Ja tam bioręMefisto pisze:Batman ładny, ale 50$ plus przesyłka to trochę się Polakom nie kalkuluje.
La La Land Records - Black Friday
- Michał Turkowski
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1239
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: La La Land Records - Black Friday
Re: La La Land Records - Black Friday
Z tego co kojarzę i chyba gdzieś widziałem jakiś cytat czy wywiad, to LLL twierdziło, że nie interesują ich wznowienia na zasadzie, że jak się skończył nakład to się skończył i jest to już historia. Stąd ten box Bat(elf)manowy jest niespodzianką. I mogę zrozumieć osoby, które wcześniej to kupowały, teraz mogą się czuć rozczarowane i nieco oszukane... Niemniej wygląda to ładnie i się mocniej zastanowię, choć już przy tamtym wydaniu uznałem, że Batman wystarczy mi na albumie WB.
Pasja - szok, że taka ilość muzyki została nie wydana. Jedno "ale" to takie, że dla kogoś takiego jak ja, który tak dobrze zna 50-minutowe, idealnie skrojone wydanie Sony, trudno będzie się "przestawić"... Dodana muzyka może "pogłębić" dzieło Debneya, oby tylko go nie spłaszczyła jakimś ambientowym/etnicznym zalewem underscore'u... Wierzę, że będzie jednak dobrze
PS. elfmanowy Pee-Wee nikogo nie zainteresował?
Pasja - szok, że taka ilość muzyki została nie wydana. Jedno "ale" to takie, że dla kogoś takiego jak ja, który tak dobrze zna 50-minutowe, idealnie skrojone wydanie Sony, trudno będzie się "przestawić"... Dodana muzyka może "pogłębić" dzieło Debneya, oby tylko go nie spłaszczyła jakimś ambientowym/etnicznym zalewem underscore'u... Wierzę, że będzie jednak dobrze
PS. elfmanowy Pee-Wee nikogo nie zainteresował?
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10224
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: La La Land Records - Black Friday
Wszyscy robią pee na tego szrota.
Re: La La Land Records - Black Friday
#FUCKVINYL
Re: La La Land Records - Black Friday
Mam taką małą prośbę...Bardzo zależy mi na SHAFT'CIE Arnolda. Jeżeli ktoś kupuje na Amazonie to może wziąłby jedną sztukę dla mnie Kwotę zakupu przelałbym później na konto kupującego.
Płacz i lament, bo chcieli prostą jak konstrukcję cepa muzyczkę do posłuchania w samochodzie, a dostali cholernie złożony twór.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10224
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: La La Land Records - Black Friday
Przykro mówić, ale LaLa zarżnęła Pasję tym monstrualnym wydaniem. Regularka bije na głowę ten dwupłytowy specjał.
Re: La La Land Records - Black Friday
to było wiadome od razu.. nie da się przejść tego wydania niestety, ale jest piękne i cza było kupić dla autografu
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10224
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: La La Land Records - Black Friday
Ja się cieszę, że odpuściłem. Niezbyt często bym do tego wracał.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10224
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: La La Land Records - Black Friday
Posłuchać na pewno nie zaszkodzi.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 5933
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: La La Land Records - Black Friday
wywal wszystko co przed ResurrectionMefisto pisze:Czyli kasować z dysku?
Re: La La Land Records - Black Friday
No może nie przeginajmy w drugą stronę, bo zaraz okaże się, że Pasja to zły score, który zasługuje tylko na usunięcie z dysku... Jeżeli ktoś nie darzy tej pozycji estymą czy nie jest jej wielkim czy też dużym fanem, to całkowicie i zupełnie wystarczający jest oryginalny 50-minutowy album. Nie przeczę, znakomicie skompilowany i są tam w zasadzie wszystkie highlighty.
Nowe wydanie ma około 70 minut nowego materiału, więc wiadomo, że będzie przeważał głównie underscore. Mnie osobiście ten underscore fascynuje, ta kreacja starożytnej, tajemniczej atmosfery i klimatu za pomocą głównie instrumentów etnicznych, wokali i elektroniki. Tej nowej wersji Pasji słucha się inaczej, przede wszystkim głównie z racji chronologicznego przedstawienia. Zgodzę się, że do momentu gdzieś biczowania, score jest nieco nudny i mocno atmosferyczny, potem wkracza już na bardzo wysoki poziom i trzyma go do końca, tak jak oryginalna płytka.
Z rzeczy nowych czy też innych, które utkwiły mi po pierwszym przesłuchu najbardziej w pamięci. Mamy dużo więcej etnicznych partii na instrumenty drewniane (co mnie bardzo cieszy), jest bardzo ciekawy Breath of the Spirit, nie użyty w filmie, mocno w duchu Pasji, ale Petera Gabriela, z frapującymi wokalizami. Imponuje 14-minutowy utwór do sceny ukrzyżowania. W nieco innej wersji (chyba filmowej) prezentuje się słynne Bearing the Cross, z dość innym wprowadzeniem do partii chóralno-perkusyjnych. Jest też pełna wersja pod napisy końcowe, czyli nie tylko Resurrection, ale potem połączone jest ono z przepiękną sekwencją na smyczyki z Crucifixion.
Tym razem utwory bonusowe nie są typową zapchajdziurą. Jest ciekawa, alternatywna wersja Peter Denise Jesus, a także do sceny ukrzyżowania (bardziej ukierunkowaną na wokalizy i elektronikę). Jest też wersja tylko na chór z Resurrection, no i przede wszystkim świetne trzy fragmenty, które Debney stworzył specjalnie do trailerów, które jak kojarzę w tamtym czasie ludzie ripowali z sfx-ami z samych zwiastunów.
To wydanie na pewno nie jest skierowane do każdego słuchacza. Ja jako wielki fan tego score'u i jego artystycznych ambicji jestem naturalnie bardzo ukontentowany . Nie jest to też aż takie długie jak przedstawia Tomek G., który sam wciąga 4 czy 5-płytowe LOTR-y bez popitki... . Bez bonusów trwa to 133 minuty, co na przykład na dwie sesje ze score'm, jest całkowicie do "przejścia". Ja zazwyczaj nie słucham, czy też nie staram się słuchać, jeżeli chodzi o tego rodzaju kompletne wydania za jednym zamachem całości, bo nie ma to za bardzo sensu, a zawsze sobie rozdzielam odsłuch (np. tak jak są płyty skompilowane). Tak, więc nie róbmy krzywdy temu score'owi i złej rekalmy, przez sformułowania w typie "wyrzućmy to może z dysku". Z resztą sam Tomek stwierdził, że posłuchać jednak warto
Nowe wydanie ma około 70 minut nowego materiału, więc wiadomo, że będzie przeważał głównie underscore. Mnie osobiście ten underscore fascynuje, ta kreacja starożytnej, tajemniczej atmosfery i klimatu za pomocą głównie instrumentów etnicznych, wokali i elektroniki. Tej nowej wersji Pasji słucha się inaczej, przede wszystkim głównie z racji chronologicznego przedstawienia. Zgodzę się, że do momentu gdzieś biczowania, score jest nieco nudny i mocno atmosferyczny, potem wkracza już na bardzo wysoki poziom i trzyma go do końca, tak jak oryginalna płytka.
Z rzeczy nowych czy też innych, które utkwiły mi po pierwszym przesłuchu najbardziej w pamięci. Mamy dużo więcej etnicznych partii na instrumenty drewniane (co mnie bardzo cieszy), jest bardzo ciekawy Breath of the Spirit, nie użyty w filmie, mocno w duchu Pasji, ale Petera Gabriela, z frapującymi wokalizami. Imponuje 14-minutowy utwór do sceny ukrzyżowania. W nieco innej wersji (chyba filmowej) prezentuje się słynne Bearing the Cross, z dość innym wprowadzeniem do partii chóralno-perkusyjnych. Jest też pełna wersja pod napisy końcowe, czyli nie tylko Resurrection, ale potem połączone jest ono z przepiękną sekwencją na smyczyki z Crucifixion.
Tym razem utwory bonusowe nie są typową zapchajdziurą. Jest ciekawa, alternatywna wersja Peter Denise Jesus, a także do sceny ukrzyżowania (bardziej ukierunkowaną na wokalizy i elektronikę). Jest też wersja tylko na chór z Resurrection, no i przede wszystkim świetne trzy fragmenty, które Debney stworzył specjalnie do trailerów, które jak kojarzę w tamtym czasie ludzie ripowali z sfx-ami z samych zwiastunów.
To wydanie na pewno nie jest skierowane do każdego słuchacza. Ja jako wielki fan tego score'u i jego artystycznych ambicji jestem naturalnie bardzo ukontentowany . Nie jest to też aż takie długie jak przedstawia Tomek G., który sam wciąga 4 czy 5-płytowe LOTR-y bez popitki... . Bez bonusów trwa to 133 minuty, co na przykład na dwie sesje ze score'm, jest całkowicie do "przejścia". Ja zazwyczaj nie słucham, czy też nie staram się słuchać, jeżeli chodzi o tego rodzaju kompletne wydania za jednym zamachem całości, bo nie ma to za bardzo sensu, a zawsze sobie rozdzielam odsłuch (np. tak jak są płyty skompilowane). Tak, więc nie róbmy krzywdy temu score'owi i złej rekalmy, przez sformułowania w typie "wyrzućmy to może z dysku". Z resztą sam Tomek stwierdził, że posłuchać jednak warto
Re: La La Land Records - Black Friday
Lala te płyty wysyła jakimiś ultra-szybkimi gołębiami pocztowymi, bo płyta po 5 dniach była u mnie. Zawsze to tak sprawnie działa?