Michał Turkowski pisze:Rozumiem że to syn Johna pisał itd, ale w moim przypadku albumowe A.I. minusowało nie do końca przemyślaną prezentacją albumową. Piosenkowej wersji tematu z Grobanem nie lubię, nastrój dla mnie psuje wrzucona w sam środek albumu piosenka w wykonaniu Lary Fabian, dodatkowo ta beznadziejnie pasująca do reszty (moim zdaniem oczywiście) techno-elektronika w "The Moon Rising" - bardzo psuły one nastrój albumu. Na cd3 to pewnie będzie i te techniawę na siłe mogli tam też niby dać ale dla mnie to bez znaczenia
Wg wywiadu z Matessino ten elektroniczny fragment z "Moon" chyba będzie wycięty z utworu Williamsa i wsadzony jako bonus na 3 płytę. Natomiast jak dla mnie akurat elektronika w tym scorze jest dość istotna (mimo, że nie ma jej za wiele). Raz, że jest ciekawa, dwa - w końcu to film s-f i cieszy, że Williams tego próbował.
Szczypior pisze:Kevin 2 nie jest przeciętny
W skali całej kariery Williamsa jest
Nie mówiąc już o wtórnym charakterze wobec jedynki.
Mefisto pisze:Przeciętnych?
Przeciętnych na tle całej dyskografii Williamsa, powtórzę się. No chyba nie powiesz mi, że 1941 to jest williamsowskie arcydzieło
Mefisto pisze:Star Warsów bym na tapetę nie brał, bo to marka z taką ilością wydań, że głowa mała.
Chodzi mi o wydania RCA. A wydań w historii było ledwie 3 (nie liczę wydań Sony, które są tylko kopią RCA).
Mefisto pisze:Nie widzę związku.
Związek jest taki, że Goldsmith nie żyje i może nie wypada krytykować/narzekać...
Mefisto pisze:podczas gdy Papa John zawsze satysfakcjonował głód pod tym względem. Również przez to na liście niewydanych jeszcze tytułów także rządzi Jerry.
Z tym się zgodzę. Przy Williamsie nie ma jednak takiego niedosytu i "głodu". On prawie wszystko zawsze miał wydane, w większości przez duże wytwórnie i duża większość jego płyt byla zawsze powszechnie dostępna.
Wawrzyniec pisze:A Jerry to już inna bajka i nie jestem od niego ekspertem, ale czy on sam nie uważał, że optymalnym czasem dla soundtracków nie jest 30 minut? To nic dziwnego, że wiele jego prac jest na nowo wydawanych. Oczywiście pozostaje pytanie czy sam Jerry chciałby, aby tak były one wydawane.
To właśnie o tym mówię. Jerry jakby żył to by podejrzewam w większości nie chciał takich wydań i by w nie ingerował (patrz: wczesne kolekcjonerskie wydania Intrady/Varese). Dlatego nie zgadzam się z "fochami" fanów, którzy krytykują Williamsa za nieliczne edycje kolekcjonerskie, nad którymi trzyma pieczę, ale te Jerry'ego są już cacy.