Wyczekiwane score'y

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Althazan
+ Georges Delerue +
Posty: 3635
Rejestracja: wt lut 24, 2009 14:28 pm

#46 Post autor: Althazan » śr sty 27, 2010 21:57 pm

Adam Krysiński pisze:[epistoła]
Adam, Ty dzisiaj na haju? ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58191
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#47 Post autor: Adam » śr sty 27, 2010 21:59 pm

nie :) miałem chwilkę to napisałem co myślę. a ponieważ chwilki mam rzadko, więc podobnego postu prędko nie bedzie :) Jestem zbyt wymagający muzycznie i tyle, stąd to wszystko, muszę się nauczyć tego luzu do muzyki od Wawrzyńca lub miłośników innych gatunków w stylu Hanki Montany ;-);-)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Althazan
+ Georges Delerue +
Posty: 3635
Rejestracja: wt lut 24, 2009 14:28 pm

#48 Post autor: Althazan » śr sty 27, 2010 22:01 pm

No napisałeś bardzo dobrze, tylko tak duuuuuuużo, jakby Ci się wylewało... Chyba na wódkę kiedyś trza iść... ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58191
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#49 Post autor: Adam » śr sty 27, 2010 22:03 pm

E tam nic się nie wylewa, a co jak co ale alkoholu akurat moje ciało w większych ilościach niż obecnie niezbyt potrzebuje :) Toż to przecież pół recenzji ledwo może objętnościowo :) A że używam mocnych słów? Taki jestem :) Tylko w naszym kraju słowem gwiazda i aktorka opisuje się kogoś, kogo życiową i jedyną rolą jest rola w M Jak Miłość za 4,500 zł z dzień zdjęciowy - bez szkoły, bez studiów, bez talentu, bez warsztatu.. Więc ja dziennikarzem nazywać się dlatego nie nie będę, tylko amatorem-miłośnikiem, bo znam swoje miejsce i wiem że fach mam inny :) Trzeba nazywać rzeczy po imieniu a nie szukać dziury w całym :)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33788
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#50 Post autor: Wawrzyniec » śr sty 27, 2010 23:08 pm

Adam Krysiński pisze:miałem chwilkę to napisałem co myślę. a ponieważ chwilki mam rzadko, więc podobnego postu prędko nie bedzie :) Jestem zbyt wymagający muzycznie i tyle, stąd to wszystko, muszę się nauczyć tego luzu do muzyki od Wawrzyńca
O ode mnie to się żadnego luzu nie nauczysz :) W ogóle to jestem zapewne najmniej wyluzowaną istotą na Ziemii. Zawsze zdenerwowany, niespokojny, działający emocjonalnie, nadwrażliwy, wieczny pesymista, taki niestety jestem :) Ja i luz to do siebie w ogóle nie pasuje :wink:

Mam taką nadzieję, że to tak napisałeś, gdyż miałeś chwilkę i nie jest to jakoś wywołane, lub sprowokowane moim wcześniejszym postem?
Gdyż teraz tak na poważnie. Ale mam na myśli, tak jak najbardziej na poważnie, pomijając na bok, moje wszystkie dziwne i inne gusta związane z muzyką filmową, filmem, moimi ulubionymi filmami, aktorami, aktorkami, moimi ulubionymi potrawami, napojami i innymi rzeczami, cechami, typami, które ja lubię mi się podobają, a dla innych mogą być dziwne, niezrozumiałe, tandetne czy też wręcz śmieszne. Te wszystkie kwestie chciałbym na tę jedną chwilę wziać w nawias, zakmnąć i tak na poważnie, całkiem poważnie napisać licząc na całkowicie poważną i pełną zrozumienia i wzajemnego szacunku odpowiedź:

Otóż, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ten tekst to się przeraziłem! I od razu myśl "Jezu, co ja takiego z nowu napisałem?!". Tekst oczywiście bardzo ciekawie napisany, na pewno zachęca do dyskusji, tylko cały czas mam obawy, czy nie jest on jakąś odpowiedzią na to co napisałem? Czy też czymś Ciebie nie sprowokowałem, gdyż nie możesz zaprzeczyć, że tekst ten ma bardzo ofensywny, wręcz trochę atakujący i krytyczny charakter. Gdyż mimo wszystko jest krytykowane moje podejście do muzyki filmowej, cieszenie się kolejnymi tzw. "klonami" z RCP itd.
Jest ta krytyka, niezrozumienie, swoisty zarzut i też sam nie wiem na ile ja Ciebie zirytowałem, wyprowadziłem z równowagi itd.? Gdyż nie ukrywam, że jestem trochę zaskoczony i zaniepokojony. Bo rozmowa się tutaj toczy luźna, parę żartów, żarcików, znanych mi docinek, na które staram się reagować odpowiednie i które mam nadzieję nie mają złych intencji, a tu nagle taaaki tekst! :shock: :?: :!: Jakbym zrobił coś złego, powiedział/napisał coś nie tak, nieodpowiedniego. Takie mam odczucia i mam nadzieję, że je rozumiesz i że jestem z nimi jednak w błędzie.

A co do samego tekstu, to jest w nim zawartych wiele interesujących stwierdzeń. I w sumie mógłby się on nadawać na osobną dyskusję, osobny temat. Takie rozważania nad stanem muzyki filmowej. Oczywiście jakby co to ja jestem w stanie i jeżeli chcesz mogę się odnieść co do niektórych Twych tez, czy też spróbować wytłumaczyć, dlaczego oczekuję z góry tak "nudnych, nieciekawych i nieorginalnych" soundtracków i dlaczego też ciągle wracam do tych samych kompozytorów i nie posiadam jakoś jakiejś większej chęci, siły, motywacji do poznawania nowego.
Na dobrą i normalną, inteligentną, ale też nie do końca sztywną dyskusję jestem jakby co zawsze gotowy, ale zrozum, że jednak ten Twój tekst, monolog, czy też wywód (interesujący jak zaznaczam) wywołał jednak u mnie sporą konsternację i zakłopotanie.

Dziękuję za uwagę i serdecznie pozdrawiam :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Althazan
+ Georges Delerue +
Posty: 3635
Rejestracja: wt lut 24, 2009 14:28 pm

#51 Post autor: Althazan » śr sty 27, 2010 23:16 pm

Wawrzyniec, może nie bierz tego wszystkiego tak bardzo osobiście do siebie ;) Adam miał chwilkę, to napisał swoją wizję obecnego świata i jak traktuje muzykę filmową w swoim życiu. To nie jest koniec świata ani prowokacja, to po prostu materializacja myśli... :D

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 23205
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#52 Post autor: Mystery » śr sty 27, 2010 23:31 pm

Adam, normalnie monolog z "25th Hour" się chowa :)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#53 Post autor: Koper » śr sty 27, 2010 23:57 pm

Nie, no. Monolog jak od Tarantino albo i lepszy. :D "Dziady" cz. III się chowają. ;):D

Awatar użytkownika
Bucholc Krok
Jean-Baptiste Lully
Posty: 17506
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
Lokalizacja: Golden Age

#54 Post autor: Bucholc Krok » czw sty 28, 2010 07:40 am

Żeby jeszcze jakieś akapity były.. Na moim monitorze wszystko się zlewa i nie sposób przez to przebrnąć. :P

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58191
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#55 Post autor: Adam » czw sty 28, 2010 08:15 am

Jak napisał Althazan, nie ma to nic wspólnego z pisaniem pod Wawrzyńca, takzę sie nie martw, to nie żadna prowokacja :) Chciałem zwrócić uwagę, że dziś ludzie, mimo takich olbrzymich mozliwości poznawania czegoś nowego - wystarczy kliknąć 3 razy myszką by coś ściągnąć - tak wiem że to złodziejstwo, ale podaje jako przykład - dawniej ludzie dali by się pokroić za taką możliwość - nie robią tego. Dlaczego tego nie robią? Dlaczego nie próbują wykorzystać tego czego nie miały poprzednie pokolenia? I stąd w mniemaniu wielu takie scory jak Mohikanin, Władca, Zmierzch, Król Lew, Twierdza to jedyne co jest dobre w muzie filmowej - nie to co sami odkryja, tylko to co wtłoczą im media. I tak samo jest z innymi gatunkami muzyki. Dlatego pózniej jakieś nastki podniecają się takim "I Want know what love is" Mariah Carey i myslą że ich idolka złapała boga za rogi. A nie wiedzą nawet że ona nie zrobiła z tym songiem nic poza zamiałczeniem tekstu i spartoleniem legendarnej piosenki z lat 80. Bo o tym media nie mówią.. A szukać się nie umie i nie chce.. Mój post miał za zadanie zwrócić uwagę dlaczego czasem Wawrzyniec ja, czy inni uzytkownicy, sobie z Ciebie mniej lub bardziej żartujemy. Nie jestem wyrocznią , nikogo nie będę nawracał, tylko chciałem zwrócić uwagę na pewien aspekt po przeczytaniu listy najlepszych scorów lat 90 na której z podanych przez Ciebie 20 tytułów na krzyż, mamy na okrągło w tym podanych też przez Ciebie 18 Hansów i Williamsów. To chyba jest coś nie halo, każdemu by się włączyła lampka... Nie potępiam Cię ani nie obrażam, tylko zwracam uwagę na dziwny fakt.. I chciałbym pojąć dlaczego nie wykorzystujesz możliwości które daje Ci dzisiejsza technika.. Tylko o to chodziło.. A akapity w moim monologu zaraz Wam zrobię, nie włączyłem zawijania wierszy wczoraj :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Łukasz Waligórski
Początkujący orkiestrator
Posty: 617
Rejestracja: śr maja 18, 2005 12:27 pm
Kontakt:

#56 Post autor: Łukasz Waligórski » czw sty 28, 2010 09:06 am

Zgadzam się z Adamem w całej rozciągłości. Muzyka filmowa to 50% tego co słucham - poza tym new age, jazz... wystarczy sprawdzić mój profil na last.fm (http://www.lastfm.pl/user/Lucas_Wayne). Ludzie nie mają świadomości z jaką łatwością mogą znaleźć muzykę z wyższej półki, która może ich zwalić z nóg. Zamiast tego dają się prowadzić za nos kampaniom reklamowym, listom przebojów i innym wynalazkom. Zawsze byłem zdania, że to co najlepsze w muzyce (nie tylko filmowej) dzieje się poza głównym nurtem - wystarczy tylko poszukać. Problem w tym, że ludziom się nie chce. Muzyki, filmu i innych rodzajów sztuki nie uważają oni za coś tak istotnego, żeby poświęcić temu więcej czasu. I potem mamy społeczeństwo, które w różnych plebiscytach dokonuje dziwacznych wyborów.

Jeśli chodzi o upór Wawrzyńca w gloryfikowaniu Williamsa i Zimmera... chyba każdy tak ma na początku. Kiedyś też zachwycałem się tymi kompozytorami + Alan Silvestri i Joe Hisaishi. Z tej czwórki został tylko Hisaishi, bo okazało się, że tylko on jest w stanie utrzymać wysoki poziom w większości swoich prac, tak że ciągle znajduję w nich coś przyciągającego. Teraz daleki jestem od gloryfikowania konkretnych postaci - ważniejsze są ich prace, konkretne tytułu. Doskonale wszyscy wiemy, że nie ma twórców, którzy od początku kariery do samego końca pisaliby tylko rewelacyjne ścieżki dźwiękowe - to niemożliwe. Im więcej się słucha, tym człowiek staje się bardziej krytyczny... pewnie Wawrzyniec też dojdzie kiedyś do takiego zdania :wink:
Ostatnio zmieniony czw sty 28, 2010 09:23 am przez Łukasz Waligórski, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58191
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#57 Post autor: Adam » czw sty 28, 2010 09:13 am

Przy czym dodać trzeba, że sporo tego co serwują nam media jest też dobre, nie mozna też generalizować :)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Łukasz Waligórski
Początkujący orkiestrator
Posty: 617
Rejestracja: śr maja 18, 2005 12:27 pm
Kontakt:

#58 Post autor: Łukasz Waligórski » czw sty 28, 2010 09:22 am

Adam Krysiński pisze:Przy czym dodać trzeba, że sporo tego co serwują nam media jest też dobre, nie mozna też generalizować :)
Tyle że wybór takiego medium jest też kwestią odpowiedniego nastawienia. Można włączyć "pierwszy" z brzegu kanał, albo jednak trochę się wysilić i poszukać czegoś bardziej "kulturalnego" :wink: Wszystko jest kwestią stosunku do własnego rozwoju i roli sztuki jaką dany człowiek w niej widzi.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33788
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#59 Post autor: Wawrzyniec » czw sty 28, 2010 20:42 pm

Mój post miał za zadanie zwrócić uwagę dlaczego czasem Wawrzyniec ja, czy inni uzytkownicy, sobie z Ciebie mniej lub bardziej żartujemy. Nie jestem wyrocznią , nikogo nie będę nawracał, tylko chciałem zwrócić uwagę na pewien aspekt po przeczytaniu listy najlepszych scorów lat 90 na której z podanych przez Ciebie 20 tytułów na krzyż, mamy na okrągło w tym podanych też przez Ciebie 18 Hansów i Williamsów. To chyba jest coś nie halo, każdemu by się włączyła lampka... Nie potępiam Cię ani nie obrażam, tylko zwracam uwagę na dziwny fakt.. I chciałbym pojąć dlaczego nie wykorzystujesz możliwości które daje Ci dzisiejsza technika.. Tylko o to chodziło.
A więc mimo wszystko moja osoba i moje dziwne upodobania jednak w jakiś sensie, może nie sprowokowały, ale wywołały pewien impuls do napisania tego monologu :wink: Ale mniejsze już o to, przejdźmy więc na spokojnie i na poważnie do konkretów i meritum sprawy.
Po pierwsze przez to, że akurat sobie Williamsa i Zimmera najbardziej upodobałem wyrobiłem sobie, moim zdaniem nie do końca prawdziwą opinię, że ja po za Williamsem i Zimmerem to nic nie słucham. Tak samo jak z nawet najgłupszą plotką, raz puszczoną w obieg, trudno się po tem jej pozbyć. Tak samo jak można sprawdzić co mniej więcej Łukasz słucha, tak i mnie można bardzo łatwo sprawdzić, oczywiście w większym i mniejszym stopniu. Ale też nie mam zamiaru nikogo na siłę przekonywać, że jest inaczej, zresztą jeżeli mam być kojarzony jako miłośnik, fan, według niektórych fanatyk Williamsa i Zimmera to mnie to nie przeszkadza, gdyż są to kompozytorzy, artyści, których nie mam co się wstydzić, a nawet mogę być dumny, że ich słucham i przede wszystkim lubię słuchać. Ja nie mam zamiaru się wstydzić mego gustu muzycznego.
Nie wiem tylko co jest takiego złego, w tym, że mam swoich ulubionych kompozytorów, których najchętniej słucham i najchętniej wracam?
Nic na to nie poradzę, że akurat panowie Williams i Zimmer, tak bardzo zauroczyli mnie swoją muzyką i mogę ich słuchać najczęściej bez znudzenia, a nawet na nowo odkrywać ich muzykę. Dla przykładu, ostatnio nie mogę się odgonić od słuchania kawałka "The Hunt" z "The Lost World: Jurrasic Park". Sporo radości sprawia mi słuchanie jego, świetny kawałek akcji, a jakoś wcześniej nie zwróciłem aż tak bardzo na niego uwagi. Podobnie zresztą jak ostatnio często wracam do "The Well" Zimmera z "The Ring", mimo że za pierwszym razem średnio mi się ten score spodobał, a teraz trochę żałuję, że nie wykorzystałem okazji i nie kupiłem go od Bladerunnera20. Ale to już zupełnie inny temat.
Tych dwóch kompozytorów uwielbiam, co nie znaczy, że nic innego nie słucham. Nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać, ani pisać jakich innych kompozytorów lubię, gdyż pewnie by to wyglądało jak przekonywania żebraka, że jest bogatym.
Chcę tylko zaznaczyć, że słucham i poznaję różne inne soundtracki. Aby być na bierząco: Alexandre Desplata przesłuchałem parę soundtracków, w tym "Benjamina Buttona", "Ostrożnie Pożądanie", "Dziewczynę z Perłą", "Królową" i coś tam jeszcze. I soundtracki te mi się średnio spodobały, więc logicznie dochodzę do wniosku, że styl tego kompozytora mi nie leży, więc dlaczego mam go słuchać? Gdyż tak wypada? Żebym się przekonał na siłę? Podobnie zresztą jak nie mogę się przekonać do Jana A.P. Kaczmarka. I też mi się za to obrywa, gdyż nie dość, że to bardzo dobry kompozytor, którego ja nie potrafię docenić, to jeszcze nie jestem patriotą. Do Yoko Kanno też się mogę przekonać, mimo że zachwala się ją, że to bardzo wszechstronna kompozytorka. I tak mogę wymieniać, ale też nie widzę większego sensu. Jak ktoś lubic Rock, czy też Metal czy niech będzie Indie-Rock to też nie oznacza, że słucha wszystkich wykonawców i wszystkich zespołów i wszystko mu się podoba.
Ja wyznaję naiwną zasadę, że słucham taką muzykę, jaka mi się podoba. I słucham takich wykonawców, których styl mi odpowiada i których po prostu lubię. Dlatego też kupujac płytę, wiem, że ta muzyka mi się podoba i będę do niej wracał, gdyż aby potem leżała i się kurzyła na pólce to nie ma sensu. Do tych wszystkich płyt w mojej kolekcji często wracam, do niektórych częściej do niektórych trochę rzadziej.
Jeśli chodzi o upór Wawrzyńca w gloryfikowaniu Williamsa i Zimmera... chyba każdy tak ma na początku. (...) Im więcej się słucha, tym człowiek staje się bardziej krytyczny... pewnie Wawrzyniec też dojdzie kiedyś do takiego zdania
Czy na początku? Nie wiem, z 10 jak nie więcej lat to jednak trochę już jest. I nie czuję jakiejś wewnętrznej potrzeby na zmianę, nie czuję jakiegoś głodu za czymś nowym, nie czuję wypalenia. I szczerze, z całym szacunkiem i nie uwłaczając, Wam, ani nikomu, ale ja nie wiem czy chcę zmian. Gdyż jeżeli zmiany mają polegać na tym, że nagle stanę się bardziej krytyczny, ciężej będzie mnie zadowolić, a te płyty, które mam i moi ulubieni wykonawcy nie będą mi już sprawiali tyle przyjemności co dawniej, to ja nie chcę takich zmian, nie chcę się tak rozwinąć. To ja już wolę bardzo głupio wybudować wokół siebie mur i niczym Oskar z "Blaszanego Bębenka" postanowić, że nie chcą rosnąć. Co mi da cała ta wiedza, szerokie horyzonty muzycznego, skoro dawna radość i przyjemność zniknie?

A po za tym jeszcze raz nie uwłaczając i pełnym szacunkiem, ale ta cała sytuacja, dyskusja, niestety za bardzo kojarzy mi się z podobnymi dyskusjami i wymianą zdań na temat filmów, gdzie też jak w każdej innej dziedzinie za moje gusta i upodobania mi się dostaje. Niestety wszystko brzmi to podobnie i kojarzy mi się z rozmowami ze studentami filmoznastwa. Kiedyś nawet poważnie myślałem o tym kierunku, gdyż kocham kino, kocham filmy, ale po paru kontaktach ze studentami tego kierunku, czy osobami się na ten kierunek wybierającymi, tak się przeraziłem, że zrezygnowałem. Zrezygnowałem ze strachu przed tym, że i ja stanę się taki "nawiedzony". Przykłady:
"- Może pójdziemy na 'Piratów z Karaibów'?
- Komercha."

"- Moim ulubionym filmem są "Gwiezdne wojny".
- To nie film, a tym bardziej nie sztuka."

"- Trójka moich ulubionych reżyserów to Lucas, Spielberg i Cameron.
- To nie są prawdziwi reżyserzy. Hollywood. Bergman, Tarkowski to są reżyserzy"

To są takie mniej więcej uogólnione przykłady, które może jakoś pomogą zrozumieć o co mi chodzi.
Niech więc będzie, że ja idę za komercją, nie szukam czegoś ambitnego, bardziej "kulturalnego" z tzw. według niektórych "prawdziwej sztuki".
Nic na to nie poradzę, że np. "Dom zły" mi się nie spodobał, podobnie zresztą jak "Slumdog Millionaire" nie wspominając już o filmach Larsa von Triera, a już w szczególności "Tańcząc w ciemnościach", po którym to byłem w takim dołku i depresji, jakby mi ucięto wszystkie członki.
To tylko kilka takich przykładów. Tak samo też jak nic na to nie poradzę, że dla mnie "Avatar" jest świetnym filmem i byłem na nim już ze trzy razy i za każdym razem świetnie się bawiłem, nie wspominając już o tym, że muzyka do "Avtara" bardzo mi się podoba i często jej słucham.
Nie neguję i nie jestem przeciwny ambitnemym filmom. Choć mi pewnie i tak nikt nie uwierzy, ale jednak trochę się już na oglądałem w życiu, łącznie z filmami takiego chociażby Pudovkina. Ale mniejsza o to.
Tak samo jak ja nie zabraniam tym przysłowiowym "filmoznawcom" lubić, takie a nie inny filmy i nie naśmiewam się z ich gustu i upodobania. Tak też oczekiwałbym od nich, że film, kino to nie tylko egzystencjalne pytania, "wielka sztuka (czasami na granicy bełkotu)", ważne pytania, dramaty, ale także rozrywka, przyjemność, przygoda, możliwość ucieczki na chwilę od szarzyzny i problemów tego świata.
I tak też muzycznie nie mam nic do mniej znanej muzyki, "ambitnej muzyki", niekomercyjnej, nierozreklamowanej muzyki.
Ale po prostu mam taki, a nie inny gust, lubię takie, a nie inny filmy, które posiadają taką, a nie inną muzykę. Może komercyjna papka, ale ja ją lubię. Oglądam filmy, słucham muzyki przede wszystkim dla przyjemności. Dlatego też przede wszystkim wybieram to co mi sprawia przyjemność, jakże to banalnie i infantylnie zabrzmiało.
Chciałbym mieć jakieś mocne zdanie na koniec. Ale niestety coś czuję, że od dłuższego czasu tylko się powtarzam i pewnie dość nieudolnie staram się wytłumaczyć, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Człowiek czasami jest najwidoczniej jedną wielką zagadką, który sam ma problemy ze zdefiniowaniem siebie. Tak więc bez jakiejś dobrej puenty, mocnego akcentu (od ciętych ripost ja niestety nie jestem) kończę ten mój monolog, który mam nadzieję nie jest jednym wielkim bełkotem.
Nie wiem na ile udało mi się wytłumaczyć co niektóre kwestie? Za co z góry przepraszam.
Dziękuję więc za uwagę i cierpliwość i pozdrawiam serdecznie :)

P.S. A tak na zakończenie, aby nie było wątpliwości, że to ja to pisałem:
"Film James L. Brooksa bez tytułu" - Hans Zimmer
To beztytułowy film otrzymał tytuł i ma się rozumieć, czekam na ten soundtrack :)

http://moviescoremagazine.com/2010/01/z ... ks-comedy/
:P :wink:
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26132
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#60 Post autor: Koper » czw sty 28, 2010 23:17 pm

Jezu, co to - tydzień monologów? :D

Tak sobie przeczytałem ten Wawrzyńca i dwie sprawy:

1- Slumdog Millionaire to raczej nie był film z gat. ambitne dzieło dla studentów filmówki, a po prostu inteligentna rozrywka, mix kina zachodniego z hinduskim, świetny od strony technicznej (montaż, zdjęcia, świetnie podłożona muzyka - tak, tak :P). I BTW Wawrzyniec, laska grająca ukochaną głównego bohatera to jest naprawdę śliczna babka, a nie jakaś tam Megan Fox. :P
Obrazek
A co do Bergmana, Tarkowskiego i tego typu twórców, to też nie są to moi kinowi idole i wcale się tego nie wstydzę, jak i Ty również nie musisz. :)

2- Za Kaczmarkiem też nie przepadam. Miał kilka fajnych scorów, ale po Oscarze, to mam wrażenie, że robi za takiego, za przeproszeniem (bo pewnie teraz urażę twe uczucia) polskiego Zimmera. Tu jakiś instytut Rozbitek, tu wywiadziki, koncerty, festiwale, autopromocja, promocja z pomocą zaprzyjaźnionych stron o muzyce filmowej ale muzycznie nic nowego ciekawego nie tworzy jak dla mnie (tu z kolei pewnie Adama uczucia uraziłem:P).

pozdro i nie uzewnętrzniajcie się już tak bardzo, bo jeszcze któryś coś chlapnie, a potem będzie żałował, hehe. ;);)

ODPOWIEDZ