ROYAL SCOTTISH NATIONAL ORCHESTRA / Re-recordingi Varese
: wt lut 19, 2013 12:21 pm
Do założenia tego tematu skłoniły mnie kontrowersje jakie pojawiają się zawsze, gdy na forum ktoś wywoła temat Praskich Filharmoników Chciałbym poruszyć sprawę Royal Scottish National Orchestra i ich nagrań (głównie Re-Recordingów), które w latach 90-ych głównie wykonywali pod egidą Townsona/Varese i dyrygujących nimi Joela McNeely'ego, Johna Debneya, Fredericka Talgorna i okazjonalnie Jerry Goldsmitha.
Szkoci nie wzbudzają tyle emocji co Czesi, chyba podejrzewam głównie ze względu na to, że Czesi nagrywają (oprócz ostatniej działalności pod szyldem Tadlow) dla przeciętnego Kowalskiego, przeważnie laika tematu, stąd setki 'z-coverowanych' utworów i dziesiątki składanek. Szkoci natomiast nagrywali właściwie pod rynek kolekcjonerski, starannie dobrane tytuły, nie rzadko klasykę (Herrmann) i widać w tych produkcjach przede wszystkim pietyzm i ambicje, z jakimi Townson we współpracy ze swoimi kompozytorami-przyjaciółmi podszedł do tematu oraz jak wiernie próbowano odtworzyć tak brzmienie jak i klimat poszczególnych prac.
Osobiście bardzo cenię sobie wykonania Szkotów. Nie rzadko we wspaniałej jakości dźwięku, albumy produkowane przez Townsona są przeważnie bardzo atrakcyjne tak pod kątem prezentacji materiału jak i fizycznej zawartości (płyta/artwork/teksty w książeczkach). Niektóre pozycje jak gdyby otrzymały "nowe życie".
Poniżej chciałbym wymienić te, które znam i posiadam i te, o których słyszałem, jednocześnie chcąc zachęcić do dyskusji.
Co posiadacie, jakie są Wasze wrażenia, co polecacie, czego nie polecacie, jakie są wady/zalety tych wydań czy nagrań?
The Alien Trilogy - znakomite odtworzenie przede wszystkim partytur Goldsmitha (w ograniczonej wówczas ilości oficjalnie dostępnego materiału) i Goldenthala, atrakcyjne opakowanie, teksty. I znakomite podsumowanie muzyczne tej trylogii.
Amazing Stories - re-recording z dwóch epizodów, jednego z muzyką Williamsa dla Spielberga, drugi z muzą Delerue. Część Williamsa świetna, ociekająca wigorem połowy lat 80-ych, jeszcze zakorzeniona w stylistyce typu Indiany czy Imperium słońca, część Delerue mocno liryczna. Świetne wykonanie i brzmienie - szczególnie Williams.
Back to the Future Trilogy - wady (ale bardzo malutkie) to trochę inne tempo (nieco wolniejsze) w stosunku do oryginałów Silvestriego (chociaż materiał z III-ki to właśnie materiał oryginalny), natomiast zalety to znakomite wykonanie, ograniczenie się do absolutnych highlightów z trylogii, bonusowy utwór z BTTF: The Ride oraz 50-minutowa prezentacja. Plus znakomita jakość dźwięku. Wg mnie bardzo wierne i "mięsiste" odwzorowanie klasycznych ścieżek Silvestrigo. Uwielbiam majestatyczną solówkę na róg z napisów początkowych z II część - Szkoci zagrali to mocarnie.
Batman Trilogy - selekcja z (na tamten czas) trzech kinowych filmów o Batmanie. Ponoć rekonstrukcja materiału Elfmana nie zachwyca (w sumie to nie ma się co dziwić). Nie słyszałem/nie znam.
Frontiers - zajefajna kompilacja tematów/utworów Goldsmitha z kina s-f. Goldsmith sam dyryguje, mocarne wykonania, fajna selekcja.
The Last of the Mohicans - wielu fanów ceni sobie to wykonanie, ale ja do końca nie jestem przekonany. Niby jest bardziej klasycznie, symfonicznie, jednak w części syntetyczny oryginał Jonesa ma swój niesamowity klimat i brzmienie, i jest wykonany chyba z większą pasją. Na plus marginalna rola Edelmana. Ale myślę, że jako uzupełnienie oryginału jak najbardziej.
Hollywood '94 - fajna selekcja: Jurassic Park, Forrest, Cień, Lista S., Prawdziwe kłamstwa. Nie znam.
Hollywood '95 - McNeely znów przy batucie. "Śmietankowa" stawka: Batek Forever, Apollo 13, Judge Dredd, Waterworld, Braveheart i Casper. Znając możliwości RSNO pewnie wykorzystano możliwości tej orkiestry na maksa. Niestety nie słyszałem.
Hollywood '96 - też nieźle: M:I, Twister, Sabrina, ID4, Dzwonnik z Notre Dame i re-rec Vertiga. Kaliber nieco "lżejszy". Nie znam.
Patton/Tora!Tora!Tora! - same highlighty z obu partytur, znowu świetne brzmienie i jakość, ale jest jedno ale - słynne trąbki z Pattona nie brzmią niestety tak jak w oryginale (główny zarzut fanów)... Mimo udziału w przedsięwzięciu samego Goldsmitha. Ale moim zdaniem i tak jest bardzo ciekawie.
Psycho - bardzo wysoko oceniany re-rec(u nas wg recki Pawła Stroińskiego), oczywiście pod dyrekcją niezawodnego McNeely'ego. Mogę się tylko zgodzić.
Star Wars: Shadows of the Empire - wszyscy podniecają się potencjalną możliwością zilustrowania kolejnych GW przez M.Giacchino. A gdyby dać szansę Joelowi McNeely? Ten album (muzyka inspirowana grą komputerową LucasArts z lat 90-ych) dowodzi, że pan Joel byłby strzałem w dziesiątkę. Utrzymanie williamsowego tonu i brzmienia tak specyficznego dla Star Wars plus masa ekscytującej akcji, epicki oddech, chóralne harce. Pod koniec lat 90-ych, gdy JW nie powrócił jeszcze do prequeli Lucasa, ten album był sporym wydarzeniem. I słusznie, bo to nie tylko kopia z Williamsa a również pełnoprawna, autonomiczna praca.
Superman: The Movie - cóż mogę powiedzieć, mocarne wykonania we wspaniałym stereo, bardzo bliskie oryginałowi brzmienie i klimat (brawa dla Debneya), tylko najtwardsi hardkorowcy Williamsa mogą kręcić nosami. Jedyny fail wydania to podział materiału na dwie 40-minutowe płyty - Townson coś żle obliczył podczas nagrania i produkcji płyty (wyszło niewiele ponad 80 minut) i zamiast jednego zwartego 'highlightowego' krążka tego współczesnego klasyka otrzymaliśmy niepotrzebnie dwa...
Themes from The Phantom Menace and Other Film Hits - ciekawie wyglądająca kompilacja. Część utworów pochodzi z oryginalnych OSTów Varese, część nagrał Frederick Talgorn z RSNO (Mroczne widmo, Mumia, Szeregowiec Ryan). Ale ta składanka nieco na siłę mi się widzi... Nie znam.
The Towering Inferno and Other Disaster Classics - kolejny ciekawy zestawik. Dyrygowali Debney i McNeely nagrali obszerne fragmenty Płonącego wieżowca, Roju Goldsmitha a także takich rzeczy Independence Day i Twister plus kilka utworów z oryginalnych OSTów Varese (Epidemia, Wulkan, Góra Dantego). Ponoć kiepsko wypada suita z Titanica. Nie znam niestety, aczkolwiek bardzo chciałbym usłyszeć soczyste, potężne wykonanie "Main Title" z Płonącego wieżowca
Vertigo - recenzja Marka Łacha na stronie mówi chyba wszystko na ten temat. Świetny re-recording.
Zachęcam do dyskusji
Szkoci nie wzbudzają tyle emocji co Czesi, chyba podejrzewam głównie ze względu na to, że Czesi nagrywają (oprócz ostatniej działalności pod szyldem Tadlow) dla przeciętnego Kowalskiego, przeważnie laika tematu, stąd setki 'z-coverowanych' utworów i dziesiątki składanek. Szkoci natomiast nagrywali właściwie pod rynek kolekcjonerski, starannie dobrane tytuły, nie rzadko klasykę (Herrmann) i widać w tych produkcjach przede wszystkim pietyzm i ambicje, z jakimi Townson we współpracy ze swoimi kompozytorami-przyjaciółmi podszedł do tematu oraz jak wiernie próbowano odtworzyć tak brzmienie jak i klimat poszczególnych prac.
Osobiście bardzo cenię sobie wykonania Szkotów. Nie rzadko we wspaniałej jakości dźwięku, albumy produkowane przez Townsona są przeważnie bardzo atrakcyjne tak pod kątem prezentacji materiału jak i fizycznej zawartości (płyta/artwork/teksty w książeczkach). Niektóre pozycje jak gdyby otrzymały "nowe życie".
Poniżej chciałbym wymienić te, które znam i posiadam i te, o których słyszałem, jednocześnie chcąc zachęcić do dyskusji.
Co posiadacie, jakie są Wasze wrażenia, co polecacie, czego nie polecacie, jakie są wady/zalety tych wydań czy nagrań?
The Alien Trilogy - znakomite odtworzenie przede wszystkim partytur Goldsmitha (w ograniczonej wówczas ilości oficjalnie dostępnego materiału) i Goldenthala, atrakcyjne opakowanie, teksty. I znakomite podsumowanie muzyczne tej trylogii.
Amazing Stories - re-recording z dwóch epizodów, jednego z muzyką Williamsa dla Spielberga, drugi z muzą Delerue. Część Williamsa świetna, ociekająca wigorem połowy lat 80-ych, jeszcze zakorzeniona w stylistyce typu Indiany czy Imperium słońca, część Delerue mocno liryczna. Świetne wykonanie i brzmienie - szczególnie Williams.
Back to the Future Trilogy - wady (ale bardzo malutkie) to trochę inne tempo (nieco wolniejsze) w stosunku do oryginałów Silvestriego (chociaż materiał z III-ki to właśnie materiał oryginalny), natomiast zalety to znakomite wykonanie, ograniczenie się do absolutnych highlightów z trylogii, bonusowy utwór z BTTF: The Ride oraz 50-minutowa prezentacja. Plus znakomita jakość dźwięku. Wg mnie bardzo wierne i "mięsiste" odwzorowanie klasycznych ścieżek Silvestrigo. Uwielbiam majestatyczną solówkę na róg z napisów początkowych z II część - Szkoci zagrali to mocarnie.
Batman Trilogy - selekcja z (na tamten czas) trzech kinowych filmów o Batmanie. Ponoć rekonstrukcja materiału Elfmana nie zachwyca (w sumie to nie ma się co dziwić). Nie słyszałem/nie znam.
Frontiers - zajefajna kompilacja tematów/utworów Goldsmitha z kina s-f. Goldsmith sam dyryguje, mocarne wykonania, fajna selekcja.
The Last of the Mohicans - wielu fanów ceni sobie to wykonanie, ale ja do końca nie jestem przekonany. Niby jest bardziej klasycznie, symfonicznie, jednak w części syntetyczny oryginał Jonesa ma swój niesamowity klimat i brzmienie, i jest wykonany chyba z większą pasją. Na plus marginalna rola Edelmana. Ale myślę, że jako uzupełnienie oryginału jak najbardziej.
Hollywood '94 - fajna selekcja: Jurassic Park, Forrest, Cień, Lista S., Prawdziwe kłamstwa. Nie znam.
Hollywood '95 - McNeely znów przy batucie. "Śmietankowa" stawka: Batek Forever, Apollo 13, Judge Dredd, Waterworld, Braveheart i Casper. Znając możliwości RSNO pewnie wykorzystano możliwości tej orkiestry na maksa. Niestety nie słyszałem.
Hollywood '96 - też nieźle: M:I, Twister, Sabrina, ID4, Dzwonnik z Notre Dame i re-rec Vertiga. Kaliber nieco "lżejszy". Nie znam.
Patton/Tora!Tora!Tora! - same highlighty z obu partytur, znowu świetne brzmienie i jakość, ale jest jedno ale - słynne trąbki z Pattona nie brzmią niestety tak jak w oryginale (główny zarzut fanów)... Mimo udziału w przedsięwzięciu samego Goldsmitha. Ale moim zdaniem i tak jest bardzo ciekawie.
Psycho - bardzo wysoko oceniany re-rec(u nas wg recki Pawła Stroińskiego), oczywiście pod dyrekcją niezawodnego McNeely'ego. Mogę się tylko zgodzić.
Star Wars: Shadows of the Empire - wszyscy podniecają się potencjalną możliwością zilustrowania kolejnych GW przez M.Giacchino. A gdyby dać szansę Joelowi McNeely? Ten album (muzyka inspirowana grą komputerową LucasArts z lat 90-ych) dowodzi, że pan Joel byłby strzałem w dziesiątkę. Utrzymanie williamsowego tonu i brzmienia tak specyficznego dla Star Wars plus masa ekscytującej akcji, epicki oddech, chóralne harce. Pod koniec lat 90-ych, gdy JW nie powrócił jeszcze do prequeli Lucasa, ten album był sporym wydarzeniem. I słusznie, bo to nie tylko kopia z Williamsa a również pełnoprawna, autonomiczna praca.
Superman: The Movie - cóż mogę powiedzieć, mocarne wykonania we wspaniałym stereo, bardzo bliskie oryginałowi brzmienie i klimat (brawa dla Debneya), tylko najtwardsi hardkorowcy Williamsa mogą kręcić nosami. Jedyny fail wydania to podział materiału na dwie 40-minutowe płyty - Townson coś żle obliczył podczas nagrania i produkcji płyty (wyszło niewiele ponad 80 minut) i zamiast jednego zwartego 'highlightowego' krążka tego współczesnego klasyka otrzymaliśmy niepotrzebnie dwa...
Themes from The Phantom Menace and Other Film Hits - ciekawie wyglądająca kompilacja. Część utworów pochodzi z oryginalnych OSTów Varese, część nagrał Frederick Talgorn z RSNO (Mroczne widmo, Mumia, Szeregowiec Ryan). Ale ta składanka nieco na siłę mi się widzi... Nie znam.
The Towering Inferno and Other Disaster Classics - kolejny ciekawy zestawik. Dyrygowali Debney i McNeely nagrali obszerne fragmenty Płonącego wieżowca, Roju Goldsmitha a także takich rzeczy Independence Day i Twister plus kilka utworów z oryginalnych OSTów Varese (Epidemia, Wulkan, Góra Dantego). Ponoć kiepsko wypada suita z Titanica. Nie znam niestety, aczkolwiek bardzo chciałbym usłyszeć soczyste, potężne wykonanie "Main Title" z Płonącego wieżowca
Vertigo - recenzja Marka Łacha na stronie mówi chyba wszystko na ten temat. Świetny re-recording.
Zachęcam do dyskusji