Paweł Stroiński pisze:Michael Giacchino to kompozytor, który stworzył nowy muzyczny świat do serialu, ten świat był orkiestrowy. Kontynuuje ten styl we wszystkich następnych ścieżkach.
Ja rozumiem,że Lost to kawał swietnej muzyki od strony technicznej.
Powiem szczerze,że akurat takie Losty nawet przypadły mi do gustu,ale wyjątkowo irytuje mnie muzyka akcji.Zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu te melancholijne,nastrojowe tematy.
Ta muzyka potrafi dzialac na emocje,ale ja ją cenie w momencie gdy jest delikatna czy nostalgiczna.
Utwory nastawione na akcje są jak dla mnie zbyt mocno ilustracyjne, kompletnie nieczytelne i trudne w odsluchu.
Byc może gdybym znał serial to mogłbym poczuc głębszą więź z tą muzyką i zrozumiec wizje Giacchino,ale jak narazie ta muzyka mnie w 100% jeszcze nie przekonała.
Final Season to była taka prawdziwa bomba gdzie Giacchino zamiescil chyba najlepsze swoje tematy w najlepszym wydaniu i niewątpliwie pokazał wielką klase,ale w dalszym ciągu fragmentarycznie pozostaje toporny i nieco anonimowy.
Paweł Stroiński pisze:Giacchino Bardziej niż JNH potrafi być kameleonem przy zachowaniu własnego stylu. Styl ten odwołuje się do dokonań awangardy, ale sposób gry na smyczkach itd. Sposób łączenia tego jest jego własny. JNH zaczerpał wiele elementów swojego stylu, także ich łączenie np. od Goldsmitha (posłuchaj Ściganego).
Zdaje sobie sprawe,że Giacchino z wyjątkową błyskotliwoscią potrafi znalezc inną droge wyjscia gdy zabiera sie za przeróbke starych tematow.
Wezmy sobie takiego Star Treka i ostatni Credits nawiązujący do lejmotywu Courage'a.Cos wspanialego!!Tak samo swietnie poradzil sobie z tematem Mission Impossible.Mysle,że ten motyw w nowej Giacchinowskiej odsłonie jest duzo lepszy od tego co otrzymalismy w poprzednich odsłonach.
To,że ja tak atakuje Giacchino bardziej wynika z faktu,że ostatnio denrwuje mnie jego naczelny fanboy Mystery Man
,ktory mysli,że rozgryzł wszystko co sie tyczy muzyki filmowej,obraża Gregsona i Nianie Mcphee Howarda
Co do Howarda to faktycznie wiem,że jego tworczosc w duzym stopniu była zainspirowana Jerrym Goldsmithem na ktorym sie wzorował.
Mysle,ze The Fugitive jest bardzo dobrą klimatyczną sciezką bez zbędnych fajerwerkow,ale trzeba też przyznac,że Howard choc mial wtedy do dyspozycji ogromną orkiestre to jednak na soundtracku tego nie slychac.
Mysle,że Howard jeszcze wtedy nie potrafił wykorzystac takiego potencjału,ale generalnie spisał sie bardzo dobrze.
Wayne Shorter zresztą też dołożył swoje trzy grosze w budowaniu tej specyficznej, surowej atmosfery.
Napewno jezeli chodzi o muzyke akcji to Scigany Howarda nie ma szans w konfrontacji z takim Peacemakerem Zimmera,ale jest pod wieloma innymi wzgledami lepszą muzyką.
Paweł Stroiński pisze:Kompozytor z osobowością, to kompozytor, który ma coś do powiedzenia muzycznie, kompozytor z charyzmą w muzyce. Harry Gregson-Williams jest bardziej rozpoznawalny dla mnie jako *dyrygent*. Specyficzne brzmienie jego dramatyzmu (narastające, głośniejsze smyczki) to raczej kwestia wykonania partytury niż samej kompozycji. Score HGW brzmi jak nieco ambitniejsza wersja stylistyki Zimmera, słychać to w tym, że np. w Narnii główny temat epicki to w zasadzie czysty anthem.
Ja rozumiem,że Gregson byc może nie jest wyrocznią a już napewno nie jest źródłem inspiracji dla takich composerow,ktorzy mają swoj styl i wlasny jezyk bo to niemozliwe.
Ja pisząc o nim,że bedzie trzymał za sznurki bardziej miałem na mysli sam fakt,że za 10 lat jak wszystko pojdzie w dobrym kierunku to Gregson zyska taką rzesze fanow jak Hans Zimmer.Jestem tego absolutnie pewien bo pamietam jak mialem 14lat i poszedlem do kina z rodzinką na Kingdom O Heaven to do dzisiaj pamietam,że ludzie zwracali uwage na swietną muzyke.Przysiegam,że tak samo bylo z Narnią
Ja w dalszym ciągu uważam,że jeżeli chodzi o łączenie róznych stylow i zabawy konwencją muzyki filmowej to Gregson pozostaje dla mnie unikatowym kompozytorem,ktory potrafi w sposob jasny i czytelny pokazac emocje na ekranie i to z blyskotliwoscią!!
Nie mam na mysli takich filmow jak Prince Of Persia czy X Men Origins bo to nie są w żadnym stopniu inspirujące projekty dla takich kompozytorow jak Harry Gregson-Williams,ale Narnie,KOH-y i ta sympatyczna animacja Sinbada.To były projekty gdzie HGW wykazał sie kreatywnoscią i dlatego uważam,że jest bardzo utalentowany.
Pokazał magie w Narniach,fantastyczny klimat i tajemniczosc sredniowiecznego swiata w Kingdom Of Heaven no i klasyczna animacja u schylku techniki 2D gdzie Harry dosłownie powalił na kolana wlasną interpretacją sprawdzonych pomyslow w nowej Gregsonowej odslonie.
Ja gleboko wierze,że Gregson jeszcze pokaże na co go stac bo az nie chce mi sie wierzyc,że tak do konca kariery bedzie kontynuował swoje nieco eksperymentalne podejscie do komponowania jak w Pelhamie czy w X-menie.
W tym roku pokazał solidny poziom w Shreku i w PoPi'e.
Wlasciwie jak pierwszy raz przesluchalem Prince Of Persia to odrazu zrozumiałem,że ten film nie zadziałał na niego zbyt inspirująco bo sam temat glowny brzmi nieco manierycznie.
Inna sprawa,że mozna tez uslyszec w POP'ie rozwiniecie pomyslow z X-Mena,ktory nie oszukujmy sie nie jest jakims wielkim dziełem,ale ja w dalszym ciągu uważam,że ta ściezka po obejrzeniu filmu bardzo duzo zyskuje
Dlatego wlasnie Prince Of Persia jest taką niezobowiązującą rozrywką bo wszyscy wiedzą jak mało inspirujący dla kompozytorow jest Jerry Bruckheimer.
Zobaczymy co Gregson pokaże w przyszlym roku bo jego Niepowstrzymany to raczej nie bedzie specjalnie odkrywczy,ale moze pokaze lepszy poziom niz w Pelhamie