Koniec FSM!
Re: Koniec FSM!
ja tam akurat na aranże najlepszego love theme w historii kina nie narzekam, bo fajny eksperyment z tego wyszedł i fajne są te wersje
#FUCKVINYL
Re: Koniec FSM!
Tak, świetnie, już widzę jak zasłuchujesz się na tych dwóch płytach przez 110 minut love themem granym kilkanaście(dziesiąt) razy pod rząd Wiem, że to najukochańszy score Townsona i wiele lat nad tym pracował, ale akurat ta rzecz to czysty masochizm i zupełny brak wyczucia z jego strony.
Re: Koniec FSM!
Dobrze, że w ogóleTomek pisze:Czasami zgadzam się z Mefistem.
muzyka odrzucona z muzyki odrzuconej48 minut alternate'ów na drugiej płycie?
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: Koniec FSM!
Ale przecież nikt tej płyty nie projektował w ten sposób, żeby słuchać ją od deski do deski. To nie jest płyta ze scorem, gdzie słucha się od początku do końca ze względu na narracyjną ciągłość, tylko płyta, do której sięgasz od czasu do czasu, żeby posłuchać kilku aranży. Nie wrzucajmy wszystkich rodzajów płyt do jednego worka - tak samo kiedyś ktoś wielce się burzył, że posłuchał całego Days of Heaven od początku do końca i się znudził, bo powtórzono tam kilka razy cały score. W całości słucha się score'ów, a nie albumów!! A już w szczególności nie płyt-dodatków, które są dołączone jako ciekawostka.Tomek pisze:Tak, świetnie, już widzę jak zasłuchujesz się na tych dwóch płytach przez 110 minut love themem granym kilkanaście(dziesiąt) razy pod rząd
Co do The Wild Bunch - wydaje mi się, że można było znaleźć bardziej potrzebne score'y Fieldinga do wydania, niż Dziką bandę, która była już na rynku milion razy. Raczej zmarnowana szansa na wznowienie czegoś OOP czy w ogóle niedostępnego.
Re: Koniec FSM!
Ale te płyty-dodatki Marek, robią cenę całego zestawu. Bo gdyby Tonwson wydał to w wersji dajmy na to 2-płytowej (a niech będzie, nawet i 3) i dał to do sprzedaży za 20 czy 25 dolarów to zrobiłby dużo większą przysługę Northowi i jego muzyce, niż tworząc tego 6-płytowego potwora, który nie ma racji bytu (np. przy 5-płytowym Hurze), dostępnego tylko gromadzie wybranych, których stać na wydatek rzędu 100-120 dolarów.Marek Łach pisze:Ale przecież nikt tej płyty nie projektował w ten sposób, żeby słuchać ją od deski do deski. To nie jest płyta ze scorem, gdzie słucha się od początku do końca ze względu na narracyjną ciągłość, tylko płyta, do której sięgasz od czasu do czasu, żeby posłuchać kilku aranży. Nie wrzucajmy wszystkich rodzajów płyt do jednego worka - tak samo kiedyś ktoś wielce się burzył, że posłuchał całego Days of Heaven od początku do końca i się znudził, bo powtórzono tam kilka razy cały score. W całości słucha się score'ów, a nie albumów!! A już w szczególności nie płyt-dodatków, które są dołączone jako ciekawostka.
Nikt tej płyty nie projektował tak aby słuchać jej od deski do deski - zgadzam się. Niemniej, jest równie zbędna (po czasie) jak 99% większości dodatków (np. do płyt DVD). Fajny bonus, ładnie prezentuje się na półce, szansa, że do tego kiedykolwiek wrócisz?: 0,01 %. Ale to produkt kolekcjonerski, z tym nie dyskutuję.
Zawsze będzie istniał rozdźwięk tego rodzaju. Ci, których stać i mogą sobie pozwolić na każdy wydatek, nie będą poddawać w rozwagę czy stać ich aby coś kupić czy nie, dla nich każdy tego typu produkt nie będzie stanowił problemu i nie będą w nim widzieć żadnej wątpliwości. Jest i druga strona, czyli Ci, co sprawdzą i 5 razy się zastanowią czy faktycznie opłaca się wydać ciężko zarobione pieniądze na coś, co będzie tylko ładnie stało na półce. Cóż, są też i tacy co nigdy nie zerwą folii z jakiejś płyty czy wydania
Mi chodzi tu głównie o to, że mam wrażenie posuwającego się trendu coraz bardziej wymyślnych a przez to przesadzonych wydań, które zaczynają się ukazywać na rynku. Producenci i wydawcy "czują" interes - nigdy w historii rynek kolekcjonerski nie miał takiego "ruchu", dlatego też zaczynają się prześcigać w coraz to bardziej wymyślnych produkcjach i coraz droższych. Niestety, z uwagi na to, że większość z nich zaczyna (i jeszcze przy coraz mocniejszym dolarze) oscylować w graniach 140-150 zł, np. dla mnie osobiście ceny te są zaporowe i kolekcjonerstwo kolekcjonerstwem, ale to jest masa pieniędzy. Za co? Za dwa kawałki plastyku w plastyku i małą książeczkę? Sprawa, która kosztuje samego producenta jakąś nie wiem 1/10, 1/5 ceny sprzedaży. Po prostu zacząłem się nad tym mocniej zastanawiać
A co do "Days of Heaven" - również uważam, że ta płyta nr 2 jest zupełnie zbędna
Re: Koniec FSM!
Jakkolwiek wiem co miałeś na myśli, brzmi to jednak trochę śmiesznie, zważywszy, że większość zwykłych albumów (a nie, jak w przypadku Wild Bunch mega limitowanych expandów dla kolekcjonerów) to z reguły jakiś ułamek całego score'u (2/3 at best). A potem wydają complete'a i się kończy dzień dziecka, bo się okazuje, że score w całości jest bez filmu nie do przejścia (imho casus Wild Bunch, które nawet na podstawowym wydaniu przynudza, a w filmie jest i... to właściwie tyle, bo muzyka jest ostatnim elementem tego filmu, który się pamięta, jak zresztą w lwiej części twórczości Peckinpaha, który pozostaje jednym z najmniej ciekawych muzycznie twórców - ot, masa Fieldingowego underscore'u i jedziem, inna sprawa, że jego stylistyka dobrze sobie radzi bez pamiętnych tematów i rytmicznych ścieżek). Także na co dzień wybieram jednak tę drugą opcjęMarek Łach pisze:W całości słucha się score'ów, a nie albumów!!
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: Koniec FSM!
Z tą opinią na temat Peckinpaha-Fieldinga bym polemizował. Ale zamiast tego wklejam link do FSM-owskich liner notes - jak zwykle doskonała, pedantyczna robota, przewyższająca 90% współczesnych bookletów:
http://www.filmscoremonthly.com/notes/wild_bunch.html
http://www.filmscoremonthly.com/notes/wild_bunch.html
Re: Koniec FSM!
Z "Pat Garrett i Billy Kid" zapamiętałem głównie muzykę, która w kontekście filmu było wyjątkowo nieudana.Mefisto pisze: bo muzyka jest ostatnim elementem tego filmu, który się pamięta, jak zresztą w lwiej części twórczości Peckinpaha, który pozostaje jednym z najmniej ciekawych muzycznie twórców
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33879
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Koniec FSM!
Kaonashi pisze:Z "Pat Garrett i Billy Kid" zapamiętałem głównie muzykę, która w kontekście filmu było wyjątkowo nieudana.Mefisto pisze: bo muzyka jest ostatnim elementem tego filmu, który się pamięta, jak zresztą w lwiej części twórczości Peckinpaha, który pozostaje jednym z najmniej ciekawych muzycznie twórców
Toż muzycznie to najbardziej wyrazisty film Peckinpah.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Koniec FSM!
Wiedziałem, że obrócę tym przeciwko sobie wiele osób. Może i wyrazisty (w końcu muzę zapamiętałem), ale dla mnie muzyka wypruwała jakąkolwiek głębię z tego filmu. Sceny o zabarwieniu dowcipnym - dylanowskie granko. Sceny umierania - dylanowskie granko. Sceny podróży - dylanowskie granko i tak w koło macieju.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Koniec FSM!
Na to czekamMarek Łach pisze:Z tą opinią na temat Peckinpaha-Fieldinga bym polemizował.
Re: Koniec FSM!
świetny, obszerny, rzeczowy wywiad-rzeka z Kendallem (cześć 1 na razie) zrobiony po zakończeniu działalności fsm - poruszane tematy od czasów gdy Kendall był nastolatkiem, do rozkręcania biznesu i całe 25 lat działania FSM :
http://www.colonnesonore.net/contenuti- ... art-1.html
wspomnienia te przede wszystkim otwierają oczy i przerażają jakim ciężkim kawałkiem chleba jest wydawanie scorów.... zależności, finanse, cenniki za licencje, polityka wytwórni, krawaciarze itp.. mogę dodać że u nas i tak jest większy bajzel do tego ludzie głupsi więc to co Kendall mówił mnie nie przeraziło
http://www.colonnesonore.net/contenuti- ... art-1.html
wspomnienia te przede wszystkim otwierają oczy i przerażają jakim ciężkim kawałkiem chleba jest wydawanie scorów.... zależności, finanse, cenniki za licencje, polityka wytwórni, krawaciarze itp.. mogę dodać że u nas i tak jest większy bajzel do tego ludzie głupsi więc to co Kendall mówił mnie nie przeraziło
#FUCKVINYL
Re: Koniec FSM!
i już jest druga część rozmowy - http://www.colonnesonore.net/contenuti- ... art-2.htmlAdam pisze:świetny, obszerny, rzeczowy wywiad-rzeka z Kendallem (cześć 1 na razie) zrobiony po zakończeniu działalności fsm - poruszane tematy od czasów gdy Kendall był nastolatkiem, do rozkręcania biznesu i całe 25 lat działania FSM :
http://www.colonnesonore.net/contenuti- ... art-1.html
wspomnienia te przede wszystkim otwierają oczy i przerażają jakim ciężkim kawałkiem chleba jest wydawanie scorów.... zależności, finanse, cenniki za licencje, polityka wytwórni, krawaciarze itp.. mogę dodać że u nas i tak jest większy bajzel do tego ludzie głupsi więc to co Kendall mówił mnie nie przeraziło
#FUCKVINYL
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 5930
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: Koniec FSM!
dobre, no i jakby widzę, że rynek obecnie od strony klienta (mojej) wygląda mniej więcej tak jak widzi to producent, szczęśliwy, że już były
Re: Koniec FSM!
Dzięki za linki, Adam. Bardzo zajmujący i ciekawy wywiad. Przede wszystkim pokazuje produkcję wydań kolekcjonerskich od kuchni, cały trud i można powiedzieć mozoł z tym związany. Czasami narzekamy, że coś się nam tam nie podoba, że tego a tego brakuje, że my widzielibyśmy to inaczej itp. Ten wywiad unaocznia, że Ci ludzie muszą sprostać przeróznym trudom - prawa autorskie, bitwa z studiami filmowymi, wytwórniami, cały techniczny proces powstawania wydania, poszukiwania materiałów i zwykła niechęć a czasami też głupota i upartość ludzi decyzyjnych po drugiej stronie barykady, od których widzimisia zależy wiele przy powstawaniu dzisiejszej filmówki kolekcjonerskiej. Sporo ciekawych spostrzeżeń i anegdot oraz jasne stanowisko Kendall w/s przyszłości muzyki filmowej - tylko cyfrowa postać
PS. Adam, Hook w wersji z Williamsem nie mógł powstać w wersji kompletnej/3-płytowej Kendall świadomie rezygnował z współpracy z kompozytorami właśnie dlatego
PS. Adam, Hook w wersji z Williamsem nie mógł powstać w wersji kompletnej/3-płytowej Kendall świadomie rezygnował z współpracy z kompozytorami właśnie dlatego
Hehe, faktycznie, ma już chyba tego dość. No, ale sam postawił tak wysoko poprzeczkę Rozbestwił swoją klientelę i dziś mamy wydań kolekcjonerskich tyle samo w sumie co komercyjnych. Przestało to być chyba rarytasem.kiedyśgrześ pisze:dobre, no i jakby widzę, że rynek obecnie od strony klienta (mojej) wygląda mniej więcej tak jak widzi to producent, szczęśliwy, że już były