Zaczyna się jako tako, część flashbackowa taka se, ale do przeżycia, od przejścia do czasów teraźniejszych jest w miarę nieźle, miałem jednak z początku problem z określeniem power levelu głównego bohatera, no ale jakoś poszło. Gdzieś tak do sceny z "Ring of fire" (i w sumie włącznie z nią) film się trzyma, niestety później zaczynają się schody. Raz, że chemii między głownymi bohaterami nie stwierdzono (Prince of Persia bije pod tym względem na głowę ten fragment filmu, który próbuje naśladować Indianę Jonesa), dwa - schemat schemat schematem pogania, WSZYSTKO (włącznie nawet ze sceną w trakcie napisów) jest totalnie przewidywalne, a w pewnym momencie całość zaczyna się zwyczajnie dłużyć. Niestety humor jest dość wymuszony, nie ma tej lekkości jak w GOTG czy Ragnaroku. Całość ratuje głównie Momoa, którego nie potrafię nie lubić, ale w pewnym momencie i jemu zaczyna brakować pary.
Kolejnym problemem jest rozmach - poziom epickości pod koniec wywaliło poza skalę - wyglądało to jak finał conajmniej trylogii, a nie pierwszego filmu o tym bohaterze (i nie wiem jak chcieliby to przebić w sequelu, za to wiem, że nie powinni nawet próbować), ale nie wiązało się to z jakimś szczególnym efektem "WOW". Ot, gwiezdne wojny pod wodą, do potęgi n-tej,napieprza się ileś tam armii i jeden kaiju, a w środku tego wszystkiego gdzieś tam miga nasz bohater, na szczęście na koniec zostawiają cały ten pierdolnik za sobą i stają do... wiadomo
Ot takie tam 5-6/10, dam na razie 6, ale takie słabawe, na kredyt i żeby zaznaczyć przewagę Aquamana nad Czarną Panterą (bo jednak główny bohater jest dużo lepszy).
Liczyłem na więcej, choć w sumie po Wanie nie powinno się wiele oczekiwać...
Kolejny po Wonder Woman film odwalony od linijki na tym samym średnim poziomie, którego ratuje w pewnym stopniu tylko główny bohater.
Srsly, Snyder, wróć!
PS> Black Manta wygląda co prawda jak uciekinier z Power Rangers ale ma lepszą rolę niż Boba Fett
PPS> powtórzę to jeszcze raz - MOMOA POWINIEN GRAĆ LOBO.
--------------
A muzyka mi tak średnio w filmie działała, szczerze mówiąc. Poza nim słuchało się ok tych paru kawałków, które sprawdziłem.
Adam pisze:To co raziło kiczem choćby w Wonder Woman - np. całe państewko amazonek i ich cyfrowe stroje tutaj jest na odwrót.
Coś ci się ewidentnie porypało.