Nie będę ukrywał i będąc szczery trochę szkoda, że cała dyskusja z mego dłuuugiego tekstu ograniczyła się jedynie do Kaczmarka. Ale możliwe, że Koper ma rację:
nie uzewnętrzniajcie się już tak bardzo, bo jeszcze któryś coś chlapnie, a potem będzie żałował
Zwłaszcza, że czuję, że i tak już powiedziałem za wiele.
"Slumdog..." może rzeczywiście nie jest kinem ambitnym, ale też zalicza się on do tych filmów, które "trzeba" lubić. I tak też mi się kiedyś dostało, gdyż powiedziałem, że mi się "Slumdog" nie podobał i trochę sobie pożartowałem z tego filmu, to otrzymałem od razu zostałem zbesztany, że "nie mam uczuć itd" i oczywiście nie mogło zabraknąć standardowego tekstu: "Są jeszcze inne filmy od Gwiezdnych wojen". Ale to już zupełnie inna dyskusja.
A Freidę Pinto oczywiście znam. Ma się rozumieć nie osobiście, ale wiem kot to jest
Znam dobrze z wyglądu tę aktorkę i jak najbardziej, bez dwóch zdań jest to ładna kobieta
Prezentuję ona taki delikatny, miły dla oka typ urody, mimo to ja tam wolę "jakąś tam Megan Fox"
Która nie tylko zdecydowanie bardziej mi się podoba, ale ogólnie ją lubię
Ale tutaj znowu przechodzimy do dyskutowania nad gustami, więc wolałbym jednak ten temat nie kontynuować i także ze względu an wzajemny szacunek, jakże i szacunek do kobiet wolałbym zakończyć i byłby za takie zakończenie niezmiernie i jakże bardzo wdzięczny
A co do Bergmana, Tarkowskiego i tego typu twórców, to też nie są to moi kinowi idole i wcale się tego nie wstydzę, jak i Ty również nie musisz.
Dzięki
Zresztą i tak bym dalej uparcie się trzymał mojej "magicznej trójki" Lucas, Spielberg, Cameron
A "Avatar" i tak dla mnie pozostanie najlepszym filmem roku 2009, zresztą wątpię, aby i coś równie dobrego w tym roku się ukazało
Cameron rządzi
Słucham sobie teraz "Avatara", więc stąd ten nastrój
A w ogóle soundtrack do "Avatara" też jest świetny
pewnie teraz urażę twe uczucia
Eee tam
Wolność słowa. Zresztą już cięższą amunicją na spółkę z Adamem we i w Zimmera waliliście, więc się nie przejmuję, ani nie czuję się urażony.
A co do Kaczmarka to, aby jako, że istnieje wolność słowa, to gdyby to ode mnie zależało to ja bym mu Oscara za "Marzyciela" nie dał. Tak starając się obiektywnie patrząc to według mnie tę statuetkę powinien dostać James Newton Howard za "Osadę" takie moje zdanie.
A już całkowicie nieobiektywnie to i tak wiadomo, kogo bym nagrodził
I teraz właśnie do tego "kogoś" przechodzę:
Wawrzyniec napisał:
Dla przykładu, ostatnio nie mogę się odgonić od słuchania kawałka "The Hunt" z "The Lost World: Jurrasic Park".
Bo to wybitny, wybitny, wybitny utwór jest.
Jestem trochę innego zdania. Według mnie to wybitny, wybitny, wybitny, wybitny i jeszcze raz wybitny utwór jest
Słów mi brakuje, aby opisać genialność tego kawałka
Ale właśnie dzięki takim utworom Williamsa widzę te nadzieję, że jednak muzycznie "nie dorosnę", nie stanę się bardziej krytyczny, rzeczowy i nie będę miał większego dystansu
A w ogóle słuchając "The Hunt" to rzeczywiście czuję się jakbym był na łowach w jakiejś dżungli. Gdyby mi się bardzo nudziło, miałbym pieniędzy jak lodu i nie wiedział co z nimi zrobić, to zakupiłbym sobie takie porządnego Mercedesa Benza klasy G, pojechałbym do jakieś dżungli w Afryce, czy też Ameryce Łacińskiej. I słuchając sobie "The Hunt", jak i też całego score'u z "The Lost World" przedzierałbym się moim samochodem terenowym przez dżungle jak i też po dżunglowych wyboistych drogach. Oczywiście byłaby to dynamiczna jazda, wiec pewnie parę razy walnąłbym głową, a to w sufit samochodu, a to w szybę, a to w kierownicę i deskę rozdzielczą. Może przy większych i częstych wybojach też bym parę razy zwymiotował, gdzieniegdzie bym wydachował, poobijał się o drzewa i skały, ale przy tej muzyce to byłaby czysta przyjemność