(niestety gówniarzeria na sali która kompletnie nie rozumiała filmu i na co poszła)Paweł Stroiński pisze: ↑sob paź 26, 2019 11:42 amNo właśnie. Moim zdaniem ten film czyta się totalnie odwrotnie niż powinno. Zwykle postać jest pretekstem, by nakreślić tło społeczne.
Ale to jest film o Arthurze Flecku. Po pierwsze, jest bardzo narratorem, który jest bardzo unreliable (nie można mu ufać/na nim polegać, opowieść kompromituje czasem narrację, to niestety chyba nie funkcjonuje za bardzo po polsku). Po drugie, i to jest ciekawe: Joker to film psychologiczny, który wykorzystuje tło społeczne jako pretekst, by opowiedzieć coś o postaci. Wszelkiego rodzaju rozruchy i problemy społeczne (choć autentyczne, jeśli zastąpimy Gotham Nowym Jorkiem, a to jest tak oczywiste, że nie powinienem przecież nawet tego mówić) pogłębiają sytuację (i psychikę) samego Arthura. Tylko dosłownie jeden dialog ("Miasto ma w dupie takich, jak ty, takich jak ja zresztą też") sugeruje, że ten film mógłby być o czymś innym, co zresztą bywa zarzutem krytyków.
W zasadzie to można by wątpić, czy cały finał jest rzeczywistością (ba, cały film!) czy urojeniem.
mnie by zniszczył, dał otuchy finał jednym zdaniem na końcu:
"Arturze obudź się, ocknij! Uspokój się, nie jesteś żadnym JO-KE-REM! Popatrz to jest komiks, uroiłeś to sobie, żadna z tych historii, które opowiedziałeś nie jest prawdą...."
tyle tylko, że nie jest to możliwe pod szyldem DC..