John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Koper, Koanashi, czekam na Wasze podśmiechujki z Mystera, bo też napisał że score roku
#FUCKVINYL
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13115
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Mi brakuje jednak muzyki z napisów końcowych, które były bardzo Star Warsowe a piosenka jest zbędna.
Ech, chciałoby się takiej muzy w "Avengers" ...
Ech, chciałoby się takiej muzy w "Avengers" ...
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
No mi też grają i co z tego? To, że melodyjka jest chwytliwa, nie wyklucza tego, że np. jest banalna albo że całość jest generic. I zanim zaczniesz walczyć z chochołem, z góry informuję, że nie mówię konkretnie o tym przypadku, tylko ogólnie. Zresztą, mało to istnieje piosenek, które niczym nie zaskakują i używają oklepanych schematów, a mimo to są całkiem przyjemne i wpadają w ucho? Śmiem twierdzić, że w dużej wpadają właśnie dlatego, że nie zaskakują skomplikowaną melodią.Pawel P. pisze: ↑sob maja 26, 2018 11:27 amPop pierwsze, nikogo nie atakuję, wyrażam swoją dezaprobatę wobec nazywania „generic” i „skrobniętym od niechcenia” utworu, który w moim odczuciu taki nie jest. Zawiera w sobie dwa diabelnie chwytliwe tematy – wczoraj przez cały wieczór, chociaż byliśmy u znajomych, grały mi w głowie, właściwie nie mogłem się od nich uwolnić.
Dobry dis, ale chyba przegapiłeś fakt, że tym argumentem piłem do faktu, że ten temat był pisany z myślą o Solo Einreicha i nie jest na tyle uniwersalny, żeby pasować do Solo Forda.Pawel P. pisze: ↑sob maja 26, 2018 11:27 amŻe „nie sprawdziłby się w OT i Williams by wtedy takiego nie napisał, bo dopiero dochodził do takiego stylu”? Tez mi odkrycie... Wow! Dlatego właśnie Williams napisał dla OT coś innego, był na innym etapie swoje artystycznej drogi. Styl Williamsa przez cały czas ewoluuje, a jednak słuchając go z 1977 i 2018 roku nie mam wątpliwości, że jest to ten sam kompozytor.
Mam wrażenie, że dla Ciebie "generic" jest to, co większość osób by określiła mianem "kliszowego". Mi chodziło o takim standardowym generic, jakiego dużo było w latach 80tych w filmach przygodowych, albo też generic dla stylu Williamsa, bo temat jak dla niego taki standardowy - te triolki i skoki o kwintę, to brzmi trochę jak coś zrobione na kodzie amazing stories/tematu Poe/tematu Rey/Harry'ego Pottera.Pawel P. pisze: ↑sob maja 26, 2018 11:27 amPrzykłady czegoś co jest moim zdaniem generic? Proszę bardzo, choćby Rampage, dopiero co recenzowane na tej stronie. Taka tapetka. Albo wszystko, co do tej pory słyszałem Henry’ego Jackmana. Próbuję znaleźć coś fajnego w „Deadpool 2” i chociaż nawet znajduję, a płyta trwa zaledwie 37 minut, nie jest to do końca dla mnie satysfakcjonujące. Natomiast nawet w tym przypadku nie powiedziałbym, że ci kompozytorzy „skrobnęli coś od niechcenia”. Bo wydaje mi się, że prawie każdy z nich, kiedy przystępuje do pracy nad czymś, chce dać z siebie wszystko (zaprzeczeniem tej tezy mogłyby być pewne muzyczne wybryki Zimmera, np. „interno”). Tyle że różnie wychodzi. Może to kwestia talentu, może presji producenta, a może jeszcze czegoś innego.
A co, jeśli coś jest zwykłe i pospolite w obrębie jego stylu i twórczości? No chyba, że Twoim zdaniem każdy jego nowy temat stawia na głowie to, co napisał wcześniej i redefiniuje jego styl kompozytorski.
Nawet, jeśli się zgadzam, to ten argument ma słabą wagę merytoryczną, a używasz go bardzo często, w odniesieniu do filmów też, nawet zeszłorocznego Obcego broniłeś na zasadzie: "może i ten film ma swoje wady, ale i tak jest dobry, bo inne współczesne są gorsze". Trochę takie "a u was biją murzynów".
Z tej radości Williams zaczyna uciekać od Star Warsów I ponownie, to, że utwór jest dobry i pasuje do postaci, to nie znaczy, że Williams go traktował jak dzieło swojego życia - to jest profesjonalista i przypuszczam, że nawet, gdy coś go średnio inspiruje, potrafi idealnie oddać postać. A że pisał to od niechcenia, to takie wrażenie odniosłem, dlatego że brzmi dość standardowo jak na jego twórczość i zaskoczeniem nie jest. Co jeszcze raz zaznaczam, nie znaczy, że ten temat jest zły, to Ty się uczepiłeś tego generic i niechcenia mimo, że poza tym pisałem o tym temacie w samych pozytywach.Pawel P. pisze: ↑sob maja 26, 2018 11:27 amWilliams napisał TAOF od niechcenia? Czy my naprawdę słuchamy tego samego utworu? Toż to z każde dźwięku wylewa się tu radość, jaką musiało dać mu komponowanie. Dzięki tej muzyce Han rośnie w siłę, przyśpiesza, nabiera odwagi. Do tego wirtuozeria niektórych partii kojarzy mi się z jego koncertami, choćby na trąbkę. Nigdzie nie napisałem jednak, że jest to na równi z jego najwybitniejszymi pracami.
Mam wrażenie, że TLJ trochę ostudził jego zapał.Pawel P. pisze: ↑sob maja 26, 2018 11:27 amPrzecież SW to jest prawdopodobnie największa spuścizna Williamsa, z czego sam zapewne też zdaje sobie świetnie sprawę. Mógłby dawno olać te filmy, zatrzymać się na ROTS, a dalej byłby taką samą legendą. A jednak tego nie robi, bo ma świadomość, że te filmy należą do niego niemal w takim samym stopniu co do Lucasa i głównych aktorów. Komponując do nich, w pewien sposób się o nie troszczy, nawet jeśli sam tego nie powie.
A co, powiedział Ci, jak bardzo się cieszy, że robi temat Hana i nie ma nic lepszego do roboty? Bo jak nie, to śmiem spekulować, że jakiego podejścia do muzyki by nie miał, to tak jak każdy inny kompozytor ma rzeczy, którego go inspirują w większym lub mniejszym stopniu, i też ma pewne muzyczne priorytety, bo jest tylko człowiekiem i musi wyrobić się z muzyką na dany termin.Pawel P. pisze: ↑sob maja 26, 2018 11:27 amNie zgodzę, że jest to skrobnięte od niechcenia, także z innego powodu - Williams nie podchodzi w ten sposób do muzyki, o czym sam kiedyś mówił. Z tego względu na przykład trudno jest mu przebywać w miejscu, typu przyjęcie, bo kiedy słyszy jakąś muzykę, jego umysł natychmiast skupia się na niej, a nie na przykład na rozmowie. On jest kompozytorem cały czas. Myślisz, że siada rano do fortepianu – a siada 6 dni w tygodniu, na ok. 4-5 godzin (kiedyś 8 ) , i myśli sobie: „O rany, jeszcze ten cholery Han…”? To jesteś w błędzie.
Wow, wreszcie jakiś kompozytor, który jest kompozytorem cały czas, to pewnie tłumaczy, dlaczego w przeciwieństwie do reszty kompozytorów filmowych i klasycznych nie ma gorszych prac, bo go wszystko inspiruje i jest jedynym człowiekiem na świecie, który kocha muzykę do tego stopnia, nawet, jeśli pisze ją do czegoś, do czego wolałby nie pisać - i nie mówię konkretnie o Solo, mówię ogólnie o pracy kompozytorskiej czy też biznesie filmowym, które mają to do siebie, że czasem się trzeba wywiązac z kontraktu, mimo, że materiał jaki się otrzymało, jest mało inspirujący albo niezbyt wysokich lotów.
To Adam nazwał te chóry kuriozum, mówiąc, że one tam nie pasują. Ja nigdzie takiego słowa nie użyłem. Zażartowałem tylko, że lepiej by się sprawdziło coś a la Szostakowicz i Prokofiew, bo czy to pierwsza bitwa, czy też marksistowski droid budziły raczej skojarzenia ze Związkiem Radzieckim. A sam temat jest fajny, chociaż chóry bułgarskie w SW nie do końca mi pasują i za bardzo kojarzą się z Hornerem.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
No bo to SĄ chóry bułgarskie albo przynajmniej naśladujące ten sposób emisji. Co w tym zabawnego?
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33889
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
He he he Bułgaria A co powiecie na takie zdanie: Bułgar je kaszę bulgur w Bułgarii
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33889
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Ale to Białoruś, a nie Bułgaria.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33889
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
hehe no BK XDWawrzyniec pisze: ↑sob maja 26, 2018 16:27 pmHe he he Bułgaria A co powiecie na takie zdanie: Bułgar je kaszę bulgur w Bułgarii
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
O kurde, dopiero teraz zauważyłem, że w Train Heist jest stary temat szturmowców <3
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara