Quentin Tarantino

To jest miejsce gdzie można podyskutować o samych filmach. Czekamy na wasze analizy, opinie, ciekawe spostrzeżenia, no i przede wszystkim produkcje godne polecenia. Zarówno te ambitne jak i te komercyjne. Piszcie, dyskutujcie, spierajcie się, niech forum zacznie wrzeć.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13561
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Quentin Tarantino

#1 Post autor: Kaonashi » pt sty 19, 2018 13:04 pm

A jednak znowu będzie okazja wcisnąć parę starych kawałków Ennia. :P
DiCaprio zagra aktora, który był gwiazdą westernowego serialu "Bounty Law". Był to całkiem popularny serial emitowany w telewizji w latach 1958-63. Po jego zakończeniu aktor chciał zostać gwiazdą kina, ale mu się to nie udało. Teraz jest rok 1969. W Hollywood opanowała hipisowska kultura. Bohater jednak nie ma powodów do radości, grywając gościnne role w cudzych serialach. Zastanawia się więc nad wyjazdem do Włoch. Kraj ten stał się mekką dla twórców niskobudżetowych westernów. W powrocie do gatunku mężczyzna widzi szansę dla siebie...
http://www.filmweb.pl/news/Kogo+gra+Leo ... ino-126658
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33788
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#2 Post autor: Wawrzyniec » ndz lut 04, 2018 23:32 pm

Używając terminologii filmowej, wszystko wskazuje, że ten film "właśnie poszedł się jebać":
http://www.independent.co.uk/arts-enter ... 93501.html

Nici, z Ennio i możliwej roli polskiego aktora jako Romana Polańskiego.
#meetoo i #siłakobiety
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13561
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Quentin Tarantino

#3 Post autor: Kaonashi » ndz lut 04, 2018 23:35 pm

Niedługo nie będzie żadnych nowych filmów. :D
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33788
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#4 Post autor: Wawrzyniec » ndz lut 04, 2018 23:41 pm

Nic tylko stare będą puszczać. Bucholc i Turek powinni się cieszyć :P Chociaż stare są rasistowskie i seksistowskie. Nic nie będą puszczać. Nie będzie niczego. :P
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33788
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#5 Post autor: Wawrzyniec » pt lut 09, 2018 01:09 am

Tutaj jakby co "crash" Umy Thurman:

youtu.be/Qfdwn9OCB3I
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#6 Post autor: Koper » ndz lut 11, 2018 11:47 am

Ło jezu, wypadek na planie i wielkie mi halo.
Już się bałem, że sobie Argento dopisała "#metoo" bo jak miała 17 lat to przed kamerą ojca się rozbierała na planie "Traumy" :P
Chciałem napisać, że teraz czekamy aż Roy Scheider zacznie się żalić co tam się musiało dziać na planie "Ceny strachu", ale on już nie żyje, więc się Friedkinowi upiecze.
No ale ciągle sporo aktorów mogłoby chyba na Camerona ponarzekać, zwłaszcza ci z planu "Otchłani"...
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9826
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Quentin Tarantino

#7 Post autor: Wojteł » ndz lut 11, 2018 16:02 pm

Ostatnio Jessica Chastain rozkręciła niezły rant na twitterze apropos tego, że Uma miała na planie Kill Billa wypadek i że w scenach duszenia i plucia Quentin osobiście się tych akcji podejmował. Jej tekst o tym, że pokazywanie przemocy wobec kobiet wcale nie jest "empowering" i że kobiety nie muszą być bite, żeby pokazać, że są silne, bo one już są silne, dobrze ilustruje problemy w myśleniu i opowiadaniu historii we współczesnym Hollywood :P Kill Bill, który jest klasycznym revenge story i hołdem do kina kopanego lat 70tych powinien się obyć bez scen przemocy wobec głównej bohaterki, bo jest kobietą. A to, że fabuła takich filmów zawsze kręci się w okół bohatera, który mści się za zdradę i próbę zabójstwa ze strony byłych przyjaciół, albo wymordowanie całej rodziny (jak chyba w każdym filmie Seagala) to tam kij :P Kojarzy mi się to też z Rey ze Star Warsów - Luke miał dupsko kopane na każdym kroku, dzięki czemu mógł dorosnąć i się rozwinąć, zdobywając nowe umiejętności w bólach, Rey wszystko robi dobrze za pierwszym razem i chwyta rzeczy w lot, bo przecież nie można pokazać, że kobiecie coś nie wychodzi, albo broń Boże, że dostaje łomot - przecież "one są silne i bez tego" :wink:
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#8 Post autor: Koper » ndz lut 11, 2018 19:29 pm

#siłaKobiety czy jak to tam było... :mrgreen:
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#9 Post autor: Koper » wt lut 13, 2018 17:23 pm

Swoją drogą odważna teoria, tylko weź pod uwagę, że za przykład dałeś Disneya, gdzie wiadomo: księżniczki i cukierkowe arkadie, tam bohaterce nie może się stać nic co by podważało jej księżniczkową zajebistość. ;)
A że Disney 3/4 Hollywoodu już wykupił, to nic dziwnego, że problem się rozlazł na całe Hollywood.
Na szczęście są i inne kinematografie i ciekawsze filmy z ciekawszymi kobiecymi postaciami.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9826
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Quentin Tarantino

#10 Post autor: Wojteł » wt lut 13, 2018 18:18 pm

Hm, no nie wiem, nawet Disney inaczej traktował księżniczki w swoich animacjach, a inaczej bardziej aktywne bohaterki - zarówno Elsa i jej siostra z Frozen, jak i Mulan, mają jakiś character arc i parę razy coś im po drodze nie wychodzi - zwłaszcza ta ostatnia musi przejść trening i ma sporo momentów, gdzie coś jej nie wychodzi, przez co ostatni akt jest jej rehabilitacją, w efekcie czego jej zwycięstwo ma dużo silniejszy wydźwięk emocjonalny. Z częścią Disneya zarządzaną przez Kennedy sprawa zdaje się wyglądać trochę inaczej.

Mareczek mnie kiedyś wyśmiał mówiąc coś o teoriach spiskowych (jak przystało mistrza argumentacji, jak zawsze celnie i merytorycznie) przyznając, że nie interesują go materiały prasowe ani cała otoczka, ale wydaje mi się, że to właśnie w niej tkwi diabeł:

-już 5 lat temu Kennedy mówiła jak ważne jest, żeby w Star Warsach wreszcie były jakieś silne postaci kobiece (yyyy....Leia anybody?)
-Phasma początkowo miała być grana przez Benedicta Cumberbatcha, ale po backlashu w mediach, które narzekały, że w SW jest za mało kobiet, zmieniono jej płeć i zatrudnili tę drewnianą aktorkę z GoT
-W zeszłym roku (a może i jeszcze wcześniej?) Kennedy na panelach z dumą paradowała w koszulce z napisem "Force is Female"
-Podkreślała już, i to chyba jeszcze przed TFA, że w Lucasfilm Story Group zespół składa się z 8 kobiet i 5 facetów (co jest tym zabawniejsze, że mają 13 ludzi, którzy skasowali całe Expanded Universe, żeby móc zacząć stworzyć spójny kanon od nowa, nie minęło nawet 5 lat i już im się to rozłazi)
-Gwendoline Christie jedyne co potrafiła powiedzieć o Phasmie w wywiadach to to, że jest silną kobietą i że jest dumna z tego, że może grać silną kobietę
-mniej więcej to samo mówiła Felicity Jones o Jynn (w sumie mam wrażenie, że ci scenarzyści po napisaniu postaci takich jak "silna kobieta", "black token guy", "latynoski akcent" i "Chińczyk dla podbicia oglądalności na chińskim rynku" uznają, że cała charakterystykę postaci mają odhaczoną i klepią się po pleckach gratulując dobrej roboty - chyba nawet Padme miała więcej osobowości niż Jynn :/)
-w TLJ wszyscy biali faceci są przedstawieni jako narwańcy/zgredy/bad guye, podczas gdy wszystkie kobiety są rozsądne, opanowane i wiedzą co robić
-w tym samym filmie fioletowowłosa kobieta, aka Admiral Gender Studies dosłownie rozrywa na strzępy Supremację (konkretnie jej prawe skrzydło) - mam wrażenie, że trudno o czytelniejszą aluzję polityczną

Do tego dochodzi właśnie taka gadka jak ta Jessicy Chastain czy różne narzekania mediów czy grup społecznych, które wiecznie czepiają się, że dana mniejszość/grupa jest za mało albo w zły sposób reprezentowana w filmach (moim ulubionym przykładem jest Wonder Woman, o którą feministki miały ból dupy, bo miała ogolone pachy) i ma się wrażenie, że Hollywood ma faktycznie straszne ciśnienie na pokazywanie silnych postaci kobiecych, ale nie bardzo chce tę siłę uzasadniać czymś innym, niż tym, że mają ją w sobie i należy im się od urodzenia. I to jest zabawne, bo potem pojawia się pitolenie, że ludzie, którym nie podobał się TLJ czy nijakie i wciskane wszędzie postaci kobiece nienawidzą kobiet i są jakimiś alt-rightowcami. Więc tak sobie pomyślałem o tym, jak bardzo lubię Leię, Ripley, Czarną Mambę, Aryę Stark czy Mulan i mi wyszło, że faktycznie nienawidzę kobiet :| (przynajmniej tych, których charakter się ogranicza do "silna kobieta").

No ale to offtop, można to przenieść do działu o SW, bo w sumie omawiam to głównie na przykładach z tego filmu, chociaż tak jak napisałem - problem wydaje się być szerszy i trochę bez zrozumienia pewnych zjawisk, jak również mocno roszczeniowy. Żeby nie szukać daleko, Chastain miała też ból dupy o to, że Mark Wahlberg (najbardziej kasowy aktor zeszłego roku, który zastrzegł sobie płatne dokrętki w kontrakcie) dostał 5 mln za dokrętki do All the money in the world, podczas gdy dobra, ale nieznana szerszej publiczności Michelle Williams, która nie chciała pieniędzy za dokrętki, robiła to prawie za darmo. Podobna sytuacja była parę lat temu, gdy dwukrotny laureat oskara z mega potężnym wtedy nazwiskiem Kevin Spacey zarabiał więcej, niż mniej znana i nagradzana Robin Wright (która zrobiła gównoburze na temat seksizmu i dostała tyle samo, co Spacey - to jest zabawne, bo gdyby mu partnerował jakiś facet z porównywalnym do niej nazwiskiem, to pewnie też by zarabiał podobną stawkę i nie mógłby nic ugrać na dyskryminacji, chyba, że byłby w jakiejś mniejszości społecznej)
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#11 Post autor: Koper » wt lut 13, 2018 19:52 pm

To już właściwie sam ograniczyłeś swoją teorię nie tyle do Disneya, co do disneyowskiej grupy odpowiedzialnej za nowe SW. Ale te księżniczki Disneya to jednak też wielka krzywda nigdy nie spotykała, chociaż to pewnie dlatego, że były bohaterkami familijnych animacji. Natomiast fakt faktem, że takiej Rey pewnie nie grozi utrata dłoni czy błaganie kogoś o ocalenie, gdy badguy będzie ją naparzał błyskawicami mocy... :|

Z tymi feministkami to jest taki sam problem, jak z każdym, kto ma troszkę postrzeganie i myślenie przysłonięte światopoglądem. Tak jak u nas pewne środowiska, obecnie mające wpływ także na rozdział państwowej kasy na filmy, mają problem z "Idą", "Pokłosiem" etc. nie z uwagi na ewentualne faktyczne niedoskonałości tych produkcji, ale z powodu politycznych urojeń. Tak samo Spike Lee i jego że tak to ujmę... czarnowidztwo. ;)

PS: Ja tam za bardzo nie lubię żadnej postaci Marvela niezależenie od płci. :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9826
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Quentin Tarantino

#12 Post autor: Wojteł » wt lut 13, 2018 20:58 pm

Koper pisze:
wt lut 13, 2018 19:52 pm
To już właściwie sam ograniczyłeś swoją teorię nie tyle do Disneya, co do disneyowskiej grupy odpowiedzialnej za nowe SW.
No nie do końca, omówiłem to na przykładzie SW, ale to samo biadolenie w wywiadach o potrzebie silnych kobiet i nijakie, płaskie postaci widać też w filmach o superbohaterach, filmach akcji, czy choćby grze o tron - przy czym Martin w książce stworzył wiele silnych, wielowymiarowych i realistycznych postaci kobiecych, ale twórcy serialu uznali, że to za mało, i że kobieta nie może przegrać walki, dlatego wykoksowali taką Brienne do punktu parodii - i co ciekawe, jedyną osobą, która jest w stanie ją pokonać, to inna kobieta, Arya Stark. Tym bardziej mi się przypomina ten tekst Jessici, że nie można pokazywać kobiet, gdy dostają jakieś manto, bo one są silne i bez tego.
Koper pisze:
wt lut 13, 2018 19:52 pm
Ale te księżniczki Disneya to jednak też wielka krzywda nigdy nie spotykała, chociaż to pewnie dlatego, że były bohaterkami familijnych animacji.
Wiadomo. Ale jak się porówna drogę, jaką przebyła Mulan by zdobyć swoje umiejętności walki i jej końcowe zwycięstwo z drogą, jaką musi przebyć Rey, czy żeby nie było zbyt Disneyowsko, Brienne, to wychodzi na to, że ta pierwsza serio miała ciężko w życiu, a dwie pozostałe miały wszystko na srebrnej tacy :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#13 Post autor: Koper » wt lut 13, 2018 22:49 pm

Ja nie znaju GoT, więc nie mogę dyskutować w tym temacie. :)
Swoją drogą jak tak piszesz, to zaczynam mieć wrażenie, że ten serial jest jak sporo innych współczesnych seriali (ostatnio "Altered Carbon" choćby): ładne opakowanie + cycki i krew pozorujące film dla dojrzałego odbiorca, a pod tm wszystkich dość błaha jednak treść... Ale jak pisałem wyżej, nie oglądałem, więc to tylko takie przypuszczenia.
A ciekawe i silne postaci kobiece to bywały u Camerona, Verhoevena (ten to ma przerąbane u feministek bo co druga jego bohaterka z premedytacją oddaje swe ciało, by osiągnąć cel) i wielu innych twórców (nawet u Leone - Jill z "Dawno temu na Dzikim Zachodzie" i to bez napieprzania kogokolwiek :P), a ostatnio główna bohaterka "Brimstone" choćby...
Oczywiście trudno oczekiwać, by którakolwiek z postaci Disneya czy Marvela wzorem tamtych musiała się prostytuować czy okaleczać, ale jak chcą być takie twarde, to niech trochę potu i łez wyleją po drodze chociaż, a nie Mary Sue na dzień dobry. :)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9826
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Quentin Tarantino

#14 Post autor: Wojteł » śr lut 14, 2018 05:44 am

Koper pisze:
wt lut 13, 2018 22:49 pm
Swoją drogą jak tak piszesz, to zaczynam mieć wrażenie, że ten serial jest jak sporo innych współczesnych seriali (ostatnio "Altered Carbon" choćby): ładne opakowanie + cycki i krew pozorujące film dla dojrzałego odbiorca, a pod tm wszystkich dość błaha jednak treść... Ale jak pisałem wyżej, nie oglądałem, więc to tylko takie przypuszczenia.
Zaczął się świetnie, ale im dalej w las, tym po prostu głupiej. Weissa i Benioffa chyba po prostu przerosła wizja Martina, zaczęli redukować niektóre wątki, przez co powstały wielkie dziury fabularne, a rozbudowywać inne, nie mając pomysłu na ich zakończenie, często uciekając się do fan service'u (ale tylko dla fanów serialu, nie oryginalnych książek), albo głupich twistów i świecenia cycem czy innym pitokiem (szczególnie ewidentne od czasu, gdy Emilia Clarke narzekała, że w tym serialu jest za mało męskiej nagości). Żeby być uczciwym, sex i szokujące twisty są nieodłącznym elementem książki, ale oglądając piąty czy szósty sezon GoT mam wrażenie, że reżyserzy nie rozumieją wiele więcej ponad te dwa elementy, albo co gorsza zakładają, że ich publiczność nie rozumie. A teraz ci dwaj mają robić kolejne filmy w uniwersum SW, szkoda, że wyjebali jakąkolwiek logikę w got gdzieś w okolicach zwartego sezonu :P
Koper pisze:
wt lut 13, 2018 22:49 pm
A ciekawe i silne postaci kobiece to bywały u Camerona, Verhoevena (ten to ma przerąbane u feministek bo co druga jego bohaterka z premedytacją oddaje swe ciało, by osiągnąć cel) i wielu innych twórców (nawet u Leone - Jill z "Dawno temu na Dzikim Zachodzie" i to bez napieprzania kogokolwiek :P), a ostatnio główna bohaterka "Brimstone" choćby...
Oczywiście trudno oczekiwać, by którakolwiek z postaci Disneya czy Marvela wzorem tamtych musiała się prostytuować czy okaleczać, ale jak chcą być takie twarde, to niech trochę potu i łez wyleją po drodze chociaż, a nie Mary Sue na dzień dobry. :)
My point exactly. I dlatego też ciekawa jest książkowa/wczesno serialowa gra o tron - bo martin stworzył wiele silnych postaci kobiecych, ale w bardzo różny sposób. Jedne są jak Sarah Connor (biorą miecz i naparzają), inne bardziej jak Katherine Trammell, zdobywając sex appealem władzę nad rządzącymi mężczyznami, inne postaci mają "arci" charakterystyczne dla podróży bohatera albo revenge story, generalnie jest tam więcej silnych i zróżnicowanych postaci kobiecych, niż w większości współczesnego kina :P I ofc nie wszystkie mają superpsychologiczną głębię, ale żadna nie wydaje się być Mary Sue, ani przekoksowaną postacią :P Dlatego też się dziwię, że taki artystyczny spadek zaliczył ten serial, bo psychologia niektórych postaci w pierwszym sezonie została wręcz pogłębiona w stosunku do książki. No ale chyba starczy tego offtopa :wink:
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Quentin Tarantino

#15 Post autor: Koper » śr lut 14, 2018 18:58 pm

Wojtek pisze:
śr lut 14, 2018 05:44 am
No ale chyba starczy tego offtopa :wink:
To tu był w ogóle jakiś post "na temat"? :D
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

ODPOWIEDZ