Re: Grawitacja
: pt paź 18, 2013 23:41 pm
to może u Ciebie, u mnie z pracą mózgu w kinie bywa róznie
muzyka filmowa i nie tylko...
https://forum.filmmusic.pl/
Mnie interesujePaweł Stroiński pisze:Z muzyką natomiast muszę słuchać wielokrotnie do recenzji po to, by wyłapać wszystko, co się da i lubię mieć pewną wizję score'u już w trakcie seansu, by ją zestawić z rzeczywistością i w razie czego zmienić - lubię bardzo być zaskakiwany przez to, co oglądam i czego słucham. Ma to swoją bardzo ładną nazwę w filozofii, ale to chyba nikogo nie interesuje .
Ciekawi mnie tylko, czy gdybyś miał możliwość (i mógł) obejrzeć ten film w 3D / imax, to czy w trakcie takiego seansu, bombardowany zapierającymi dech efektami wizualnymi jakie generują 3D / imax, dalej miałbyś czas na tego typu rozważania filozoficzne i 'rozkminy' i po obejrzeniu filmu napisałbyś taką 'profesorską rozkminkę'? Bo jeżeli nie, to chyba by swiadczyło o wyższości kina 2D nad 3D... Wszak chyba jako jeden z nielicznych forumowiczów obejrzałeś film w 2D i tylko Ciebie stać było na taką fachową analizę . A tak btw to dobrze jest poczytać opinie osób, którzy zwracają uwagę na inne rzeczy, patrzą na film i analizują go pod innym kątem niż moje (wynikające trochę z zawodowego zboczenia ) typowo naukowe podejście .Paweł Stroiński pisze:Czasem coś mnie trafi w trakcie seansu (jak wieloznaczność słowa drive w Gravity), ale wtedy bardziej doceniam film w trakcie. Nie masz pojęcia, jak szybko w takich sytuacjach potrafi działać mózg. Jednocześnie cieszysz się seansem i ci mózg pracuje. To jest piękne .
Wszechświat by implodował.mrcn24 pisze:Dlatego napisałem co by było, gdyby mógł obejrzeć film w 3D.
Nazwisko Gadamer słyszę pierwszy raz ale zgadzam się z nim w 100%Paweł Stroiński pisze: (...) Innymi słowy, kontakt z dziełem sztuki wprowadza nas, jak by to powiedział Gadamer, w rozmowę z tym dziełem i dzięki uzgodnieniu horyzontu mojego (czyli mojej wiedzy o świecie) z horyzontem, często przecież historycznie odległego, autora prowadzi nas do poszerzenia naszego rozumienia otaczającej nas rzeczywistości... i przez to odpowiednich zmian naszego postępowania.
Z racji postępującej w coraz większym tempie ekspansji wszechświata jest to raczej niemożliweMefisto pisze:Wszechświat by implodował.mrcn24 pisze:Dlatego napisałem co by było, gdyby mógł obejrzeć film w 3D.
Niby dlaczego nie?Paweł Stroiński pisze:Biorąc pod uwagę, że jest toto nie może być Deus ex machina. Sądzę, że to wynika bezpośrednio z tego, co następuje chwilę wcześniej, tego momentu przemyśleń i zwierzeń.Spoiler:
Czy nie występuje tutaj logiczna sprzeczność? Dlaczego I just drive ma być synonimem I don't have a drive? Przywołujesz później w tym kontekście Bergsona i jego "pęd życia", tylko ani trochę to do koncepcji Bergsona nie pasuje. I just drive wskazuje na działanie wynikające z własnej woli, tzn. napędzam siebie sama (gdzie tu Bergson?), I don't have a drive pokazuje zaś, że nie ma napędzających ją bodźców zewnętrznych (Elan vital nie można się po prostu od tak pozbyć, nawet w wypadku próby samobójczej, gdyż jest to siła od naszej woli niezależna). Pierwsze wyrażenie nie implikuje drugiego, jest to więc nadinterpretacja.Paweł Stroiński pisze:Kiedy Stone mówi, że po osobistej tragedii, I just drive, ona tak naprawdę mówi nam I don't have a drive, nic mnie nie napędza... Nie mam, po co żyć.
Bergsona to ja staram się tutaj unikać, jak to mówiłem w tekście. I JUST drive znaczy "jeżdżę bez celu", przed siebie. Tak, to jest czysto psychologiczne, a NIE filozoficzne, przed czym zastrzegałem przez cały czas.ravaell pisze:Niby dlaczego nie?Paweł Stroiński pisze:Biorąc pod uwagę, że jest toto nie może być Deus ex machina. Sądzę, że to wynika bezpośrednio z tego, co następuje chwilę wcześniej, tego momentu przemyśleń i zwierzeń.Spoiler:Nie rozumiem także podstawowego twierdzenia Twojego wywodu:Spoiler:
Czy nie występuje tutaj logiczna sprzeczność? Dlaczego I just drive ma być synonimem I don't have a drive? Przywołujesz później w tym kontekście Bergsona i jego "pęd życia", tylko ani trochę to do koncepcji Bergsona nie pasuje. I just drive wskazuje na działanie wynikające z własnej woli, tzn. napędzam siebie sama (gdzie tu Bergson?), I don't have a drive pokazuje zaś, że nie ma napędzających ją bodźców zewnętrznych (Elan vital nie można się po prostu od tak pozbyć, nawet w wypadku próby samobójczej, gdyż jest to siła od naszej woli niezależna). Pierwsze wyrażenie nie implikuje drugiego, jest to więc nadinterpretacja.Paweł Stroiński pisze:Kiedy Stone mówi, że po osobistej tragedii, I just drive, ona tak naprawdę mówi nam I don't have a drive, nic mnie nie napędza... Nie mam, po co żyć.
Według mnie, przywoływana przez Stone we wspomnieniach bezcelowa jazda samochodem jest po prostuNajprostsze interpretacje są często najlepsze.Spoiler: