa). Faktem jednak jest to, że Giacchino wypracował styl i stanowi nowy głos w gatunku. HGW, przy wszystkich swoich zaletach, był, jest - i będzie - epigonem.

Awatar użytkownika
dziekan
James Newton Howard
Posty: 3782
Rejestracja: śr lis 18, 2009 19:32 pm

#160 Post autor: dziekan » czw paź 28, 2010 01:46 am

Paweł Stroiński pisze:Michael Giacchino to kompozytor, który stworzył nowy muzyczny świat do serialu, ten świat był orkiestrowy. Kontynuuje ten styl we wszystkich następnych ścieżkach.
Ja rozumiem,że Lost to kawał swietnej muzyki od strony technicznej.
Powiem szczerze,że akurat takie Losty nawet przypadły mi do gustu,ale wyjątkowo irytuje mnie muzyka akcji.Zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu te melancholijne,nastrojowe tematy.
Ta muzyka potrafi dzialac na emocje,ale ja ją cenie w momencie gdy jest delikatna czy nostalgiczna.
Utwory nastawione na akcje są jak dla mnie zbyt mocno ilustracyjne, kompletnie nieczytelne i trudne w odsluchu.
Byc może gdybym znał serial to mogłbym poczuc głębszą więź z tą muzyką i zrozumiec wizje Giacchino,ale jak narazie ta muzyka mnie w 100% jeszcze nie przekonała.
Final Season to była taka prawdziwa bomba gdzie Giacchino zamiescil chyba najlepsze swoje tematy w najlepszym wydaniu i niewątpliwie pokazał wielką klase,ale w dalszym ciągu fragmentarycznie pozostaje toporny i nieco anonimowy.
Paweł Stroiński pisze:Giacchino Bardziej niż JNH potrafi być kameleonem przy zachowaniu własnego stylu. Styl ten odwołuje się do dokonań awangardy, ale sposób gry na smyczkach itd. Sposób łączenia tego jest jego własny. JNH zaczerpał wiele elementów swojego stylu, także ich łączenie np. od Goldsmitha (posłuchaj Ściganego).
Zdaje sobie sprawe,że Giacchino z wyjątkową błyskotliwoscią potrafi znalezc inną droge wyjscia gdy zabiera sie za przeróbke starych tematow.
Wezmy sobie takiego Star Treka i ostatni Credits nawiązujący do lejmotywu Courage'a.Cos wspanialego!!Tak samo swietnie poradzil sobie z tematem Mission Impossible.Mysle,że ten motyw w nowej Giacchinowskiej odsłonie jest duzo lepszy od tego co otrzymalismy w poprzednich odsłonach.
To,że ja tak atakuje Giacchino bardziej wynika z faktu,że ostatnio denrwuje mnie jego naczelny fanboy Mystery Man :) ,ktory mysli,że rozgryzł wszystko co sie tyczy muzyki filmowej,obraża Gregsona i Nianie Mcphee Howarda :P

Co do Howarda to faktycznie wiem,że jego tworczosc w duzym stopniu była zainspirowana Jerrym Goldsmithem na ktorym sie wzorował.
Mysle,ze The Fugitive jest bardzo dobrą klimatyczną sciezką bez zbędnych fajerwerkow,ale trzeba też przyznac,że Howard choc mial wtedy do dyspozycji ogromną orkiestre to jednak na soundtracku tego nie slychac.
Mysle,że Howard jeszcze wtedy nie potrafił wykorzystac takiego potencjału,ale generalnie spisał sie bardzo dobrze.
Wayne Shorter zresztą też dołożył swoje trzy grosze w budowaniu tej specyficznej, surowej atmosfery.
Napewno jezeli chodzi o muzyke akcji to Scigany Howarda nie ma szans w konfrontacji z takim Peacemakerem Zimmera,ale jest pod wieloma innymi wzgledami lepszą muzyką.
Paweł Stroiński pisze:Kompozytor z osobowością, to kompozytor, który ma coś do powiedzenia muzycznie, kompozytor z charyzmą w muzyce. Harry Gregson-Williams jest bardziej rozpoznawalny dla mnie jako *dyrygent*. Specyficzne brzmienie jego dramatyzmu (narastające, głośniejsze smyczki) to raczej kwestia wykonania partytury niż samej kompozycji. Score HGW brzmi jak nieco ambitniejsza wersja stylistyki Zimmera, słychać to w tym, że np. w Narnii główny temat epicki to w zasadzie czysty anthem.
Ja rozumiem,że Gregson byc może nie jest wyrocznią a już napewno nie jest źródłem inspiracji dla takich composerow,ktorzy mają swoj styl i wlasny jezyk bo to niemozliwe.
Ja pisząc o nim,że bedzie trzymał za sznurki bardziej miałem na mysli sam fakt,że za 10 lat jak wszystko pojdzie w dobrym kierunku to Gregson zyska taką rzesze fanow jak Hans Zimmer.Jestem tego absolutnie pewien bo pamietam jak mialem 14lat i poszedlem do kina z rodzinką na Kingdom O Heaven to do dzisiaj pamietam,że ludzie zwracali uwage na swietną muzyke.Przysiegam,że tak samo bylo z Narnią :wink:
Ja w dalszym ciągu uważam,że jeżeli chodzi o łączenie róznych stylow i zabawy konwencją muzyki filmowej to Gregson pozostaje dla mnie unikatowym kompozytorem,ktory potrafi w sposob jasny i czytelny pokazac emocje na ekranie i to z blyskotliwoscią!!
Nie mam na mysli takich filmow jak Prince Of Persia czy X Men Origins bo to nie są w żadnym stopniu inspirujące projekty dla takich kompozytorow jak Harry Gregson-Williams,ale Narnie,KOH-y i ta sympatyczna animacja Sinbada.To były projekty gdzie HGW wykazał sie kreatywnoscią i dlatego uważam,że jest bardzo utalentowany.
Pokazał magie w Narniach,fantastyczny klimat i tajemniczosc sredniowiecznego swiata w Kingdom Of Heaven no i klasyczna animacja u schylku techniki 2D gdzie Harry dosłownie powalił na kolana wlasną interpretacją sprawdzonych pomyslow w nowej Gregsonowej odslonie.

Ja gleboko wierze,że Gregson jeszcze pokaże na co go stac bo az nie chce mi sie wierzyc,że tak do konca kariery bedzie kontynuował swoje nieco eksperymentalne podejscie do komponowania jak w Pelhamie czy w X-menie.
W tym roku pokazał solidny poziom w Shreku i w PoPi'e.
Wlasciwie jak pierwszy raz przesluchalem Prince Of Persia to odrazu zrozumiałem,że ten film nie zadziałał na niego zbyt inspirująco bo sam temat glowny brzmi nieco manierycznie. :wink:
Inna sprawa,że mozna tez uslyszec w POP'ie rozwiniecie pomyslow z X-Mena,ktory nie oszukujmy sie nie jest jakims wielkim dziełem,ale ja w dalszym ciągu uważam,że ta ściezka po obejrzeniu filmu bardzo duzo zyskuje :wink:
Dlatego wlasnie Prince Of Persia jest taką niezobowiązującą rozrywką bo wszyscy wiedzą jak mało inspirujący dla kompozytorow jest Jerry Bruckheimer.

Zobaczymy co Gregson pokaże w przyszlym roku bo jego Niepowstrzymany to raczej nie bedzie specjalnie odkrywczy,ale moze pokaze lepszy poziom niz w Pelhamie :wink:

Awatar użytkownika
dziekan
James Newton Howard
Posty: 3782
Rejestracja: śr lis 18, 2009 19:32 pm

#161 Post autor: dziekan » czw paź 28, 2010 02:38 am

Paweł Stroiński pisze:Michael Giacchino to kompozytor, który mając własny głos, potrafi zastosować mniej lub bardziej subtelne odwołania do mistrzów. Potrafi zacytować Barry'ego, Manciniego, Schifrina, Williamsa i potrafi to zrobić po swojemu, bez chamskich kopii.
Zgadza sie,ale myslisz że co,że taki Gregson by nie potrafił tego zrobic?
To,że Giacchino oddaje hołd odgrzewając stare kotlety nie ma żadnego znaczenia bo to nie ma nic wspolnego z pomyslowoscią :wink:
Nie przecze jednak,że Giacchino jest bardzo kreatywnym kompozytorem,ale z drugiej strony Gregson tak samo :wink:

Mnie tylko irytuje fakt,że Giacchino ma tendencje do przynudzania i najgorsze w tym wszystkim jest to,że jego muzyka nie jest tak hipnotyzująca ,olśniewająca i ekscytująca jak Zimmera,Howarda,Williamsa czy nawet Gregsona :wink:
Jeżeli uważasz,że Giacchino bedzie wyrocznią w nastepnym pokoleniu Composerow to chyba już wtedy raczej nie będe tak interesowal sie muzyką filmową bo nie po to sie zainteresowalem filmowką,żeby pozniej taki Giacchino zamęczył mnie na smierc swoją nudną partyturą :D

bladerunner

#162 Post autor: bladerunner » czw paź 28, 2010 12:25 pm

Zgadzam się z Dziekanem Giacchino jest strasznie nudny na płycie niestety.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#163 Post autor: Paweł Stroiński » czw paź 28, 2010 13:03 pm

Sądzę, że jeśli chodzi o wysoki poziom muzyki dla Tony'ego Scotta, to HGW skończył się na Man on Fire. Jedyne, co tam jest ciekawego potem to ładne plumkadełka, które służą za główny temat (tak, ostatni kawałek z Pelhama całkiem lubię)

Awatar użytkownika
dziekan
James Newton Howard
Posty: 3782
Rejestracja: śr lis 18, 2009 19:32 pm

#164 Post autor: dziekan » czw paź 28, 2010 13:50 pm

Paweł Stroiński pisze:Sądzę, że jeśli chodzi o wysoki poziom muzyki dla Tony'ego Scotta, to HGW skończył się na Man on Fire. Jedyne, co tam jest ciekawego potem to ładne plumkadełka, które służą za główny temat (tak, ostatni kawałek z Pelhama całkiem lubię)
Jeżeli chodzi o wysoki poziom to mozliwe,że masz racje :wink:
Ja jednak bardzo lubie jego muzyke do filmow Scotta.
Jak obejrzalem takie Deja Vu to odrazu zwrocilem uwage na kilka bardzo ładnych motywow mimo,że nie znałem wczesniej sciezki.
Utwor Dazzle Me jest świetny!!Świetnie działa w filmie!
Nie pamietam calej sciezki bo dawno jej nie sluchalem w calosci,ale tak jak pamietam to był album na mocną trójke.
Pelham oczywiscie jest dużo gorszą sciezką od swoich porzednikow,ale i tak przy głebszej analizie można tą prace polubic w pewnych fragmentach jak we wspomnianym przez ciebie ostatnim utworze :wink:

bladerunner

#165 Post autor: bladerunner » czw paź 28, 2010 15:41 pm

Dazzle Me geniusz, ta niesamowita emocjonalność.

ODPOWIEDZ