John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Aha, czyli idąc rozumowaniem Wawrzyńca, skoro Last Jedi jak tak złym filmem a ma jednak całkiem dobry wynik na RT, to skoro Solo ma tam znacznie gorszy, to już musi być filmowe dno i muł. Ciekawe czy tu też będzie dojenie krowy, żeby można było się przyczepić i wyciągać to za każdym razem Wawrzyniec, czekamy, to Disney
Ale poważniej, to cóż, zaskoczenia specjalnego nie ma. Koleś tytułowy ma ryj jak akumulator, ino ładować, prezencji i głosu zero, trailery bezjajeczne były, a na deser największe drewno ever wśród w miarę młodych aktorek - Denerys. Pantera, Avengers i Deadpool będą nie do przeskoczenia w tym roku. Może Cruise się zbliży.
Ale poważniej, to cóż, zaskoczenia specjalnego nie ma. Koleś tytułowy ma ryj jak akumulator, ino ładować, prezencji i głosu zero, trailery bezjajeczne były, a na deser największe drewno ever wśród w miarę młodych aktorek - Denerys. Pantera, Avengers i Deadpool będą nie do przeskoczenia w tym roku. Może Cruise się zbliży.
#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26136
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Jeśli się okaże że film słaby to znaczy, że Mefi wziął w łapę za pozytywną reckę???
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Mefi wszystkim Newmanom daje 9/10, Star Warsom to samo, wiec co to za wyznacznik
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33874
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Ja nic takiego nie powiedziałem, ja tylko zadaję pytania.
Adam, dla Ciebie to tylko zwykłe obicąganie kosmicznej krowy, ale nie dostrzegasz w tym niczego głębszego jak ja, dla którego jest to całkowite niszczenie mitu i drogi bohatera. I żeby tylko na tym głupim obciąganiu się skończyło. Nie wiem jak Solo, gdyż jeszcze nie widziałem i chyba nie zobaczę. Na score Powella jednak dalej czekam.Adam pisze: Aha, czyli idąc rozumowaniem Wawrzyńca, skoro Last Jedi jak tak złym filmem a ma jednak całkiem dobry wynik na RT, to skoro Solo ma tam znacznie gorszy, to już musi być filmowe dno i muł. Ciekawe czy tu też będzie dojenie krowy, żeby można było się przyczepić i wyciągać to za każdym razem Wawrzyniec, czekamy, to Disney
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1152
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Okładka z Amazona.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Kiedy z dojenia przeszliśmy na obciąganie? Może czas wrócić do Wiednia?Wawrzyniec pisze: ↑pt maja 18, 2018 00:19 amJa nic takiego nie powiedziałem, ja tylko zadaję pytania.
Adam, dla Ciebie to tylko zwykłe obicąganie kosmicznej krowy, ale nie dostrzegasz w tym niczego głębszego jak ja, dla którego jest to całkowite niszczenie mitu i drogi bohatera. I żeby tylko na tym głupim obciąganiu się skończyło. Nie wiem jak Solo, gdyż jeszcze nie widziałem i chyba nie zobaczę. Na score Powella jednak dalej czekam.Adam pisze: Aha, czyli idąc rozumowaniem Wawrzyńca, skoro Last Jedi jak tak złym filmem a ma jednak całkiem dobry wynik na RT, to skoro Solo ma tam znacznie gorszy, to już musi być filmowe dno i muł. Ciekawe czy tu też będzie dojenie krowy, żeby można było się przyczepić i wyciągać to za każdym razem Wawrzyniec, czekamy, to Disney
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1436
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Nie chce mi sie dwa razy pisać, więc zanim o muzyce, wkleję w pierwszym akapicie to, co napisałem na FB o samym filmie - i trochę o muzyce.
Bez spoilerów… Han Solo: A Star Wars Story nie jest ani najlepszym, ani najgorszym filmem sagi. Lokuje się gdzieś pośrodku, czyli tam, gdzie można się było spodziewać. Chwilami może lekko chaotyczny, zwłaszcza na początku, napakowany za to akcją, humorem i mrugnięciami oka w stronę fanów oryginalnej trylogii, ale też trochę prequeli. To takie Gwiezdne Wojny z elementami dystopijnymi i westernowymi, czym w założeniu były przecież od początku, kosmicznym westernem. Donald Glover w roli Lando kradnie dla siebie wiele scen, ale najważniejsze, że Alden Ehrenreich jest tu Hanem Solo (czy raczej staje się nim) w takim stopniu, jak Chris Pine jest kapitanem Kirkiem w nowych Star Trekach. Nigdy nie będzie Harrisonem Fordem i nie ma co nad tym płakać. No i jest Chewie - widzimy, jak to się wszystko zaczyna… Nieco inaczej będzie się teraz patrzyło na tamte filmy, także w kontekście tak fundamentalnych dl ludzkości zagadnień jak „12 parseków” i „Han shot first”. Szkoda trochę, że świetna muzyka Johna Powella – z obecnymi w kilkunastu przynajmniej scenach tak naprawdę dwoma nowymi tematami Hana autorstwa Johna Williamsa (i odpowiednio dozowanymi nawiązaniami do „staroci”), ginie często pod naporem efektów dźwiękowych. Chciałbym to zobaczyć drugi raz JUŻ DZIŚ.
Co do samej muzyki...
Rzeczywiście trochę ginie w scenach batalistycznych, taki miks, ale w tym kameralnych wybrzmiewa jednak pełną mocą. Przede wszystkim John Williams rządzi w tym scorze - jego dwa tematy Hana Solo (lub dwie części jednego tematu) pojawiają się w wielu miejscach, najczęściej osobno. Jeden jest bardziej marszowy - pomyślcie o samym początku Rey's Theme na lekkich sterydach - a drugi heroiczny - trochę w klimacie tematu Poe. Zostają w głowie. Starsza muzyka się pojawia, zwłaszcza w drugiej części, ale nie chcę spoilerować, jaka. Mimo wszystko, jest bardzo dużo Powella. Jeden z tematów kojarzy mi się z klimatem Smoków, inny powala romantyką niemal jak z Golden Age, a jeszcze inny wypada lekko "aidemusowo", za sprawą wokaliz, ale jest bardziej dziki, nieokrzesany. Jest też trochę chórów i sporo błyskotliwie podanej "rąbanki" Ogromnie wiele się dzieje, nie byłem w stanie tego ogarnąć. Czekam na płytę.
Bez spoilerów… Han Solo: A Star Wars Story nie jest ani najlepszym, ani najgorszym filmem sagi. Lokuje się gdzieś pośrodku, czyli tam, gdzie można się było spodziewać. Chwilami może lekko chaotyczny, zwłaszcza na początku, napakowany za to akcją, humorem i mrugnięciami oka w stronę fanów oryginalnej trylogii, ale też trochę prequeli. To takie Gwiezdne Wojny z elementami dystopijnymi i westernowymi, czym w założeniu były przecież od początku, kosmicznym westernem. Donald Glover w roli Lando kradnie dla siebie wiele scen, ale najważniejsze, że Alden Ehrenreich jest tu Hanem Solo (czy raczej staje się nim) w takim stopniu, jak Chris Pine jest kapitanem Kirkiem w nowych Star Trekach. Nigdy nie będzie Harrisonem Fordem i nie ma co nad tym płakać. No i jest Chewie - widzimy, jak to się wszystko zaczyna… Nieco inaczej będzie się teraz patrzyło na tamte filmy, także w kontekście tak fundamentalnych dl ludzkości zagadnień jak „12 parseków” i „Han shot first”. Szkoda trochę, że świetna muzyka Johna Powella – z obecnymi w kilkunastu przynajmniej scenach tak naprawdę dwoma nowymi tematami Hana autorstwa Johna Williamsa (i odpowiednio dozowanymi nawiązaniami do „staroci”), ginie często pod naporem efektów dźwiękowych. Chciałbym to zobaczyć drugi raz JUŻ DZIŚ.
Co do samej muzyki...
Rzeczywiście trochę ginie w scenach batalistycznych, taki miks, ale w tym kameralnych wybrzmiewa jednak pełną mocą. Przede wszystkim John Williams rządzi w tym scorze - jego dwa tematy Hana Solo (lub dwie części jednego tematu) pojawiają się w wielu miejscach, najczęściej osobno. Jeden jest bardziej marszowy - pomyślcie o samym początku Rey's Theme na lekkich sterydach - a drugi heroiczny - trochę w klimacie tematu Poe. Zostają w głowie. Starsza muzyka się pojawia, zwłaszcza w drugiej części, ale nie chcę spoilerować, jaka. Mimo wszystko, jest bardzo dużo Powella. Jeden z tematów kojarzy mi się z klimatem Smoków, inny powala romantyką niemal jak z Golden Age, a jeszcze inny wypada lekko "aidemusowo", za sprawą wokaliz, ale jest bardziej dziki, nieokrzesany. Jest też trochę chórów i sporo błyskotliwie podanej "rąbanki" Ogromnie wiele się dzieje, nie byłem w stanie tego ogarnąć. Czekam na płytę.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33874
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Niczego bardziej nie pragnę! Ale już raz mi się nie udało i obawiam się, że znowu się nie uda. Ogólnie Wiedeń sprawia, że moje serce krwawi, a oczy zalewa woda.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1436
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Nie chcę przerywać fascynującej dyskusji o wpływie laktozy na Moc, ale nic się tu nie gryzie, zwłaszcza że napisałem "mimo wszystko". Williams "rządzi" i jest mimo wszystko "bardzo dużo" Powella
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Największemu fanbojowi Star Wars w PL się film nie spodobał - https://naekranie.pl/recenzje/han-solo- ... mu-3184403
#FUCKVINYL
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13111
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Jest już pierwsza recenzja na "Na Ekranie" i tylko 5/10 ...
https://naekranie.pl/recenzje/han-solo- ... mu-3184403
Mimo to, i tak czekam bardziej, niż na "Deadpoola 2"
https://naekranie.pl/recenzje/han-solo- ... mu-3184403
Mimo to, i tak czekam bardziej, niż na "Deadpoola 2"
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33874
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Recenzja z NaErkanie:
https://naekranie.pl/recenzje/han-solo- ... mu-3184403
https://naekranie.pl/recenzje/han-solo- ... mu-3184403
#WinaHansa #IStandByDaenerys