LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
-
- Spec od additional music
- Posty: 668
- Rejestracja: pn lut 13, 2017 13:02 pm
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Ja tam nie mam nic do płyt zagraniczna płyta polska cena, zeby nie było. Tłoczenie to samo, master też, a płytę kupuję dla zawartości muzycznej, a nie dla poligrafii, czy też bookletu. Oczywiście jak jest obszerny booklet i na extra jakości papierze to bardzo dobrze, ale w większości przypadków na raz do przeczytania i tyle. Problemem tych płyt jest to, że w większości przypadków ich cena jest niewiele mniejsza względem wydania EU lub USA. Więc kupuję płyty bez białej ramki, ale swego czasu kupiłem Desplata Shape of Water i był digipack, i szczerze powiedziawszy wolałbym polską cenę bo jewel.
- Krelian
- Ghostwriter znanego twórcy
- Posty: 893
- Rejestracja: pn sty 11, 2010 20:28 pm
- Lokalizacja: Bytom
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Bardziej bym powiedział zagraniczna płyta, zagraniczna cena , mi również nigdy nie przeszkadzały te białe obwódki
-
- Spec od additional music
- Posty: 668
- Rejestracja: pn lut 13, 2017 13:02 pm
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
W Shape of Water ? Pewnie jedna kartka na krzyż.A booklet widziałeś?
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
no więc nie gadajcie, że to "tylko" biała obwoluta z napisem "zagraniczna płyta w polskiej cenie" owszem, było promil wyjątków, że booklet był pełny, poza tym szpetnym obramowaniem, ale to mega rzadkość.
#FUCKVINYL
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Dlatego ja sprowadziłem sobie The Shape of Water z Meksyku Cena podobna jak w Polsce (i to z uwzględnieniem wysyłki), okładka czeka na autograf (na tym śliskim digipacku by się nie dało), no i nie ma tej polskiej wiochy na okładce
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
co by się nie dało? mam już na niejednym takim digipaku!
marker Pentel N850 Black i życie staje się prostsze - https://www.pentel.pl/produkty/markery- ... rid,7.html
#FUCKVINYL
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Nie, nie, nie. Ten digi jest wyjątkowo śliski. I nie cierpię digi, więc odpada.
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1153
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Faktycznie, nie postarali się. I jeszcze ta numeracja z niezbyt estetyczną czcionką, która może i jest przypisa serii Pottera, ale tutaj razi po oczach.Adam pisze:tyły słabe
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
i jeszcze żal im było dodatkowej strony ostatniej do zbiorczego bookletu - bo nadrukowali tam crew, zamiast zrobić stronę czarną. (3 foto)
no nic, to wiemy już wszystko co do wyglądu - teraz czekamy na babole
no nic, to wiemy już wszystko co do wyglądu - teraz czekamy na babole
#FUCKVINYL
- bartex9
- Spec od additional music
- Posty: 690
- Rejestracja: sob gru 25, 2010 00:55 am
- Lokalizacja: Cracovia
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Powiem Wam, że jestem oczarowany The World Is Not Enough. Arnold daje totalnie czadu. Te dęciaki... Dosyć słabo znałem muzycznie te Bondy do tej pory. W Die Another Day nie do końca mnie przekonywała ilość elektroniki, tutaj mamy jednak zdecydowanie bardziej klasyczny score. Aa, i demówki piosenek są naprawdę urocze. Nie miałem pojęcia, że Arnold aż tak ładnie śpiewa! <3
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
TWINE od zawsze był moim drugim ulubionym Arnoldem, po Tomorrow... Pierwsze co rzuca się w oczy, tzn uszy, to jakość dźwięku całości - jest znacznie lepiej niż na oryginale. W DAD nie było specjalnej różnicy - po prostu dołożyli kupe brakującej muzyki. Tu mamy i to i to. Drugi aspekt to - ponownie - kapitalna brakująca muzyka: cudowne wokale Natashy Atlas w scenach w Baku, romantyczny temat Elektry i Bonda, sporo jazzu, romantyczny temat śniegu, oraz suspensowo-dramatyczna muzyka rozwijająca wątek Bonda i Elektry, oraz napisy końcowe... Muzykę akcji już opisywać nie trzeba, zresztą Bartek to wyżej napisał. Warto wspomnieć o rozszerzonych utworach z bunkra, rurociągu i łodzi podwodnej. Pościg na śniegu to już klasyka, ale tutaj brzmi lepiej z powodu jeszcze lepszego dźwięku.
Drugi aspekt to smaczki orkiestrowe, których nie słychać - jak się okazało po 20 latach - w filmie bo giną w miksie, a słychać tutaj, gdy dostaliśmy na płycie pełną kompozytorską wizję.. Za przykład wystarczy już sam początek filmu, o czym pisałem wcześniej, a wtedy to zauważyłem tylko na podstawie klipu w marnej jakości mp3, a nie jak teraz imadżu płyty..
śpiewanie Arnolda można było kiedyś usłyszeć na YT - bo on te dwie piosenki wykonywał wokalnie na swoich koncertach wiele lat temu. Ale zamieszczenie tego teraz na płycie to prawdziwa perła i szok!
Minus za to, że ponownie, jak na pierwszym wydaniu, połączyli ze sobą track 2 i 3 bez przerw między utworami, zamiast połączyć go teraz w jeden utwór Nie rozumiem tego, ale skoro przez 20 lat się przyzwyczaiłem, to whatever Okładek przednich się nie czepiam, bo taki mają dil, że muszą zostawić oryginalne jakie były. Także też whatever. Szkoda, że nie ma w bonusach instrumentalnej, pełno-orkiestrowej wersji tytułowej piosenki, ale można to przeżyć.
Nie wgryzałem się z bonusowych traków tylko w te bez adnotacji w nawiasie - ale wrócę do nich i porównam, bo przy dwóch jest zaznaczone, że materiał niepublikowany.
Wspaniałe, wspaniałe wydanie, po raz kolejny! Arnold ma mega gust, i gwarantuję, że gdyby nie on produkował te albumy, a produkował i nadzorował oba - nie było by tak różowo jak jest.
A tu mój wcześniejszy post z wyszczególnionymi brakami:
Drugi aspekt to smaczki orkiestrowe, których nie słychać - jak się okazało po 20 latach - w filmie bo giną w miksie, a słychać tutaj, gdy dostaliśmy na płycie pełną kompozytorską wizję.. Za przykład wystarczy już sam początek filmu, o czym pisałem wcześniej, a wtedy to zauważyłem tylko na podstawie klipu w marnej jakości mp3, a nie jak teraz imadżu płyty..
TWINE zresztą ma do dziś wg mnie najlepszy muzycznie cały teaser przed piosenką, ze wszystkich Bondów ever - bynajmniej nie tylko dlatego, że filmowo jest to najdłuższy teaser w całej bondowskiej serii. To co tam Arnold wyprawiał z Derekiem "Chopsem" Wattkinsem i jego ekipą od dęciaków, i to jak połączył to z tymi skreczami i elektroniką, to mistrzostwo świata. Do dziś pamiętam ten orgazmiczny moment, gdy Bond wyskakuje łódką z budynku MI6, a w tym momencie jest głośne pierdolnięcie fanfar tematu Bonda - w kinie się wtedy prawie zesrałem Do tego stara szkoła podkładania muzyki - do spottingu - wyskok łódki, lot, uderzenie w taflę wody i wchodzi elektronika i skrecz, a wszystko podłożone do ułamku sekundy... Potem ponownie gdy Bond przelatuje przez stolik restauracyjny i znów spada na Tamizę... Poezja!
śpiewanie Arnolda można było kiedyś usłyszeć na YT - bo on te dwie piosenki wykonywał wokalnie na swoich koncertach wiele lat temu. Ale zamieszczenie tego teraz na płycie to prawdziwa perła i szok!
Minus za to, że ponownie, jak na pierwszym wydaniu, połączyli ze sobą track 2 i 3 bez przerw między utworami, zamiast połączyć go teraz w jeden utwór Nie rozumiem tego, ale skoro przez 20 lat się przyzwyczaiłem, to whatever Okładek przednich się nie czepiam, bo taki mają dil, że muszą zostawić oryginalne jakie były. Także też whatever. Szkoda, że nie ma w bonusach instrumentalnej, pełno-orkiestrowej wersji tytułowej piosenki, ale można to przeżyć.
Nie wgryzałem się z bonusowych traków tylko w te bez adnotacji w nawiasie - ale wrócę do nich i porównam, bo przy dwóch jest zaznaczone, że materiał niepublikowany.
Wspaniałe, wspaniałe wydanie, po raz kolejny! Arnold ma mega gust, i gwarantuję, że gdyby nie on produkował te albumy, a produkował i nadzorował oba - nie było by tak różowo jak jest.
A tu mój wcześniejszy post z wyszczególnionymi brakami:
Adam pisze: ↑ndz lis 25, 2018 21:33 pmTWINE ma 31 minut muzyki niewydanej, która była w filmie:
- pół teasera, gunbarell i cała scena w Bilbao i z balonem
- pół scen zimowych na nartach - początek i koniec bez środka, w tym dwie emocjonalne z Marceu (wielu uważa to za najlepszy temat miłosny Arnolda ever, a hołd dla lirycznego stylu Barryego aż tu kłuje w oczy)
- cała muzyka ze scen w kasynie Żukowskiego, fajny jazz.
- cała muzyka z Kazahstanu, ujęcia z helikoptera plenerowe z wokalizami Natashy Atlas
- 1/3 utworu akcji z ucieczki z bunkra, w tym interpolacje James Bond Theme, które wycięli by tantiem mniej płacić temu chujowi Normanowi.
- pół sceny akcji z wózkiem w rurociągu
- całe end credits z fantastycznym aranżem tematu Bonda. ("Orbis Non Sufficit")
Do tego masz ponad 40 minut alternatów, które w ogóle nie weszły do filmu (o których nic nie wiemy na chwilę obecną, ale po nazwach traków można się sugerować, że będzie podobnie jak w wydaniu DAD 2CD - wersje np. bez orkiestry, lub bez elektroniki), oraz dwie piosenki demo w wykonaniu wokalnym samego Arnolda - o nich było wiadomo, bo parę lat temu je wykonał 2 razy na koncertach.
Problem TWINE był taki, że ponieważ oryginalne CD miało sporo muzyki, ludzie nie bardzo teraz po latach kojarzą, że jej mimo tego sporo nie wydano. DAD zyskiwało na starcie, bo tam każdy kojarzył, że oryginalne CD było spartolone i weszło tam wtedy ledwo 40-pare minut.
Podkreślonym zaznaczyłem muzykę, której brakowało najbardziej. Zawsze można sobie odpalić ten film na tych scenach i się przekonać
No i poczekać, aż wydanie wypłynie, bo przecież nie sprzeda się w tydzień, więc spokojnie będzie można sobie odsłuchać i przekonać się, że jest warte zakupu.
Jedyne czego chyba nie będzie na tym wydaniu (NIESTETY, ale traklista tak wskazuje), to orkiestrowo-instrumentalna oryginalna wersja piosenki z japońskiego singla - GENIUSZ do posłuchania tutaj :
youtu.be/Mz9Y5My2Uxk
A przykładową muzę z bootlegów, trochę SFX, można posłuchac już dziś, dwa pierwsze miażdżą najbardziej:
youtu.be/33sdJ2BlDeI
youtu.be/c8UsjaOmwiU
youtu.be/JiaP5hl5nGk
youtu.be/6hspGv0ChzM
i najwięcej SFX w scenie w Bilbao:
youtu.be/wGecLHjMCHo
Dla mnie zabieg wydawniczy z TWINE teraz jest logiczny. Tomorrow Never Dies na które wszyscy czekają jest rozsiane po necie, bo odizolowany score w 5.1 jest na Blu-Rayu i był już na pierwszym wydaniu DVD wieki temu. Także zapotrzebowanie na ten album będzie mniejsze, bo muza jest szeroko dostepna - były nawet tłoczone bootlegi na Ebayu wiele lat temu (coś jak bootleg z First Knight kiedyś.) a z TWINE mieliśmy tylko SFX.
Arnold znów produkował album i nadzorował całość, więc wiem, że nie będzie popeliny i że wiedział co robi dając najpierw te dwa do wydania nieprzypadkowo. Kolejne obstawiam że będzie Quantum (ponad 50 minut muzyki niewydanej ! - i znów, nikt tego prawie nie wie, bo film był średni, a i score Arnolda był nierówny, a na pewno jest najmniej doceniany przez branżę i fanów - ja uważam, że niesłusznie.), lub Tomorrow albo Kasyno (ale w przypadku Kasyna to samo co z Tomorrow - complete był legalnie na iTunes dostępny w dniu premiery CD, więc też każdy to ma od wieków). Ja na miejscu Arnolda, gdyby mi mieli wydawać kolejnego Bonda w LaLi, to dałbym im Quantum, a Kasyno i Tomorrow zostawił na sam koniec..
A najbardziej i tak czekam na komplit z Spy Who Loved Me i Moonrakera - bo one ucierpiały wydawniczo najbardziej z całej bondowej serii. Taśmy do Moonrakera przez wiele lat oficjalnie były spalone po pożarze paryskiego studia w którym nagrywano (i które lubiał też Vangelis, Jarre i Serra), ALE po latach studio nie potwierdziło jednak tej informacji, a MGM zablokował rerecording Tadlow'owi, także wciąż tli się szansa.
#FUCKVINYL
- MichalP
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1046
- Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
- Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
Na prawde to wyglada tak troche jarmarcznie - bez urazy do jarmarkow, ale jak na tego typu wydanie i projekty Titusa to te czcionki i kolorystyka troche razi po oczach.tyły słabe
A propos to ludzie juz sie pultaja na FSM, ze niektore tracki na nowym wydaniu Harry Potter Lali maja poprzycinane (clipping) zakresy powyzej 16Khz - ludzie porownywali je do wersji z OSTow, ktore sa ok.
Inna sprawa, ze jestem na Lale maksymalnie wnerwiony - jak dla mnie dali ciala totalnie jezeli chodzi o logistyke w tym roku.
1. Ograniczyli wysylke tylko do siebie na poczatek, wiec oczywiste bylo, ze beda miec pierdylion dodatkowych zamowien - sie zatrudnia wiecej ludzi, zeby to przerobic w sensownym czasie.
2. Oglosili to 27 Listopdada, deklarujac, ze niektore wydania beda wysylac dopiero od 7 Grudnia - ok, rozumiem, ale teraz podejrzewam, ze z gory wiedzieli, ze im sie tlocznie i tak z tym nie wyrobia.
Wiec razem do kupy - to ludzie (ja) poplacili im kase z gory i teraz mija juz ponad 2 tygodnie i ani widu ani slychu, a MV kretynsko sie tlumaczy, ze to nie ich wina tylko tloczni. No jak kurwa nie ich wina - trzeba bylo wprost napisac, ze niektore tytuly nie wyjda od nich powiedzmy przed 20 Grudnia to kupa ludu by w ogole zrezygnowala z zamawiania tego w tym roku.
Ja mialem kupon Lali do wykorzystania z 25% rabatem, wiec sie skusilem, no i troche sie balem sytuacji jak z Alienem 3 - gdzie nie zamowilem od razu a teraz po ponad pol roku dalej go nie maja dotloczonego. Ale teraz pluje se w brode, bo trzeba mi bylo ich zupelnie olac i poczekac jak bedzie miala to Intrada w nowym roku i se wtedy zamowic wszystko za jednym razem. A propos to zamowienie Intrada zrealizowala mi tego samego dnia i mialem to do odebrania po 4 dniach - co prawda czeka to na mnie w USA - poczta kanadyjska strajkuje, wiec musze sie teraz pofatygowac przez granice, ale to 30 minutowa podroz wiec nie ma problemu. Z Lala mam tak samo, ale nawet nie wiem, czy to dotrze przed Swietami.
Re: LA-LA LAND - PLANY WYDAWNICZE
dla mnie ten tekst ich był na bank po to, żeby przykryć że kolejny raz nie będą mieli towaru na czas, bo to by było już smieszne pisać kolejny raz to samo, więc wymyslili bajeczke że najpierw tylko oni wysyłają itp..
#FUCKVINYL