Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10226
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
No troszkę smuteczek, bo w jakości tematów nawet ten paszkwil Last Knight wydaje się sensowniejszy - mimo, że jadący na schematach wypracowanych przez Jabło.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33914
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Tylko, że tak to trochę wygląda jak się ocenia soundtrack bez znajomości filmu. Gdyż w filmie ta muzyka ma ręce i nogi, ale po kolei.
Wczoraj poszedłem sobie na film z serii Transformers, a otrzymałem bardzo ładne kino familiajne jak od Amblina z lat 80tych. To taki Spielberga film o dorastaniu, przyjaźni, radzenia sobie z problemami i niezwykłej przyjaźni. Bumblebee to trochę taki ".E.T." spotka "The Iron Giant". Ale spokojnie nie mamy tutaj do czynienia z jakąś kopią. Tak sam jak film dzieje się w latach 80tych i to czuć, ale też nie ma mocnego żerowania na nostalgii jak można byłoby sobie przypuszczać. Co więcej skala wydarzeń jest zdecydowanie mniejsza, ale ogląda się to naprawdę dobrze. Przede wszystkim sceny akcji są czytelne, nie ma szybkiego montażu, postacie są sympatyczne i mają osobowości, humor jest lekki i przyjemny, a nie żenujący, Transformery nie pierdzą, ani nie sikają. To po prostu ładnie nakręcony film familijny, który mogę każdemu polecić i nie trzeba mieć popcornu zamiast mózgu, aby móc się na nim dobrze bawić.
Co do muzyki to zgodzę się, że brakuje jakiejś mocnej bazy tematycznej i jest ona dość ilustracyjna, ale nie powiem, żeby ginęła w obrazie, czy też schodziła na drugi plan jeżeli chodzi o piosenki. Wiadomo wybór hiciorów z lat 80tych jest świetny i grają one ważną rolę w filmie, ale są one głównie użyte w jego środku. I podkreślają głównie przyjaźń głównej bohaterki i Bumblebee. Plus jak wiemy Bumblebee kontaktuje się za pomocą piosenek, dlatego też wiele z nich to tylko kilkusekundowe wstawki. Są też sekwencje, gdzie piosenki są dłuższe i robią dobry podkład. Ale też nie jest tak, że w opisywaniu przyjaźni głównej bohaterki do Bumblebee, jej trudów, pogodzenia się ze stratą bliskiej osoby, Dario Marianelli nic nie robi, albo też zepchnięty jest na bok. Nie wtedy właśnie mamy też to ciepłe granie, trochę klimatów country, lekkiego rocka, gdyż akcja dzieje się w Kalifornii, a i plaże i woda grają pewną rolę. I muzyka swoim brzmieniem, bardzo pasuje i oddaje trochę tego klimatu lat 80tych
Jak dobrze wiecie, ja byłbym ostatnią osobą, która by atakowała Jablo i Babuch też nauczył mnie, że nie ma nic wstydliwego w jego słuchaniu. Ale z całą moją sympatią nie wiem, czy muzyka z Bayformersów tutaj by się sprawdziła. Przede wszystkim nie tylko ludzie, ale też Transformery mają osobowość i nie wygłaszają tylko patetycznych kwestii, gdzie w tle można puścić niezły anthem. Nie, w ogóle w filmie mało jest bayowskiego patosu.
Album jest chronologiczny i nie chcąc zdradzać za duży z fabuły, ale znając film można zrozumieć dlaczego tak brzmi, a nie inaczej. Początek to spektakularna walka Cybertronie. Normalnie dla miłośników dawnej kreskówki, pierwsze minuty to będzie frajda.
I na początku mamy walkę, ale potem pojawia się wątek ziemski, kiedy Bumblebee poznaje Charlie i wszystko to co pisałem wyżej.
I wiadomo w finale otrzymujemy potyczkę, która znowu jest mniejsza, ale lepiej i ciekawiej nakręcona od tego do czego przyzwyczaił nas Bay.
W sumie oglądając byłem zaskoczony, kiedy pojawiły się na Ziemii Decepticony, gdyż nagle Dario Marianelli ilustruje je przy użyciu mocnej gitary elektrycznej i bardziej hard-rockowego brzmienia. Na początku pomyślałem: "Damn Dario!", a potem zaraz: "Ciekawe co #TeamDarioMarianelli z Jarkiem i Markiem na czele o tym pomyślą?".
Ale jest to zrozumiałe podejście, oba Decepticony przyjmują formę musclecarów, to taka muskularne rockowe granie ma sens.
I znowu piszę pod względem ilustrowania ta muzyka sprawuje się bez zarzutów w obrazie. Wiadomo, że mogła by być lepsza tematycznie, ale też nie wiem, na ile anthemy od Jablonsky'ego by tutaj pasowały.
Najlepszym rozwiązaniem chyba by było, aby Jablonsky i Marianelli wspólnie skomponowali score do Transformerów. Przy czym boję się trochę o reakcję i zdrowie niektórych użytkowników, na taką okoliczność.
Ale podsumowując Bumblebee to naprawdę bardzo dobry film Travis Knight znowu pokazał klasę. A score Dario Marianelliego jest w porządku, może nic wielkiego, ale przynajmniej wyszedł on trochę poza swój comfort-zone i kiedy trzeba to i potrafi.
Tranformers: War on Cybertron Composed and Conducted by Dario Marianelli with Themes by Steve Jablonsky - ach pomarzyć.
Wczoraj poszedłem sobie na film z serii Transformers, a otrzymałem bardzo ładne kino familiajne jak od Amblina z lat 80tych. To taki Spielberga film o dorastaniu, przyjaźni, radzenia sobie z problemami i niezwykłej przyjaźni. Bumblebee to trochę taki ".E.T." spotka "The Iron Giant". Ale spokojnie nie mamy tutaj do czynienia z jakąś kopią. Tak sam jak film dzieje się w latach 80tych i to czuć, ale też nie ma mocnego żerowania na nostalgii jak można byłoby sobie przypuszczać. Co więcej skala wydarzeń jest zdecydowanie mniejsza, ale ogląda się to naprawdę dobrze. Przede wszystkim sceny akcji są czytelne, nie ma szybkiego montażu, postacie są sympatyczne i mają osobowości, humor jest lekki i przyjemny, a nie żenujący, Transformery nie pierdzą, ani nie sikają. To po prostu ładnie nakręcony film familijny, który mogę każdemu polecić i nie trzeba mieć popcornu zamiast mózgu, aby móc się na nim dobrze bawić.
Co do muzyki to zgodzę się, że brakuje jakiejś mocnej bazy tematycznej i jest ona dość ilustracyjna, ale nie powiem, żeby ginęła w obrazie, czy też schodziła na drugi plan jeżeli chodzi o piosenki. Wiadomo wybór hiciorów z lat 80tych jest świetny i grają one ważną rolę w filmie, ale są one głównie użyte w jego środku. I podkreślają głównie przyjaźń głównej bohaterki i Bumblebee. Plus jak wiemy Bumblebee kontaktuje się za pomocą piosenek, dlatego też wiele z nich to tylko kilkusekundowe wstawki. Są też sekwencje, gdzie piosenki są dłuższe i robią dobry podkład. Ale też nie jest tak, że w opisywaniu przyjaźni głównej bohaterki do Bumblebee, jej trudów, pogodzenia się ze stratą bliskiej osoby, Dario Marianelli nic nie robi, albo też zepchnięty jest na bok. Nie wtedy właśnie mamy też to ciepłe granie, trochę klimatów country, lekkiego rocka, gdyż akcja dzieje się w Kalifornii, a i plaże i woda grają pewną rolę. I muzyka swoim brzmieniem, bardzo pasuje i oddaje trochę tego klimatu lat 80tych
Jak dobrze wiecie, ja byłbym ostatnią osobą, która by atakowała Jablo i Babuch też nauczył mnie, że nie ma nic wstydliwego w jego słuchaniu. Ale z całą moją sympatią nie wiem, czy muzyka z Bayformersów tutaj by się sprawdziła. Przede wszystkim nie tylko ludzie, ale też Transformery mają osobowość i nie wygłaszają tylko patetycznych kwestii, gdzie w tle można puścić niezły anthem. Nie, w ogóle w filmie mało jest bayowskiego patosu.
Album jest chronologiczny i nie chcąc zdradzać za duży z fabuły, ale znając film można zrozumieć dlaczego tak brzmi, a nie inaczej. Początek to spektakularna walka Cybertronie. Normalnie dla miłośników dawnej kreskówki, pierwsze minuty to będzie frajda.
I na początku mamy walkę, ale potem pojawia się wątek ziemski, kiedy Bumblebee poznaje Charlie i wszystko to co pisałem wyżej.
I wiadomo w finale otrzymujemy potyczkę, która znowu jest mniejsza, ale lepiej i ciekawiej nakręcona od tego do czego przyzwyczaił nas Bay.
W sumie oglądając byłem zaskoczony, kiedy pojawiły się na Ziemii Decepticony, gdyż nagle Dario Marianelli ilustruje je przy użyciu mocnej gitary elektrycznej i bardziej hard-rockowego brzmienia. Na początku pomyślałem: "Damn Dario!", a potem zaraz: "Ciekawe co #TeamDarioMarianelli z Jarkiem i Markiem na czele o tym pomyślą?".
Ale jest to zrozumiałe podejście, oba Decepticony przyjmują formę musclecarów, to taka muskularne rockowe granie ma sens.
I znowu piszę pod względem ilustrowania ta muzyka sprawuje się bez zarzutów w obrazie. Wiadomo, że mogła by być lepsza tematycznie, ale też nie wiem, na ile anthemy od Jablonsky'ego by tutaj pasowały.
Najlepszym rozwiązaniem chyba by było, aby Jablonsky i Marianelli wspólnie skomponowali score do Transformerów. Przy czym boję się trochę o reakcję i zdrowie niektórych użytkowników, na taką okoliczność.
Ale podsumowując Bumblebee to naprawdę bardzo dobry film Travis Knight znowu pokazał klasę. A score Dario Marianelliego jest w porządku, może nic wielkiego, ale przynajmniej wyszedł on trochę poza swój comfort-zone i kiedy trzeba to i potrafi.
Tranformers: War on Cybertron Composed and Conducted by Dario Marianelli with Themes by Steve Jablonsky - ach pomarzyć.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33914
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Nie słuchałem jeszcze soundtracku z piosenkami i nie wiem, czy wszystkie je znam. Ale np. "The Touch" Stan Bush to raczej wykorzystane jest jako kilkusekundowy żart. Udany tak przy okazji, ale nie uważam że film jest zawalony piosenkami.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Wawrzyniec pisze:Na początku pomyślałem: "Damn Dario!", a potem zaraz: "Ciekawe co #TeamDarioMarianelli z Jarkiem i Markiem na czele o tym pomyślą?".
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
To chyba fota sprzed 20 lat, bo Maras teraz z brodą na jakieś 50 wygląda
#FUCKVINYL
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Nope, 2017. Może po prostu od tego czekania się postarzeliśmy
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33914
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Czyli wreszcie wyszedł dobry film o Transformerach i niestety nie zarabia dobrze Szkoda gdyż to naprawdę dobry film, który ja szczerze polecam.
P.S. hp_gof w tym gra Blue z "Love Simon".
P.S. hp_gof w tym gra Blue z "Love Simon".
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
kinomaniacy zobaczyli że Dario robi score i odpuścili
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10226
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Nie ma powodu do paniki. Film dopiero się rozkręca w światowych kinach, a dobre recki i okres świąteczny dają nadzieję na zwrot kosztów produkcji z lekka górką.
Spora wina tutaj dosyć kiepskiej promocji, ale może jak kurz po tym filmie opadnie, to decydenci zmienią podejście do kierowania franczyzą przy ewentualnych sequelach.
Spora wina tutaj dosyć kiepskiej promocji, ale może jak kurz po tym filmie opadnie, to decydenci zmienią podejście do kierowania franczyzą przy ewentualnych sequelach.
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
La-La napisała, że CD wydadzą dopiero równo z premierą filmu na DVD, bo tak sobie zażyczył Paramount. Czyli pewnie za pół roku, powodzenia ze sprzedażą w takim razie
#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26144
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Przecie to tylko Marianelli, kogo to interesuje? Marasa?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
no Team Marnynelli ma w PL lepsze poparcie niż PIS, więc to ważne info
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10226
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
No i nie będzie większych powodów do obaw z BO Bombla. Na całym świecie ma już prawie 200 mln, a dzisiaj dodatkowo zalicza świetny start w Chinach z 18 mln$ za jeden dzień. Porównywalnie do Aquamana i Venoma, więc zobaczymy co się z tego urodzi. Ale pewne już, że porażki finansowej nie będzie
Re: Dario Marianelli - Bumblebee (2018)
Bardzo dobry hołd dla lat 80 i "ET" Spielberga. Świetna realizacja i dbałość scenograficzno-kostiumowa, trochę emocji i fajna rola tej laski. No i epicka składanka samych kultowych piosenek, jest ich więcej niż na albumie, a po seansie już zdecydowanie można powiedzieć, że takiego kalibru kolekcji 80's-songów w popkulturze nie było od czasu składanki z "GTA: Vice City".
Scoru nie ma, słychać go w paru scenach na krzyż, i to głównie emocjonalnych, gdzie ma cokolwiek do powiedzenia. Reszta niestety ginie pod miksem i sfx, lub piosenki nadawały się znacznie lepiej do scen. Także mix w filmie to casus Mumii Tylera i trudno chłopa o to winić. Niestety nie ma już wytłumaczenia na to, że Dario na CD się też nie broni, w przeciwieństwie do Briana, choć i tak to CD brzmi znacznie lepiej, niż to co słychać / nie słychać w filmie. Aha i CD jest wydane chronologicznie z filmem.
EDIT: po wczorajszym w/w zwykłym seansie postanowiłem dziś wybrać się do IMAXa 2D i jak zakładałem dźwięk i mix jest lepszy, jak to w IMAX. Score był wyraźnie lepiej słyszalny, można wychwycić więcej. Dalej jest to tylko tapetka, ale ma wreszcie momenty, których w zwykłym kinie na małym ekranie nie słychać.
Scoru nie ma, słychać go w paru scenach na krzyż, i to głównie emocjonalnych, gdzie ma cokolwiek do powiedzenia. Reszta niestety ginie pod miksem i sfx, lub piosenki nadawały się znacznie lepiej do scen. Także mix w filmie to casus Mumii Tylera i trudno chłopa o to winić. Niestety nie ma już wytłumaczenia na to, że Dario na CD się też nie broni, w przeciwieństwie do Briana, choć i tak to CD brzmi znacznie lepiej, niż to co słychać / nie słychać w filmie. Aha i CD jest wydane chronologicznie z filmem.
EDIT: po wczorajszym w/w zwykłym seansie postanowiłem dziś wybrać się do IMAXa 2D i jak zakładałem dźwięk i mix jest lepszy, jak to w IMAX. Score był wyraźnie lepiej słyszalny, można wychwycić więcej. Dalej jest to tylko tapetka, ale ma wreszcie momenty, których w zwykłym kinie na małym ekranie nie słychać.
#FUCKVINYL