Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
MichalP
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1036
Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#61 Post autor: MichalP » czw lip 19, 2018 03:04 am

Wow, nawet juz Southallowi sie przejadlo, kazdy ma jakis "breaking point" :)
I owszem, można machać tutaj szabelką i zwyzywać twórców odwalających sztampę przeróżnymi epitetami (a w recenzjach na zachodzie to częsta norma), tylko o czym to świadczy? Chyba nie o metodzie walki z takim mainstreamem. Raczej o poziomie recenzentów, co rzutuje również i na nas.
Ale to jak chcialbys walczyc - dawac im za kazdym raze 3/5 i na sile doszukiwac sie jakis mialkich funkcjonalnych pozytywow. Czytajac recke wydaje mi sie ze rozumiem Southalla bo w sumie ja mam ten sam problem z calym RCP. Na wczesnym etapie ich istnienia to byla taka troche "guilty pleasure" dopoki byli melodyjni i dawalo mi to jakas radosc ze sluchania ale pozniej bardzo szybko sie okazalo, ze jak ci panowie probowali cos tam robic na wlasne konto to bylo dokladnie tak jak w Skyscraper - mamy jakas gitarke, cos tam na fortepian i gdyby pomimo wyraznej zrzyny z innych filmow, to bylby punkt wyjscia do czegos troche bardziej oryginalnego to kto wie, moze i by ta praca byla na 3, ale za moment wchodzi ci ta tandetna perkusja z jeszcze bardziej tandetnymi i ogranymi samplami - znowu na to samo kopyto, znowu bez zadnego polotu, chociaz malego powiewu jakiejs mysli tworczej - no to sie noz w kieszeni otwiera. To juz nawet nie jest klonowanie Zimmera - to jest jakies wynaturzenie - klonowanie jakis klonow - dno i 10 metrow mulu. :evil:

Clemensen jechal po nich juz od dawna i za to ludzie psy na nim wieszali, ale moze jak po Southallu inni troche przejza na oczy to sie w koncu cos zmieni i skonczy sie ta moda. I jak raz, drugi i trzeci taki Skyscraper sie przejedzie i nic nie zarobi a do tego wlasnie pojawi sie troche takich recek to i moze ktos w jaims Variety zastanowi sie przez moment i w koncu jeden producent z drugim zmienia swoj plan logistyczno-finansowy i sprobuja innego podejscia. Wiem, wiem - pobozne zyczenie. :D

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10200
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#62 Post autor: Ghostek » czw lip 19, 2018 07:24 am

Serio wierzysz, że jakiś furiat, ktorego kazdy ma w dupie cokolwiek zmieni swoimi 0/5? Wlasnie dzieki takiej piaskownicy w jakiej bawia sie tacy ludzie nigdy nikt nie bedzie poważnie traktował krytyków muzyki filmowej. Ktoś kiedys w Variety postawił za coś 0/5? Wyzywał kompozytorow od debili? Nie.
Ostatnio zmieniony czw lip 19, 2018 09:31 am przez Ghostek, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
bladerunner22
Zdobywca Oscara
Posty: 2803
Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#63 Post autor: bladerunner22 » czw lip 19, 2018 08:19 am

wczoraj widziałem rampage, super efekty 8), dziś skyscraper 8)
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :

''Zabić Strach''

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#64 Post autor: Paweł Stroiński » czw lip 19, 2018 17:59 pm

MichalP pisze:
czw lip 19, 2018 03:04 am
Wow, nawet juz Southallowi sie przejadlo, kazdy ma jakis "breaking point" :)
I owszem, można machać tutaj szabelką i zwyzywać twórców odwalających sztampę przeróżnymi epitetami (a w recenzjach na zachodzie to częsta norma), tylko o czym to świadczy? Chyba nie o metodzie walki z takim mainstreamem. Raczej o poziomie recenzentów, co rzutuje również i na nas.
Ale to jak chcialbys walczyc - dawac im za kazdym raze 3/5 i na sile doszukiwac sie jakis mialkich funkcjonalnych pozytywow. Czytajac recke wydaje mi sie ze rozumiem Southalla bo w sumie ja mam ten sam problem z calym RCP. Na wczesnym etapie ich istnienia to byla taka troche "guilty pleasure" dopoki byli melodyjni i dawalo mi to jakas radosc ze sluchania ale pozniej bardzo szybko sie okazalo, ze jak ci panowie probowali cos tam robic na wlasne konto to bylo dokladnie tak jak w Skyscraper - mamy jakas gitarke, cos tam na fortepian i gdyby pomimo wyraznej zrzyny z innych filmow, to bylby punkt wyjscia do czegos troche bardziej oryginalnego to kto wie, moze i by ta praca byla na 3, ale za moment wchodzi ci ta tandetna perkusja z jeszcze bardziej tandetnymi i ogranymi samplami - znowu na to samo kopyto, znowu bez zadnego polotu, chociaz malego powiewu jakiejs mysli tworczej - no to sie noz w kieszeni otwiera. To juz nawet nie jest klonowanie Zimmera - to jest jakies wynaturzenie - klonowanie jakis klonow - dno i 10 metrow mulu. :evil:

Clemensen jechal po nich juz od dawna i za to ludzie psy na nim wieszali, ale moze jak po Southallu inni troche przejza na oczy to sie w koncu cos zmieni i skonczy sie ta moda. I jak raz, drugi i trzeci taki Skyscraper sie przejedzie i nic nie zarobi a do tego wlasnie pojawi sie troche takich recek to i moze ktos w jaims Variety zastanowi sie przez moment i w koncu jeden producent z drugim zmienia swoj plan logistyczno-finansowy i sprobuja innego podejscia. Wiem, wiem - pobozne zyczenie. :D
W Variety nikt nic nie ruszy. To pismo branżowe, które żywi się kontaktami z twórcami. Jakby taki Burlingame przejechał się po Balfie czy innym Jackmanie, bo mu się coś nie podoba, to by nie zmienił muzyki filmowej, a raczej potracił kontakty. To byłoby profesjonalne samobójstwo z jego strony.

To samo się ostatnio tyczy dyskusji ze starą recenzją Broxtona (Tomb Raider Junkiego) przy okazji rozmowy o miksie ostatniego Mission: Impossible. Chciałbym zaryzykować, że w całej tej polemice David Arnold broni Balfe'a.

Awatar użytkownika
MichalP
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1036
Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#65 Post autor: MichalP » czw lip 19, 2018 18:25 pm

Arnold to albo broni albo jest po prostu dyplomatyczny. I wyraznie kladzie nacisk na czystko funkcjonalny aspekt sciezki dzwiekowej w filmie. Jak plan zostal wykonany i wszyscy sa zadowoleni (rezyser, producenci) to sciezka sie sprawdza na 100% i temat jest zamkniety. Jeden punkt widzenia :D i to od kogos kto w sumie sie wypial na Hollywood i wlasnie na takie czysto funckjonalne podejscie.

Na Filmtracks Broxton sie troche do tego odniosl i jak dla mnie to ma duzo racji. Muzyka filmowa jako taka jest jednym z tych niewielu elementow filmow, ktory zaczal funkcjonowac niezaleznie od filmu, w momencie jak zaczeli to wydawac na plytach (czy zaczeli to robic dla promocji filmu czy dodatkowej kasy to juz nie ma znaczenia), ale znalazla sie niewielka grupka ludzi :lol: (MY), ktora zaczela tego sluchac i w tym momencie mozesz zaczac oceniac taka muzyke niezaleznie od filmu albo jako jej funkcjonalnosc w filmie - ale tu oczywiscie pojawia sie problem wizji ludzi pracujacych nad filmem - bo mozesz miec super sluchalna muze ale tak podlozona w filmie, ze jej prawie nie slychac i moze sie to sprawdzac, albo mozesz miec gniota, ktorego tez nie slychac i w sumie to sie tez sprawdzi. Albo mozesz miec rezysera, ktora ma drewniane uszy i zero doswiadczenia z muza i pierwszy lepszy Balfe zrobi na nim wrazenie. Jest jeszcze wiele kombinacji.

W moim czysto osobistym podejsciu odrzuca mnie w momencie kiedy ogladam sobie film/albo slucham muzyki i od pierwszego momentu mam wrazenie, ze juz to gdzies sluchalem i moge zaczac przytaczac konkretne tytuly i najnowszy MI jest tego pelen - i w tym momencie wali mnie czy to sie jakos sprawdza w filmie bo mi uszy wiedna od takiego odtworczego grania. Dodam jeszcze tylko, ze muzyka jest w sumie tylko jednym z takich odtworczych aspektow we wspolczesnym Hollywoodzkim kinie. Te same zagrywki scenariuszowe, rozwiazania fabularne, wrecz te same dialogi - nudne sie to zrobilo az do wyrzygu.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9316
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#66 Post autor: Paweł Stroiński » czw lip 19, 2018 19:50 pm

Arnold nie jest wyłącznie dyplomatyczny, bo się wtrącił w sprawę w zasadzie zaraz przed samym Balfem. Broni prawa kompozytora do jego własnych decyzji na temat brzmienia ścieżek i zwłaszcza miksu.

Problem polega na tym, że (sam przechodzę pewien kryzys tutaj) artyści może i są w stanie docenić krytykę, a bywają i nadwrażliwi (Hans Zimmer potrafił zjechać i Broxtona, i Southalla jak bure suki na Facebooku, Broxtona co prawda za post, że wolałby, by Junkie nie robił bodaj Mad Maxa, a nie za reckę jego score), ale tylko wtedy ją docenią, jeśli autentycznie wejdziesz w dyskusję z ich pracą. Możesz sobe do woli dać 0/5. Tylko że z perspektywy Jablonsky'ego czy Balfe'a to nie będzie zupełnie nic znaczyć. Bo nie mówi im, co tak naprawdę zrobili źle. To pojazd po nich głównie za to, że się chyba urodzili, bo tak to argumentują.

Jestem jednym z największych fanów Southalla i mimo że w ogóle (co jest moim zdaniem od pewnego czasu, bo i ja zrobiłem tu pewną woltę kilka lat temu) nie ocenia działania muzyki w filmie, cenię sobie jego pasję. Ale rozumiem też argumenty Tomka Goski, że jeśli chcemy naprawdę mieć szacunek kompozytorów i artystów, to musimy naprawdę starać się zrozumieć ich decyzje. Zrozumieć nie znaczy zgodzić się. To nie jest tak, że twórcy nie znoszą recenzentów. Niektórych na pewno. Ale część cenią.

Co do Clemmensena: rozmawiałem paroma z kilkoma krytykami anglojęzycznymi prywatnie. W zasadzie poza Broxtonem i Lysym, choć z nimi nie dyskutowałem na jego temat na privie nigdy, raczej uważali Christiana za osobę raczej żałosną.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58191
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#67 Post autor: Adam » czw lip 19, 2018 21:21 pm

Arnold nie broni w tej dyskusji paro dniowej Balfa, ale broni tego, że muzyka jest pisana do filmu i tam ma się sprawdzać, a jeżeli przy okazji się tak zdarzy, że poza filmem będzie fajna to super, ale generalnie gówno ludziom do tego co jest na CD.. Uważam, że jest to za dalekie posunięcie, ale szanuję jego opinię - pierwszą połowę zdania, drugą już nie :P Problem tylko polega na tym, że Arni wyraża nią przy okazji scoru, który jest szmirą, a do tego momentami jeszcze marną imitacją Incepcji i Dark Knighta, fatalnie zmiksowaną przez jakichś amatorów.. Tego nie da się bronić, nawet jakby Balfe nie wydał tego scoru w tej horrendalnej formie 95 minut. No i Arni też nie widział MI6 i pisze że nie chodzi mu o ten score, tylko ogólnie, co dodatkowo jest minusem i podważa go w tej dyskusji. Także jak tam Broxton pisał, troszkę bananowa dyskusja ;-)

Balfe oczywiście znów się zbłaźnił pisząc, że wszyscy kochamy Johna Williamsa, ale on nie wszędzie pasuje, i że do Dziewczyny z Tatuażem by nie pasował.. Taaa, John by tam pierdolnął jakis hitchcock'owy score lub coś jak Wojna światów, to by ludziom buty spadły. No ale jak Balfe ma za idola Reznora (który na nieszczęście filmową odnogę swojej dużej i ważnej spuścizny ma niestety najgorszą z możliwych), to potem taki tego efekt.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
MichalP
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1036
Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#68 Post autor: MichalP » czw lip 19, 2018 21:41 pm

I tu dochodzimy do interesujacej mnie kwesti.
Broni prawa kompozytora do jego własnych decyzji na temat brzmienia ścieżek i zwłaszcza miksu
Dla mnie kompozytor moze sobie bronic co tam chce i nic mi do tego jezeli widze, ze jest to dla niego proces tworczy - nawet jezeli jest robiony pod dyktando wytycznych rezysera/producenta/aktora. Barry, Goldsmith. Williams, sam Arnold udowodnili, ze sie da byc tworczym i zreszta za to kocham muzyke filmowa - dzieki temu przychodzi to pozytywne zaskoczenie przy kazdej nowej plycie od wyzej wymienionych i dzieki temu co najwazniejsze jest co oceniac w danej plycie bo mozna sie odniesc jakos to tego co kompozytor stworzyl wczesniej. Pomijam tu celowo Hornera bo on byl jeszcze bardziej specyficzny w podejsciu do pisania muzy. A Zimmer jako tworczy kompozytor potrafil nie raz zaskoczyc nawet jezeli by sie tego nie lubilo.

Ale zostal stworzony niebezpieczny precedens kiedy Balfe, Jablonsky i paru innych juz nie tworza, oni nawet nie sa odtworczy, w zasadzie nic pozytywnego nie dodaja do calosci - oni wykorzystyju to co zostalo stworzone przez innych - wykorzystujac baze sampli, cale linie melodyczne, rytmike, nawet nie te same instrumenty (bo to moglbym wytrzymac) ale te same wczesniej nagrane aranzacje tych instrumentow.

Ciekawi mnie jak to praktycznie funkcjonuje w przemysle filmowym, ze Balfe moze powiedziec, ze to jest jego prawo co by taka sciezke przygotowac i nikt mu wprost nie powie, ze to co robi to jest najzwyklejszy plagiat. Jego funkcja tak na prawde ogranicza sie do prymitywnego aranzera/kopisty. Jablo robi podobnie ale w takim Skyscraper jest to moze mniej zauwazalne bo mi film wisi i nie ciagnie sie za nim zadna sposcizna muzyczna wiec za bardzo nie ma cie do czego odniesc.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58191
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#69 Post autor: Adam » czw lip 19, 2018 21:50 pm

oni te scory robią kilkoma kliknięciami myszki. mówię poważnie bo widziałem jaki utwór zrobiony w 5 minut mi pokazał znajomy PL kompozytor na bardzo drogim programie. perkusje, smyczki, wszystko klikasz i robi ci sie utwór z kilkoma wartwami instrumentów. gotowy do puszczenia. Perkusja Powella to teraz standard sampel np. To samo Newmana. Najlepsze że oni na to dają licencje i na ty zarabiają by cały świat sobie paroma kliknięciami robił podkład w ich stylu :D Zimmer przecież nazwisko swoje dał na duża bazę sampli - braaaaam tam jest w standardzie, klikasz i myslisz że puściłeś incepcje.. To jest koszt ok 30-50 tys zł i możesz robić scory jak RCP..
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33788
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#70 Post autor: Wawrzyniec » czw lip 19, 2018 22:22 pm

Ja na razie tylko szybko, ale niedługo dołączę się do tej ciekawej debaty: Gdyż jednak rzecz mnie intryguje i naturalnie każdy ma prawo do wyrażania opinii i jak Southall ma problem z RCP może o tym pisać. Tylko z tej całej recenzji, którą może nie przeczytałem dokładnie, jedna jest dla mnie niepewna. Jakoś nie mogę z niej za bardzo wyczytać jak ta muzyka sprawuje się w obrazie? I nie mam pewności, czy Southall na pewno oglądnął ten film. Czy też posłuchał sobie albumu obierając ziemniaki?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 58191
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#71 Post autor: Adam » czw lip 19, 2018 22:29 pm

no i ? W filmie tej muzyki nie ma po 10 minutach :mrgreen: wiadomo że nie oglądał, wiekszosc ocenia same płyty.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10200
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#72 Post autor: Ghostek » czw lip 19, 2018 22:45 pm

MichalP pisze:
czw lip 19, 2018 21:41 pm

Ale zostal stworzony niebezpieczny precedens kiedy Balfe, Jablonsky i paru innych juz nie tworza, oni nawet nie sa odtworczy, w zasadzie nic pozytywnego nie dodaja do calosci - oni wykorzystyju to co zostalo stworzone przez innych - wykorzystujac baze sampli, cale linie melodyczne, rytmike, nawet nie te same instrumenty (bo to moglbym wytrzymac) ale te same wczesniej nagrane aranzacje tych instrumentow.
Ten "niebezpieczny precedens" funkcjonował już w czasach, zanim muzyka filmowa jako gatunek zaczęła raczkować. :mrgreen:
http://www.filmmusic.pl/index.php?act=a ... e=24&id=63
Obrazek

Awatar użytkownika
MichalP
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1036
Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#73 Post autor: MichalP » czw lip 19, 2018 22:56 pm

Dobry artykul wiec pozwole sobie przytoczyc tylko fragment ostatniego akapitu :D

"Jednakże nawet najbardziej szczegółowy opis procedur postępowania nie zwalniał muzyków i dyrektorów muzycznych kin od abstrakcyjnego myślenia. Pojawienie się na horyzoncie pierwszych autorskich partytur pokazało, że obok umiejętności sprawnego posługiwania się dźwiękiem i instrumentarium, najważniejsza jest jednak wyobraźnia. "

I tyle w temacie. Zamiast isc do przodu i sie rozwijac, okazuje sie ze technika pozwolila nam sie cofnac do poczatkow i zaczynamy zjadac swoj wlasny ogon. :wink:

Awatar użytkownika
MichalP
Nominacja do odkrycia roku
Posty: 1036
Rejestracja: czw wrz 07, 2017 04:28 am
Lokalizacja: Gdzies w Kanadzie

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#74 Post autor: MichalP » czw lip 19, 2018 23:19 pm

Jakoś nie mogę z niej za bardzo wyczytać jak ta muzyka sprawuje się w obrazie?
Prawdopodobnie nie sluchal jej w filmie, ja zreszta tez jej w filmie nie sluchalem i mam swiadomosc, ze jest taka opinia, ze muzyki filmowej nie powinno sie oceniac bez filmu w ktorym sie pojawia. I dla mnie to jest cos co w praktyce nie mam tak na prawde znaczenia bo:
- wielu filmow z ktorych mam muzyke po prostu nigdy nie ogladalem,
- niektore filmy zobaczylem tylko dlatego, ze muzyka zrobila na mnie ogromne wrazenie
- film byl spoko, ale dzieki muzyce w nim, prawie spadlem z krzesla ogladajac go, wiec kupno muzyki to mus.
- film mi sie podobal i muza tez, wiec kupilem plyte
- fajny film z paroma fajnymi muzycznymi momentami ale zajelo mi sporo czasu, zeby sie przekonac do calosci muzyki na plycie
- sa filmy i muzyka z nich gdzie moim marzeniem bylo miec komplet muzy z filmu

Moglbym wymieniac tak jeszcze dlugo i kazdy z was by cos jeszcze dorzucil. Chodzi mi o to, ze z punktu widzenia sluchacza nie ma znaczenia dla mnie jak ta muzyka sprawuje sie w filmie. To troche tak jak w tej rozmowie na Twiterze - jezeli oceniamy dzialanie muzyki w filmie to tak na prawde nie oceniamy muzyki jako tworu ale jej funkcjonalnosc i wplyw na odbior filmu. To tak samo jak dialogi, kostiumy, dekoracje. Jako calosc film dzieki tym rzeczom moze byc kreatywnym tworem, ale kazda z tych rzeczy osobno to po prostu element czysto funkcyjny, ktory odpowiednio wykorzystany moze miec jakas wartosc dodatniom albo ujemnom. I czy teraz wartosc dodatnia jest tez wtedy kiedy np muzyka jest tak zmiksowana, ze praktycznie niezauwazalna w obrazie, albo ma jakis swoj rytm ale sie nie wybija. Po prostu jest. I dopiero troche glebsza analiza ukazuje nam co sie kryje za ta muzyka - czy kompozytor uzyl swojej wyobrazni czy bazy sampli :D

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 33788
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Skyscraper (2018) - Steve Jablonsky

#75 Post autor: Wawrzyniec » pt lip 20, 2018 11:17 am

Adam pisze:
czw lip 19, 2018 22:29 pm
wiadomo że nie oglądał, wiekszosc ocenia same płyty.
To ocenia soundtracki jak nowy album Justina Biebera, a nie muzykę filmową. U Tomka 3 gwiazdki w filmie, zatem muzyka filmowa to na 0 gwiazdek nie jest.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

ODPOWIEDZ